Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Fragment
#1
18:12 2011-11-02

Pierwszy dzień pracy w listopadzie. Przez cały dzień czułem się jak na haju- traciłem puls i wszystko wymykało mi się z rąk , + masa błędów logicznych i to jakby zamroczenie, majaczenie w półśnie, bełkotanie myśli; stanowczość, wigor zastąpione
niepewnym ziewaniem i zdawałoby się bezpodstawnym zmęczeniem. Ratuje mnie tylko świadomość tego co zrobiłem źle lub czego nie zrobiłem, czy nie dorobiłem, a właściwie to nie ratuje, to świadomość dla samej świadomości, bo do jutra na pewno zapomnę w czym miałem się poprawić. Na domiar nienormalności tego dnia ciągle zdawało mi się (i nadal zdaje tylko, że teraz mam słuchawki na uszach), że słyszę jakąś cichą, niewyraźną muzykę w tle (w tle czego? –moich myśli?), co gorsza, muszę doprecyzować, to nie było tak, że po prostu jakaś melodia przyszła mi do głowy i natrętnie nie może jej opuścić , ta melodia, muzyka z enigmatycznym wokalem, nieco taneczna, nieco monotonna, nagle pojawiła się w moich małżowinach nad ranem i subtelnie, bez ustanku brzęczy w nich do tej pory – ja ją naprawdę słyszę, tylko co to znaczy „naprawdę” – czy to jest to w co wierzę, czy to w co wierzą inni? Godzina 5ta – wieczór przykleja do szyb okiennych, których śliski połysk domaga się epitetów czystości przeciwstawnych do ewidentnych za dnia zacieków i kurzu, fantastyczną twarz starego magika złudzeń nocnych; zmykam biuro, jeszcze tylko trzykrotne szarpnięcie klamki, jakby jedno nie było wystarczające dla sprawdzenia poprawności blokady, i mogę iść. Zmrok otula i przeraża niejednoznacznością elementów weń zanurzonych jak trybiki zdezelowanego zegara utopione w smolistym smarze. Sunę chodnikiem jak w innym wymiarze; muzyka wciąż gra. Wszystko wydaje się dziać poza mną- przechodnie wymijają mnie bez jakichkolwiek ruchów które mógłbym odczytać jako gesty skierowane bezpośrednio do mnie, kierowcy przejeżdżają przez pasy nie reagując na moje intencje chęci wkroczenia na ich teren , rzeczywistość zdaje się być niedorzeczna, puchnie do metafizyki i kurczy się do mojego zakresu jej obserwacji – może mnie tu wcale nie ma, może dzisiaj
rano się nie obudziłem, może w ogóle się nie obudziłem a ten dzień był tylko sugestią bym się w końcu ocknął?

PS: Zagłosujmy, kto jest za realnością, a kto za fikcyjnością
zastanej rzeczywistości?
Odpowiedz
#2
Całkiem nieźle, ale jest to napisane tak, ze można się poplątać. Choćby przechodzenie od rozmyślań, opisu minionego dnia, czyli przeszłości narratora, aż do jego teraz- bez zaznaczenia tego. Wrzuciłabym tam akapit.
Cytat:Na domiar nienormalności tego dnia ciągle zdawało mi się (i nadal zdaje tylko, że teraz mam słuchawki na uszach), że słyszę jakąś cichą, niewyraźną muzykę w tle (w tle czego? –moich myśli?), co gorsza, muszę doprecyzować, to nie było tak, że po prostu jakaś melodia przyszła mi do głowy i natrętnie nie może jej opuścić , ta melodia, muzyka z enigmatycznym wokalem, nieco taneczna, nieco monotonna, nagle pojawiła się w moich małżowinach nad ranem i subtelnie, bez ustanku brzęczy w nich do tej pory – ja ją naprawdę słyszę, tylko co to znaczy „naprawdę” – czy to jest to w co wierzę, czy to w co wierzą inni? Godzina 5ta – wieczór przykleja do szyb okiennych, których śliski połysk domaga się epitetów czystości przeciwstawnych do ewidentnych za dnia zacieków i kurzu, fantastyczną twarz starego magika złudzeń nocnych; zmykam biuro, jeszcze tylko trzykrotne szarpnięcie klamki, jakby jedno nie było wystarczające dla sprawdzenia poprawności blokady, i mogę iść.
Albo mnie coś pominęło, albo to są dwa zdania. Pobiłeś mnie. Tasiemce jak nie wiem co. Ciesz się, że dopiero teraz zauważyłam. Poza tym- wyżej wspomniany akapit między jednym a drugim. A godzina ,,5ta" jest nie na miejscu. Wystarczy napisać piąta, a nie kombinować z cyferkami.
Cytat:wymykało mi się z rąk , + masa błędów logicznych
Oszczędziłam sobie wklejania tasiemcowatego zdania do cytatu. A ten plus co tam robi? Nie sądziłam, że robisz działanie.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości