Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Dom pełen zagadek
#1
*

Wiosna budziła powoli wszystko do życia. Niebo było pokryte białymi chmurami, przez które przedzierały się miłe dla skóry, pierwsze poranne promyki słońca. Wesoły śpiew ptaków, był tylko chwilami zakłócany odgłosami uderzającej stali o stal, napędzającym krzykiem jeszcze żyjących wojaków, oraz błagalnym wołaniem tych konających.

Ukrytym w lesie gościńcem podróżowało konno dwóch jeźdźców. Jeden z nich był w średnim wieku mężczyzną z kruczoczarnymi włosami, niedbale przyszczyżonymi krawieckimi nożycami. Ubrany w skórzaną kurtkę z bliźniaczymi mieczami przy obu udach. Prawą ręką trzymał lejce swojego towarzysza, którego ręce były związane. On sam wyglądał jakby został spłoszony z domu uciech cielesnych, zdążywszy ubrać jedynie brudną, przepoconą koszulę oraz wytarte spodnie.

Heiko przebudził się, promieniujący ból głowy, po uderzeniu czymś tępym nadał nieco przyćmiewał mu możliwość zorientowania się w aktualnej sytuacji. Ręce miał skrępowane starym powrozem, ostania rzecz jaką pamiętał to Carmena z burdelu „Dom pełen zagadek” gdzie jedyną zagadką prawdopodobnie było, która z dziewczyn ma obecnie trypera.

-Wielmożny paniczu, o co chodzi ? Chyba zaszła jakąś pomyłka…
-Ohh, moja ptaszyna się przebudziła, myślałem ze do samego Barbilo będziesz nieprzytomny. Wybacz jeśli cios w głowę był za mocny. Jeśli zaś chodzi o pomyłkę, to niestety mój drogi Heiko, ale nie z mną te numery. Śledziłem Cię od początku wiosny, cena za twoją głowę po aferze z baronówną Klaccza jest całkiem wysoka. Wiem ze nie jesteś głupi, więc proszę, nie udawaj takiego.
-Paniczu łaskawy…
-Heiko, chcesz znowu pospać parę godzin? Pałkę mam pod ręką, udawaj dalej, a zdziele Cię mocniej.
-No dobrze już, dobrze. Widzę że baron Klaccza nie odpuścił, a nawet list gończy za mną wysłał. Moje imię już znasz, łowco głów, więc wypadało by się przedstawić.
-Hagen Bjork, ale mów mi po prostu Bjork, zawód już znasz, dlaczego boli Cię głowa, a ręce masz skrępowane chyba też się domyślasz, więc część oficjalną mamy za sobą.

Złodziej o imieniu Heiko, był znany także pod innymi imionami, jak na przykład Baron Hanz von Stiheld, gdy uwodził baronównę Beatrix Klaccza, przy okazji solidnie uszczuplając majątek jej małżonka. Heiko miał jedną ważna cechę, był jak żebrak pod świątynią, nikt nie zwracał na niego uwagi. Dzięki wtapianiu się w tłum, oraz umiejętności udawaniu każdego, od żebraka po księcia był sprawcą wielu afer, po których znikał jak kamień w wodę, a każdy z świadków nie był do końca pewien jak ów aferzysta wyglądał.

-Po odgłosach słychać ze bitwa niedaleko, chyba mój łowca głów, nie wybrał najlepszej trasy, co?
-Nie pozwalaj sobie Heiko, nic nie stoi na przeszkodzie aby pałka poszła w ruch. Ten gościniec jest najlepszym wyjściem, regularne wojsko tutaj nie podróżuje z obaw przed zasadzką, na dezerterów szukających łatwego łupu też nie trafimy, bo Ci nie będą ryzykować szubienicą.

Heiko tylko przytaknął, rozumiejąc ze wszystko zostało zaplanowane, aby odbyło się względnie szybko i bez kłopotów, łatwa robota.

-Wiesz, mam trochę zgromadzonych funduszy, zapłacę podwojoną kwotę jaką dostaniesz od barona za uwolnienie mnie.
-Przykro mi Heiko, mam podpisany na Ciebie kontrakt, żaden szanujący się łowca kontraktu nie łamie, sam rozumiesz, reputacja i poważanie to ważna rzecz w tym zawodzie – Bjork uśmiechnął się ledwo zauważalnie, ale Heiko dostrzegł cyniczny uśmiech.
-Tak, tak, poważanie i reputacja u person bijących pałką w tył głowy to ogólnie spotykana cecha.
Hagen ostro zmierzył swoimi ciemnymi oczyma Heika, dając mu do zrozumienia, że mówiąc o pałce wcale nie straszył i jest gotów jej użyć ponownie, nawet kilka razy, i to w czulsze miejsca niż głowa.
-Jak wygląda dalsza trasa mój drogi towarzyszu?
-Zmierzamy do wsi Rozdroże, tam przenocujemy, potem przez rzekę Blyth, i dalej już prosto do Barbilo.
-Muszę Cię zmartwić łowco, ale nie umiem pływać, a jedyny most jest parę dni drogi od wioski, to samo tyczy się łodzi która przeprawia na drugi brzeg.
-Nie martw się Heiko, co ma wisieć, nie utonie – na twarzy Bjorka można było zauważyć skromny uśmieszek, dający do zrozumienia, że riposta całkiem mu się spodobała.

*
Odpowiedz
#2
Cytat:Wiosenna pora budziła powoli wszystko do życia.


Wydaje mi się, że lepiej brzmi po prostu wiosna.

Cytat:Jeden z nich był w średnim wieku mężczyzną z kruczoczarnymi włosami

Nie potrzebny szyk przestawny.

Cytat:Heiko przebudził się, promieniujący ból głowy, po uderzeniu czymś tępym nadał nieco przyćmiewał mu możliwość zorientowania się w aktualnej sytuacji, ręce miał skrępowane starym powrozem, ostania rzecz jaką pamiętał to Carmena z burdelu „Dom pełen zagadek” gdzie jedyną zagadką prawdopodobnie było, która z dziewczyn ma obecnie trypera.

Podziel to zdanie na krótsze, w tej formie po prostu źle sięczyta.

Cytat:-Nie martw się Heiko, co ma wisieć, nie utonie – na twarzy Bjorka można było zauważyć skromny uśmieszek, dający do zrozumienia że riposta całkiem mu się spodobała.

Brak przecinka przed że.

Ogólnie fajny tekst, zachęcający do sprawdzenia ciągu dalszego. Parę uwag praktycznych: wrzucaj dłuższe całości, bo ten fragment jest za krótki. A akapity rób tabulatorem, a nie enterami, bo to wygląda fu. Warsztat bardzo poprawny, nie można się za dużo przyczepić. Pozdro.
Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubańczykom! Just call me F.
Odpowiedz
#3
Dzięki za poprawki, jest to mój pierwszy w życiu tekst, więc myślałem ze będzie gorzej Smile Dalsza część niebawem. Postaram się żeby było dłuższe.
Odpowiedz
#4
Cytat:Niebo było pokryte białymi chmurami, przez które przedzierały się miłe dla skóry, pierwsze poranne promyki słońca. Wesoły śpiew ptaków, był tylko chwilami zakłócany odgłosami uderzającej stali o stal, napędzającym krzykiem jeszcze żyjących wojaków, oraz błagalnym wołaniem tych konających.
Powtórzenie.

Cytat:Jeden z nich był w średnim wieku mężczyzną z kruczoczarnymi włosami, niedbale przyszczyżonymi krawieckimi nożycami.
Niedbale przystrzyżonymi.

Cytat:Prawą ręką trzymał lejce swojego towarzysza, którego ręce były związane.
Przekształciłbym to zdanie tak, aby uniknąć powtórzenia.

Cytat:Heiko przebudził się, promieniujący ból głowy, po uderzeniu czymś tępym nadał nieco przyćmiewał mu możliwość zorientowania się w aktualnej sytuacji.
To zdanie jest beznadziejne. Przeczytaj na głos.

Cytat:-Heiko, chcesz znowu pospać parę godzin? Pałkę mam pod ręką, udawaj dalej, a zdziele Cię mocniej.
1. Uważaj na końcówki czasowników w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Tutaj powinno być . Sam miłem z tym spory problem.
2. Dlaczego piszesz "Cię" z wielkiej litery? Z tego, co zdążyłem zauważyć, nie jest tao jakiś list, abyś adresował go do mnie. W opowiadaniach piszemy "cię" z małej.

Cytat:mów mi po prostu Bjork, zawód już znasz, dlaczego boli Cię głowa, a ręce masz skrępowane
j.w

Cytat:Złodziej o imieniu Heiko, był znany także pod innymi imionami, jak na przykład Baron Hanz von Stiheld, gdy uwodził baronównę Beatrix Klaccza, przy okazji solidnie uszczuplając majątek jej małżonka. Heiko miał jedną ważna cechę, był jak żebrak pod świątynią, nikt nie zwracał na niego uwagi. Dzięki wtapianiu się w tłum, oraz umiejętności udawaniu każdego, od żebraka po księcia był sprawcą wielu afer, po których znikał jak kamień w wodę, a każdy z świadków nie był do końca pewien jak ów aferzysta wyglądał.
Ajć. To wszystko trzeba zredagować. I to porządnie.

Podsumowanie

Nieźle, jak na pierwszy napisany tekst. Szczerze powiedziawszy, to byłem zdziwiony, dowiadując się, że to Twój debiut. Mogło być gorzej. Pamiętam swój debut na tym Forum - dostałem baty niemalże za każde zdanie. Smile

Jeżeli weźmiesz się do roboty, to w przyszłości powinno być super. Znajdź sobie poradniki dotyczące pisaniny. Możesz znaleźć je nawet u nas, w Kąciku Literata. Interpunkcja na dość dobrym poziomie. Nieźle.

Ćwicz i myśl nad każdym zdaniem. Postaraj się, żeby tekst był wiarygodny, a przede wszystkim dialogi. Rozmowa pomiędzy postaciami nie może przebiegać z klimatem kiczu. Zobacz, tutaj napisałeś w taki sposób:

Cytat:-Muszę Cię zmartwić łowco, ale nie umiem pływać, a jedyny most jest parę dni drogi od wioski, to samo tyczy się łodzi która przeprawia na drugi brzeg.

Pomijam już to, że napisałeś "cię" z wielkiej Wink Czy nie lepiej zrezygnować ze wzrotów takich, jak: "Muszę cię zmartwić", "To samo tyczy się" itp.

- Przecież nie umiem pływać. Most jest parę dni drogi pieszo od wioski. A łodzi nigdzie nie znajdziemy.

Czy nie lepiej?

Uwierz, mogło być gorzej.

Pozdrawiam
InFlames
Odpowiedz
#5
Nie zamierzam wymieniać błędów, bo raz, że zostały wymienione, a dwa to, to, że sam popełniam ich wiele. Powiem, że tekst podobał mi się. Już od pierwszych scen jest wciągający, więc ja to kupuję i już wyczekuję kolejnej odsłony. Tylko prośba o coś dłuższego Smile

Pozdrawiam.
Odpowiedz
#6
Dzięki za poprawki Smile w takim razie nad dalszą częścią postaram się popracować dłużej niż parę godzin ^^

P.S Spotkałem sie z opinia ze imiona bohaterów są troche dziwne i nie pasują niektórym co w o tym sadzicie ?
Odpowiedz
#7
Ja zmieniłbym Heiko na coś innego, reszta jest cacy. Zdaje sobie sprawę, że dobór imion to czasami mordęga. Sam przerabiałem to nie raz.
Odpowiedz
#8
Mi się podobają. Takie niestandardowe. Zresztą, ważne, żeby Tobie się podobały.
Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubańczykom! Just call me F.
Odpowiedz
#9
Zgadzam się. Pamiętaj, że to Ty jako twórca wymyślasz, wszystko i Ty sam powinieneś czuć jakie imię jest odpowiednie dla danej postaci. Są gusta i guściki, ale gdybyś wymyślił postać imieniem Cing Cian Ciong, a była by ciekawa, to imię w gruncie rzeczy nie będzie miało znaczenia.
Odpowiedz
#10
Hagen i Heiko wyjechali z lasu jeszcze przed zmrokiem, gościniec prowadził ich prosto do wsi Rozdroże.

-Rozdroże, Rozdroże – myślał Heiko, coś mi mówi ta nazwa… ach no tak, kraina cebulą… i cebulą płynąca.

Wieś Rozdroże była trochę nietypową wsią – była to jedyna wieś gdzie każdy mieszkaniec utrzymywał się z uprawy cebuli, oraz przyrządzania jedzenia i napitku – oczywiście również z cebuli.

-Hej, parobku – Bjork łagodnie spojrzał na jednego z chłopów pracujących na polu. –Gdzie znajdę wójta Kolbeina ?
-Ooo! Mości panie Bjork, pozwólta, sam ja zaprowadzę. Albo i nie… niech panicz w karczmie spocznie, naszych specjałów zakosztuje, ja prędko po wójta polecem. Hagen nie zdążył nawet zaprotestować. Chłop niczym spłoszona sarna pobiegł w stronę wsi.
-Poważanie i reputacja – Heiko uśmiechnął się – może i jest trochę sensu w tym co mówiłeś.

Hagen zdawał się nie zwrócić uwagi na żarty Heika.
Wieś otoczona była palisadą, gdzie stały jeszcze nie rozebrane wieżyczki strażnicze – pozostałości po wojskowym forcie, który stał tu kiedyś zamiast wsi Rozdroże.

-Chodź Heiko, zjemy coś.
-No proszę, a już myślałem ze łowcy głów nie mają kultury i nie karmią swoich jeńców.
-Hagen zmierzył złodzieja wzrokiem – To nie kultura Heiko, po prostu mam cię dostarczyć żywego.

Karczma, jak zresztą cała wieś wydobywała z siebie zapachy cebuli pod każda postacią - zupa z cebuli, cebula gotowana, cebula smażona, były to jedne z wielu specjalności tutejszej karczmy.
-Siadaj Heiko, żadnych numerów. Łowca rozciął więzy na dłoniach złodzieja, ale z wrodzonej zapobiegliwości przywiązał nogę do masywnego stołu.
Bjork popatrzał na swoją ofiarę – Jeden numer, i noc spędzisz w dybach.

-Mości dobry pan Hagen Bjork! To zaszczyt ze Rozdroże może was gościć – wąsaty dobrze zbudowany mężczyzna podszedł do Hagena i objął go, łowca na to nie był do końca przygotowany i mimo znaków protestu wpadł w uścisk wójta wsi Rozdroże.

-Siadajcie, karczmarz! To co najlepsze dla naszego gościa, nie żałować!

Karczmarz po chwili podał jadło i antałek likieru. Bjork i Kolbein rozmawiali o problemach, rządzenia wsią. Hagen głównie przytakiwał, zajęty pochłanianiem pierwszej ciepłej strawy od paru dni, wójt wygłaszał monologi. Heiko udawał że bardziej od słuchania rozmowy, pochłonięty jest strawą i oglądaniem się na okrągłości córki karczmarza.

-Mimo wszystko, dobrze ze nas odwiedziłeś, wraz z swoim druhem. Myśleli my na wsi, ze po tym jak ostatnio dałeś popalić tym gówniarzom którym to się hulajparti zachciało, będziem mieć spokój z tym marginesem.
-Ale? – Bjork spojrzał na wójta.
-Jeszcze gorsi się zjawili! Niech ich zaraza, postawić my się chcieli, głównie pan rajca, to mu córkę zgwałcili a jego samego tak zbili ze do teraz na lewą kostkę kuśtyka, grozili że wieś z dymem puszczą. Przyjeżdżają co chwila i domagają się a to strawy, a to nowe konie by chcieli. Kulkowce kazali się wołać, od ich herszta, Kulki.
-Ilu? – Łowca udawał ze mimo wszystko nadal bardziej interesuje go ciepła, cebulowa strawa niż gromadka młokosów z tępymi mieczami.
-Czterech, młode łebki, ledwo od cycka matki odstawione! Sam bym im skórę przetrzepał, ale sam rozumiesz, nie te lata, a rodzinę cza wyżywić.
-Wiem do czego zmierzacie dobry wójcie. Hagen uśmiechnął się lekko i oparł o ławę. – Za jedzenia i darmowy dach nad głową oraz przypilnowanie jakżescie go nazwali, druha tego tutaj, zajmę się nimi. Ale nie obiecuje ze krwi nie upuszczę, takich już nic nie nauczycie. Skórę im przetrzepiecie, to za miesiąc najpóźniej wrócą i w ramach zemsty pół wsi wybiją.
-Wyście mości panie zaprawieni w bojach – jak mówicie ze krew trza ulać, to niech ich czort, sami się pchali! – wójt aż podskoczył z radości że może problem wsi szybko może się rozwiązać. Waszego kompana moi właśni synowie przypilnują, oka nie zmruża, skórą ręczę!

Noc przebiegła spokojnie. Hagen położył się do łóżka, a tęsknił za taka wygodą od dobrych kilu dni, nie potrzebował dużo aby zapaść się w sen.
Zbudził go dopiero wrzask dobiegający z dworu, słychać było zawieruchę i wzajemne przekrzykiwanie, ktoś się kłócił i wyklinał.

-Żarcie dawać! I paszy dla koni! Ty tam kuuurwa! Na co się gapisz, nikt ci nigdy jeszcze żelazem po łbie nie przejechał?! Dawać co mówim albo wieś z dymem pójdzie!

Hagen wyszedł z pokoju, na korytarzu siedzieli przestraszeni synowie wójta, dalej pilnujący zakamarku, gdzie noc spędził Heiko.

-Kuszą operować umiecie? – Łowca spojrzał na braci, ale i tak już znał odpowiedź.
-Ja umiem! Otwarły się drzwi, z pokoju wyszedł Heiko. – Kuszą, o łowco, z kuszy to ja muchę w locie trafić umiem!
Niech to zaraza, pomyślał Bjork.
-Bierz kuszę, idź na wieżyczkę z której widać dom wójta, tam poczekaj na mój znak, strzelisz w tego który będzie stał po mojej lewej. Nie próbuj uciekać, jeśli się spiszesz, pogadamy o twoim ewentualnym zwolnieniu, a teraz idź, tak żeby nikt cię nie widział.
-Hej, żółtodzioby ! – Hagen starał się zwrócić uwagę czterech jeźdźców. –Tak, do was mówię łajzy! Wynocha z tej wsi, albo wam ręce przy samej dupie poucinam!
-Cooo?! – Herszt bandy zwany Kulką, mierzył co najmniej dwa metry, i ważył tyle co cztery worki pszenicy, miecz miał długi, oburęczny, trochę zaniedbany.
-Patrzcie, bohateryna się znalazł! Ha, ha, ha ! Sam na czterech, nawet te twoje dwa mieczyki ci nie pomogą, zaraz cię skrócę o połowę, przywitaj się z glebą, skurwysynie !

Hagen wyciągnął z pochwy dwa miecze. Zdobione głownie zalśniły w blasku porannego słońca. Miecze różniły się od tych które można było spotkać na co dzień. Jelec był w kształcie trapezu, rękojeść pokryta czarną skóra dawała wrażenie że była robiona pod konkretną rękę. Ostrze było tylko jednosieczne z zaokrąglonym sztychem. Miecze przypominały nieco tasaki, z tą różnica ze ostrze było wąskie, a całość wyglądała na robotę prawdziwego mistrza w swoim fachu.

Olbrzym nieco rozjuszony ruszył sam na Bjorka. Dokładnie tak jak chciał tego łowca. Jego ciosy były mocne, i pewnie zabiły by za pierwszym uderzeniem. Niestety wielkość miała także swoje inne strony, ruchy olbrzyma były powolne, a każdy cios markowany od samczego początku. Hagen bez problemu mylił olbrzyma pracą nóg. Po jednym z prób płaskiego cięcia, Hagen zrobił krok w lewo, ciął olbrzyma w dłoń, cięcie było precyzyjne, przecięte ścięgna nie dały rady utrzymać miecza, olbrzym zawył. Następne cięcia już były tylko formalnością płaskie cięcia lewym mieczem rozpłatały aortę szyjną, prawy miecz rozciął brzuch. Olbrzym już tylko zawył, zadrgał parę razy i upadł na ziemię jak kłoda, kałuża krwi spływała razem z fekaliami.

Reszta kompani ruszyła na Bjorka. W ich oczach było widać strach i rządze krwi jednocześnie.

-Strzelaj Heiko! I strzelił. Bełt trafił bezbłędnie w brzuch tego który próbował zajść łowcę z lewej strony. Dwójka która to widziała stłoczyła się razem, przeszkadzając sobie nawzajem. Hagen szybkim krokiem doskoczył do nich, myląc ich zmianami stron ataku trafił jednego w skroń, drugi cięty płaskim uderzeniem przez uda padł na kolana, drugie cięcie było już zabójcze, rozpłatała młodzieńca od prawego barku aż po miednice. Napastnicy leżeli obok siebie, krew spływała po ziemi.

-Rzeźnik ! Bogowie, demon wcielony ! – zaryczała jedna z kobiet która przyglądała się całemu zajściu
-Zamknij się głupia babo! – warknął wójt. –Przecież od tych chędożonych młokosów nas wybawił ! Ludzie, zabrać mi te ścierwa z dworu, do gnojówki wrzucić, tam gdzie ich miejsce od początku!
-Ha! Widziałeś łowco strzał bezbłędny, prosto w brzuch, nawet słowa nie powiedział. Złodziej podszedł z kuszą oparta o bark, i uśmieszkiem który sugerował ze był dumny z swojego wprawnego oka.
-Tak Heiko, pięknie zabijasz, teraz zacznij kulbaczyć konie, wyjeżdżamy czym prędzej. Coś mi się zdaje ze ludziom nasza obecność przestała się podobać.
-Ha, oczywiście kompanie!
-Dzięki ci po raz drugi za pomoc łowco – wójt podszedł do Bjorka. –Wieś nasza biedna, więc i zapłacić ci nie mogę. Wiosna dopiero przychodzi, kupcy najdalej za miesiąc dopiero po cebulę przyjadą. Weź to, jedzenie, pasza dla koni i trochę likieru na rozgrzanie.
-Dzięki ci wójcie za gościnność i wybawienie z nudy – Hagen uśmiechnął się lekko.
-Konie gotowe towarzyszu, Heiko nieco zdyszany przybiegł do Łowcy, trzymając szara klacz i swojego podjazdka za lejce.

Złodziej i łowca głów wyjechali z wsi, wczesnym porankiem. Widzieli jak chłopi nieśli ciała Kulkowców do gnojówki.
-Nietypowe miecze, nietypowy styl, wojskowe wyszkolenie. – Heiko popatrzył na Bjorka. –Słyszałem o takich jak ty.
-Nic nie widziałeś, nic nie słyszałeś Heiko – łowca popatrzył przenikliwym wzrokiem na złodzieja. – Natomiast ja jestem ciekaw, gdzie złodziej, oszust i kurwiarz nauczył się tak strzelać z kuszy.
-Opowiem ci po drodze! Ha, myślę ze to początek wspaniałej przyjaźni, Hagen!
*




Trochę głupie pytanie. Jak sie robi tutaj akapity? :S Tab nie idzie, spacjami również... tzn. mi to przynajmniej nie działa Wink

Akapity robi się następującymi znacznikami: [ p] (i od razu zamykamy) [/ p] - oczywiście, bez spacji//InFlames
Odpowiedz
#11
Mnie sie wydaje że wcale nie robisz ja też nie mogę nic ruszyć tabulatorem, a nawet jak sam poprzestawiam to i tak wszystko w jednym rzędzie jest.
Odpowiedz
#12
Zero błędów że nikt mnie nie poprawia?Big Grin Ludzie, bo popadnę w samozachwyt ;P
Odpowiedz
#13
Chłopie, masz tyle błędów, że się czytać nie chce... <żarcik>Big Grin Fajna fabułka. Jak to dobrze, że istnieją ludzie z wyobraźnią. Smile Ja co prawda na ortografii się nie znam, ale uważaj z tymi przecinkami i powtórzeniami. Wiem, że jak czasem jakaś gadzina się przyczepi to normalnie po dobroci nie chce odpaść. Wink Widać iż wkładasz w tekst dużo pracy, to się chwali.

Ocena:

3/10
Odpowiedz
#14
Własnie wiem, kurde te powtórzenia, mnie troche męcza. Czasami dopiero zauważam je jak tekst przeczytam po 2 dniach., no ale trening czyni mistrza Smile
P.S Następne części, za parę dni, może szybciej Tongue
Odpowiedz
#15
Spoko. Grunt, że starasz się je wyłapywać. Wink Ja często sama łykam powtórki. ;P
Nie wszyscy mogą być aniołami, ale każdy może być człowiekiem.

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości