Edukacja
#16
Bo faktycznie i merytorycznie każda debata jest bezcelowa. Służy tylko do wymiany poglądów i być może poszerzania wiedzy w zakresie. Celem debaty nie jest rozwiązanie niczego. Bardzo często członkowie debaty nie zmienią wyrobionego zdania. Dlatego właśnie można śmiało stawiać pytania, na które nie zna się odpowiedzi. Większość ludzi zapomina, że rozmowa jest ulicą dwukierunkową i nie polega na tym, żeby swoją spycharką przepchnąć wszystko na boki.
Ale jako pocieszenie dodam, że satysfakcjonuje mnie odpowiedź Nataszy na moje 'dlaczego'. Bo przecież nie mamy wpływu na to, że system stwarza luki dla niesprawiedliwości, zarówno moralnej jak i społecznej. Tak już po prostu jest. Ludziom po prostu jest ciężko z tym pogodzić.
to be a struggling writer first you need to know how to struggle
Odpowiedz
#17
Cytat:Popełnianie błędów nie powinno być traktowane jako wyznacznik społeczny.
Lepiej ludzi oceniać po ich wiedzy (jak robi to szkoła, egzaminy, dyplomy) niż po kasie czy wyglądzie. Negując oceny jaką proponujesz hierarchię społeczną? Jak planujesz zatrudniać ludzi będąc np dyrektorem jakijś sympatycznej korporacyjki?
Dopóki nie wejdziemy z powrotem na drzewa chyba trudno będzie uciec przed ocenami - nie tylko w szkole.
Odpowiedz
#18
Najlepiej ich oceniać po tym kim są, lub po faktycznych umiejętnościach. Bo oceny często świadczą jedynie o tym ile ktoś na lekcjach ściągał, lub ile sympatii wzbudzał wśród nauczycieli. Mało jest przykładów ludzi, którzy całe życie jechali na piątkach i mieli zdziwko jak zobaczyli, wyniki matury?
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out.
Odpowiedz
#19
Ja lubię pytania zaczepne xD
- Dlaczego znów dostałeś lufę ze sprawdzianu?
Bo tak jak Natasza napisała, można tylko odpowiedzieć 'nie wiem'.
- Gdyż nauczyciel uznał, że na taką ocenę zasługuję.

<big grin>

- Dlaczego się spóźniłeś?
- Naprawdę to panią interesuje, czy ktoś panią zaprogramował?

- Dlaczego nie odrobiłeś zadania domowego?
- Ustalmy coś sobie. Szuka pani zaczepki?

Ponadto podpisuję sie pod tym co napisał Sith :-)
to be a struggling writer first you need to know how to struggle
Odpowiedz
#20
(27-10-2011, 14:58)Pasiasty napisał(a): Ja lubię pytania zaczepne xD
- Dlaczego znów dostałeś lufę ze sprawdzianu?
Bo tak jak Natasza napisała, można tylko odpowiedzieć 'nie wiem'.
- Gdyż nauczyciel uznał, że na taką ocenę zasługuję.

<big grin>

- Dlaczego się spóźniłeś?
- Naprawdę to panią interesuje, czy ktoś panią zaprogramował?

- Dlaczego nie odrobiłeś zadania domowego?
- Ustalmy coś sobie. Szuka pani zaczepki?

Nieprawda.. W Twoich przykładach w tym poście było pytanie o przyczynę
w pytaniu: "Tylko dlaczego kluczowym słowem w tym wszystkim ma być 'przetrwać'?" jest założenie, że kluczowym słowem w tym wszystkim ma być 'przetrwać. A według mnie przetrwanie nie jest kluczowym słowem, więc nie wiem, dlaczego ma niby być Smile

__________

o ocenianiu: ma być. Bo musi być. Ma być sprawiedliwe. Bo musi być sprawiedliwe.

Sith napisał(a):Najlepiej ich oceniać po tym kim są, lub po faktycznych umiejętnościach.

Najlepiej. I tak powinno być. Jak do tego zmobilizować? Jak przeciwdziałać, gdy obiektywne kryteria są łamane dla osobistych sympatii? Nie zauważyłam, by ściąganie, odpisywanie, plagiaty, podpowiedzi było piętnowane na poziomie koleżeńskim. Nie zauważyłam odważnej negacji funkcjonowania postaw "właziwdupę".
Gdyby takie zachowania spotkały się z ostracyzmem, moralną odwagą publicznego wyrażenia tego, nauczyciel musiałby liczyć się z obiektywnymi kryteriami oceny.
Uczniowie pozwalają na subiektywne, krzywdzące ocenianie.



Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#21
Bo na oszukiwanie nie reaguje się już negacją, zazwyczaj zastępuje ją poklask. Nikt nawet nie wstydzi się przyznawać do oszukiwania.
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out.
Odpowiedz
#22
Ale wini się nauczyciela, czy tam szkołę.
Pewnie - szkoła/nauczyciel powinni respektować/dawać etyczne normy. To by było założenie.
Nie daje - i skoro wnoszone ze środowiska rodzinnego dobre wzorce postaw ulegają w szkole modyfikacji (na złe), to świadczy o "przystosowywaniu się" do warunków (tu: zachowań nieetycznych) albo słabości (nieskuteczności)wzorów.
Człowiek jest wolny od, ale także wolny do
Uczeń może wstać i zaprotestować, że praca kolegi oceniona na 5 jest niesamodzielna, że ją zerżnął i tym samym ocena jest niesprawiedliwa. Może?
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#23
Może, ale po pierwsze: musi się liczyć z konsekwencjami w postaci kolegów, którzy takiego zachowania nie pochwalą, że tak to określę, i potrafią dać to odczuć, dwa: jak to udowodni, że kolega nie pracował sam, pomijając prace na zasadzie "kopiuj-wklej" (na które obecnie nauczyciele w większości przymykają oko)? Poza tym uczenie się donosicielstwa to niezbyt dobra myśl - trzeba by raczej wbić do co poniektórych główek, że oceny tak naprawdę niewiele znaczą i nie są dość miarodajne.
Odpowiedz
#24
Z tym, że kluczowym słowem jest właśnie 'przetrwać'. Szkołę, tak jak pobyt w więzieniu, należy przetrwać. Bo przecież docelowo 'prawdziwe', dorosłe życie ma się zacząć po szkole. Z tym, że imho, jest to bzdura. Kolejna propaganda.
Doniesienie na kolegę (anonimowo nawet) jest drażliwe emocjonalnie i moralnie. Bo wobec kogo mamy być wierni? Zasad czy faktycznych ludzi? Każdy popełnia błędy. W idealnym świecie, zamiast donieść robiłoby się interwencję. Wszyscy znajomi pionowo poprawni, żyjący według zasad posadzili by go na krześle i by mu się starali wytłumaczyć, że ściąganie jest złe. On by to zrozumiał, a potem, paradoksalnie docinki, że jest debilem zniszczyłyby go psychicznie. Nie dodaję do tego wcale współczynnika dziecięcej przeginy. Młodzież nie zna granic, bo ich jeszcze nie wybadała. I nie są to tylko granice chamstwa i wolności osobistej.
Faktycznie. W szkole albo się zasymilujesz pod trend ogółu albo ten ogół cię zniszczy. Tak właśnie umiera kreatywność, błyskotliwość, myślenie ideologiczne i pęd ku samopoznaniu. Biedni artyści... chlip
to be a struggling writer first you need to know how to struggle
Odpowiedz
#25
Odpowiadając Księżniczce:
Najpierw:
Oceny są miarodajne, jeżeli są miarodajne. Są kodem, za pomocą którego opisuję efekty pracy ucznia. Dlatego rolą nauczyciela jest uczynić je miarodajnymi, żeby odzwierciedlały poziom wiedzy i jej stosunek do wymagań egzaminacyjnych. I tego nie robią nauczyciele. Niezależnie od powodów, nie usprawiedliwia ich de facto nic.
Efekt: w I klasie liceum circa należałoby zostawiać od kilka do kilkunastu osób. Bezwzględnie i bez litości. Znaczy... sprawiedliwie.
Mówię o j.polskim: nie umieją pisać, czytać, są niemi i bezrefleksyjni. Ich wiedza jest szczątkowa, nie są w stanie połączyć dwóch faktów ani fakty odróżnić od opinii.
Fakt - wtedy zrobiłby się korek edukacyjny, ale to nie mój problem, tylko ministrów i pana Boga. Ja mam oceniać sprawiedliwie, rozsądnie i dla dobra ucznia.
Zaznaczam, że spróbowałam, nie dałam się ugiąć żadnym argumentem, wszyscy mnie nienawidzili, a dyrektor odetchnął z ulgą, gdy zwolniłam się, bo na poprawkach (beze mnie) większość przeszła. Odmówiłam uczenia analfabetów i tak sformułowałam wypowiedzenie.
Nawiązuję do biografii - żeby popatrzeć na to od strony wymaganych norm, a nie "chciałobysiów".

Rola nauczyciela jest rozpoznawanie tekstów niesamodzielnych, rolą szkoły jest zakup programów wykrywających plagiaty. Rolą ucznia jest napisanie samodzielnej pracy.

Nie każę donosić. Proponuję piętnowanie zachowań nieetycznych, szkodzących etosowi człowieczeństwa. Wielkie słowa... ale jakże wychowawcze! Nierealne? Pewnie tak. Ale jako cel by się przydały.

I podsumowując:
Nie lubimy szkoły. Bo ogranicza, jest systemem nakazowo-zakazowym. W dodatku obowiązuje w niej prawo dżungli. I tragizm -wybór pomiędzy ja wobec siebie i ja wobec społeczności. Nie lubimy tragizmu. Chcielibyśmy mieć ciastko i zjeść ciastko. I narzekać, że kiedy zjadłem, nie mam albo mam, ale skosztowałem przyjemności.


Pasiasty:
kreatywność rodzi się z niezaspokojonych potrzeb i wybucha energią im mocniej ją ograniczać.
Jest nadzieja. Może właśnie w durnej nakazowo-zakazowej szkole czyt. dżungli.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#26
Jest też efekt destrukcyjny Twojego pomysłu, Natasza. Gdyż ci 'usadzeni' wylądują piętro niżej. Wiesz jaki będzie to miało skutek dla mikroświata takiej klasy, która dostanie w prezencie rok starszego barana? O nie, bynajmniej nie będzie on odizolowany. Tacy delikwenci to z reguły nie są chucherka. Jego wpływ może być niebywale zgubny w skutkach. Nie tylko efektów pracy co niektórych uczniów. Kilku pójdzie w jego ślady i rok później dwie albo trzy klasy będą miały to samo. Efektem domina zaniży się status szkoły. Nikt tego nie chce. Ja pamiętam jak wyglądały ogólniaki na blokowiskach. Były klasy, w których średnia ogólna plasowała się na granicy 3,3 (na dwadzieścia osób lub więcej). A teraz mamy jeszcze gimnazja! To jest wątek/problem nierozwiązywalny. Tak jak było wspomniane wcześniej: wzorce naśladowcze świata pozaszkolnego mają za duży wpływ na to, co dzieje się w relacjach interpersonalnych. Wszyscy nauczyciele musieliby być z prawdziwego zdarzenia a i tak nie gwarantowałoby to pewnie nawet 80% skuteczności. Możemy zwalać winę na internet, bum technologiczny czy nawet na tych nieszczęsnych rodziców. Ale to jest właśnie dowód na schemat rozumowania. Szukać winnych, leczyć skutki. A gdzie zapobieganie? Wszakże myślenie perspektywiczne idzie w parze z kreatywnością. I pętla się zamyka...
to be a struggling writer first you need to know how to struggle
Odpowiedz
#27
Wiem, że destrukcyjny. Ale staje się punktem wyjścia do sensownych kompromisów.
Wychodząc z założenia: wola Boska i skrzypce - mamy, co mamy.
I nie ma chyba co walić w bębny i dzwony, czy strzelać Rejtanami w kolejnych drzwiach.
Wychowywać swoje dzieci, pilnować, żeby rozumiały dobre/złe i umiały w tym gąszczu jednocześnie przeżyć, nie gubiąc wartości.

a zmiana w szkolnictwie - jak słusznie mówisz - musi zacząć od zmian w przygotowaniu nauczycieli do zawodu, w edukacji nauczyciela

Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#28
Cytat:Wiesz jaki będzie to miało skutek dla mikroświata takiej klasy, która dostanie w prezencie rok starszego barana? O nie, bynajmniej nie będzie on odizolowany. Tacy delikwenci to z reguły nie są chucherka. Jego wpływ może być niebywale zgubny w skutkach. Nie tylko efektów pracy co niektórych uczniów.
Gimnazjalna klasa mojego brata jest idealnym przykładem. Pierwsza klasę skończyli jako najlepsi w roczniku, pod każdym względem: ocen, frekwencji itp. Potem i się trafił koleżka, który zakiblował (a przedtem został wyrzucony z innej szkoły). Jeden semestr i klasa zmieniła się z najlepszej w najgorszą w szkole. Wagary, bójki, popijawy. Kolega został wywalony i z tej szkoły, ale klasa się już nie poprawiła
Odpowiedz
#29
W momencie pojawienia się koleżki uczniowie tej klasy mieli ok. 15 lat - to fakt istotny: chłopcy osiągają "gotowość do dorastania" i reorganizują swoje życie wedle tejże. Świetna pożywka.
W dawnym systemie wtedy następowało przejście do liceum i to było zdrowsze - nowe środowisko, ustawianie się społeczności absorbowało energię.
Przejście do gimnazjum następuje w najtrudniejszym momencie dorastania dzieciaków.
Kto uczył w szkole - wie! - klasy 6 to była zmora, bo dojrzewają kłótliwie dziewczynki, siódma to wojna płci, ósma zaczynali dojrzewać chłopcy, ale byli pod kontrolą - znani, przewidywalni, najstarsi i z założenia mieli władzę w szkole. Teraz ma to miejsce w gimnazjum molochu, gdzie anonimowość i konieczność przyjęcia każdego nadają tej wojnie o władzę charakter "fali".
To nie tylko "spadochroniarz" zepsuł klasę - to ogólnie psych. rozwojowa.

Ta reforma to potworek. W każdym etapie edukacyjnym.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości