Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Jastrząb
#1
Nigdy nie zapomni tego zimnego, choć letniego dnia gdzieś u progu lat dziewięćdziesiątych. Brat, Tadek był już dorosłym facetem. Skończył zawodówkę mechaniczną i pracował jako kierowca w jakimś zakładzie. Raz zabrał ośmioletniego braciszka ze sobą w trasę na pomorze. Mały grzecznie znosił niewygody starego Żuka i dzielnie trwał na siedzeniu pasażera obserwując świat za oknem. Nie przeszkadzał mu nawet nikotynowy nałóg starszego, może nawet sam był już uzależniony. Jadł kanapkę z kiełbasą od sąsiada rzeźnika, popijając podarowaną przez brata Coca colą. Po dziś dzień pamięta jak nagle na środku drogi pojawił się wielki drapieżny ptak, jakiś jastrząb polujący na ukryte w zbożu gryzonie. Pech chciał że trafił wprost pod koła Żuka. Przejechali nad nim, nie zginął, został tylko otumaniony. Koniec jego żywota nastąpił, gdy po tej życiowej porażce próbował jeszcze raz ulecieć w niebo, co poskutkowało twardym lądowaniem na chłodnicy jadącego za nimi Jelcza. Malec obserwował to bacznie w lusterku, po raz pierwszy zawładnęły nim problemy natury moralno etycznej. Dla pewności spytał:
- Czy zabiliśmy tego ptaka?
- Nie - odpowiedział brat, gryząc filtr papierosa - sam wpadł pod koła. Nawet go nie tknąłem. Rozbił się na tym Jelczu.
- Żal ci go? - uparcie dopytywał się malec, na co Tadek odpowiedział tylko krótkim „spierdalaj”, o tyle niedbałym że wypowiedzianym podczas wyrzucania za okno niedopałka. Młody zamilkł. Rozmyślał w głębi duszy nad nieszczęściem zwierzęcia. Co by było, gdyby to on znalazł się tam, na drodze, a ptak w aucie. Czy brat powiedziałby do jastrzębia „Spierdalaj”?
Odpowiedz
#2
Cześć.
Cytat:Po dziś dzień pamięta jak nagle na środku drogi pojawił się wielki drapieżny ptak. Jakiś jastrząb polujący na ukryte w zbożu gryzonie.

Należałoby połączyć te dwa zdania przecinkiem.

Ogólna porada: spację stawiamy przed i po myślniku.

Miniaturka dosyć dobra, należałoby nad nią popracować od strony technicznej. Pomysł jest zdecydowanie największym atutem tego tekstu, mi się podobało.

"Człowiek rodzi się, by umrzeć."
Moje kreacje na Inku:
Jakub Wędrowycz - Polowanie na Czarownicę Pavlę (fanfiction)
Jakub Wędrowycz - Włamanie do aresztu (fanfiction)
Odpowiedz
#3
Dziękuję za opinię. Poprawiłem błędy interpunkcyjne.
Odpowiedz
#4
(26-12-2011, 10:52)easy-rider napisał(a):
Nigdy nie zapomni tego zimnego, choć letniego dnia gdzieś u progu lat dziewięćdziesiątych. Brat, Tadek był już dorosłym facetem. Skończył zawodówkę mechaniczną i pracował jako kierowca w jakimś zakładzie. Raz zabrał ośmioletniego braciszka ze sobą w trasę na [P ]pomorze. Mały grzecznie znosił niewygody starego Żuka i dzielnie trwał na siedzeniu pasażera obserwując świat za oknem. Nie przeszkadzał mu nawet nikotynowy nałóg starszego, może nawet sam był już uzależniony. Jadł kanapkę z kiełbasą od sąsiada rzeźnika, popijając podarowaną przez brata Coca colą. Po dziś dzień pamięta jak nagle na środku drogi pojawił się wielki[,] drapieżny ptak, jakiś jastrząb[,] polujący na ukryte w zbożu gryzonie. Pech chciał[,] że trafił wprost pod koła Żuka. Przejechali nad nim, nie zginął, został tylko otumaniony. Koniec jego żywota nastąpił, gdy po tej życiowej porażce próbował jeszcze raz ulecieć w niebo, co poskutkowało twardym lądowaniem na chłodnicy jadącego za nimi Jelcza. Malec obserwował to bacznie w lusterku, po raz pierwszy zawładnęły nim problemy natury moralno etycznej. Dla pewności spytał:
- Czy zabiliśmy tego ptaka?
- Nie - odpowiedział brat, gryząc filtr papierosa - sam wpadł pod koła. Nawet go nie tknąłem. Rozbił się na tym Jelczu.
- Żal ci go? - uparcie dopytywał się malec, na co Tadek odpowiedział tylko krótkim „spierdalaj”, o tyle niedbałym że wypowiedzianym podczas wyrzucania za okno niedopałka. Młody zamilkł. Rozmyślał w głębi duszy nad nieszczęściem zwierzęcia. Co by było, gdyby to on znalazł się tam, na drodze, a ptak w aucie. Czy brat powiedziałby do jastrzębia „Spierdalaj”?

Podobała mi się Twoja miniatura. Napisana schludnie, bez zbędnego patosu i przegadania. Good job Cool
Marks BorderPrincess napisał(a):Kto tam był sędzią, bo czegoś nie czaje. Skoro Laik zaledwie kopnął w udo, a Andrzej trafił z pięści w twarz, to czemu Laik wygrał turniej?

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości