Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
*** (Kiedy byłem mały...)
#1
Kiedy byłem mały, mieszkałem wysoko,
W połowie mej betonowej wieży Babel,
Szczęście w pamięć nie zapadło tak głęboko,
Pamiętam za to tamten zgięty w pół kabel.
Zgiełk, mnóstwo ludzi na ulicach, i okno
Za którym wszystkie łzy były niewidzialne.
Patrzyłem jak ludzie tam od deszczu mokną…
Zaś brak deszczu łez matki? Niewykonalne.
Butelek w domu nigdy nie brakowało,
Jako dziecko plusy nawet w tym widziałem,
Dobrym zarobkiem było dla mnie stare szkło.
(Co z tego, że każdego wieczora się bałem).
Zamknięty w świecie mej rodziny przyjaznym,
Który był przyjazny tylko ze swej nazwy,
Nie byłem tam nikim nadzwyczajnie ważnym –
Miałem dużo czasu dla samego siebie.
W kilku pomieszczeniach myśli me biegały,
Krążyły po pochmurnym za oknem niebie,
Na ziemię też czasem sobie zlatywały.
Z dwóch okien mojej wysokiej, miejskiej wieży
Widać było całkiem odmienne widoki:
Ze wschodu na codzienność ludzi się patrzy,
Z zachodu – na pogrzeby i zimne zwłoki.
Z jednej strony życie, wolność, beztroska,
Nadzieja na przyszłość, rytmiczność dość prosta,
Z drugiej strony śmierć i tylko wola boska,
Może zbawienie lub od szatana chłosta.
Mały, uwięziony między skrajnościami,
Samotny, niekochany i przestraszony,
Gdzie nadzieja znika między rodzicami,
Miotałem się na te zza okien dwie strony.
Za młody na cmentarz, za żywy na niego,
Jednak z martwymi już w sercu marzeniami,
Zbyt zniszczony na życie człeka dobrego,
Ze zmarnowanymi na szczęście szansami.
Jako taki smętny dzieciak w szkole miałem
Same problemy z ogarnięciem wszystkiego,
Jednak dwie godziny nie były takie złe.
Pod okiem tak zabawnego duchownego
Słuchałem historii, które były dość mdłe,
Jednak mówiły, że może być też gorzej,
Ale że jednak na świecie kocha ktoś mnie –
Słowa wypełniły mą pustkę, mój Boże,
I zacząłem pracować na me zbawienie.
Pokochałem nawet potwora i ludzi,
Każdej nocy szeptałem Ci me wyznania,
A każda z ksiąg nową nadzieję budzi,
Więc pragnąć zacząłem Twojego poznania.
Uczyłem się wiary, zasad, by je głosić,
Seminarium kochałem, było tak ciche…
Czytałem Dawkinsa by szyderstwa znosić.
Mogłem już marzyć, obawy były liche,
Jednak – nie tak do końca. Mogę tylko kochać,
Kochać Ciebie i prymasów, i biskupów,
Ludzi innych, prostych już tylko szanować,
Bo gdy nie bałem się biednych ludzi sierpów
Byłem zganiony za wspólnoty skalanie.
Wątpić zacząłem, chociaż mi pomagałeś,
Dałeś szansę na z patologii wyrwanie,
Chociaż przez swój twardy kościół mnie karmiłeś,
To ja wątpić zacząłem i znowu miotać –
Miotać pomiędzy wiarą a mym rozumem.
Możesz jednak w sercu ubogim zwyciężać,
Temu zaprzeczyć za nic w świecie nie umiem.
Nadzieją mamisz, łowisz swoich wyznawców,
Wbijasz w schemat, narzucasz czyny skutkami,
Dajesz sens życia tylko dla fanatyków.
Grzech objawia się zbyt wielkimi lękami,
By go nie zwalczać aż do przykrej przesady.
Uwięziony teraz jestem tak jak dawniej,
I tak mi minęły z Tobą me dekady.
Ze strachem radzę sobie może i sprawniej,
Lecz i tak jestem pół żywy i pół martwy.
Żyć w pełni nie mogę, śmierci mi zabraniasz;
Może jak Jezusa ożywisz mnie z martwych?
Nie! Mnie tak nie kochasz, boskości mi wzbraniasz,
Wyrzekłem się Ciebie, nierówno świat wielbisz.
Chciałem umrzeć, ale tak się Ciebie bałem,
Że nie potrafiłem, a Ty ze mnie wciąż kpisz.
Sześćdziesiąt lat na granicy śmierci żyłem,
A teraz, gdy ją zsyłasz, czeka męka mnie.
Męczyć się będę gorzej niż za półżycia,
(Bo całym życiem nie obdarowałeś mnie)
I to nie w procesie powolnego gnicia
Lecz tam, gdzie niszczysz tych, co nie kochają Cię.
Wiesz co? Urządziłeś ten świat do niczego,
I śmiało mówię: od nas tutaj odwal się,
Sadysto, co wiernością łechczesz swe ego.
Nie, nad grobem ze strachu się nie nawrócę,
Jestem człowiekiem i jestem z tego dumny,
Że nawet i ze złym wszech-Stwórcą się skłócę
I lepszy od niego pójdę do mej trumny.
Odpowiedz
#2
nie jest rytmiczne, długość sylabiczna wersów jest różna, przez co ten długi tekst czyta się bardzo ciężko
opinie wyrażane przez Liwaj są jej subiektywnym zdaniem - zwyczajnie dzieli się własnymi wrażeniami, uczciwie, nie pomijając żadnych kwestii, bo wierzy, że inni postąpią tak samo w stosunku do oceny jej utworów.
Odpowiedz
#3
Za długo. Nie zbyt rytmicznie, brr.
Trochę jakby Adamem M. pachniało, prawda?
Czasami jesteśmy panami świata, częściej jego cieniem.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości