Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Jak smakuje życie?
#16
Nataszo, dlaczego upominasz haniela za dyskusję z tobą jako autorem? Rozumiem, że możesz sobie poczytywać jego krytykę za niekonstruktywną, ponieważ nie do końca zrozumiał, bądź też sądzisz, że nie zrozumiał, o co ci chodzi, ale wtedy wystarczy to napisać i poprosić o skończenie dyskusji, albo przeniesienie jej na pw.
Zarzut o mszczenie się za negatywną ocenę wydaje mi się bezzasadny, nie widzę tu skierowanej przeciwko tobie agresji. Sądzę, że resztę możecie sobie wyjaśnić na pw.
A upominanie użytkowników proszę zostawić moderacji/administracji.
Odpowiedz
#17
(01-11-2011, 00:04)księżniczka napisał(a): Nataszo, dlaczego upominasz haniela za dyskusję z tobą jako autorem?
Widocznie nie przeczytałaś dokładnie: upominałam haniela, że miesza narratora i bohaterkę ze mną jako autorem. Wynika to z nieznajomości rzeczy bądź z nieprecyzyjnego używania pojęć. Starałam się cierpliwie wyjaśniać.
(01-11-2011, 00:04)księżniczka napisał(a): Rozumiem, że możesz sobie poczytywać jego krytykę za niekonstruktywną, ponieważ nie do końca zrozumiał, bądź też sądzisz, że nie zrozumiał, o co ci chodzi, ale wtedy wystarczy to napisać i poprosić o skończenie dyskusji, albo przeniesienie jej na pw.

Wypowiedzi publiczne haniela są jego wyborem. Nie widzę powodu, jako autor tego tekstu, by nie podejmować się jego obrony. Haniel niesłusznie posądził mnie, że zamierzam dawać mu warny. Nie miałam najmniejszego zamiaru.

(01-11-2011, 00:04)księżniczka napisał(a): Zarzut o mszczenie się za negatywną ocenę wydaje mi się bezzasadny, nie widzę tu skierowanej przeciwko tobie agresji. Sądzę, że resztę możecie sobie wyjaśnić na pw.

Ja widzę. Proszę, przeczytaj post, w którym określa styl jako bełkot przedszkolaka . Trudno nazwać to wypowiedzią obiektywną i konstruktywną (bełkot przedszkolaka wygląda zupełnie inaczej i on o tym wie). Odczytałam to więc za naruszenie etykiety dyskusji, o czym go poinformowałam.

(01-11-2011, 00:04)księżniczka napisał(a): A upominanie użytkowników proszę zostawić moderacji.


Ja nie upominałam, tylko poinformowałam, jak będę traktować jego wypowiedzi jako autor (nie będę na nie odpowiadać, bo mam wrażenie prowadzenia rozgrywki)

Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#18
Widzę, że ten temat wzbudził tyle kontrowersji, że nie mogę przejść obok niego obojętnie.

Cytat:Tego dnia postanowiłam wyjść z domu i poczuć smak świata.
Zaczęłam od razu i kiedy wychodziłam z domu, polizałam klamkę.
Ze stylem miałam mały problem. Generalnie jakoś tam rozgryzłam zabieg, a po przeczytaniu Przymierzalni losu wiem, że taka stylizacja jest celowa <a przynajmniej taką mam nadzieję>.

Cytat:Na klatce schodowej się waham.
Nie bardzo rozumiem, dlaczego w tym miejscu nagle pojawia się czas teraźniejszy? I z tego, co wyczytałam, cały czas opisujesz jedną scenę. Ona wychodzi z domu i sobie ten smak świata poznaje, czyli mamy ciąg zdarzeń To mi trochę zgrzyta, bo zaczyna się od przeszłego.

Cytat: - Poszedł! - warknął zły głos i drzwi się zatrzasnęły.
Tu powinien być znacznik [ p ]. Dlaczego dialogi go nie mają? Albo ma wszystko, albo nic.

Cytat:Kiedyś widziałam przyklejoną w kątku taką brudnoszarą, przeżutą gumę (panele są właśnie brudnoszare), to pewnie dzieci sąsiadów z 8 piętra, bo one często żują gumę.
To bym raczej dała słownie.

Cytat:- Piękna pogoda. Już pani znacznie wydobrzała - powiedziała śpiesznie i wstydliwie sąsiadka i większość tego zdania mówiła tyłem do mnie, schylając się z sapnięciem do skrzynki na listy.
Tu może jest jakaś celowość, ale jakoś do mnie nie przemawia.

Ta miniatura jest bardzo problematyczna. Styl, jak już mówiłam... w połowie widzę jego zasadność, choć akurat podzielam zdanie haniela, że po takich doświadczeniach się człowiek raczej zamyka w sobie, a nie "dziecinnieje". Ale przyjęłabym ten konkretny przypadek, gdyby nie zdanie:

Cytat:Od trzech dni nie miałam bowiem nic w ustach oprócz kutasa gwałciciela.

Całkowicie psuje mi cały początkowy obraz psychiki postaci, który z takim pietyzmem odmalowałaś. Narratorka z początku, i ta która się wypowiada powyżej nie mają dla mnie żadnego połączenia. Ok możemy się zastanawiać, jak gwałt zmienia kobietę i jej wnętrze... Wybacz, ale akurat to do mnie nie trafiło.
Podobał mi się natomiast opis smaku klamki na samym początku. Bardzo. Cała początkowa sekwencja ślicznie oddaje wrażenie, że dom jest teraz dla bohaterki jedynym, bezpiecznym miejscem. Dalej już to do mnie tak nie przemawiało. Mam takie wrażenie, że całość tj. zbudowanie narracji wokół poznawania świata smakiem zostało wprowadzone na potrzeby końcówki, która miała skopać czytelnika tak, że się nie podniesie. Ja jestem z tych, dla których życie jest nieustającą melodią, a poza tym już pisałam, że końcówka jest dla mnie sztuczna.

I jeszcze jedno. Pozwól, że odwołam się do twoich słów:
Cytat:Bohaterka myślała obsesyjnie o psie. Wciąż myślała, że wilczur (czy tam inna rasa) ją liże, bo kojarzyło jej się z ... (i tu na przykład zachowania gwałciciela).

*w tym momencie w roli głównej wystąpi tylko i wyłącznie subiektywne odczucie*
IMO jest to jedna z najbardziej nietrafionych metafor, jakie czytałam. Zaproponowałabym w tym momencie zapytanie 5-10 osób, z czym im się nie kojarzy pies. O ile człowiek nie ma traumatycznym wspomnień typu ugryzienie, pies będzie się kojarzył dobrze. Poza tym strach po ugryzieniu to inny rodzaj strachu. Dla mnie lizanie człowieka przez psa jest najczystszą formą wyrażania uczucia jaką tylko można sobie wyobrazić. Porównać go można chyba tylko ze szczerym uśmiechem małego dziecka.
Być może zaraz się dowiem, że to było celowe. Ok, ale idąc za stwierdzeniem Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta. Nie przemawia do mnie ani trochę.

Nie potrafię jednoznacznie ocenić tego tekstu. Ma plusy. Pomysł jest ciekawy. Poza tym początek jest wysokich lotów. Wykonaniu nie można odmówić zaangażowania i pewnej dozy pietyzmu, ale moim zdaniem wrażenie psują dwa poważne minusy: zgrzyt w końcówce, który burzy wrażenie wywołane przez początek i nietrafiony przykład z psem.

Poza tym proszę o wybaczenie za nieskładność tego, co napisałam, ale pora jest późna, a wrażenia okazały się tak duże, że musiałam pisać na świeżo żeby ich nie zatracić.

Odpowiedz
#19
Nie napisałem "bełkot" i nic więcej, wyjaśniłem o co mi chodzi, a do autorki nigdzie sure nie zawracam, ciągle mówiłem o tekście i o Twojej stylizacji ma dziwny język, w moim odczuciu bełkot. Nie miałem zamiaru Cię obrażać i sądzę, że tego nie zrobiłem, ale przepraszam, jeśli tak odebrałaś.
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#20
Kassandra:
edytowałam i poprawiłam to, co było usterkami redakcyjnymi. Dzięki.
Zastanawiam się nad czasem teraźniejszym. Tam zresztą wojowałem też sama ze sobą. Pomyślę skonsultuję też z większą ilością czytających.

Co do orzekania czy ofiara gwałtu dziecinnieje czy zamyka się, czy jeszcze inaczej - nie wiem, czy można ustalić jak "powinna" zachować się ofiara. W moim wyobrażeniu zachowywała się tak (irracjonalnie)
Słusznie dostrzegłaś dwudzielność - to na pewno wada tego tekstu, bo powstawał w dwóch etapach.
Ale to odrębna, pozatekstowa sprawa.

Posiedzę na pewno i spróbuję wyrównać wagi obu części.

W sprawie psa: bohaterka odebrała zachowanie psa tak, jak odebrała. To nie jest niemożliwe, choć pewnie dziwaczne. Ale nie ma w tym jakiegokolwiek uchybienia logicznego - takie zachowanie jest psychologicznie możliwe. Sama - jako ja - kocham psy.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#21
Haniel - ponieważ nie przywykłam do pozostawiania tematów w stanie "nie chce mi się z Tobą gadać" wyjaśniam:

W wyedytowanym dopisku jest tak:
haniel napisał(a):Dla mnie większość tekstu jest jak bełkot dziecka z przedszkola, które jeszcze nie włada dobrze językiem. Może przejść taki zabieg, ale nie w dużych ilościach. I tak, rozumiem traumę, ale trauma nie spowoduje raczej cofnięcia się w rozwoju, przynajmniej tak mi się zdaje, a co najwyżej zamknięcie się w sobie, małomówność, coś takiego.


tekst = to słowa, które napisałam ja, Natasza, tak? Autor. Nie narrator, bo narrator nie ma nic do gadania i musi gadać to, co mu napiszę.
Więc: Ja napisałam bełkot, jak przedszkolak, który jeszcze nie włada językiem. Przyjmuję to jako określenie pełne ekspresji: bardzo, ale to bardzo nie podoba Ci się językowe ujęcie. Twoje prawo. Nie zgadzam się, bo język w tym opowiadaniu daleki jest od umiejętności językowych przedszkolaka. Zapytam więc o intencje dla tego bardzo dosadnego określenia? Odczytałam jako złośliwość. Moje prawo? Chyba tak.
Może przejść taki zabieg, ale nie w dużych ilościach - ok, to opinia na temat Twoich oczekiwań.
Trauma nie spowoduje cofnięcia się w rozwoju... - nie wdaję się w rozważania, czy spowoduje, czy nie (w odniesieniu do ofiary przemocy). Następnie piszesz, że trauma spowoduje małomówność. To znaczy, że nie powinna moja bohaterka nic mówić. I rzeczywiście, nie wypowiada ona żadnego słowa, tzn. nie cytuje żadnej swojej wypowiedzi. Opowiada w czasie przeszłym, więc może to być równie dobrze 50 lat po zdarzeniu. Narrator opowiada słowami, które ja mu wymyśliłam - zaznaczam, że chciałam stworzyć poprzez narrację portret psychologiczny (tzn. nie opowiadać co się w niej dzieje wprost, ale stylizować język)
I zapytajmy: do czego odnosi się wyrażenie "cofnięcie w rozwoju"? Idąc tropem Twoich zapewnień odnosi się do języka narracji, a wiec do mnie, bo ja go stworzyłam.
Moja bohaterka mogła się cofnąć w rozwoju i zachowywać jak przedszkolak.
Ale język narracji nie cofnął się w rozwoju i nie zachowuje jak przedszkolak. Język narracji oddaje (chciałabym, żeby tak było) niestabilność emocjonalną, przerzutność, natręctwa myśli, potęgowanie się irracjonalnych skojarzeń. Całkowicie panowałam (starałam się) nad językiem. A tu bach! - język jest opóźniony w rozwoju. Ja jestem opóźniona w rozwoju, bo mówię takim językiem.

Rozumiesz?
Nieporozumienie polega na tym, że operujesz na zmianę różnymi pojęciami i sądzę, że ich nie rozumiesz (język, styl, narracja, stylizacja to dla Ciebie wszystko jedno). Próbowałam Ci to wyjaśniać, ale Ty tylko potęgowałeś dosadność określeń. Więc przyjęłam to za atak i postanowiłam nie odpowiadać (tłumaczyć) więcej, bo konflikt by się nasilał. I napisałam o tym.

Udało się nam rozbełtać komentarz i właściwie opowiadanie zupełnie zniknęło z zasięgu wzroku. Ale celem moim jest, byśmy stosowali pojęcia zgodnie z ich znaczeniem, a nie jak się komu chce.

Opowiadanie nie jest pewnie kierowane do tej grupy wiekowej, którą reprezentujesz, świadczyć może o tym fakt, że dyskutujemy o zachowaniu się psa i czy winda poprzyjeżdża nagle czy nie. Albo przesiewamy słowa, żeby się zrozumieć i nie możemy, bo mówimy różnymi językami (polskimi).

Pozdrawiam.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#22
Aj...
To bolało. Jak cegłówka przez łeb, tyle że w pozytywnym sensie.
Znaczy, pozytywna cegłówka przez łeb.

A, co się będę produkował.

Podobało się mi.
Znaczy się podobało.
Mi.
Kobieto, puchu marny! Ty...
Jesteś jak zdrowie! Ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie,
kto cię stracił...
Dziś piękność Twoją widzę i opisuję, bo tęsknię po Tobie.
Odpowiedz
#23
Od razu muszę powiedzieć, że sam napisałem kilka zupełnie niezabawnych, lirycznych, czy po prostu psychologicznych opowiadań. I także w nich staram się trzymać Czytelnika w napięciu, w pewnym odcięciu od całości prawdy i uzasadnień - całkiem jak Autorka powyższego opowiadania.
Opowiadania, które przykuwa uwagę, marszczy brwi i pogłębia uczucie zafrapowania: dlaczego mikroświat bohaterki jest tak specyficzny, dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej?
I dlaczego wraz z upływem treści zdaje się rosnąć nad nią ledwie wyczuwalny na początku, lecz silnie frapujący pod koniec historii cień.
Cień, który w finale przynosi odpowiedź, okazując się najgorszym z potworów, bo potworem wstrząsu i traumy.
Gwałt jest krzywdą wyjątkowego rezonansu: dotknięta nią kobieta spada w przepaść, gdzie nie tylko brak słońca - jest tam i samotność. Bo ciosu, który jej przypadł, nikt nigdy nie zrozumie i nie odczuje - nie podzieli z nią - tak prawdziwie. Taka przepaść tłumaczy specyficzne zachowania i półświadome, bezradne i przygnębiające Czytelnika próby odreagowania krzywdy przez bohaterkę.
Autorka oddała to znakomicie. Co mówię tak jako człowiek z wielką wyobraźnią, jak i człowiek całe życie otoczony psychologią.
Frapujący, niski pułap ciemnych chmur przyniosłaś nam, Autorko.
Ale i życie taki przynosi. Często i dla wielu.
Gratuluję, pozostając w zadumaniu.
Odpowiedz
#24
Bardzo dobry tekst. Uważam, że wspaniale oddałaś zagubienie i połamaną na kawałki psychikę bohaterki z tak ogromną traumą.
Całe opowiadanie zastanawiałam się, jak ono się skończy i zaskoczyłaś mnie. Takiego smutnego się nie spodziewałam. Liczyłam na to, że bohaterka przejdzie przez miasto, zbierając swoje smaki i powróci do domu, w międzyczasie wydarzy się coś, co nada treści smaku. Liczyłam, że to coś w stylu "typowy dzień dziwaczki" a nie koszmar zgwałconej kobiety. Zakończenie mnie zaskoczyło i zasmuciło, bo już po pierwszym zdaniu, bohaterka wzbudziła moją wielką sympatię.
Odpowiedz
#25
Niesamowite. Po tytule spodziewałam się raczej radosnej powiastki o zachłystywaniu się życiem. Po przeczytaniu pierwszych akapitów uznałam, że będzie o odkrywaniu nowych doznań w znanych z życia codziennego zjawiskach. Potem zastanawiałam się czy bohaterka nie jest odrobinę szalona. I na koniec doznałam wstrząsu.
W moim odczuciu idealnie zestawiłaś okrucieństwo i niedowierzanie, że można tak...
Gdy czytałam komentarze, zaskoczyło mnie to jak wiele osób myli narratora z autorem. Sądzę jednak, że to wyraz uznania dla autora, iż potrafi być tak wiarygodny w kreowaniu bohaterów i otaczającego ich świata.
Odpowiedz
#26
Dziękuję. Bardzo.
Przyznam się, że to opowiadanie jest jednym z tych tekstów, do których nieustannie wracam.
Mam wrażenie, że nie skończyło się, że potrzebuję nad nim wciąż pracować. Nie wiem, czy to problem, który t y l k o przecież wyobrażony, stał się także moim?
Nie wiem, czy powinno się tak pozwalać wyobraźni...
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#27
Powinno, powinno. Szczególnie komuś kto ją ma. Ty ją masz Nataszo, mało tego potrafisz ją napisać. Pisz dalej swoje wyobrażenia. PISZ.
A ja powiem tylko dziękuję Smile Heart
[Obrazek: 51882617.jpg]


http://www.youtube.com/watch?v=F09QrI6L44I
Ilustracje do tomików, opowieści, okładki. [/b] [b]Grafika. Ilustracje do bajek.
Odpowiedz
#28
Ech, Starysta...

Przy okazji tego tekstu przeszłam (wciąż ją toczę) dyskusję z samą sobą, na ile Autor może nie liczyć się z emocjami Osoby, na ile wolno eksplorować wyobraźnię i pozwalać jej stawać się poprzez tekst rzeczywistością.

Wiem, to filozofia, ale uczciwie powiem, że mi przeszedł przez psychikę jak huragan, tym bardziej, ze rozpoczęłam pisanie z zamiarem stworzenia groteski.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#29
(30-11-2011, 15:13)Natasza napisał(a): Ech, Starysta...

Przy okazji tego tekstu przeszłam (wciąż ją toczę) dyskusję z samą sobą, na ile Autor może nie liczyć się z emocjami Osoby, na ile wolno eksplorować wyobraźnię i pozwalać jej stawać się poprzez tekst rzeczywistością.

Wiem, to filozofia, ale uczciwie powiem, że mi przeszedł przez psychikę jak huragan, tym bardziej, ze rozpoczęłam pisanie z zamiarem stworzenia groteski.

To już stoję w kolejce.
Wszystko w jednym. Szmira i dzieło, piękno i brzydota, To mój styl Nataszo Tongue Nie wiedziałaś, geniusz fatalny. Jak co to wal, pomogę. Rolleyes

[Obrazek: 51882617.jpg]


http://www.youtube.com/watch?v=F09QrI6L44I
Ilustracje do tomików, opowieści, okładki. [/b] [b]Grafika. Ilustracje do bajek.
Odpowiedz
#30
Na początku masz literówkę, że przestało "podać" zamiast "padać".

Bardzo mocny tekst. I bardzo dobry.
Podoba mi się narrator, który opisuje swój nienormalny świat w całkowicie normalny sposób. Nie ocenia.
Czysty naturalizm.
Przez cały czas zastanawiałem się kim jest narratorka, a okazało się, że powinienem myśleć, co jej się właściwie przytrafiło.
Trochę mi to przypomina "Pachnidło", tylko że ze zmysłem smaku w roli głównej. Zazwyczaj rozbudowane opisy mnie nudzą, ale tutaj właściwie jest jeden wielki opis, który wciąga.
Myślę, że ten obrazek, który jest bardzo okrutny, zapisze się w mojej pamięci na długo.
I na koniec, wielkie gratulacje za sposób w jaki piszesz o smakach. Opisywanie zmysłów jest przetrudne, a Ty dałaś radę. Brawo!
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości