Liczba postów: 1 914
Liczba wątków: 352
Dołączył: Aug 2011
16-10-2011, 12:11
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16-10-2011, 12:12 przez starysta.)
Moja zona leży na kanapie
jak zawsze leży i nic
fakt a nie żaden tam mit
opisany piórem Moliera
gdzie akcja za akcją
myśli sobie pewno, że to życie
a gdzie uśmiech i spacer z psem.
Czasami przyjdą koleżanki
już w drzwiach pytają o ciasto
i ropusze ciała chłoną i mlaskają
a potem rechoczą
- kochanie zaparzysz nam kawy ?
dlaczego nie – Józefie podaj kawę !
Zgnilizna w ciele kształtnym
wargi nasycone botoks-owane
serwetka jako prezent już na komodzie
a napis głosi – od nas
a ja z zmartwieniem w oczach
głupi i wierny, pobłażliwy
oglądam te spektakle nędzne
by żona mogła leżeć
odchodzą w końcu, rozpływają się ropuchy
w swoje stawy,stawiki
a ja swoje – pozmywam
a zona niech sobie leży
Liczba postów: 2 913
Liczba wątków: 227
Dołączył: Sep 2011
16-10-2011, 14:53
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16-10-2011, 14:53 przez Piramida88.)
Jezu jaki zlepek niczego, teraz już wiem jak wygląda szczyt - łał. Hm, myślałam że nic podobnego już mnie nie spotka, a jednak. Słowa, które ni mru mru do siebie nie pasują.Masakra tekst.
Pirka
Liczba postów: 100
Liczba wątków: 46
Dołączył: Feb 2010
Cóż za podpis pod postem. Czyżby kandydat i elektorat w jednym?
Co do tekstu, faktycznie "leży". Leży i kwiczy.
Liczba postów: 169
Liczba wątków: 17
Dołączył: Aug 2010
Jacy brutalni.
Ja myślę, że to po prostu są dziwne klimaty, które mają to do siebie, że do mało kogo trafiają. Do tego stopnia, że nie komentowałam wiersza, bo nawet nie wiedziałam, co napisać. Bo to to trochę żartobliwe, ale jednak nie, i zapis dziwny,a przecież na warsztacie to ja się gówno znam.
Ale wiersz dnem nie jest...
Liczba postów: 1 317
Liczba wątków: 29
Dołączył: Oct 2011
16-10-2011, 20:27
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16-10-2011, 20:34 przez Natasza.)
Masz rację Donnie
To nie jest zły wiersz, choć utwór jest zły jako wiersz.
Jest kompletnie nieoszlifowany i sądzę, że autor sam nie jest gotowy, by szlifować diamenty swoich utworów.
Ale w tym tu wierszu jest niesamowita wrażliwość, autentycznie tętniące emocje i mądrość doświadczania rzeczywistości.
Tu są perełki obrazowania: postać żony, wizyta jej koleżanek, rewelacyjna kreacja podmiotu.
Facet w fartuszku przy zlewie i jego bezsilny, szyderczy gniew na "ropuchy".
Autor nie ma warsztatu, ale gniecie go potrzeba poezji, tworzenia.
Ja to szanuję ze wszech miar.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]
Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Liczba postów: 2 721
Liczba wątków: 50
Dołączył: Dec 2010
Też myślę, że to takie na wpół żartobliwe, trochę smutne (a może ironiczne). Starysto, masz trochę kłopotów czysto formalnych, jak spacje przed znakami interpunkcyjnymi, gdzieniegdzie umknął polski znak a niekonsekwencja w interpunkcji trochę drażni.
Jak dla mnie sytuacja prosta i czytelna, a tekst wcale nie denny. Ładnie jest wszystko zobrazowane, widać, że zaobserwowane.
Może nie do końca do mnie trafia i podoba się, ale ma zalety.