Ekranizacje
#1
Jakie książki chcielibyście zobaczyć w kinie?
Odpowiedz
#2
Cykl anielski Kossakowskiej - materiał na kawał świetnego, epickiego wręcz kina. Oczywiście jeśli by się to dało Amerykanom, bo w Polsce nie mamy budżetu, aktorów, warunków i techniki, żeby coś takiego zrobić.

Cykl inkwizytorski Piekary - jak wyżej.

A teraz zrobi się dziwnie, bo...
Chciałabym zobaczyć w kinach film oparty na oświęcimskich opowiadaniach Borowskiego. Taki z dużym i dobrze wykorzystanym budżetem, z utalentowanym reżyserem, który odda wszystko, co trzeba czuć, kiedy mowa o Auschwitz. Brakuje w narodzie pewnej wrażliwości - że o wiedzy nie wspomnę - o Holokauście, a z doświadczenia wiem, że literatura wojenna to jedyny segment lektur szkolnych, które budzą jakiekolwiek zainteresowanie uczniów. Myślę, że taki film, trochę w klimacie "Katynia" ale pozbawiony tego strasznego patosu, byłby zimnym prysznicem.
Oczywiście dla tych, którzy jeszcze mają w głowach tyle szarych komórek, żeby ewentualnie myśleć. Dzieciakom, które strzelają słit focie w piecach krematoryjnych, serdecznie dziękujemy.
Odpowiedz
#3
Borowskiego sam z chęcią bym zobaczył. Ale byłby to kawałek nieco traumatycznego kina i z pewnością budziłoby to duże kontrowersje.

Kossakowska... czy to kawałek porządnej story. Mogę się zgodzić. Ale musiałbym to zobaczyć w porządniej oprawie, z porządnymi efektami i animacjami. Inaczej wyszedłby nieco spalony, zwęglony kawał filmu.

Dla mnie nr. 1 jest Ślepowidzenie. Nie wiem, czy jakikolwiek reżyser (może Nolan lubujący się w łamaniu fabuł na sto zwrotów i zawrotów), podjąłby się stosunkowo mocno rozbudowanego fabularnie dzieła. Ale wiem jedno - cholernie by było warto. Atmosfera, którą potrafi wyczuć się na kartach książki, przelana na wizję dałaby fantastyczne dzieło SF.

Numerem 2 mógłbym być "Pan Lodowego Ogrodu". Mielonka motywów, z utalentowanym i doświadczonym reżyserem za kamerą dałyby coś naprawdę ok.

Numerem 3 - Podziemia Veniss. VanderMeer stworzył dzieło, które ma naprawdę kopa. A widok opisanej tam Katedry... Otrzymalibyśmy zapewne film w stylu neo-noir.

Raczej tyle, na chwilę obecną.
Jeżeli myślisz, że Twój tekst jest dobry, napisz do mnie.
Wszystko da się naprawić.

Odpowiedz
#4
Przecież ekranizacje prozy Borowskiego już od dawna są. "Krajobraz po bitwie" czy "Pożegnanie z Marią".
"Jeśli moja poezja ma jakiś cel, to jest nim ocalenie ludzi od postrzegania i czucia w ograniczony sposób."

— Jim Morrison
Odpowiedz
#5
Akurat lektury wojenne są jedynym segmentem lektur szkolnych, które nic a nic mnie nie wzruszały ani nie interesowały. Blargh. Choć nie wykluczam, że to kwestia podejścia w szkołach do tych lektur - jak mi się przez x godzin tłucze, że jestem tym cholernie poruszona, to ja automatycznie łapię odporność.

Za to ekranizację chciałabym... "Wojny światów" i "Wehikułu czasu" Wellsa. Mam tu na myśli dobre ekranizacje, a nie ten szit, który kręcono do tej pory.
I marzy mi się w końcu porządna, wierna ekranizacja "Hrabiego Monte Christo".
Kossakowska... Cóż, faktycznie mogłoby być niezłe - nie cierpię stylu tej autorki i jej książki kompletnie mi się nie podobają, ale z drugiej strony - tematyka mi bliska (sama pisywałam kiedyś angel fantasy) i historie całkiem fajne. Film miałby historię, a byłby wolny od sposobu pisania autorki. Mogłoby mi się podobać. Big Grin
Odpowiedz
#6
"Wehikuł czasu", o tak! Ja chciałabym zobaczyć jeszcze "Ruch generała" Dukaja. Ciekawa jestem, jak by to zrobili.

I jeszcze "Według łotra" Snerga.
Odpowiedz
#7
Ja to bym chciał zobaczyć "Tęczę grawitacji", najlepiej jako anime (czterogodzinna minimum).
"Jeśli moja poezja ma jakiś cel, to jest nim ocalenie ludzi od postrzegania i czucia w ograniczony sposób."

— Jim Morrison
Odpowiedz
#8
Cytat:Cykl inkwizytorski Piekary
Oł jea Big Grin

Jeszcze z przyjemnością obejrzałbym przygody Jakuba Wędrowycza na ekranie
Borek- istota człekopodobna, ze skłonnościami do nałogów. Nie myśląca, nie czująca, konsumująca. Pragmatyk, darwinista społeczny. Politycznie: monarchista. Z zawodu: przynieś, podaj, pozamiataj w odlewni stali, oraz grafoman do wynajęcia, tłumacz mang.
Odpowiedz
#9
Sagę o wiedźminie. W całości, od początku do końca, z rozmachem i wiernością oryginałowi godnymi LOTR. Aha, i bez tego beztalencia Żebrowskiego Big Grin
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#10
(08-02-2011, 19:13)rootsrat napisał(a): Sagę o wiedźminie. W całości, od początku do końca, z rozmachem i wiernością oryginałowi godnymi LOTR. Aha, i bez tego beztalencia Żebrowskiego Big Grin
Masz na myśli: zupełnie swobodną wariację na temat, tak? Tongue
Odpowiedz
#11
Nie no, jeśli chodzi o wierność książce, to LOTR spełnił swoje zadanie. Imho.
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#12
Ototo, Saga o Wiedźminie... ale jeśli już, to w formie długiego serialu w stylu Hałsa, Spartakusa i tym podobnych rzeczy. Z normalnymi aktorami dobrze odwzorowaną fabułą... marzenie.

Co do LOTR - bez przesady. Został naprawdę dobrze zekranizowany, nie było DOKŁADNIE wszystkiego, ale ducha trylogii zachowali.
Masssssakra.

[Obrazek: 29136-65e26c5e68f2a8b1dc4d3c4283a1bf34..gif]
Odpowiedz
#13
Co do LOTR - to zgoda. To była dobra ekranizacja. Oczywiście pod warunkiem, że mamy na myśli wersję R. Bakshiego.
"Jeśli moja poezja ma jakiś cel, to jest nim ocalenie ludzi od postrzegania i czucia w ograniczony sposób."

— Jim Morrison
Odpowiedz
#14
Ta kreskówka? Ta, która była tak zła, że nawet nie nakręcili jej do końca? Big Grin
Rootsrat, ekranizacja mi się podobała, ale zdecydowanie nie jest wierna. Szczególnie boli mnie przeinaczenie wątku Sarumana, ale również dość holiłudzkie wciśnięcie Arweny w miejsce Glorfindela. Powiedzmy, że nie będę się czepiać Bombadila, ja rozumiem, że pewne rzeczy trzeba pominąć, mając na uwadze widzów w kinie, którzy i tak długo siedzieli. Tongue
Film jest świetny, ale do wierności oryginałowi mu daleko. Co nie zmienia faktu, że oglądałam chyba z pięć razy. Wink Znaczy... pięć w kinie. Ile z DVD - nie mam pojęcia. ;]
Odpowiedz
#15
Co do LOTRa jedynie na uwagę jako ekranizacja zasługuje cześć pierwsza. Najgorzej książki trzyma się część trzecia. A armia duchów i olifantów pod Minas Tirith przepełniła czarę goryczy. Obrona Minas Tirith to była najbardziej - moim zdaniem - emocjonująca i zażarta bitwa we Władcy. Na filmie obrońcy Gondoru byli niewartymi funta kłaków ciapami - w książce zdeterminowaną, elitarną armią. A mury Minas Tirith? Sypały się jak pudełka z zapałek. Fani wiedzą z czego w książce były zrobione. Smile

Podsumowując. Zgodna z książką (o tyle o ile) była tylko pierwsza część.
"Mówię sam do siebie, ale ponieważ cenię sobie swoją opinię, nadałem sobie tytuł doktora." Erich Segal
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości