Ile trzeba wypić by skołowacieć pod naporem niechęci i obrzydzenia?
Zarzygać zmartwienia i niedomagania.
Oskarżyć Polskę o własne piekło i puste śmietniki?
Poszwędam wokół rynku niewidzącym spojrzeniem i zamówię porcję frytek na oczach ofiarodawcy.
Córka jak zwykle zamknie mi drzwi przed nosem, syn będzie ćpał wieczorem.
Poprzez twarze kiedyś znajome i twarze nieznajome wypatrzę w górze błękit.
Przypomnę sobie na kostkach brukowych tabliczkę mnożenia.
W Urzędzie Pracy jak co miesiąc zbiorę ukłony i puste oferty.
Etykietka Magister socjologii jak numer obozowy. Wzbudzi współczucie, ale nie da chleba.
Ten jak zawsze ukradnę.
Zarzygać zmartwienia i niedomagania.
Oskarżyć Polskę o własne piekło i puste śmietniki?
Poszwędam wokół rynku niewidzącym spojrzeniem i zamówię porcję frytek na oczach ofiarodawcy.
Córka jak zwykle zamknie mi drzwi przed nosem, syn będzie ćpał wieczorem.
Poprzez twarze kiedyś znajome i twarze nieznajome wypatrzę w górze błękit.
Przypomnę sobie na kostkach brukowych tabliczkę mnożenia.
W Urzędzie Pracy jak co miesiąc zbiorę ukłony i puste oferty.
Etykietka Magister socjologii jak numer obozowy. Wzbudzi współczucie, ale nie da chleba.
Ten jak zawsze ukradnę.
"Czasami lepiej milczeć i sprawić wrażenie idioty, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości."