29-12-2013, 22:28
Wyprowadzam psa. Zabrałem też ze sobą kosiarkę. Chcę, żeby furczała na zaspanych przechodniów. Psu się nie chce. Zresztą słabo furczy. A jak już szczeknie na jakąś przyperfumowaną Britnejkę czy inną KejtiPerrikę to zdaje się być bardziej wymuszone niż reklamy na autobusach.
Mam w kieszni ogrodniczek grabki i zdrapki. Ale nie mam złotówki. A paznokciem nie lubię. A jak widzę scenę z "Koszmaru z ulicy Wiązów", gdy Freddy przejeżdża pazurami po tablicy szkolnej, to dostaję dreszczy. I tak nie wygram. Jedyny raz jak coś w życiu wygrałem to konkurs recytatorski w podstawówce, ale tylko dlatego, że faworyt sie rozchorował na dzień przed.
Koszulkę mam radykalną, z napisem "Fuck you I'm cool". A na plecach jest wielki, żółty wykrzyknik. Oczywiście jest biała, bo smerfowa była w praniu. Poza tym na tamtej zamiast "cool" jest "wasted", a trochę za wcześnie na tego typu wyznania.
Zastanawiają mnie ludzie w tenisówkach. Normalnie ślinię sie jak ten pies na widok kiecki z tenisówkami, takimi dziewczęcymi. Najlepiej z warkoczem. Ale ta hipsterska moda na tenisówki do rurek, czy nawet spodni galowych to lekka przesada. I strasznie to wygląda. Nawet na pięknej dziewczynie. Bo za kolesiami sie nie oglądam, nawet jak mocno razi. Dlatego mam okulary przeciwsłoneczne. Jako element zapobiegawczy. Żeby się zawsze czuć incognito i undercover.
Regularnie sprawdzam co tam słychać w telefonie. Chyba tylko, by sprawdzić, która jest godzina. Nie spodziewam się ani żadnych esemesów ani maili. A już tym bardziej nie będę odbierał połączeń, bo potem wszyscy narzekają na kosiarkę.
I w końcu widzę jak nadbiega. Włosy spięte z tyłu przeskakują z lewego ramienia na prawe i z powrotem. Białe słuchawki douszne łączą się z jej ulubioną plejlistą. Błękitna bluzka dokładnie opasa jej ciało. Nie mogę oderwać od niej wzroku, bo wiem, że za kilka sekund mnie minie i będzie po wszystkim. Marzy mi się, że któregoś dnia się zatrzyma, żeby zagadać. Spyta się, czemu zawsze nosze okulary przeciwsłoneczne i czy mógłbym je zdjąc, bo chce spojrzeć w moje oczy. Albo czemu chodze z kosiarką i po co mi te grabki.
Ale każdego razu ona mnie tylko mija. I za każdym razem, gdy tak się dzieje pies odwraca się do mnie i patrzy jakbym był skończonym kretynem. Boję się, że któregoś dnia w to uwierzę.
Mam w kieszni ogrodniczek grabki i zdrapki. Ale nie mam złotówki. A paznokciem nie lubię. A jak widzę scenę z "Koszmaru z ulicy Wiązów", gdy Freddy przejeżdża pazurami po tablicy szkolnej, to dostaję dreszczy. I tak nie wygram. Jedyny raz jak coś w życiu wygrałem to konkurs recytatorski w podstawówce, ale tylko dlatego, że faworyt sie rozchorował na dzień przed.
Koszulkę mam radykalną, z napisem "Fuck you I'm cool". A na plecach jest wielki, żółty wykrzyknik. Oczywiście jest biała, bo smerfowa była w praniu. Poza tym na tamtej zamiast "cool" jest "wasted", a trochę za wcześnie na tego typu wyznania.
Zastanawiają mnie ludzie w tenisówkach. Normalnie ślinię sie jak ten pies na widok kiecki z tenisówkami, takimi dziewczęcymi. Najlepiej z warkoczem. Ale ta hipsterska moda na tenisówki do rurek, czy nawet spodni galowych to lekka przesada. I strasznie to wygląda. Nawet na pięknej dziewczynie. Bo za kolesiami sie nie oglądam, nawet jak mocno razi. Dlatego mam okulary przeciwsłoneczne. Jako element zapobiegawczy. Żeby się zawsze czuć incognito i undercover.
Regularnie sprawdzam co tam słychać w telefonie. Chyba tylko, by sprawdzić, która jest godzina. Nie spodziewam się ani żadnych esemesów ani maili. A już tym bardziej nie będę odbierał połączeń, bo potem wszyscy narzekają na kosiarkę.
I w końcu widzę jak nadbiega. Włosy spięte z tyłu przeskakują z lewego ramienia na prawe i z powrotem. Białe słuchawki douszne łączą się z jej ulubioną plejlistą. Błękitna bluzka dokładnie opasa jej ciało. Nie mogę oderwać od niej wzroku, bo wiem, że za kilka sekund mnie minie i będzie po wszystkim. Marzy mi się, że któregoś dnia się zatrzyma, żeby zagadać. Spyta się, czemu zawsze nosze okulary przeciwsłoneczne i czy mógłbym je zdjąc, bo chce spojrzeć w moje oczy. Albo czemu chodze z kosiarką i po co mi te grabki.
Ale każdego razu ona mnie tylko mija. I za każdym razem, gdy tak się dzieje pies odwraca się do mnie i patrzy jakbym był skończonym kretynem. Boję się, że któregoś dnia w to uwierzę.
to be a struggling writer first you need to know how to struggle