Gitara - wasze początki
#16
Kociach - Elektryk Ibanez z seryjki SA, a akustyk i klasyk to jakaś tandeta, przymierzałem się kiedyś do jakiegoś lepszego pudła, ale niestety - priorytety Smile



[...] we kill people who kill people because killing people is wrong [...]
Odpowiedz
#17
Blackie - szukaj na allegro Big Grin przyzwoite pudło naprawdę nie musi być drogie. A jakie, btw, są te Twoje?
Odpowiedz
#18
Najpospolitsze z Durango ^ ^
chodził mi swego czasu po głowie taki fajny elektro-akustyk z Fendera, ale pfff... Smile


[...] we kill people who kill people because killing people is wrong [...]
Odpowiedz
#19
I dobrze się stało może, bo pudła fendera wbrew temu że są fenderami mają opinię bardzo twardych. Pewnie nie dotyczy to modeli od 2000$ w górę, ale... :]
Odpowiedz
#20
Pograłem trochę, i na sucho i na piecu - wszystko git jak dla mnie Smile


[...] we kill people who kill people because killing people is wrong [...]
Odpowiedz
#21
A jak się sprawuje ta durango? Brzmienie, wykonanie? To jakieś meksykańskie gitarki nie? Na pewno lepsza od polskiego defila, na którym zaczynałem całą przygodę z graniem Big Grin
Odpowiedz
#22
Podobno ^ ^
Akustyk, gdyby nie popuszczające klucze, byłby nawet nawet, idzie na tym logicznie pograć, a i brzmi nie najgorzej.
Ale klasyk to fuszerka, gra jakby chciał, a nie mógł i do tego sie sypie (lakier i wyłażące progi...)


[...] we kill people who kill people because killing people is wrong [...]
Odpowiedz
#23
Oto moja krótka historia. Sto lat temu, gdy byłem harcerzem, zakochałem się w pięknej druhnie, która grała cudnie a śpiewała jak anioł. Niestety nie zwracała uwagi na średnio ozdolnionego wokalnie druha. Sentyment do gitary został.
Mając lat prawie dwadzieścia powrócił, w moje ręce wpadła gitara jazzowa i zaczęła się przygoda. Potem jakimś cudem znalazłem się w składzie szkolnego zespołu rockowego, wiązało się to z intensywną nauką gry na gitarze... basowej. Trwała ta przygoda całe trzy lata. Wraz z zakończeniem edukacji w tej szkole wpadłem w sidła... No i ożeniłem się po raz pierwszy Wink Gitara poszła w kąt. Potem dostała się w ręce rosnącego syna (ex lubiła gadać przez telefon, więc dawała dziecku różne zajmujące zajęcia), jak to się skończyło - łatwo przypuszczać. Dziesięc lat później, gdy już ożeniłem się po raz drugi... Co się stało? Trzyyyy, czteeee-ryyyy! SENTYMENT POWRÓCIŁ! Jako trzydziestopięciolatek nie wierzyłem już w w czerwonego grubasa, co niby przez komin przeciska się z całym tym worem (zresztą stawiałem osobiście swój dom i komin i wiem jaki ma przekrój) a tu nagle... W wigilijny wieczór pod moją choinką znalazła się... Moja stara gitara! Odnowiona, naprawiona, nowe klucze, cała wręcz pachniała nowością! Gdybym nosił pampersy, to tego wieczora byłby pełen, ze szczęścia oczywiście.
Pogrywam trochę poezji śpiewanej, dla szpanu "ograłem" kilka hitów rockowych i soulowych (gitara - przynęta niesamowita, niestety - tym razem wiem dlaczego dałem sobie założyć GPS na palec).
Rok temu wyemigrowałem, dość pechowo - bez gitary. Ale kilka miesięcy temu udało mi się zakupić akustyka (Yamaha CPX 500). Marzy mi się jeszcze zakup basowej i elektrycznej ale wszystko w swoim czasie. Wśród moich muzycznych marzeń jest jeszcze dobry zestaw bębnów ale moja żonka anielica już zapowiedziała, że z czymś taki to gruby czerwony na pewno już się przez nasz komin nie przeciśnie...

To live a creative life, we must lose our fear of being wrong.
Joseph Chilton Pierce
Odpowiedz
#24
To teraz moja, ta długa:

Pewnego dnia wziąłem gitarę w ręce, mówiąc cwaniackim tonem "ja wam zaraz zagram." No i tak siedzę sobie i gram już szósty rok. Spodobały mi się Speed solo do tego stopnia iż wciągnęło mnie na dłużej. Zajmuję się jednak tylko i wyłącznie szybkimi solówkami - nie znam chwytów, nie umiem czytać nut i nie zagram "wlazł kotek" na zawołanie. Można więc powiedzieć że żaden ze mnie gitarzysta. Zresztą... w kosmosie nie ma dźwięku.
Odpowiedz
#25
Ja zaczęłam grać w wieku 10 lat. Na początku miałam wielki problem, żeby nauczyć się bić, ale jakoś samo weszło po kilku irytujących miesiącach Tongue Potem robiłam sobie dość długie przerwy od grania i na tym się skończyło, że po 6 latach umiem grać na poziomie ... no cóż.. dość niskim. Jedną solówę opanowałam, ha! Rolleyes Ale tak to jest ok. Według mnie gitara to świetna odskocznia od rzeczywistości.
[Obrazek: Piecz1.jpg]

Pokój.
Odpowiedz
#26
Akurat "wlazł kotek" jest strasznym banałem ^^
Odpowiedz
#27
(28-07-2012, 19:23)Comeda napisał(a): Zajmuję się jednak tylko i wyłącznie szybkimi solówkami - nie znam chwytów, nie umiem czytać nut i nie zagram "wlazł kotek" na zawołanie. Można więc powiedzieć że żaden ze mnie gitarzysta.

Czy tylko ja mam wrażenie, że to trochę bez sensu? Meh...

To jak już napisałem, to dam swoją historię. Zacząłem grać jeszcze w gimnazjum, bo chciałem być jak Daron z SOAD. I tak, ciągle walcząc z lenistwem dotrwałem do tego, ze słomianego zapału urodziło się prawdziwe, wyniszczające (finansowo przede wszystkim) uzależnienie...

Lecz by wybić się ponad większość nieustannie dążę do bycia muzykiem, nie tylko gitarzystą, bo szybkie solówki to tylko sztuczka, jeśli nie osadzi ich się we właściwym kontekście Wink
Odpowiedz
#28
(02-11-2012, 17:06)Nebraska napisał(a): Czy tylko ja mam wrażenie, że to trochę bez sensu? Meh...

Nie jest bez sensu - aby być obeznanym w solówkach, trzeba umieć posługiwać się tabulaturą, znać szeroki asortyment skal, oraz polegać na własnym słuchu aby wszystko trzymało się kupy. Mając wyćwiczone wszystkie trzy czynniki można wymyślać naprawdę ładne i odjechane solówki, dla których w przeważającej części robi się dany utwór. (Przykład)
Odpowiedz
#29
(08-11-2012, 14:59)Comeda napisał(a): Nie jest bez sensu - aby być obeznanym w solówkach, trzeba umieć posługiwać się tabulaturą

Tak, tabulatura to faktycznie rzecz do opanowania niesłychanie trudna.

Comeda napisał(a):znać szeroki asortyment skal, oraz polegać na własnym słuchu aby wszystko trzymało się kupy.

Comeda parę postów wyżej napisał(a):nie znam chwytów, nie umiem czytać nut i nie zagram "wlazł kotek"

Po pierwsze primo, jeśli możesz polegać na swoim słuchu, to "wlazł kotek" powinieneś umieć zagrać bez problemu na zawołanie. Po drugie primo - jak można znać szeroki asortyment skal, jeśli się nie zna chwytów. Lub inaczej - po co Ci te skale, skoro nie wiesz jaki i kiedy ich używać? No i jak chcesz napisać utwór, aby wykorzystać te skale?

Cytat:Mając wyćwiczone wszystkie trzy czynniki można wymyślać naprawdę ładne i odjechane solówki, dla których w przeważającej części robi się dany utwór. (Przykład)

Może pominę tabulatury, jako jeden z istotnych czynników, uprzejmym milczeniem, lecz i tak nie mogę się zgodzić. Zapewniam Cię, że pan Malmsteen zadziwiłby Cię swoją wiedzą na temat chwytów i umiejętnością zagrania większości rzeczy ze słuchu. I zapewniam Cię, że to m. in. właśnie dlatego teraz jest tym, kim jest, a nie gra 10 milionów nut na sekundę... w swojej sypialni.
Odpowiedz
#30
Skoro wiesz lepiej, niech będzie po twojemu.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości