Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Miasto-ble, części: I, II
#1
Miasto, uporczywe, denerwujące, pełne zgiełku miejsce. Czytam więc po raz kolejny: „Posyp je odrobiną lata... Oprósz promieniami słońca... Zanurzysz w sennej ciszy, radosnej. Sprawisz, że utonie w upalnym lenistwie.” Gdzie znajdę potrzebne składniki? Dokąd udać się powinienem? „Przed siebie...” - więc idę.

Zniszczę miasto, znajdę lato... Zapanuje spokój.

***
A teraz dokąd? „Za Stonką skręć w tamtą” - poszedłem. W tamtą, czyli w lewo. Bo w tą, to w prawo. Tą i tamtą... Szkoda, że jestem leworęczny, przez to ciągle się mylę.
Szedłem dalej, aż dotarłem na dworzec. Nawet do kasy biletowej mnie zaprowadził. I do wagonu...
Pojechałem przed siebie.

***
„Zapukaj pukpuk, powiedz pomarańcza i właź do środka pewnym krokiem.” - głosiła wskazówka. Okej, więc tak zrobię.

Uczyniłem to i znalazłem się w ogromnym pałacu. Fajny jest, budzi grozę. Podłoga – czarne, wyszlifowane na glanc, kamienne płyty; takie same jak na lamperiach. Zdobiony, bialutki sufit na górze. Bordowe ściany po bokach... Ale tu pusto...

„10 kroków na wprost, następnie w tamtą, marmurowymi schodami na trzecie piętro” - więc idę. Jeden schodek, dwa schodki... Przy pięćsetnym przestałem liczyć, bo się skończyły. Drabinka i klapa w podłodze. „Jazda na górę” - wchodzę.

- Kim jesteś czarnoksiężniku? - zapytałem cieniutkim głosikiem, niczym przerażone koźlątko z jakiejś bajki.
- Nie jestem czarnoksiężnikiem, skąd ten pomysł? - odparł czarnoksiężnik tajemniczo.
- Wszelkie pomysły pochodzą z Wielkiej Księgi Pomysłów. Chcę zniszczyć miasto.
- Potrzebujesz lata, wiesz gdzie je znaleźć?
- Tutaj?
- Nie kochany, ale ci pomogę.
- Ja też mogę!
- Bleh, najpierw musisz ukraść cztery złote sztabki.

„Rób co ci każe” - więc zrobię.

***
Kronika kryminalna na brudno, wersja pierwsza.

Świadkowie naoczni: Krasnoludek Ludek i Biedronka Onka.
Przemieszczyce Bardze, 07 III 2010, około godziny 12.00


„Z Biedronką Onką przed sklepem <<Epem>> widzieliśmy śmygo. Po Biegł tam!”

Do zrobienia:
Dowiedzieć się czym/kim jest 'śmygo'.
Ustalić, który produkt w sklepie „Ep” nosi nazwę „Biegł”. (Myślę, że to coś w rodzaju kaszy jęczmiennej)

Inne adnotacje:
Przesłuchiwani świadkowie byli trzeźwi.
Biedronka Onka jest niemową.

Świadek naoczny – sprzedawczyni sklepu „Ep”: Emilianna Zmyślna
Przemieszczyce Bardze, 07 III 2010, około godziny 11:50

„Gdy tylko go zobaczyłam, wiedziałam, że to bandzior. Podpowiedziała mi to kobieca intuicja. Chwilę potem złapał cztery złote sztabki i wybiegł z budynku”

Ja: jak wyglądał ów bandyta? Miał jakieś znaki szczególne?

„Tak, na głowę miał naciągniętą podkolanówkę w kolorze grafitowym. Patrząc na oko, grubości 40 DEN, z lycry. To chyba nie jest dobry znak szczególny, gdyż można się go łatwo pozbyć. Nic więcej nie pamiętam. Skupiłam się przede wszystkim na podkolanówce, mam takie same. Dobra firma, nawiasem mówiąc...”

Adnotacje:
ustalić ilu karatowe były sztabki.
Poszukiwanie podkolanówki. (Być może będzie przepocona i uda nam się uzyskać kod DNA sprawcy!)


Kronika kryminalna na brudno, wersja druga.


Świadkowie naoczni: Krasnoludek Ludek i Biedronka Onka.
Przemieszczyce Bardze, 07 III 2010, około godziny 12.00


Ustalone informacje:
Jestem idiotą.
Krasnoludek jest jąkałą. Nazywa się Jerzy Krasnoludek.
Biedronka Onka, oficjalnie nazywa się Kazimierz Biedronka.
Wyżej podani mieszkańcy Przemieszczyc Bardzych wskazali mi kierunek, w którym pobiegł złodziej. Nie zrozumiałem ich wypowiedzi.

Świadek naoczny – sprzedawczyni sklepu „Ep”: Emilianna Zmyślna
Przemieszczyce Bardze, 07 III 2010, około godziny 11:50

Ustalone informacje:
Jestem idiotą.
Złodziej ukradł cztery złote sztabki serka topionego o smaku pieczarkowym.
Pani Zmyślna jest obdarzona ogromna wyobraźnią.


Kronika kryminalna na brudno, dodatek specjalny do wersji drugiej.

Prywatna rozmowa z miejscową czarownicą/wróżką.
(Nieoficjalna, acz dająca wiele cennych informacji.)


„To z pewnością Gerwazy Tembeszumeszaraterementatete. Jedna z moich wielkich kul mówi mi, ze jest on jedynym topionym serochochlikiem w okolicy.”

Adnotacje:
Poznać okoliczności topienia się pana Tembeszumeszaraterementatete.
Sprawdzić co oznacza słowo „chochlik”.

***

Gerwazy Tembeszumeszaraterementatete czekał na dostarczenie okupu za lato. Wiedział, że Konstanty się wywiąże z umowy – przecież miasto go denerwowało niezwykle. On był jednym z tych dziwaków, którzy w wolnych chwilach jeżdżą do lasu by tam spędzić sporo czasu... Zabawiać się z dziewiczą naturą i zabijać pająki.

Ileż można na serek czekać, do diabła!?

***
- Halo, halo piekło! Gerwazy Tembeszumeszaraterementatete na linii! Lucyferze, jesteś proszony do telefonu!
- Halo, halo Gerwazy?
- Halo, halo Lucyferze? Ile muszę czekać na serek?
- Nie wiem, ale mam chwilę czasu, więc mogę Ci go trochę potopić.
- Do diabła, dziękuję.
mam ochotę potworzyć.
jestem Potworem.

[Obrazek: 33kda4w.gif]
Odpowiedz
#2
Hmmm... Nie powiem - miałeś pomysł, ba, miałeś wizję! ale do mnie w ogóle nie przemówiła. Gra słów ciekawa, warsztat też niczego sobie, ale ... trzeba lubić.
W sumie pozostawiam bez komentarza Big Grin
Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj.
William Shakespeare
[Obrazek: gildiaPiecz1.jpg]
Odpowiedz
#3
Bardzo fajne. Masz oryginalny pomysł na tą powieść/opowiadanie i to duży plus. Czyta się przyjemnie, masz bardzo dobry styl. Podoba mi się, że piszesz na luzie, że tak powiem. Nie ma rzeczy niepotrzebnych. Ogólnie rzecz biorąc podoba mi się i czekam na ciąg dalszy.
,,Słowa przynależą do czasu, milczenie do wieczności."
Thomas Carle
Odpowiedz
#4
Kolego drogi, autorze kochany. Nie wiem co chciałeś mi jako czytelnikowi przekazać w tym tekście. Od dawna nie czytałem tak zakręconego opowiadania Wink
Błędów nie znalazłem, więc nie będę się nad nimi rozpisywał, bo i nie ma nad czym. Jednak dziwnie się poczułem po lekturze "Miasta...", niby fajnie napisane i przeleciałem po tekście jak piorun, ale w sumie to niczym mnie nie zachwyciło, może poza nowatorskim sposobem konstrukcji zdarzeń. W głowie niewiele mi zostało, ale niejaka radocha z czytania była. Jednak na dłuższą metę myślę, że zmęczyłbym się takim tekstem.
Cóż więcej mogę powiedzieć? Psychodel górą!
Danek
Odpowiedz
#5
„Podkolanówkę do kosza precz” - wyrzuciłem więc tę świadczącą o mojej winie rzecz. Serek nieco roztapiał mi się w płaszczyku, co martwiło mnie niezmiernie. Odrobina nieuwagi, niewielkie uszkodzenie złotej folijki i złodziejem pozostać będę musiał po raz kolejny.
„Nie jęcz, idź szybciej” - więc idę. Czarnoksiężnik czeka na serkowego człowieka, czyli mnie... Miasta nienawidzę – ble. Przebieram nogami czym prędzej, czym mocniej...

Puk, puk, pomarańcza, pięćset schodków, klapa w podłodze, wchodzę...

- Dzień dobry Czarnoksiężniku! Z okupem za lato przybywam.
- Za późno zdecydowanie, diabły stopiły mi serek od ręki, czekać nie musiałem.
- A co z miastem teraz? Lata potrzebuję.
- Nic nie poradzisz, lata nie dostaniesz.
- Cóż mam więc uczynić?
- Musisz posiać zamęt.
- Gdzie go dostanę?
- Przy sklepie.

„Zdobądź co trzeba” - zdobędę

***
- Do diabła, znowu będę czekać... - mruczał pod nosem zdenerwowany Gerwazy. - Ten Konstanty się nie przykłada, niezła z niego ślamazara... Latem miasto chce usypiać, a sam zaspany i w zadania niezaangażowany.

- Zamętu potrzebuję, do diabła! Z Lucyferem proszę!
- Już wołam.
- Gerwazy, grzeszniku ulubiony? Masz ochotę na serek topiony?
- Zamętu potrzebuję tym razem.
- U nas mętów co niemiara... Zza których mętów ci przynieść?
- Najlepiej zza alkoholików.
- Zamówienie zostanie zrealizowane w przeciągu sześciu godzin.
- Do diabła, dziękuję.

***
Analizuję, analizuję dogłębnie polecenie czarnoksiężnika i go nie rozumiem zaprawdę. Akcja ze sztabką była łatwiejsza... a teraz zamęt rozrywa moją głowę. Tyle jednak nie wystarczy, by spełnić misję...

„Rusz głową” - ruszam przecież, do diabła!

Pstryk! Na środku drogi znienacka wyłoniła się z kałuży kudłata, rogata postać.
- Do usług, sir – rzekła. - Przysyła mnie mistrz wszechświata, pan zła i mroku, prawny właściciel otchłani monsieur Lucyfer. Chciał pan ruszyć głową, jeśli mój perfekcyjny słuch mnie nie myli?...
- Owszem, miałem taki zamiar... Nie mniej jednak nie wiem w jaki sposób powinienem to uczynić. Istnieje przecież wiele sposobów ruszania głową – począwszy od zwykłego myślenia, poprzez snucie refleksji, aż do popadania w zadumę...
- Och, Konstanty. Nie możesz być tak bardzo pragmatyczny! Kiwnij szyją w lewo... Teraz w prawo. Już rozumiesz?
- W którą stronę powinienem się odwrócić?
- Tam gdzie zamęty.
- Do diabła, nie rozumiem!
- Te, tłumów nam tu nie potrzeba, nie wzywaj imienia pana i tak dalej... Lucyfer nakazał działać w konspiracji, gdyż Gerwazy również korzysta z naszych usług.
- Kto? Czarnoksiężnik?
- On jest krasnalem... Nieważne zresztą. Sprawy mają się jasno – diabeł jest istotą przekupną i niemoralną. Nie jest lojalny współpracownikom, sprzeda nawet swojego brata, a ponadto myśli tylko i wyłącznie o sobie. Lucyfer pomaga Gerwazemu, ale nie łączy ich nic wyjątkowego, więc postanowił sprawdzić, co możesz zaoferować... On da ci zamęt szybki i bezbolesny, oraz będzie cię informował na bieżąco o poczynaniach Gerwazego. Co ty na to?
- Chcę zniszczyć miasto... Zresztą, nie ufam ci i tak.
- Wszystko można kupić, nawet zaufanie... Mając nieograniczone zasoby świat staje się nieco łatwiejszy.
mam ochotę potworzyć.
jestem Potworem.

[Obrazek: 33kda4w.gif]
Odpowiedz
#6
I co ja mam napisać? Tekst jak dla mnie bardzo chaotyczny, w połowie zgubiłam się w nim. Nie nadążam już kto kim jest, czego chce i co robi. Postaraj się jakoś bardziej do wszystko uporządkować. Treść ,ogłaby być na prawdę ciekawa gdyby tylko wszystko była napisane bardziej przejrzyście. Czekam na ciąg dalszy i mam nadzieję bardziej zrozumiały.
,,Słowa przynależą do czasu, milczenie do wieczności."
Thomas Carle
Odpowiedz
#7
Cóż ja biedny czytelnik mogę powiedzieć więcej o tym tekście niż to co pisałem wyżej? Nie będę oszukiwał, że fajna taka surrealistyczna wizja świata z tymi całymi zamętami, latem itp. ale na dłuższą metę podziękowałbym za taki utwór. Na krótką chwilę fajnie się to czyta, ale gdyby miało to np 20-40 stron to już bym odpadł, nie mówiąc o bólu głowy i Weltschmerzu.

Nie wiem jak Ci to ocenić. Pierwszy raz w mojej karierze na forum pozostawię chyba tekst bez oceny.
Odpowiedz
#8
A ja tam się trochę potrzepię z zachwytu. Napisać coś tak surrealistycznego to kawałek pisarskiego talentu trzeba mieć. No i o błędy w tekście trudno się doczepić Smile nieżle wykombinowane
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#9
Może dlatego, że surrealizm do mnie nie trafia, nie podobało mi się to opowiadanie Wink Surrealizm to dla mnie życie...
Odpowiedz
#10
Widzisz Danku, trzepię się z zachwytu, bo ja nie potrafię tak pisać, do tego trzeba mieć moim zdaniem baardzo specyficzną wyobraźnię. Ja takiej nie mam Smile. To i autorowi zazdroszczę.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#11
Myślisz, że dość duża dawka napojów wyskokowych + do tego ewentualne przedmioty kolekcjonerskie nie wytworzyłyby takiej specyficznej aury... hmmm surrealizmu? Big Grin
Oczywista, ciężko wtedy cokolwiek zanotować, ale mając dobrej jakości dyktafon... kto wie Wink
Odpowiedz
#12
No tego...Być może Smile .. Ale po napojach wyskokowych chce mi się spać, a nie pisać Smile, a co do przedmiotów kolekcjonerskich, to może lepiej niech tam sobie w kolekcjach gdzieś leżą. Wątroba i cała reszta podrobów jeszcze mi się przydaje. Pozostanę więc przy moim "upiornie trzeźwym" stylu. Smile
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#13
PRZE-PRA-SZA-MY!
Odpowiedz
#14
Sil, dziewczę drogie. Jaki tam oftop. My tu z Danonem dyskutujemy jeno jak wprowadzić się w odpowiedni stan świadomości by napisać tak surrealistyczne dzieło Smile, czyli cały czas tak jakby jesteśmy w temacie. W zasadzie teraz to tak se siedzimy i czekamy na autora dzieła, coby nam wyłuszczył jak w takie stany umysłu wchodzić należy. A że tak po cichu siedzieć nam nudno, to se odrobinkę pogadujemy Smile. Nie Danone? Smile
Sil, droga moja. Nie krzycz na nas, bo się jąkać zaczniemy Smile
Pozdrowionka.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#15
Gorzki, jakbym mógł, to bym Ci polał w tym momencie! Toż, Sil, Gorzki ma absolutną rację. My som proste chopy, od tematu nie odbiegliśmy zanadto. Czekamy na autora, coby nas oświecił zanadto w naszych rozmyślaniach nad tekstem.
Si-si-sillll!
No masz-sz. Zaczę-czę-ło się.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości