Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Kamień
#1
Słonce zachodziło powolutku, rzucając na niewielką polanę złoty cień. W pobliskim lasku, w akompaniamencie pluskającego radośnie bagnistego strumyka, majestatycznie pląsały młode łanie. Leżący dokładnie po środku polany wielki kamulec pogrążony był w głębokiej kontemplacji. Po jego kamiennym wyrazie twarzy wywnioskować można było iż jest on całkowicie obojętny wszelkim zewnętrznym bodźcom docierającym nieustannie do jego chropowatej powierzchni. Kontemplacja przedłużała się w miarę jak Słońce w swych ognistych cichobiegach pokonywało swą odwieczna trasę.
- Fascynujące... – mruknął do siebie Kamień
- Co jest takie fascynujące? – zapytała rosnąca rzut kamieniem od Kamienia Sosna
- Nie gadam z tobą...
- Dlaczego? - zapytała zdziwiona iglasta.
- Drzewa nie gadają – odpowiedział Kamień.
Podziwianie rosnącej trawy należało do ulubionych zajęć Kamienia. Podobnie jak filozoficzne dysputy na temat złożonej zależności mentalno-spirytystycznej Ogórka Szklarniowego często prowadzone z Wiatrem – ogólnie znanym i podziwianym włóczęgą. Niestety, nie potrafili dojść do ogólnie pojętego konsensusu jako że Wiatr często wyrażał się w sposób zupełnie dla Kamienia niezrozumiały, w czym nie było nic dziwnego, Wiatr był człowiekiem światowym... No może nie człowiekiem, ale na pewno światowym.
Kamień często i gęsto, zwłaszcza gęsto, rozważał wyewoluowanie w sobie jakiejś broni która pozwoliła by mu walczyć z ptakami, częściej nazywanymi przez niego ‘tą j****ą kudłatą zarazą’. W prawdzie ptaki nie miały futra, ale z drugiej strony Kamień nie miał oczu które pozwoliły by mu to dostrzec.
- No naprawdę... – mruknął do siebie Kamień.
- ? – odpowiedziała mu zdziwionym szelestem igieł Sosna
- Nie twój zasmarkany interes – rzekł poirytowany wścibskością wścibskiego krzaka.
- Nie jestem krzakiem!! – oburzyła się sosna.
- Zamknij się, drzewa nie gadają! – odpowiedział oburzony Narrator.
Poirytowany Kamień wstał i odszedł w poszukiwaniu innej polany. A może dna morza... Wszak był on kamieniem migrującym. Idąc sztywnym krokiem przez las zastanawiał się w jaki sposób słyszy skoro nie ma uszu. A co dziwniejsze, w jaki sposób idzie skoro nie ma nóg...
‘Dziwny jest ten świat’ pomyślał Kamień.
I have whirled with the earth at the dawning,
When the sky was a vaporous flame;
I have seen the dark universe yawning
Where the black planets roll without aim,
Where they roll in their horror unheeded, without knowledge or lustre or name.


H.P.Lovecraft "Nemesis"
Odpowiedz
#2
Świetna humoreska, rozjaśniła mój poranek Smile Bledow nie znalazlem. Przyczepię się tylko do tego fragmentu:

"- Nie twój zasmarkany interes – rzekł poirytowany wścibskością wścibskiego krzaka." - to powtórzenie jest trochę na siłę i burzy ogólny porządek całego tekstu, czytając potknąłem się o nie jak, nie przymierzając, o jakiś większy kamulec Smile

Na zakończenie i jako niejako odpowiedz na Twój tekst pozwolę sobie zacytować mój jedyny radosny wiersz, jaki napisałem dawno temu:

Smutno, źle mi - nieciekawie.

Szarobrudny kamyk w trawie.
On przyciąga wzrok na chwilę:

już wesoło! Tak, ja żyję!
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#3
A ja ukręcę łebki kilku chochlikom Wink:

"Słonce zachodziło (...)"- <słońce>

"Po jego kamiennym wyrazie twarzy wywnioskować można było iż jest on (...)- zminiłabym szyk i obowiązkow wstawiła przecinek < Po jego kamiennym wyrazie twarzy można było wywnioskować, iż ...>

"(...) konsensusu jako że Wiatr często wyrażał się (...)"- <(...) konsensusu, jako że (...)>

"(...) , w czym nie było nic dziwnego, Wiatr był człowiekiem światowym (...)"- <(...) nic dziwnego, ponieważ Wiatr był człowiekiem światowym (...)" to ponieważ wręcz samo ciśnie się na usta

"(...) rozważał wyewoluowanie w sobie jakiejś broni która pozwoliła by (...)"- <rozważał wyewoluowanie w sobie jakiejś broni, która pozwoliłaby (...)>

logicznie coś mi tu nie pasi.. wyewoluować w sobie?- wyewoluować to tyle co przeobrazić.
ok, można się przeobrazić w coś, ale czy można wyewoluować w coś?
No raczej nie...

Jak główka mi zacznie pracować (bo teraz jestem troszkę zmęczona), to podam jakąś propozycję.

"Kamień nie miał oczu które pozwoliły by mu to dostrzec."- <Kamień nie miał oczu, które pozwoliłyby mu to dostrzec.>

"- ? – odpowiedziała mu zdziwionym szelestem igieł Sosna"- pytajnik jako odpowiedźSmile? Oszczędnie, no ale nie tędy droga. Może lepiej napisać, w zależności jaki efekt chcesz uzyskać: <doprawdy?>, <co masz na myśli?>. Po słowie "Sosna" wstaw kropeczkę.

"(...) oburzyła się sosna."- to w końcu Sosna czy sosna?

"(...) zastanawiał się w jaki sposób słyszy skoro nie ma uszu."- <zastanawiał się w jaki sposób słyszy, skoro nie ma uszu.>

"‘Dziwny jest ten świat’ pomyślał Kamień."- jeśli już, to <"Dziwny jest ten świat"- pomyślał Kamień.>

Tyle wychwyciłam, możliwe, że coś ominęłam.

Ciekawa miniaturka.
Quod me non necaverit, certe confirmabit


Nie dajmy się zwariować. Nie mam doktoratu z filologii polskiej. Oceniam według własnego uznania...
wiersze, nigdy zaś Autora.
Odpowiedz
#4
Tak, wiem, moja interpunkcja samego mnie boli... ogólnie większość błędów to niedopatrzenia wynikające z mojego epickiego lenistwa...

Sosna, Kamień to w tym przypadku imiona, więc jeśli gdzieś jest napisane z malej litery, niedopatrzenie. sorka

Była mowa o wyewoluowaniu "w sobie" czegoś, nie w coś Wink

poprawie jak będę miał chwilkę...

Dzięki za czytanie Wink
I have whirled with the earth at the dawning,
When the sky was a vaporous flame;
I have seen the dark universe yawning
Where the black planets roll without aim,
Where they roll in their horror unheeded, without knowledge or lustre or name.


H.P.Lovecraft "Nemesis"
Odpowiedz
#5
Już wyobrażam sobię tę broń Kamienia hy hy hy :>

Poza tym chciałbym nadmienić, iż czytając to miałem na twarzy szeroki uśmiech, co mnie jest coraz rzadszym zjawiskiem, więc dziękuję za to opowiadanko Big Grin
Odpowiedz
#6
Bardzo ciekawe. Poprawiłam sobie humor czytając "Kamień". Big Grin

Cytat:Idąc sztywnym krokiem przez las zastanawiał się w jaki sposób słyszy skoro nie ma uszu. A co dziwniejsze, w jaki sposób idzie skoro nie ma nóg...
Cudowny fragment Smile

Gratuluje poczucia humoru. Czekam na więcej prac Smile
Cytat:Kiedy wypuszczam z papierosa dym
chcę poczuć to znów.
Bo nie wiem gdzie teraz jesteś Ty,
a chciałbym chyba byś była tu.
Odpowiedz
#7
Mnie zachwyciły pewne sformułowania. I celnie trafiasz w słowne "podwójne" znaczenia.
Ja również czytałam to z uśmiechem. Widocznie, taki jest urok Twojej miniaturki.

Chciałam wskazać niedociągnięcia natury technicznej (interpunkcja itd), ale przed mną zrobiła Kheira, więc nie ma co powtarzać.

Gratuluję pomysłu - Kamień, który przeżywa w ten sposób egzystencję, to nie lada kamień, prawda?
Bardzo pozytywne.

A ten Kamień to trochę obrażalski ^^.

Przeczytałabym chętnie jeszcze coś z Twojej twórczości!
Pozdrawiam, K.
Odpowiedz
#8
Tytuł "Kamień" mnie zaintrygował. Zaraz w mojej głowie zrodziło się pytanie: "Jak można stworzyć historię o kamieniu?". Lektura miniatury była lekka i przyjemna, a po przeczytaniu okazało się, że jednak można. Ba, nawet o kamieniu z egzystencjalnymi rozterkami Big Grin.

Gratuluję pomysłowości i czekam na kolejne utwory Smile.
Odpowiedz
#9
Ha, fajne!
Naprawdę! Chociaż wkurzyło mnie trochę "Słońce w swych ognistych cichobiegach pokonywało swą odwieczna trasę."
Takie trochę zbyt nadęte i poetyckie to, ale reszta opowiadania była bardzo fajna.
Resztę ardzo fajnie się czytało. Szczególnie "rzut kamieniem od Kamienia".

Czekam na kolejne, może tym razem o romantycznym ździebełku trawy? Big Grin
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości