Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Incydent
#1
Opowiadanie w realiach F.E.A.Ra Kto nie grał - niech żałuje.



PROLOG : Rozmowy telefoniczne

Dźwięk telefonu.
- Mamy problem senatorze.
- Nie mam czasu... o co chodzi ?
- O Pochodzenie.
Głos senatora stał się poważniejszy.
- Co się stało ?
- Miało miejsce powstanie. Fettel przejął kontrolę nad prototypami.
- O mój Boże ...
- Wciąż możemy opanować sytuację, ale musimy działać szybko.
- Dobrze, dobrze. Wykonam parę telefonów.


*******

- Halo ?
- Morrison, gdzie ty się do cholery podziewasz ? Mamy tu kryzysową sytuację !
- Co się stało ?
- Największy w historii bałagan. Posprzątaj po Pochodzeniu, albo wszyscy pójdziemy
siedzieć !
- Tak jest !

*******

- Słucham ?
- Tutaj Morrison. Mam problem. Dostaniecie 20 milionów, ale musicie posprzątać po
paru błędnych decyzjach.
- O co chodzi ?
- Dowiecie się wszystkiego po drodze.
- Nie wynajmuje się Wojowników Nocy dla jakiegoś prostego zadania. Chcę wiedzieć
o co chodzi. Teraz.
- Pochodzenie.
Chwila przerwy.
- Już jedziemy.
- Skontaktujcie się, jak będziecie na Armacham Plaza.


*******

- Halo ?
- Panie prezesie, sytuacja jest kryzysowa.
- O co chodzi ?
- Genevieve Aristide przesadziła. Pochodzenie wymknęło się spod kontroli. Jeśli czegoś
nie zrobimy, czeka nas największa na świecie katastrofa.
- Mam już dosyć jej pomysłów.... Usuńcie wszystkie efekty uboczne tych eksperymentów
i dowody na nie. A także wszystkich którzy cokolwiek o tym wiedzą. Możecie robić
co chcecie. Tylko posprzątajcie ten burdel.
- Oczywiście panie prezesie.


Interwał 01 : Porwanie

- Długo jeszcze ?
Wiceprezes Armacham Technology Corporation, siedzący na tylnym siedzieniu swojej
luksusowej służbowej limuzyny wpatrywał się w widok za oknem. Po jego lewej stronie
siedział ubrany w garnitur człowiek. Kabura z pistoletem i lekkie wybrzuszenie pod
ubraniem zdradzało ukrytą tam broń maszynową i profesję. Był to ochroniarz.
Najprawdopodobniej pod ubraniem miał też kamizelkę kuloodporną. Po drugiej stronie
siedziała sekretarka. To ona wypowiedziała te słowa. Był to jej pierwszy dzień pracy.
- Spokojnie. Wkrótce dojedziemy. - uspokoił ją wiceprezes. Miał słabość do ładnych
sekretarek.
Samochód zatrzymał się na światłach. Nagle okolicą wstrząsnęła eksplozja. Pobliskie
auto eksplodowało.
- Co do... - krzyknął biznesmen. Ochroniarz błyskawicznie sięgnął pod koszulę i wyjął
pistolet maszynowy Andra FD-99.
- Ruszaj ! - krzyknął ochroniarz do kierowcy.
Kierowca nacisnął na pedał gazu, ale w tym samym momencie pocisk karabinowy
przebił się przez przednią szybę, i trafił go między oczy. Wyszedł z tyłu głowy i przeleciał
tuż obok głowy prezesa przebijając tylną szybę i znikając w oddali.
- Kur** !!! - wrzasnął ochroniarz. Wyjął broń i wyskoczył z samochodu, wyciągając
jednocześnie ze sobą ochranianą przez siebie personę. Sekretarka wyskoczyła tuż za nimi.
Nagle z bocznego uliczki wyjechał zaprojektowany przez firmę ATC transporter
opancerzony APC Turret, taranując stojące na drodze samochody. Zatrzymał się 5 metrów
przed limuzyną. Jego tylne drzwi otwarły się i wyskoczyło z nich pięciu ludzi w hełmach i
niebieskawych kamizelkach kuloodpornych. Każdy miał w rękach karabiny szturmowe
PK570A. Ochroniarz niewiele myśląc wycelował i nacisnął na spust. Seria pocisków z
peemu przecięła powietrze. Kilka uderzyło w transporter opancerzony odbijając się od
pancerza. Kilka nieszkodliwie uderzyło w ścianę budynku kilkanaście metrów za
napastnikami. Parę trafiło jednak do najbliższego komandosa, przebijając kamizelkę
kuloodporną. Padł na ziemię, a jeden z jego towarzyszy wciągnął go do pojazdu.
W tym samym momencie pozostali wystrzelili ze swoich karabinów. Głowa
ochroniarza eksplodowała. Jego broń spadła na ziemię, a zaraz za nią ciało. Sekretarka
leżała na ziemi i wrzeszczała, ale wiceprezes nie był głupi. Ruszył biegiem kryjąc się za
stojącymi w korku samochodami. W słuchawkach połączonych z niewielkim
radiotelefonem używanym do rozmowy z szefostwem usłyszał...
- Tu Bravo-1, ochrona zneutralizowana. Cel ucieka. Rozpoczynam pościg.
Nadchodzący napastnicy odcięli prezesowi wszystkie drogi ucieczki. Poza jedną.
Wbiegł do bocznej alejki. W międzyczasie jeden z napastników strzelił sekretarce w
głowę. Krzyk ucichł. Pozostali rzucili się w pościg. Uciekinier biegł tak szybko jak
mógł. Wkrótce przestał. Nie miał gdzie. Odwrócił się. Dwóch napastników biegło w jego
kierunku. Byli zaledwie parę metrów od niego. Zrezygnowany zamknął oczy i
przyszykował się na śmierć. Nagle poczuł mocne uderzenie i w głowę i stracił
przytomność.




Rozdział 1 : Delta Force wkracza do akcji

- Nie będe ukrywał. Sytuacja jest po prostu gówniana. - pułkownik Alexander Connor,
obecny dowódca oddziału SFOD-D : Special Force Operational Detachment-Delta,
zwanego też w skrócie Delta Force, stacjonującego w mieście Fairport, powiedział te
słowa do zebranych w sali oficerów.
- Sytuacja nie jest do końca znana, ale gówniana. Wiceprezes ATC został porwany w
drodze do pracy, a 20 minut temu nieznana organizacja paramilitarna dokonała
zorganizowanego uderzenia na oczyszczalnię South River i siedzibę ATC .
Armacham utraciło kontakt z ochroną i ludźmi wewnątrz. Nie wiadomo, czy
napastnicy mają jeńców. Zgodnie z informacjami, zaatakowano też archiwa ATC i
znajdujące się w śródmieściu laboratorium bioinżynieryjne. Oddział pierwszy, wraz
z oddziałem F.E.A.Ru wkroczy do elektrowni South River. Oddział drugi ruszy do
archiwów. Oddział trzeci idzie do laboratoriów. Dwójkę i trójkę wesprze F.E.A.R.
Cała reszta będzie pilnować, by nie wydostali się z zajętych terenów.
Nagle, usłyszano dźwięk telefonu. Odebrał go pułkownik.
- Tak. Rozumiem. Cholera, niedobrze. Zrobimy co się da. - odłożył telefon i skierował
się do reszty oficerów.
- Niedobrze. Zajęli Armacham Plaza. Piątka, wkroczcie tam i odbijcie go. Zrozumiano ?
- TAK JEST !
Oficerowie opuścili budynek.

*******

- Tu Pył 3, dotarliśmy do Armacham Plaza.
Helikopter z oznaczeniami Delta Force wisiał kilkanaście metrów nad rozległym
kompleksem Armacham Plaza.
- Dalej, dalej, dalej ! - krzyknął dowódca.
Pięciu komandosów jeden po drugim zjechało po linie na dach budynku.
- Rogers, sprawdź drzwi.
Jeden z komandosów podbiegł do drzwi, otworzył je lekko i spojrzał do środka.
- Czysto.
- Dobra. Idziemy.
Pięciu antyterrorystów weszło do budynku. Z przodu szedł John Passalaqua, dowódca
oddziału - komandos z 10 letnim doświadczeniem. Zbiegli schodami z bronią gotową
do strzału. Wnętrze było całkowicie zdewastowane. Wyważone drzwi, prowizoryczne,
uszkodzone, bądź wysadzone barykady, leżące wszędzie łuski i dziury w ścianach
wskazywały na to, że niedawno miała tu miejsca zacięta walka. Wszędzie leżały też
trupy. Na prawo od oddziału, przewieszony przez dziurę w ścianie działowej wisiał
trup w mundurze OIA - Oddziałów Interwencyjnych Armacham - oddziałów specjalnych
działających dla Armacham. Na zakręcie korytarza leżały cztery trupy - tym razem, byli
to zwykli ochroniarze. W pomieszczeniew którym byli, leżało też wiele trupów zwykłych
pracowników. Echo-1 - czyli John Passalaqua - wskazał palcem na jednego z trupów.
Wiedząc o co chodzi, drużynowy medyk, Alexander Bucket, podbiegł do ciała i zaczął
je badać.
- Rany szarpane i od kul. Wykrwawił się.
- Idziemy dalej. Jack, Siergiej, wy przodem.
Dwaj komandosi, Jack Kay i Siergiej (ten drugi był Amerykaninem rosyjskiego
pochodzenia) zgodnie z rozkazem ruszyli do drzwi. Jack otworzył je i wyjrzał na korytarz.
- Czysto.
- Idziemy.

********

- Tu Pył 4. Dotarliśmy do południowej części oczyszczalni South River.
- Tu Pył 5. Dotarliśmy do północnej części oczyszczalni South River.
- Dobra, ludzie. Lądujecie i usiłujecie znaleźć i wyeliminować Paxtona Fettela. Sygnał
jego transmitera pochodzi gdzieś z tej okolicy.
Zarówno na północy, jak i na południu kompleksu, helikopter zawisł parę metrów nad
ziemią, a po linie zjechało trzech komandosów SFOD-F i jeden człowiek w mundurze
koloru białego. Niewtajemniczeni, nie wiedzieli by kto to. Ci wtajemniczeni, zastanawiali
się, co oddział F.E.A.Ru (First Encounter Assault Recon - Zwiad Bojowy Pierwszego
Kontaktu) czyli tajnej rządowej jednostki do zwalczania paranormalnych zagrożeń
bezpieczeństwa narodowego robi przy oczyszczalni ścieków w metropolii takiej jak
Auburn. W okolicy nie było jednak nikogo wtajemniczonego, a ci którzy nic nie
wiedzieli, mieli wkrótce zginąć z rąk komandosów, albo z rąk tych z którymi walczyli.
Oddziałem południowym dowodził agent F.E.A.R o pseudonimie Zwiadowca, a
północnym Amerykanin polskiego pochodzenia Spen Jankowski. Każdy miał ze sobą
eskortę złożoną z trzech komandosów SFOD-D.
- Tu Jankowski. Wylądowaliśmy. Rozpoczynam zadanie.
- Tu Zwiadowca. Mamy przed sobą zamkniętą bramę... nie da się ukryć, nieźle nas
nasi piloci ustawili.
- Tu Pył 4. Wciąż was słyszę.
- Aaa, przepraszam.
Tak jak mówił Zwiadowca, oddział zatrzymała wysoka na trzy metra brama wjazdowa
oczyszczalni.
- Dobra. Poczekajcie tu, a ja spróbuje znaleźć jakieś obejście. - powiedział Zwiadowca
do swojej eskorty, po czym skręcił w lewo i zaczął lawirować wśród labiryntu
zbudowanego z kontenerów. Zauważył metalową kładkę schodową, prowadząca na
wyższe piętro. Wszedł na pierwszy schodek. Uderzenie podkutego metalem buta o
metalowe schody wywołało bardzo głośny odgłos, jaki słychać zawsze, gdy uderzy się
jednym metalowym przedmiotem w drugi. Zwiadowca wzdrygnął się i rozejrzał.Wyglądało
na to, że nikt nie usłyszał uderzenia. Gdyby jednak przystanął na chwilę i przyjrzał się
cieniowi rzucanemu przez jeden z kontynerów, zauważyłby, że niewielki jego fragment,
mający około jednego metra wysokości, jest ciemniejszy od reszty. Gdy Zwiadowca
wszedł do wnętrza budynku, czarna postać rozpłynęła się w powietrzu.


******

- Panie pułkowniku, mamy problem.
- O co chodzi ?
- Kontakt z oddziałami wysłanymi do archiwów i laboratorium bioinżynieryjnego został
utracony i nie możemy nawiązać go spowrotem.
- Więc pewnie już nie żyją... to co się dzieje w tym mieście przekracza wszelkie granice.
Przekaż wszystkim oddziałom by zachowało najwyższą ostrożność.

Rozdział 2 : Krwawa dziewczyna

Zwiadowca wszedł po schodach do budynku. Wyglądało to na magazyn. Ruszył
korytarzem. Po paru sekundach doszedł do pomieszczenia kontrolnego. Na ziemi
leżał robotnik, który najpewniej zginął od pojedyńczego strzału z bliskiej odległości
w tył głowy. Komandos zauważył, że z pobliskiej pulpitu wystaje dźwignia. Pociągnął
za nią.
- Dobra robota. Brama otwarta. Wchodzimy i zabezpieczamy teren. Dołącz do nas -
usłyszał w radiu.
Komandos odwrócił się i opuścił pomieszczenie. Gdy zbliżył się do schodów usłyszał..
- AAAAAA !!! CO TO KURWA JEST !!! AAARGH !!!
Wrzaskowi towarzyszyła seria wystrzałów. Zanim zdołał dobiec do bramy, już ucichła.
Wszyscy komandosi nie żyli. Zostali dosłownie obdarci ze skóry (i z mięśni. Zostały z nich
osmalone i zakrwawione kości). Coś rozrzuciło ich po całej okolicy. A konkretniej
rozsmarowało po całej okolicy. Z bronią gotową do strzału przeszedł przez bramę.
Nagle poczuł potężny ból głowy. Chwycił się za nia, upuszczając broń i padł na ziemię.

- Dobra robota. Brama otwarta. Wchodzimy i zabezpieczamy teren. Dołącz do nas -
powiedział dowódca komandosów SFOD-D. Zaraz za nim przez bramę przeszli
pozostali dwaj żołnierze. Oficer na migi pokazał im gdzie się mają ustawić (w zadaniach
jak to liczyła się cisza i skrytość). Jeden krył się przy skrzyni obok niego, a drugi
stał kawałek dalej. Dowódca odezwał się szeptem..
- Dobra. Czekamy tutaj na “specjalistę” i idziemy dalej. Bądźcie czu... - nie zdołał
dokończyć tego zadania. Stojący obok niego komandos w ciągu sekundy zmienił się
w krwawą chmurę, a we wszystkie strony poleciały, niczym odłamki po eksplozji granatu,
kości, tylko cudem omijając pozostałych. Oficer wrzasnął do radia.
- AAAAAA !!! CO TO KURWA JEST !!! AAARGH !!! - Ten ostatni krzyk był krzykiem
przerażenia i bólu, gdy zorientował się, że jego ręce się topią. Nie mógł chwycić za broń
i wystrzelić do stojącej mniej więcej trzy metry dalej dziewczyny, wyglądającej na ok.
8 lat, która z dość okrutnym wyrazem twarzy patrzyła na jego agonię. Sekundę później
komandos stanął w płomieniach. Z wrzaskiem przewrócił się na ziemie i zaczął tarzać,
próbując ugasić płomienie. Nic to nie dało. Po paru sekundach znieruchomiał. Płomienie
pochłonęły go całego, zostawiając tylko osmalone kości. Trzeciego komandosa
sparaliżował strach. Był jednak zawodowcem - w momencie śmierci dowódcy, odskoczył
od dziewczyny i wycelował w nią. Zauważyła to i odwróciła się w jego kierunku.
Komandos zdążył jednak nacisnąć na spust. Seria pocisków opuściła lufę jego pistoletu
maszynowego i poleciała prosto do celu. Po ułamku sekundy do niego dotarły... i
nieszkodliwie przez niego przeniknęły. Przerażony komandos znieruchomiał. Sekundę
później z niewiarygodną siłą coś uniosło go w powietrze i cisnęło w pobliski kontyner.
Siła uderzenia złamała kręgosłup w wielu miejscach, a połamane żebra i fragmenty innych
kości poszatkowały organy wewnętrzne żołnierza. W tym momencie, prawie napewno
już nie żył, jednak ponownie uniósł się w powietrze i z ogromną siła uderzył w betonową
nawierzchnię. Efekt był przerażający - ciało dosłownie rozleciało się na kawałki.


- Auuuaaaaaa - jęknął Zwiadowca, próbując wstać. Jedynę co udało mu się osiągnąć,
to pozycja półleżąca, z górną częścią ciała w pozycji przypominającej tą przy robieniu
pompek, a dolną w pozycji przypominającej klęczenie. Siedząc/leżąc w tej pozycji jedyne
co widział, to ziemie, a jedyne co czuł to niewiarygodnie potężny ból głowy. Czuł, jakby
miała mu eksplodować. Z trudnością podniósł lekko głowę... i zobaczył czyjeś stopy.
Podniósł ją jeszcze trochę - i zobaczył tą samą dziewczynę która wymordowała
komandosów z Delty. Próbował sięgnąć po broń, ale zanim to zrobił coś z
potężną siłą wyrzuciło go w powietrze. Przeleciał przez bramę i uderzył głowę w kontener.
Osunął się na ziemię i stracił przytomność. Ostatnią rzeczą jaką zarejestrował jego umysł
przed osunięciem się w ciemność, był widok zbliżającej się w jego kierunku dziewczyny.

*******

Kay i Siergiej szli cicho korytarzem. Wszędzie leżały ciała pracowników i ochroniarzy
ATC, od czasu do czasu też żołnierze oddziałów interwencyjnych.
- Co tu się stało ? To musiała być masakra.
- O dziwo, nie widzę tu innych ciał. Ktokolwiek to zrobił, jest świetnie wyszkolony.
- Zaraz się przekonamy, powiedział Pasalaqua wskazując na zamknięte drzwi, zza których
dochodził odgłos rozmowy.

*******

Kilkadziesiąt kilometrów dalej, transporter ATC powoli przedzierał się zakorkowanymi
ulicami. W środku znajdował się siedmiosobowy oddział Delty. Prowadził sierżant
Manuel “Manny” Morales. Na siedziskach rozstawionych po prawej stronie pojazdu
siedzieli : sierżant James Fox, sierżant Redd Jankowski i dowódca oddziału, porucznik
Keira Stokes. Po przeciwnej stronie siedział : pierwszy sierżant Cedric “Top” Griffin,
sierżant Michael Becket i sierżant pierwszej rangi Harold Keegan.

Becket nagle się obudził. Rozejrzał się po pojeździe. Na lewo zobaczył Moralesa,
kierującego pojazdem. Rozejrzał się po pozostałej części pojazdu. Nikogo nie zobaczył.
Powinno to wzbudzić jego czujność, ale był w stanie “półsnu” który nie ułatwiał
koncentracji. Nagle usłyszał cichą melodię. Przypominałem melodię z pozytywek.
Zauważył leżąca na sąsiednim siedzeniu małą pozytywkę. Sięgnął po nią, by ją
wyłączyć, kiedy nagle usłyszałe jakiś dźwięk. Spojrzał na siedzenie naprzeciw. Siedziała
na nim dziewczyna mająca ok. 8 lat. Spoglądała na niego pustym wzrokiem, po czym
nagle skoczyła mu do gardła. Ten usiłował zasłonić się ręką, ale twarz dziewczynki nagle
zmieniła się ... w twarz Redda Jankowskiego.
- Bukiet, nie zasypiaj.
- Daj mu spokój Jankowski.
- Jasne, pani porucznik.
Solidnie przestraszony sierżant rozejrzał się po pojeździe. Nagle znów był pełen ludzi.
Spojrzał w prawo, na Harolda Keegan. Ich spojrzenia spotkały się. Spojrzenie Keegana
pytało wyraźnie...
Ty też to widziałeś ?
Becketowi wcale się to nie spodobało.

Interwał 02 : Porwanie
Człowiek ten uciekał już od dłuższego czasu. Wskazywało na to wiele rzeczy.
Przerażenie na jego twarzy, włosy rozrzucone na wszystkie strony i to, że jego ubranie
było całkowicie przepocone. Wbiegając po metalowych schodach obejrzał się do tyłu.
Z początku nie zauważył nikogo, ale sekundę później zabarykadowane przez niego
drzwi wyleciały z zawiasów. Do środka wbiegło dwóch komandosów. Dojrzeli
uciekającego mężczyznę, który kilkoma skokami dostał się na szczyt schodów.
Skręcił w lewo i paroma susami doskoczył do drzwi. W momencie gdy sięgnął do klamki,
drzwi nagle otworzyły się. Uderzony nimi w głowę padł na ziemię. Przez drzwi weszli
kolejni żołnierze. Uciekający próbował wstać, ale dwóch napastników wykręciło mu
ręce, a trzeci zaaplikował mu zawartość strzykawki, którą trzymał w ręce. Sekundę
później ofiara straciła przytomność.







Rozdział 3 : Problemy

Zwiadowcy udało się wstać. Bolało go wszystko, co tylko mogło, a także parę rzeczy które,
jak sądził, nie mogły boleć.
- Szlag. Co to kurwa było ?
Sięgnął po leżący na ziemi karabin szturmowy. Chwycił go i przeładował.
- No to co teraz ?
- Sł... sz mnie ?
- Betters ? Co się dzieje ?
- Je... mni... słysz... dołącz do ... kowskiego. Doł.... do Janko...
- Szlag by to . Sygnał całkiem padł. Dobra, drużyna Jankowskiego wylądowała po drugiej
stronie kompleksu. Nie ma co czekać. Mam nadzieję, że nie będe miał powtórki.
Zwiadowca z bronią gotową do strzału. Minął plac pełen resztek komandosów Delty i wbiegł
o budynków po jego drugiej stronie. Nagle zobaczył leżącego na ziemi robotnika.
Przykucnął i obejrzał ciało.
- Ktoś go zdjął z tyłu, z bliskiej odległości. Trzeba będ...
- Tu Alfa-03. Wykryto lądowanie wojskowego helikoptera. Czy mamy to sprawdzić ?
- Tu dowództwo Alfa. Nie. Wyślemy oddział szturmowy. Utrzymac pozycję do przybycia
oddziału wsparcia. E.T.A - 5 minut.
- Rozkaz odebrany, dowództwo Alfa. Bez odbioru.
- No to mamy towarzystwo.
Ostrożnie wyjrzał zza rogu. W pokoju znajdowało się trzech terrorystów. Chociaż rządząc
po wyposażeniu i organizacji, byli to raczej komandosi.
Antyterrorysta wyjął granat, zważył go w ręce, wyciągnął zawleczkę i wrzucił do
pomieszczenia.
- GRANAT !!!
Agresorzy zaeragowali zbyt późno. Eksplozja granatu dosłownie rozmazała jednego na
ścianie. Drugi poszatkowany odłamkami również zginął. Trzeci odniósł ciężkie rany i padł
na ziemię. Zanim Zwiadowca wbiegł do pomieszczenia, zdołał się wczołgać za kontener.
- TU ALFA-03, JESTEŚMY ATAKOWANI !!! ROZPIERZYLI MI CAŁY ODDZIAŁ,
POTRZEBNE NATYCHMIASTOWE WSPARCIE !!!
- Szlag... A chciałem to załatwić po cichu - jęknął Zwiadowca, po czym wpakował w
dowódce serię z karabinu. Trafiony ostatecznie ucichł. Nagle jednak, odezwało się jego
radio.
- Tu dowództwo Alfa. Oddział szturmowy w drodze. Meldujcie o sytuacji.
Alfa-03 nie mogła jednak zaraportować. Zwiadowca uznał, że możliwość podsłuchiwania
wroga się przyda i zabrał radio. Wkrótce usłyszał kolejny meldunek.
- Uwaga. Alfa-03 wyeliminowana. Prawdopodobna obecność żołnierzy SFOD-D i F.E.A.Ru.
Do wszystkich oddziałów w oczyszczalni South River - rozpocząć procedurę
zorganizowanego odwrotu. Misja wykonana - cel został pojmany. Podstawowym celem
pozostaje zapewnienie ochrony Dowódcy. Pierwszy pluton zostaje z dowódcą. Pluton
drugi - rozpocząć odwrót do kwatery głównej ATC. Helikoptery w drodze.
- A mnie zastanawia jedno - dodał w myślach Zwiadowca - skąd oni do cholery wiedzą
o tym, że F.E.A.R bierze udział w tej misji...

*******

- Kurwa, Siergiej, osłaniaj mnie ! - wrzasnął Passalaqua. Zgodnie z rozkazem Siergiej
wystrzelił serię w atakujących komandosów. Ci błyskawicznie ukryli się za kontenerami.
Passalaqua zaciągnął rannego Kaya pod drzwi pomieszczenia ochrony.
Otworzył drzwi i wciągnął rannego za nie. W międzyczasie Bucket, Siergiej i Chefresnes
(ostatni członek drużyny - Amerykanin z francuskim pochodzeniem.) kryli się za pudłami.
Atakująca ich grupa świetnie wyszkolonych komandosów przycisnęła ich do ziemi ogniem
karabinowym. Passalaqua niewiele myśląc wystrzelił serię do atakujących. Skosiła
najbliższego, ale w międzyczasie pozostali zdołali się ukryć. Korzystając z osłony ogniowej,
komandosi ruszyli biegiem w kierunku drzwi do pomieszczenia ochrony. Niestety, jeden
z napastników cisnął na oślep granatem. Eksplodował on w pobliżu członków Delty.
Odłamki poraniły ich wszystkich. Wbiegli oni do pokoju ochrony, Passalaqua zamknął i
zabarykadował drzwi. Na szczęście drużynowy medyk, Bucket, był ranny najmniej i zajął się
opatrywaniem pozostałych.
- Cholera, jak czegoś nie zrobimy to nas tu po prostu wysadzą. - stwierdził komandos i
rozejrzał się po okolicy. Jego uwagę przyciągnął jeden z terminali. Podszedł do niego i go
uruchomił.
- Mamy szczęście. To terminal obsługi automatycznej wieżyczki obronnej. No to wam teraz
odpłacę skurwysyny - powiedział komandos otwierając ogień z umieszczonego na suficie
miniguna.


*******

- Dobra panowie. Nie ukrywam, że mamy masę problemów. - tymi słowami Rowdy Betters,
dowódca F.E.A.Ru odezwał się do członków drugiego oddziału. - sytuacja staje się gorsza z
godziny na godzinę. Macie rozkaz wkroczyć do akcji. Oddział SFOD-D został
otoczony w Armacham Plaza. Macie się tam udać i go wesprzeć. Zrozumiano ?
- Tak jest ! - odpowiedziała cała trójka, po czym wyskoczyła z samolotu i ze spadochronami
wylądowało na parkingu koło Armacham Plaza.

*******
Michaela Becketa bolała głowa. Wszystkich ich bolała głowa. Wyjątkiem była Keira Stokes.
Na szczęście Manny miał w swoim wozie schowek z kilkoma paczkami mocnych leków
przeciwbólowych.
- Po prostu wspaniale - jęknął Keegan - jeszcze nie wkroczyliśmy do akcji, a już
potrzebujemy lekarstw.
- Nie narzekaj. Jeśli będziemy się musieli teraz szprycować, to może nie będziemy
musieli robić tego później.
- Byłoby miło - odezwał się Griffin.
W transporterze znów zapadła cisza.



Interwał 03 : Przesłuchanie
- Ja nic nie wiem ! Ja naprawdę nic nie wiem ! - Wrzeszczał w kółko przywiązany do
krzesła mężczyzna. Znajdował się w ciemnym pokoju. Przed sobą widział ubranego
w szaro-czerwony kombinezon.
- Panie Moody... proszę się nie opierać. Będzie mniej bolało.
- Kiedy ja napr...
- Niektóre informacje są ukryte głębiej niż inne. Ale na szczęście wiem gdzie kopać.
- AAAAAAAAAAAAAA !!!

Rozdział 4 : Stary wróg, nowy wróg
Zwiadowca biegł wzdłuż instalacji oczyszczającej wodę. Po drodze miał spotkania z
dwoma podobnymi oddziałami agresorów, ale dzięki atakom z zaskoczenia, granatom i
wyszkoleniu sobie poradził. Nagle drogę zagrodził mu przerwany most nad zbiornikiem
wodnym.
- Szlag, tędy nie przejdę. Spróbuje to jakoś obejść.
Skręcił w prawo i przeszedł przez drzwi do kolejnego pomieszczenia. Było to czyjeś biuro.
A dokładnie pewnego urzędnika, który leżał koło biurka. Zabito go najprawdopodobniej
strzałem w głowę z bliskiej odległości. Komandos przekroczył ciało i otworzył drzwi
po drugiej stronie. Po drugiej stronie stała znajoma mu dziewczyna.
- Co do ... - zdążył powiedzieć.
Dziewczyna nagle pobiegła w lewo. Wyjrzał zza drzwi w tym kierunku. Korytarz był pusty.
- Taaa, bardzo śmieszne. - Stwierdził po czym ruszył w przeciwnym kierunku do tego,
który wybrała dziewczyna. Oczywiście trafił na zablokowane od drugiej strony drzwi.
- No świetnie. Czyli chyba będe jednak musiał iść tam gdzie ona.
Chcąc nie chcąc, musiał to zrobić. Dotarł do kolejnych drzwi, tym razem nie
zabarykadowanych. Wyszedł przez nie na plac magazynowy.
- Dobra, to gdzie te...
- Tu grupa szturmowa. Dotrzemy do Alfy-03 w ciągu 5 minut. Mieliśmy problem z grupą
żołnierzy OIA. Powód ich pobytu nieznany.
- Najprawdopodobniej mieli znaleźć i uciszyć więźnia. Kontynuować zadanie.
- Rozkaz odebrany dowództwo Alfa.
Gdy tylko usłyszał rozmowę, ukrył się za kontenerem. Teraz wyjrzał i policzył przeciwników.
- No po prostu wspaniale. Dziesięciu i jeszcze jakiś w ciężkim pancerzu. I co ja mam teraz
zrobić ?
- PRZECIWNIK !!!
Zwiadowca obrócił się. Za nim stał jeden z “tych złych”.
- Szlag by to ! - krzyknął komandos jednocześnie wystrzeliwywując serię z karabinu.
Przeciwnik przewrócił się na ziemię i znieruchomiał. Niestety, jego krzyk usłyszeli pozostały.
- Tu grupa szturmowa. Wykryto wroga. Straciłem jednego z ludzi.
- Tu dowództwo Alfa. Wyeliminować wroga i udać się do ostatniej znanej pozycji Alfy-03.
- Zrozumiano.
Nagle Zwiadowca poczuł się dziwnie. Jakby wszystko zwolniło. Niewiele myśląc wyskoczył
z kryjówki. Wszystko łącznie z nim samym poruszało się niewiarygodnie powoli. Pierwszy
z atakujących komandosów zginął trafiony serią z karabinu. Pozostali powoli jak mucha w
smole odwrócili się. Chociaż Zwiadowca nie poruszał się prędzej od nich, miał przewagę
poprzez większą dokładność działania. Przycelował i strzelał raz po raz. Strzały powoli
przecinały powietrze, trafiając przeciwników w głowę, brzuch, lub klatkę piersiową.
To była masakra. W przeciągu 10 sekund wszyscy komandosi poza tym ciężko opancerzonym
leżeli martwi. Jednak nagle “spowolnienie” się skończyło. Pancerny wycelował do
Zwiadowcy z groźnie wyglądającej broni. Ten rzucił się “szczupakiem” za osłonę. Zdążył.
Ułamek sekundy później, w miejsce gdzie przed chwilą był wbił się stalowy pręt 10 mm
szerokości.
- Co do ...
W tym samym momencie Pancerny ruszył do przodu rozwalając stojące mu na drodze
przeszkody.

*******
Trzech komandosów F.E.A.Ru wkroczyło do Armacham Plaza poprzez główne wejście.
Wszędzie leżały ciała ochrony ATC, OIA i cywilów.
- Fachowa robota. Większość pewnie nawet nie wiedziała co ich trafiło - odezwał się
porucznik Steve Chen, służący w tej organizacji Amerykanin o azjatyckich korzeniach.
- Idziemy do przodu. Delta może długo się nie utrzymać. - odpowiedział kapitan David
Raynes, dowódca oddziału. Do drzwi na końcu pomieszczenia podbiegł trzeci członek
oddziału, komandos nazywany po prostu Sierżantem. Otworzył je lekko i wyjrzał za nie.
- Czysto.
- Dobrze, idziemy. - powiedział dowódca, jednocześnie wyjmując radio.
- Delta-05, tutaj oddział ratunkowy. Słyszycie mnie ?
******

Passalaqua naciskał na przyciski na terminalu. Na zewnątrz pomieszczenia wieżyczka
przyciskała ogniem atakujące komando. Nagle usłyszał głos dobiegający z radia.
- Delta-05, tutaj oddział ratunkowy. Słyszycie mnie ?
- Nareszcie. Gzie jesteście ?
- Przy głównym wejściu. E.T.A 10 minut. Utrzymacie się ?

******
- ... ejściu. E.T.A 10 minut. Utrzymacie się ?
Ubrany w kamizelkę kuloodporną i garnitur człowiek z uśmiechem na twarzy słuchał
komunikatu.
- Wiesz co robić.
Stojący przed nim komandos ubrany tak samo jak ci atakujący Deltę pokiwał głową i
wybiegł z pomieszczenia.

*****

- A mamy inne wyjście ? Tylko się pośpieszcie.
- Postaramy się. - odpowiedział kapitan Raynes.
- Dobra, zgodnie z informacją od dowództwa, są na 5 piętrze. Musimy dotrzeć do windy.
Trzej komandosi ruszyli do przodu. Jako pierwszy szedł Raynes, dwa metry za nim
Chen, a na końcu Sierżant. Nagle drzwi na końcu korytarza wyleciały z zawiasów.
Zadziałało wyszkolenie. Komandosi odruchowo wskoczyli za osłony. I dobrze zrobili, gdyż
przez drzwi wleciał kilka granatów dymnych. Parę sekund później nie było nic widać.


Interwał 04 : Odwrót
- Jakaż szkoda, że nie współpracował pan dobrowalnie, panie Moody. - powiedział człowiek
, który przed chwilą przesłuchiwał więźnia. Sam więzień wciąż siedział przywiązany do
krzesła. Teraz jednak cały był zakrwawiony, poraniony i ledwo przytomny z bólu.
- Zaoszczędziłby pan sobie niepotrzebnych cierpień. No cóż, żegnam pana. Idziemy. - to
ostatnie słowo skierował do dwóch stojących obok komandosów. Byli to ci, którzy
starali się utrudnić życie Zwiadowcy.
Cała trójka opuściła pokój. Pozostał tylko więzień, który z bólu stracił przytomność.

Rozdział 5 : Mgła Śmierci
Zwiadowca cisnął w ciężko opancerzonego granatem. Jedynym efektem było to, że w
pobliżu jego kryjówki przeleciało parę bolców. Jednocześnie Pancerny powoli lecz
skutecznie szedł do przodu rozwalając różne kontenery stojącem u na drodze.
Poraz kolejny “użył” spowolnienia - w jakiś nieznany sobie sposób się tego nauczył.
Wycelował w Pancernego i wystrzelał cały magazynek. Prawie wszystkie pociski
powstrzymał pancerz, ale najwidoczniej jeden zdołał lekko zranić komandosa noszącego
zbroję, który jednak zbytnio tego nie odczuł. Od razu wycelował i wypalił ze swojej
“kołkownicy”. Ostrzeliwywany skrył się za kontenerem.
- Ten skurwiel mnie zaraz załatwi. Co by tu.... już wiem.
Przeskoczył za kolejny kontener. Pancerny tego nie zauważył i wciąż powoli, w swoim
żółwim tempie nacierał w tym samym kierunku. Kilkoma kolejnymi susami
Zwiadowca okrążył przeciwnika. Tył wyglądał na mniej opancerzony.
Komandos rzucił ostatnim granatem. Ten trafił w plecy przeciwnika. Zadziałał zapalnik
zbliżeniowy. Pancernego rozsadziło na kawałki.
Zwycięzca zabrał parę granatów z ciał przeciwników i ruszył dalej.

********
- Szlag. Coś za długo ten dym się trzyma - jęknął Sierżant. Dym wywołany eksplozją
granatów dymnych był tak gęsty, że ledwo widział własny nos. Na dodatek, chociaż
korytarz był bardzo krótki, szedł nim i szedł, a nawet nie trafił na ścianę.
- Szlagby to trafił. - jęknął. W tym samym momencie usłyszał wrzask.
- Co to... a zresztą. I tak tam nie dojdę w tej przeklętej mgle.

********
Ten sam wrzask usłyszeli też pozostali członkowie oddziału. Chen był jednak dość blisko,
by zlokalizować miejsce, z którego ów odgłos pochodził. Ruszył w tym kierunku.
Nagle wdepnął w coś mokrego.
- Co do... - spojrzał w dół.
Stał po kostki w krwi.
- O kurwa.

*******
Po kilkunastu minutach bezsensownego łażenia w kółko, nagle na siebie powpadali.
- No nareszcie. Słyszeliście ten krzyk ?
- Tak.
- A ja za nim poszedłem. I wdepnąłem po kostki w kałużę krwi.
- Jak się stąd wydostać ?
- To chyba coś w rodzaju zbiorowej halucynacji. Chyba wpadli w nią też ci, którzy nas
zaatakowali. To pewnie była ich krew.
- A jak się stąd wydostać ?
- Proponuje metodę siłową.
- To znaczy ?
- Albo zginiemy, albo się wydostaniemy. Więc, zgadzacie się, tak ?
- Tak, ale o co ch...
W tym samym momencie Raynes wyciągnął zawleczkę granatu i rzucił go sobie pod nogi.
- Co do...
Próbowali odskoczyć, ale granat wybuchł.

******

- O cholera, moja głowa. Co się ....
- Mówiłem, że to metoda siłowa.
- Raynes, niech cię cholera. Następnym razem przynajmniej nas ostrzeż.
- Jasne.
W tym samym momencie zauważyli to co pozostało z atakujących ich komandosów.
Coś załatwiło ich jak Deltę w South River.
- Świetnie. Lepiej wynośmy się stąd. Oczywiście razem z Deltą.
- Zgadzam się - odpowiedział Raynes, po czym ruszyli w dalszą drogę.


Rozdział 6 : Replika
Zwiadowca biegł sprintem przez dziesiątki mrocznych korytarzy. Były puste - co
oznaczało, że większość przeciwników już się wycofało.
- Udało nam się zidentyfikować przeciwników - powiedział przez radio ponurym głosem
Betters. W międzyczasie - wraz z wycofaniem się agresorów - udało się z powrotem
nawiązać łączność. Oddział Jankowskiego jednak przepadł bez śladu.
- Kto to ?
- Replikanci.
- Kto ?
- Replikanci. Zbuntowani superżołnierze ATC.
- Co ?
- Pogadałem z paroma znajomymi w Waszyngtonie. ATC ma rządowy kontrakt na
opracowanie armii modyfikowanych genetycznie klonów, kierowanych przez dowódców
ze zdolnościami parapsychicznym ?
- Wojskowe klony ? Lepiej, żeby to był kurwa żart.
- Niestety, to prawda.
- Co możemy zrobić ?
- Znaleźć i zabić Paxtona Fettela.
- Kto to ?
- Ich dowódca. Zgodnie z informacjami od ATC jego śmierć spowoduje ich deaktywację.
- Byłoby cholernie miło. - Odezwał się nowy głos.
- Kim jesteś i co robisz na tej częstotliwości ?
- Jestem Alex Jennington, porucznik. Z SFOD-D. Jestem przed głównym wejściem do centrali ATC.
- Aha. Co się stało ?
- Straciliśmy kontakt z grupą rozpoznawczą wysłaną do budynku. Teraz szlag trafił całą
sieć kamer ochrony, przez którą ich monitorowaliśmy. Jak skończycie w South River,
to nam pomóżcie. Oczywiście, o ile nie zdołacie załatwić tego skurwiela.
- Postaramy się pomóc. - chwila ciszy - Zwiadowco, ATC przesłało mi program lokalizujący Fettela. Całe szczęście, że
wpakowali mu w czaszkę implant z nadajnikiem.
- Gdzie jest ?
- Jakieś 300 metrów od ciebie, w kierunku północnym. Powinieneś go dopaść bez tr...
Szlag.
- Co znowu ?
- Obserwuję cały teren miasta poprzez satelitę Hannibal-3. Monitorujemy nią
ruchy oddziałów Repliki w mieście. W kierunku sygnału Fettela, leci helikopter.
Na pewno nie nasz i z pewnością nie należący do ochrony ATC. Dotrze tam za 15 minut.
Zwiadowca ruszył biegiem.

********
- GDZIEŚCIE KURWA BYLI ?! - wrzasnął do radia Passalaqua.- uszkodzili wieżyczkę.
Wciąż działa, ale już niedługo.... Czemuście nie odpowiadali ?
- Nie pytaj. Wpadliśmy w niezłe gówno, ale wydostaliśmy się. Idziemy w waszym
kierunku tak szybko jak się da. Jedziemy już windą.
- To się lepiej.... - w tym momencie drzwi, które widział poprzez kamerę Passalaqua,
wyleciały z zawiasów - ...kurwa pośpieszcie. Ściągnęli kawalerię.


Interwał 05 : Pojmany
Ubrany w garnitur mężczyzna został pojmany szybko. Napastnicy wyważyli drzwi jego
gabinetu, wyciągnęli go z niego, skatowali, posadzili na krześle i obwiązali ilością C4
wystarczająca do rozwalenia całego wieżowca. Pilnowało go dziesięciu komandosów.
Co on, Aldus Bishop, członek komisji badającej przyczyny skażenia wody w dzielnicy
przemysłowej Auburn, mógł wiedzieć, co było tak ważne, by w ten sposób go
traktować ?
Jeden z napastników wyjął radio i odebrał jakiś komunikat. Potem odezwał się do reszty.
- Rozpoczęto odwrót z terenu oczyszczalni South River. Mamy pilnować więźnia do
momentu przybycia dowódcy. Chce go przesłuchać osobiście.


Rozdział 7 : Zła woda

- Ta woda nie jest normalna - pomyślał Zwiadowca. Była to prawda. Normalna woda
nie ma czarnego koloru. A przynajmniej tak wyglądała. Wychylił się za barierkę i
splunął. Ślina uderzyła w wodę, wywołujac niewielkie, rozchodzące się
koncentrycznie “fale”. Na zewnątrz zaczęło padać. Po chwili do ogłosu kropel
dołączyły pojedyńcze grzmoty.
- Burza. Jak w kiepskim horrorze.
Przebiegł przez mostek nad kolejnym zbiornikiem. Przystanął i sprawdził zapas
amunicji.
- Szlag, prawie nie mam już amunicji. Trzeba będzie impr....
- Tu Alfa-38. Jesteśmy przy zbiornikach retencyjnych.
- Zrozumiano, Alfa-38. Spróbujcie odnaleźć dane dotyczące źródła skażenia wody.
- Rozkaz przyjęty.
Zwiadowca wyjrzał za róg. Czterech replikantów przeszukiwało jakie biuro, a jeden
szedł w jego kierunku, spoglądając w mijane zbiorniki. Zwiadowca odczekał, aż będzie
w zasięgu, po czym wyskoczył i walnął w splot słoneczny żołnierza Repliki. Ten zgiął
się wpół i został wepchnięty do najbliższego zbiornika. Uderzył głową o wodę i
zniknął w niej. Przez chwilę się jeszcze kotłowało, ale najwidoczniej się utopił -
albo coś wciągnęło go w głąb wody. Opcjonalnie po prostu żrące substancje w wodzie
przeżarły się przez pancerz.
- Hej, a gdzie zniknął 567 ? 566 i 565, idźcie go szukać.
Zwiadowca wyjrzał zza rogu. W jego kierunku szło dwóch kolejnych replikantów.
Komandos wyjął nóż i podniósł leżącą na ziemi metalową rurkę. Ponownie odczekał
aż się zbliżą na odpowiednią odległość. Pchnął jednego w tył szyi. Nóż przebił rdzeń
kręgowy i zabił trafionego, zanim ten zorientował się, że ktoś go atakuje. Replikant
runął na ziemię. Drugi zobaczył kątem oka śmierć kolegi i odwrócił się w kierunku
atakującego. Dostał jednak w głowę trzymaną przez Zwiadowcę w drugiej ręce
rurkę i zwalił się na ziemię. Komandos wbił mu nóż w tył głowy. Zabrał też jednemu
z powalonych żołnierzy pistolet maszynowy Andra FD-99 i parę magazynków.
Pozostali dwaj replikanci wciąż przeszukiwali biuro. Zwiadowca wbiegł do
pomieszczenia. Pierwszy repli zauważył go i sięgnął po leżąca na pobliskim biurku broń.
Nie zdążył i padł skoszony serią. Drugi zanurkował pod stół. Zwiadowca kopnął stolik
który się wywrócił, kantem uderzając replikanta w głowę. Komandos nie wiele myśląc
wpakował w leżącego wroga serię pocisków. Przeciwnik zginął, w momencie gdy
pociski przebiły się przez kamizelkę i poszatkowały wnętrzności.
- Dobra. A teraz spróbujmy znaleźć jakieś informację. Mam jeszcze trochę czasu.
Usiadł przy włączony i zhakowany przez replikantów komputerze.
- Przeszukajmy skrzynkę e-mailową.
Znalazł parę e-maili.
- Co my tu mamy... “Ian, znalazłem coś. W wodzie jest nieprawdopodobny wręcz
poziom chemikaliów. Ta woda nie nadaję się nawet do filtrowania. Czy w okolicy
znajdują się jakieś obiekty ATC, które mogą za to odpowiadać ? Odpisz szybko.
Bill Moody. “ - a tu jest odpowiedź - “Słuchaj, nie możemy o tym rozmawiać.
Wyślij mi dokładne dane, dotyczące sposobu przedostawania się zanieczyszczeń do
wody i tego, co się przedostaje. To naprawdę ważne.
Ian Hives." Hmmm, ciekawe. Dobra, skopiuje te dane, wyślę Bettersowi i idę dalej.

Rozdział 8 : Alma
Do pomieszczenia wpadło dwudziestu komandosów. Rozbiegli się po
okolicy, kryjąc za wszelkimi możliwymi osłonami. Passalaqua prowadził ogień
zaporowy. Ciężkie pociski z miniguna rozerwały paru na kawałki, ale to ich nie
powstrzymywało. Podzielili się na dwie grupy. Jedna podchodziła do działka od lewej,
a druga od prawej. Gdy tylko członek SFOD-D przyciskał ogniem jedną grupę, druga
ruszała do przodu. Zdesperowany sięgnął do radia.
- Gdzie jesteście ? Długo się nie utrzymamy.
- Coraz bliżej. E.T.A - 30 sekund.
Passalaqua nacisnął na spust. Seria skosiła jednego z atakujących, ale komandos
ukryty za murkiem cisnął specjalnym granatem, przylepiającym się do ścian. Przylepił
się on do działka . Sekundę później eksplozja zniszczyła miniguna.
- No to teraz mamy przesrane na całego - stwierdził Passalaqua. I miał rację.
Napastnicy zaczęli uzbrajać przyczepiony do ściany pokoju ochrony ładunek
wybuchowy.

********
Zwiadowca przebiegł obok wielkich kanistrów na brzegu kolejnego zbiornika. Przebył
mostek i zobaczył przywiązanego do krzesła człowieka. Podbiegł i rozwiązał go.
- Kim jesteś ?
- Auuuaaaaaa.
Zwiadowca zaaplikował mu silny środek przeciwbólowy z niewielkiej strzykawki, jaką
zabierali na misje członkowie F.E.A.R.
- Auuuaaaa. K..im jesteś ?
- Tym dobrym. Kim ty jesteś ?
- Bill Moody. Pra..aua, pracowałem dla ATC.
- Co tu robiłeś ?
- Nie dot.. ykaj wody.
- Czemu ?
- Jest skażona. Ach, cholera, ale boli.
- Skup się. Czemu ?
- Nie wiem. Coś jest w zie, auaaa, ziemi.
- Co ?
- Aaaaauuuu - lek przestawał działać - on auaaa szuka Almy. Szu.....
- Szlag, nie żyje. Trzeba iść da...
- DO ATAKU !!!
Pobliskie drzwi wyleciały z zawiasów, a do środka wbiegło pięciu replikantów w
niebieskich kamizelkach kuloodpornych. Zwiadowca niewiele myśląc wypalił z
karabinu, jednocześnie skacząc za osłonę. Pocisk trafił jednego w kamizelkę, jednak
wytrzymała ona. Replikant został tylko powalony na ziemię.
- 602 i 603 w lewo. 601 za mną.
Replikanci podzielili się na dwie grupy i próbowali otoczyć komandosa.
- Szlag. Jeśli tylko wystawię nos na zewnątrz to mnie zabiją. Co mam...
- Aaaaa !!!! CO TO KURWA JEST !!! DO TYŁU, DO TYŁU, Aaaaaaaaargh !!!
- Co do...
Zwiadowca wyjrzał zza osłony. Najbliższy replikant leżał na ziemi, dosłownie
rozerwany na kawałki. Kolejny leżał na skrzyni, z urwaną głową. Wnętrzności trzeciego
zostały malowniczo rozbryzgane po ścianie. Czwarty wciąż żył. Leżał na ziemi w
pobliżu wyważonych drzwi i trzymał się za brzuch, próbując zatamować fale krwi
wydostające się z dziury w brzuchu. Jego nogi znikały już w korytarzu. Nagle spojrzał
do pomieszczenia, w którym znikały jego dolne kończyny.
- ZOSTAW MNIE. KURWAA MAĆ !!
Chwycił za broń i zaczął strzelać. Wystrzelał amunicję i zaczął przeładowywać.
- Aaaaaaaargh !!!!
Nagle coś wciągnęło go do korytarza. Przez chwilę słychać jeszcze było wrzaski i
wystrzały, które po chwili umilkły.
- Co to było, do cholery ? - pomyślał Zwiadowca. Sekundę później na środku pokoju
zmaterializowała się widziana wcześniej dziewczyna. Nie poruszała się.
- To pewnie ty jesteś Almą, o której mówił mi Moody, co ?
Nagle dziewczyna rozpłynęła się w powietrzu. W głowie usłyszał głos.
- Jesteś już bezpieczny.
- Najpierw morduje moją eskortę, a potem ratuje mnie przed Repliką. Nic już nie
rozumiem.
Ruszył dalej.
Cała moja twórczość, z której jestem zadowolony:
Na zwłokach Imperium[fantasy]
I to jest dokładnie tak smutne jak wygląda.

Komentuję fantastykę, miniatury i ewentualnie publicystykę, ale jeśli pragniesz mego komentarza, daj mi znać na SB/PW. Z góry dziękuję za kooperacje Tongue
Odpowiedz
#2
Parę błędów. Nic więcej A fabuła... Hm, kontynuuj, ale ja nie za bardzo się orientuję w tych klimatach xD Ogólnie opko pod względem stylistycznym jest dobre, nie ma się czego czepnąc. Na razie bez oceny za mało napisałeś
Masssssakra.

[Obrazek: 29136-65e26c5e68f2a8b1dc4d3c4283a1bf34..gif]
Odpowiedz
#3
Nawet, nawet ale jak to napisał Malbert za mało do oceny. Napisz coś jeszcze to ocenię. A tak póki co to wacha mi się od 8 do 9 na 10
Pożyjemy i pomrzemy nie usłyszy o nas świat!
A po śmierci wypijemy za przeżytych, w dobrej wierze parę lat!
Odpowiedz
#4
No no opowiadanie mnie bardzo zaciekawiło. Czytam, czytam a tu nagle koniec, szybko kontynuuj bo jest bardzo dobre.
Matis221, proud to be a member of Forum Inkaustus since Nov 2009.
Odpowiedz
#5
I .... dodano kolejny ( a konkretnie pierwszy - interwał to nie rozdział) rozdział.
Cała moja twórczość, z której jestem zadowolony:
Na zwłokach Imperium[fantasy]
I to jest dokładnie tak smutne jak wygląda.

Komentuję fantastykę, miniatury i ewentualnie publicystykę, ale jeśli pragniesz mego komentarza, daj mi znać na SB/PW. Z góry dziękuję za kooperacje Tongue
Odpowiedz
#6
Napiszę krótko: ZA***ISTE i to pomimo, że niespecjalnie lubię tego typu klimaty...
Pomimo literówek, łapiesz pierwszą dychę, jaką na tym forum za opowiadanie wystawiłem (historyczna chwila, fanfary proszę ).
10/10, bez dwóch zdań. Twoje -jednak- najlepsze, jak dotąd (kocim zdaniem) opowiadanko.

Cenzuruj przekleństwa // Malbert
[Obrazek: eyes480c.jpg]

Mruczę, więc jestem!



Odpowiedz
#7
Skoro Excoriant się nadawał do "Fantastyki" to aż strach pomyśleć gdzie to się nadaje
Cała moja twórczość, z której jestem zadowolony:
Na zwłokach Imperium[fantasy]
I to jest dokładnie tak smutne jak wygląda.

Komentuję fantastykę, miniatury i ewentualnie publicystykę, ale jeśli pragniesz mego komentarza, daj mi znać na SB/PW. Z góry dziękuję za kooperacje Tongue
Odpowiedz
#8
Jak dokończysz w tym stylu i wyeliminujesz drobniutkie błędy, to WSZĘDZIE!!! A na początek (jak już ukonczysz, naturalnie, ciągnąc tak dalej), proponował bym forumowy bestseler...

PS
Poza tym, mości Administratorze, to niezbyt Twojej randze przystoi, by "upominać się" w taki sposób o pochwały. Jestem Kot. Gdybym nie wierzył w to, co wcześniej napisałem, to mówię szczerzę: albo dupy bym Ci nie truł, albo zjebał bym Cię na funty (przepraszam za celowe użycie niecenzuralnego i nieocenzurowanego wyrażenia. To był wyjątek. Na niedowiarków trzeba czasem ostrzej huknąć), znasz mnie.

Cholibka, znów muszę edytować, ale to przez tego łotra i niedowiarka Lestka! Wiesz, stary, powiem jeszcze tyle (cobym temacik ze spokojnym sercem mógł skończyć): Tamto opowiadanie było super. To jednak jest lepsze. Czułem się (niemalże, gdyby nie błędy, choć niezbyt było ich wiele), jak bym czytał kogoś z poważnych i uznanych autorów. A jak mi jeszcze raz przycedzisz, że nie wierzysz, czy jak, to sam sobie na drugi raz oceniaj swoje opowiadania i tyle. Pisałem, gdyż uznałem za stosowne, by skomentować. (znaczy: KROPKA! )
[Obrazek: eyes480c.jpg]

Mruczę, więc jestem!



Odpowiedz
#9
No, brawo. Poprawiłeś błędy z Ucieczki Maga, czyli opisy. Jest ich więcej, są lepsze i potrafią wciągnąć. Przydałoby się jednak trochę więcej opisów przy dialogach, jakieś smaczki itp. Ale ogólnie klimat i fabuła są świetne. Masz 9/10. Czekam na kolejne rozdziały i mam nadzieję, że ocena podskoczy o jedno oczko
Masssssakra.

[Obrazek: 29136-65e26c5e68f2a8b1dc4d3c4283a1bf34..gif]
Odpowiedz
#10
BRAWO to opko jest zarąbiste. Te opisy i ten klimacik. W ogóle wszystko zajefajne. 10/10
Matis221, proud to be a member of Forum Inkaustus since Nov 2009.
Odpowiedz
#11
Coś mi tutaj brakuje ale nie wiem czego Jest spoko 9/10
Pożyjemy i pomrzemy nie usłyszy o nas świat!
A po śmierci wypijemy za przeżytych, w dobrej wierze parę lat!
Odpowiedz
#12
I .... jest kolejny rozdział. Radzę przeczytać całość, bo ze względu na skiepszczone ramy czasowe, musiałem pozmieniać.
Cała moja twórczość, z której jestem zadowolony:
Na zwłokach Imperium[fantasy]
I to jest dokładnie tak smutne jak wygląda.

Komentuję fantastykę, miniatury i ewentualnie publicystykę, ale jeśli pragniesz mego komentarza, daj mi znać na SB/PW. Z góry dziękuję za kooperacje Tongue
Odpowiedz
#13
Końcówka wymiata Naprawdę wymiata i to porządnie Jedyny błąd, to kilka razy zapomniałeś przecinka i myślnika i... To, że robisz nawiasy w zdaniach ;p Mi się to akurat nie podoba, ale kwestia gustu.
W każdym razie 9,5/10. Tak trzymać
Masssssakra.

[Obrazek: 29136-65e26c5e68f2a8b1dc4d3c4283a1bf34..gif]
Odpowiedz
#14
Krótko mówiąc. Zaje*****. 10/10Big Grin
Pożyjemy i pomrzemy nie usłyszy o nas świat!
A po śmierci wypijemy za przeżytych, w dobrej wierze parę lat!
Odpowiedz
#15
Nic dodać, nic ująć. Gdyby nie kilka dosyć śmiesznie w tym opowiadaniu wyglądających błędówJak np.:
Cytat:Był jednak zawodowcą
zamiast "zawodowcem" lub wciąż nie poprawione z Prologu:
Cytat:Usuńcie wszystkie efekty uboczne tych eksperymentów o dowody na nią.
(gdzie nie bardzo rozumiem sens sformułowania "o dowody"), czuł bym się tak, jak bym czytał nieźle wydaną powieść znanego autora...
Jako, że więcej dać się nie da, wciąż utrzymujesz w pełni zasłużone 10/10.
Tak trzymać !
[Obrazek: eyes480c.jpg]

Mruczę, więc jestem!



Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości