Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
DEFEKACJA
#1
Sobota, 9:30. Leniwe przebudzenie w skotłowanej, przesiąkniętej wonią, niezmytego wczoraj, codziennego brudu i potu, oraz odorem częściowo zmetabolizowanej wódy z piątkowej libacji, białej w niebieskie kwiatki pościeli. Co ranek już od dwóch miesięcy patrząc na nią utwierdzam sie w przekonaniu, że należałoby w końcu ją wyprać. Zamknięte okno (fermentacja gazów za moment rozsadzi mi śluzówkę nosa) przez które słońce spluwa mi w twarz rażącą gałki nowiną :'Wstał już nowy dzień', sugerując mi żebym ruszył dupę z wyra. Nie, jeszcze nie, jeszcze na chwilkę zakopię się w ściółce. Zamykam oczy. Namolny dzień nie daje za wygraną- światło atakujące zza okna przenika przez powieki niczym promienie gamma przez żelbeton, dewastując jeszcze odpoczywające siatkówki. Obrót o 180 stopni w stronę ściany- teraz słońce może mi naskoczyć. Zapadam w ponowne odrętwienie. Poranne drzemki, gdy jeszcze się nie wstało i po prostu leży się w łóżku, to chyba najprzyjemniejsze co można w nim robić w pojedynkę; ta łatwość uzyskania snu i możność jakby sterowania swobodnym, stopniowym traceniem przytomności; to jak kontrolowana implozja w samego siebie dająca możliwość efemerycznego i fragmentarycznego zlustrowania własnej podświadomości. Dzieje się to na pograniczu jawy i snu, w momencie gdy trzeźwe myślenie z wolna, ale nie doszczętnie, odpuszcza ustępując miejsca freudowskiemu id.(LD). A więc śpię półsnem porannym, zwinięty w embrionalny kłębek, katatonicznym uściskiem dusząc poduszkę wielką jak połowa kołdry. Mijają minuty dopełniając pierwszy kwadrans od przebudzenia. A niech to, muszę wstać, nie ja tego chcę tylko mój organizm się tego domaga, precyzując potrzebę parciem na zwieracz. Wynurzam się z pościeli. O kuSmileSmile, jestem rozebrany, same gacie (?!), nie pamiętam, żebym się wczoraj rozbierał do spania (zwykle w piątek wieczorem (czyt. w nocy) nie mam już siły na takie manewry z ciuchami). Czy ktoś, prócz mnie, jest jeszcze w mieszkaniu? Wpadam do przedpokoju z trudem utrzymując pion po raptownym wyskoczeniu z wyra. Lewo- kuchnia- nikogo nie ma, prawo-
duży pokój- nikogo nie ma, i nic nie zginęło, teraz spokojnie jeszcze raz w lewo po fajki i zapalniczkę zostawione na stole, następnie azymut na toaletę i tempo. Zamykam drzwi za sobą. Spojrzenie w lustro: na mordzie klująca trzydniówka, ślipia kaprawe przyozdobione śpiochami i lekką opuchlizną, czoło nieznacznie zarysowane, a na prawej małżowinie różowa plama po (tak mi się zdaje) lakierze do paznokci- Dżizas, co ja kuSmileSmile wczoraj robiłem, albo co mi było robione ?!Krótka, niema obietnica bez pokrycia, dana samemu sobie, że już nie będę tyle pił, i siadam na tronie; Viceroy w zęby, zapalniczka, płomień, głęboki wdech- poranny rytuał dopięty. Świątynia dumania powoli wypełnia się smugami dymu, jeszcze tylko dokręcenie wiecznie cieknącego kranu nad wanną i alles klar. ...Nieodległa przyszłość, wynalazłem reaktor termojądrowy na wodę, w którym stosunek energii włożonej do energii otrzymanej jest jak zapalona zapałka do wybuchu wulkanu, a produkty uboczne są całkowicie biodegradowalne; dostałem nagrodę Nobla, jestem obrzydliwie bogaty; Polska jako główny eksporter energii elektrycznej z reaktora mojej konstrukcji wyszła z długów i od kilku lat odnotowuje się wzrost standardu życia. Komputery wyposażone w wiele tysięcy procesorów strumieniowych potrafią...Chlup- figurka z brązu zwodowana, utopiona. Żar papierosa, przetrawiwszy już rejestrację, smali filtr, wyrzucam do kibla ostrożnie by się nie poparzyć. Sięgam po papier, a tu ostatni skrawek; poirytowany lustruję łazienkę, jest- dwie rolki na półce nad wanną- Kto go kuSmileSmile tak wysoko położył?! Nic to, z niewytartym tyłkiem stanąłem na obrzeżach wanny, zabieram jedną rolkę velveta i prawie z telemarkiem ląduję bezpiecznie na płytkach przed tronem. Rozpakowuję,..-nie no, ludzie boga w sercu nie macie(?!)- posklejane jakimś cholerstwem. Udało się, spłukałem, rączki umyłem, drzwi do świątyni dumania zatrzasnąłem z hukiem. Czas na śniadanie: kawa, pączek i kolejna fajka; ciekawe co mnie dzisiaj jeszcze wkuSmileSmile .
Odpowiedz
#2
Twoje teksty są dla mnie genialne, zawsze się śmieję do rozpuku albo rozmyślam, masz moc wciągnięcia człowieka w refleksję, to się ceni!

Dlatego powyłapuję twoje błędy, idolu mój.Big Grin

Cytat:Sobota, 9:30. Leniwe przebudzenie w skotłowanej, przesiąkniętej wonią, niezmytego wczoraj, codziennego brudu i potu, oraz odorem częściowo zmetabolizowanej wódy z piątkowej libacji, białej w niebieskie kwiatki pościeli.
Mógłbyś to skrócić, niełatwo czyta się tak długie zdania. Pogrubiony przecinek jest zbędny.

Cytat:Co ranek już od dwóch miesięcy patrząc na nią utwierdzam sie w przekonaniu, że należałoby w końcu ją wyprać.
Zjadasz ogonki. Wiem, że po piwku może być gastro faza, ale polecam bardziej kanapkę niż piksele.Big Grin

Cytat:Obrót o 180 stopni w stronę ściany- teraz słońce może mi naskoczyć.
Zjadasz spację przed myślnikiem. (Mogę się mylić, ale raczej nie.)

Cytat:(?!)
Nie lubię takich wstawek w tekstach.

Cytat:(zwykle w piątek wieczorem (czyt. w nocy) nie mam już siły na takie manewry z ciuchami).
KU... skąd ja to znam! Piękne zdanie, takie życiowe, ale nawias niezbyt potrzebny, moim zdaniem.

Cytat:na mordzie klująca trzydniówka
Literówka. Sprawdzaj teksty w Wordzie przed wysłaniem na forum jeśli nie chce Ci się samemu rozkminiać, moja rada.

Dobra, nie chce mi się dalej, bo sam jestem po czterech bronkach.Big Grin
Czuję w Tobie bratnią duszę. Rozwijaj się. Ja próbuję (efekt jako taki).


Odpowiedz
#3
Jaka polonistyczna perwercha Tongue
SmileSmileSmileSmileSmileSmileSmileSmile
Odpowiedz
#4
Emotki w miejsce przekleństw? Zły pomysł. W tekście literackim nie musisz ich cenzurować. Możesz wspomnieć na początku, że tekst je zawiera, ale też nikt Ci głowy nie urwie jeśli tego nie zrobisz.
Po myślnikach, wielokropkach i innych znakach interpunkcyjnych stawiamy spację.

Szczerze? W połowie tekstu straciłam wątek. Nie wiem, o czym on jest ani co Autor chciał przekazać. Poważny przerost formy nad treścią.
Widzę u Ciebie pewien potencjał, ale ten tekst udany nie jest. Próbuj dalej.

2/10
"KGB chciało go zabić, pozorując wypadek samochodowy, ale trafił kretyn na kretyna i nawet taśmy nie zniszczyli." - z "notatek naukowych" Mestari

Odpowiedz
#5
Wspaniałe. Dawno nie spotkałem się z takim nihilizmem.
"Nie mam gotówki, majątku, nadziei. Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Jeszcze rok, pół roku temu sądziłem, że jestem artystą. Teraz nie zastanawiam się już nad tym. Po prostu jestem. Wszystko, co było literaturą, opadło ze mnie. Bogu dzięki, nie trzeba już pisać żadnych książek."
Odpowiedz
#6
Cytat: kawa, pączek i kolejna fajka; ciekawe co mnie dzisiaj jeszcze wkuSmileSmile .
Tyle wisi a ja nic.
Kiedy napiszesz ******* zagłosuję. No i te tam inne emotikonki.
To taki tekst przewrotny, głosi brak celu, sensu, znaczenia i wartości życia. I to jest sztuka. Życie.
Jedno co mnie ******(napisałem?) Pisownia. Popracuj. Bez piwa.

Wink Pozdrawiam.
[Obrazek: 51882617.jpg]


http://www.youtube.com/watch?v=F09QrI6L44I
Ilustracje do tomików, opowieści, okładki. [/b] [b]Grafika. Ilustracje do bajek.
Odpowiedz
#7
Piękne, jedna z lepszych rzeczy, jakie tu przeczytałem.
Odpowiedz
#8
(13-09-2012, 19:30)starysta napisał(a):
Cytat: kawa, pączek i kolejna fajka; ciekawe co mnie dzisiaj jeszcze wkuSmileSmile .
Tyle wisi a ja nic.
Kiedy napiszesz wkurwiło zagłosuję. No i te tam inne emotikonki.
To taki tekst przewrotny, głosi brak celu, sensu, znaczenia i wartości życia. I to jest sztuka. Życie.
Jedno co mnie wkurwia(napisałem?) Pisownia. Popracuj. Bez piwa.

Wink Pozdrawiam.

Ten post jakoś umknął uwadze moderatorów... Starysto, na przyszłość stosuj się do Regulaminu.
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości