Liczba postów: 790
Liczba wątków: 152
Dołączył: Feb 2010
10-08-2012, 08:46
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10-08-2012, 20:43 przez blackpepper.)
Kolibry czasami cierpią. Płaczą po kątach. Ocierają łzy liśćmi. Często rodzą się bez skrzydeł, nieme. Nie wolno ich dotknąć. Za bardzo się przywiązują. Kochają zbyt długo. Zniewolone uczuciami.
Miecio. Pięknie upierzony, iskrzący się w słońcu. Chłopak długie lata spędził kopulując z Samotnością. Gotował jej obiady, obsypywał kwiatami, na dobranoc pieścił ciało pocałunkami. W końcu przyszedł czas na zmiany. Koliber posprzątał mieszkanie, wytrzepał pachnącą zwiędniętymi różami pościel, zainwestował w Gillette'a. A wszystko przez głupie zakochanie.
To była miłość od pierwszego wejrzenia. „ Ach, te długie nogi, piękne oczy, seksowne wąsy” myślał nasz bohater z zachwytem przyglądając się jak jego umiłowana sączy drinka przy jednym z klubowych stolików. Aurelia była nad wyraz inteligentną kocią prostytutką. Wiedziała, że ptak się jej przygląda, więc postanowiła go do siebie przyciągnąć za pomocą wodospadu czułych gestów. Miecio, dając upust rosnącemu w nim pożądaniu, usiadł obok nowej znajomej.
Tak zaczął się Eden. Całodniowe rozmowy o niczym, milczące spacery o zachodzie słońca i nocne orgie. Koliber był tak zapatrzony w Aurelię, że zapomniał o Samotności. Nie odwiedzał jej, nie dzwonił. Bo po co?
Przyszło lato. Kotka zaczęła stroić fochy. „ Nie podobają mi się te kwiatki. Czemu mnie nie pieścisz? Jesteś nudny w łóżku. Kup viagrę.” Miecio zaczynał mieć dość ukochanej, ale nie potrafił się od niej uwolnić. Bolało, kiedy go obrażała. Bolało, kiedy na niego patrzyła. Z tak przeraźliwą obojętnością…
Pewnego dnia koliber udał się w odwiedziny do Samotności. Chciał jej się zwierzyć ze swoich sercowych problemów. Pukał przez ponad dwie godziny, lecz nikt nie otwierał. Rozczarowany wrócił do domu, wziął sznur i powiesił się za drzwiami sypialni. Wiatr otworzył okno. Wyrywał piórka jedno po drugim, by zanieść je do Oceanu Smutnych Kolibrów, Które Czasem Za Bardzo Kochają.
Pokój.
Liczba postów: 229
Liczba wątków: 20
Dołączył: Jul 2011
10-08-2012, 11:20
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10-08-2012, 11:21 przez writerPiotr.)
Czytając miałem wrażenie, że w bardzo metaforyczny sposób opisujesz małżeństwo. Nie wiem, czy trafnie (sam nie jestem jeszcze w "tym stanie" ), ale na pewno w interesujący sposób.
Podobało mi się. Moja ocena: 4/5, bo poczytałbym więcej (tak wiem, to miniatura tylko... )
Pozdrawiam.
Bujaj w obłokach, bo tylko w ten sposób możesz wznieść się na wyżyny swoich możliwości.
...warto pamiętać.
Liczba postów: 231
Liczba wątków: 23
Dołączył: Jul 2011
Cytat:Koliber posprzątał mieszkanie, wytrzepał pachnącą zwiędniętymi różami pościel, zainwestował w Gilett’a.
Gillette'a
Cytat: „ Ach, te długie nogi, piękne oczy, seksowne wąsy” myślał nasz bohater , z zachwytem przyglądając się , jak jego umiłowana sączy drinka przy jednym z klubowych stolików.
Ja tutaj bardziej widzę toksyczny związek, niekoniecznie małżeństwo. Podoba mi się pokazanie tutaj mężczyzny jako kogoś słabszego, a kobiety jako podstępnej, kociej prostytutki. Toksyczne związki właśnie takie są, jedna ze stron nie może uwolnić się od drugiej, a ta nie pozwoli uwolnić się tej drugiej. Poruszona jest jeszcze kwestia samotności. Nie wiem za bardzo jak rozumieć tę twoją Samotność. Na początku jest jedyną przyjaciółką naszego Miecia, a później nie może do niej wrócić. Ja uważam, że tutaj próbujesz pokazać, że kiedy poznajemy, czym tak naprawdę jest związek (nawet jeśli jest on chory), to nie potrafimy później z powrotem być samotni.
Generalnie, bardzo ciekawa miniatura, chociaż drobne potknięcia się zdarzyły. Uśmiechnęłam się, po przeczytaniu, ale zmusiło mnie to w pewnym stopniu do zastanowienia się, co jest dużym plusem. Kolejnym jest to, że widzę tutaj siebie, ale na szczęście (albo i nieszczęście?) nie w postaci biednego koliberka.
Pozdrawiam!
Moja ocena: 4/5
you know that we are living in a material world and I'm a material girl.
Liczba postów: 790
Liczba wątków: 152
Dołączył: Feb 2010
Lisek miała rację co do interpretacji : ) Cóż, zazdroszczę Ci, że nie jesteś Mieciem. Dziękuję.
Pokój.
Liczba postów: 231
Liczba wątków: 23
Dołączył: Jul 2011
Dlaczego zazdrościsz? Ja nie chciałabym być Mieciem
I ja mam pytanie, czy celowe było tutaj wykreowanie jej jako kota? W sensie chodzi mi tutaj o kocie cechy, egoizm, indywidualizm i postawę "jestem panem wszechświata"? Znaczy domyślam się, że pewnie tak, ale wolę się upewnić. A jak zrozumieć samotność?
you know that we are living in a material world and I'm a material girl.
Liczba postów: 229
Liczba wątków: 20
Dołączył: Jul 2011
(10-08-2012, 19:11)blackpepper napisał(a): Lisek miała rację co do interpretacji : ) Cóż, zazdroszczę Ci, że nie jesteś Mieciem. Dziękuję.
Miała rację co do tego, o czym myślałaś TY, jak pisałaś . Ale czy ja sam nie mogę interpretować tego na swój sposób? ;>
Bujaj w obłokach, bo tylko w ten sposób możesz wznieść się na wyżyny swoich możliwości.
...warto pamiętać.
Liczba postów: 790
Liczba wątków: 152
Dołączył: Feb 2010
Piotrusiu, oczywiście, że możesz. Źle się wyraziłam.
Lisku, zazdroszczę, bo sama chyba jestem takim Mieciem. Tak, wykreowanie jej na kota było celowe. Wszystko w tej miniaturce jest celowe. Ludzie do złudzenia przypominają zwierzęta. Wystarczy tylko wykryć cechy ich charakteru, a następnie przyporządkować do danego gatunku. : )
Miecio uwielbiał Samotność, jednak kiedy poznał Aurelię, doszedł do wniosku, że Miłość smakuje dużo lepiej. Niestety, koniec końców okazało się, iż pierwsze wrażenie bywa złudne, a Miłość łatwo przeistacza się w Cierpienie i Nienawiść. Wtedy też koliber zapragnął wrócić do dawnej kochanki ( Samotności ), zostawić kotkę. Nie potrafił. To go zabiło.
Pokój.
Liczba postów: 1 191
Liczba wątków: 187
Dołączył: Dec 2010
Świetne. Na wstępie przepraszam, że się tego po Tobie nie spodziewałam.
Sam tytuł ,,Koliber Miecio'' daje już do zrozumienia, że chodzi o zakamuflowaną osobę. Dobrze to rozegrałaś. Trudno jest pokazać w ty temacie coś choćby na pozór oryginalnego. Dałaś radę, forma mi się niesamowicie podoba.
,,Chłopak długie lata spędził kopulując z Samotnością.'' - świetna metafora
Bardzo dobrze poprowadzony temat, od tej samotności, do przegranej w nie-samotności.
Na razie się zachwycam, ale jeszcze tu wrócę i przeczytam jeszcze raz, może coś innego wyłapię. Na prawdę szkoda zmarnować takiego tekstu.
Pozdrawiam
Ins.
Liczba postów: 790
Liczba wątków: 152
Dołączył: Feb 2010
Miło mi
Pokój.
Liczba postów: 489
Liczba wątków: 41
Dołączył: Jan 2012
Mi się podoba, oprócz tego co napisaliście, jeszcze jedna rzecz. On jest ptakiem, a ona kotem. Autorka chyba sugeruje, że ten związek z góry był skazany na porażkę i nie miał najmniejszego sensu.
Jakbyś końcówkę trochę bardziej rozwinęła, bo mam wrażenie, że wydarzenia toczą się pod koniec za szybko, to byłoby małe arcydzieło
A tak stawiam mocną czwórkę. Niełatwo stworzyć taką ciekawą metaforę, którą jeszcze można interpretować na kilka sposobów. Nawet samo pisanie Samotności przez duże "S" to ciekawy zabieg
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon
Liczba postów: 1 914
Liczba wątków: 352
Dołączył: Aug 2011
Jak miękko, zbyt miękko, taki zalizany ten tekst.
Liczba postów: 790
Liczba wątków: 152
Dołączył: Feb 2010
Huh, dzięki
Pokój.
Liczba postów: 2 297
Liczba wątków: 119
Dołączył: Dec 2011
Mi się podoba. Nieźle oddałaś w metaforyczny sposób toksyczność między dwojgiem ludzi. Ogólnie jest bardzo smutno, ale miejscami uśmiechnąłem się - np. o tej viagrze, gdy pisałaś.
Cytat:Oceanu Smutnych Kolibrów, Które Czasem Za Bardzo Kochają.
Tak to z nimi, niestety, jest.
Pozdrawiam!
|