Liczba postów: 1 862
Liczba wątków: 65
Dołączył: Jul 2010
14-08-2010, 21:08
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14-08-2010, 21:13 przez Szach-Mat.)
Wraz z nadejściem wiosny nawiedziła mnie pisarska niemoc. Próbowałem zebrać się w sobie, lecz spod pióra nie chciała wyskoczyć żadna fabuła. Po kilku krwawych bitwach, które stoczyłem z natchnieniem, wywiesiłem białą flagę i wyszedłem z domu. Nie zastanawiając się długo, poszedłem na rynek, aby spotkać kogoś bliskiego i przy kawiarnianym stoliku utopić pamięć o doznanych razach. Zajrzałem do "Słonecznej", zahaczyłem o "Kaprys", lecz nie spłynął na mnie nawet promyk nadziei. Niepocieszony, włożyłem dłonie do kieszeni płaszcza i ruszyłem w powrotną drogę. Gdy minąłem magistrat, zobaczyłem wystawę sklepu z "Różnościami", który prowadził mój kumpel, Edward. Edka nie widziałem od kilku tygodni, dlatego zdecydowałem się nawiedzić jego progi. Wszedłem do sklepu, przywitałem się z kumplem i dostrzegłem stojącą na ladzie stukającą maszynę do pisania. Przyjrzałem się ustrojstwu i zapytałem:
- Ona tak sama z siebie?
- Aha.
- A co to za marka?
- Mercedes.
- No, no - mruknąłem pod nosem. - A skąd ją wytrzasnąłeś?
Po chwili Edek oświecił mnie, że maszyna pochodzi z Krakowa i że otrzymał ją w ramach jakichś rozliczeń. Próbowałem wyciągnąć z kumpla coś więcej, ale ten tylko machnął ręką i powiedział:
- To maszyna jakiegoś poety. Ale nawet nie wiem, o kogo chodzi. Poza tym jest strasznie upierdliwa i przez cały czas nawija o Luizie. Mówię ci stary - Edek klepnął mnie w plecy - przy niej można tylko oszaleć.
Uśmiechnąłem się do kumpla, po czym przyjrzałem się maszynie. Podszedłem do lady i odczytałem zapisany na kartce fragment poematu:
"...Luizo mnie tu wszystko do łez do krwi
znane
Każdy znak na metalu i niebie
rozumiem
Popatrz to nasz sekretny alfabet
składany
W pejzażu zagrożonym mieczem
i piorunem..."
Zagwizdałem pod nosem i szybko oceniłem, że przydałaby mi się taka maszyna. Co prawda, oceniłem ją na zbyt sentymentalną jak na mój gust, ale i tak poczułem do niej sympatię. Natychmiast sięgnąłem do kieszeni płaszcza i wyłożyłem na ladę garść monet. Edward spojrzał na mnie z niesmakiem, lecz przystał w końcu na mało intratną wymianę.
Gdy wróciłem do domu, ustawiłem maszynę na biurku i wyczyściłem ściereczką jej zakurzony pancerz. Maszyna nabrała połysku i puściła do mnie poetyckie oko. Zrewanżowałem się jej pstryknięciem w klawisz i usiadłem w fotelu. Nie wiedząc kiedy, zasnąłem, lecz gdy przebudziłem się i podszedłem do maszyny, zaciekawił mnie efekt jej zmagań. Jeszcze raz przetarłem ją ściereczką i zanurzyłem się w nieznanych strofach:
"...bo inni powiedzą to za nas
i aureole
tęczowe aureole
...ech szkoda gadać
Panowie jeżeli to się uda
To zalejemy się jak jasna cholera"
Liczba postów: 1 695
Liczba wątków: 452
Dołączył: May 2010
'Po chwili Edek oświecił mnie, że maszyna pochodzi z Krakowa i że otrzymał ją w ramach jakichś rozliczeń.' 'że' 'że' ;p że tak z francuska sypnę ;p
'Zagwizdałem pod nosem i szybko oceniłem, że przydałaby mi się taka maszyna. Co prawda, oceniłem ją na zbyt sentymentalną jak na mój gust, ale i tak poczułem do niej sympatię.' "oceniłem" jest powtórzone, przed 'jak' przecinek. Ale w ogóle bym to drugie zdanie przeredagował
'Gdy wróciłem do domu, ustawiłem maszynę na biurku i wyczyściłem ściereczką jej zakurzony pancerz. Maszyna nabrała połysku i puściła do mnie poetyckie oko.' 'maszyna' jest powtórzona
'Nie wiedząc kiedy, zasnąłem, lecz gdy przebudziłem się i podszedłem do maszyny, zaciekawił mnie efekt jej zmagań. Jeszcze raz przetarłem ją ściereczką i zanurzyłem się w nieznanych strofach:' początek jest tragiczny, 'ściereczka' jest niepotrzebna a to 'zanurzanie' mnie dobiło
Jednym słowem: poezja świetna, proza taka sobie :-) Zwłaszcza końcowy ustęp. Nie wciągnęło mnie, sorry :-)
Namaste, Tygerski
to be a struggling writer first you need to know how to struggle
Liczba postów: 1 862
Liczba wątków: 65
Dołączył: Jul 2010
Tygerski,
dzięki za komentarz.
PS. Za poezję dziękować należy Panu Bursie.
Pozdrawiam.
Konto usunięte
Unregistered
"przywitałem się z kumplem i dostrzegłem" - zamiast "kumplem", tym razem wstawiłabym "znajomym" bądź "kolegą".
"Po chwili Edek oświecił mnie, że maszyna pochodzi z Krakowa i że otrzymał ją w ramach jakichś rozliczeń" - Tajger o tym mówił, ja powtórzę. Pierwsze "że", zamieniłabym na "iż", a po "Krakowa", przydałby się przecinek ;]
"Zagwizdałem pod nosem i szybko oceniłem, że przydałaby mi się taka maszyna. Co prawda, oceniłem" - i znowu zgoda z Tygryskiem. - popraw ;]
" Nie wiedząc kiedy, zasnąłem, lecz gdy przebudziłem się i podszedłem do maszyny" - Tygrysek mówi, że tragiczny, a ja spróbuję pomóc ci tego tragizmu się pozbyć. I mam nadzieję, że mi się uda. Po "zasnąłem", postawiłabym kropkę. Potem już z górki. "Przebudziłem się i podszedłem do maszyny". A potem znów kropka
"Jeszcze raz przetarłem ją ściereczką i zanurzyłem się w nieznanych strofach" - "ściereczkę" wyrzuć, a zanurzyłem zamień. Choćby za cenę zmiany szyku zdania ;] np... "Przetarłem ją, po czym zacząłem czytać nieznane mi strofy". Cały tekst nie jest poetycki, więc na końcu nie pasuje "zanurzyłem".
Tak sobie, chociaż poezja mi się podoba. Poza tym, bardzo mnie irytowało słowo "kumpel". Używałeś go za każdym razem, jakby nie miało synonimów...
I zastanawia mnie, po co komu takowa maszyna ;]
Jeśli czerpiesz radość z pisania, to... po co zlecać komuś robienie to za ciebie?
Nie ważne.
Pozdrawiam, Duś.
Liczba postów: 1 862
Liczba wątków: 65
Dołączył: Jul 2010
Duśka,
dzięki za komentarz.
Pozdrawiam.
Konto usunięte
Unregistered
Ty nie pozdrawiaj, tylko, Kochany, popraw te błędy, bo niektórzy mogą poczuć się olani
Liczba postów: 461
Liczba wątków: 281
Dołączył: Jun 2010
16-08-2010, 12:30
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16-08-2010, 12:31 przez OWSIANKO.)
Szach-Mat
Ojtyty niesforniku!
A tak Cię prosiłem byś pisał gorzej, bo nudzi mnie zachwyt, a Ty z uporem piszesz coraz lepiej! Przy okazji dygresyjne słówko do Duśki, która napisała: „ wstawiłabym "znajomym" bądź "kolegą".” Kolega w tym utworze byłby takim zgrzytem, jak Obywatel Denat.
pozdrawiam
Liczba postów: 1 862
Liczba wątków: 65
Dołączył: Jul 2010
OWSIANKO,
dzięki za komentarz i dobre słowo.
Pozdrawiam.
Liczba postów: 5 775
Liczba wątków: 355
Dołączył: Dec 2009
Ogólnie niezła miniaturka, ale brakuje mi w niej jaśniejszego przesłania, jest nieco... hm, brak mi słowa. Nie: płaska - bo nie jest, nie: bez wyrazu - bo nie jest, ale taka... No, taka i już!
Jako mikro-humoreska daje radę, ale tyko tyle.
Warsztatowo bez zarzutu, oprócz drobnych potknięć, które wymienił Tigre, ja tylko dodam:
"zobaczyłem wystawę sklepu z "Różnościami" - "Sklepu z różnościami" albo sklepu z różnościami, tudzież sklepu "Różności".
"wystawę sklepu z "Różnościami", który prowadził mój kumpel, Edward. Edka nie widziałem od kilku tygodni, dlatego zdecydowałem się nawiedzić jego progi. Wszedłem do sklepu," - powtórzenie. Wszedłem do środka?
Serdecznie,
-rr-
P.S. Szachu drogi, dostałem list Serdeczne dzięki, wkrótce odezwę się na pw.
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Liczba postów: 1 862
Liczba wątków: 65
Dołączył: Jul 2010
root,
dzięki za komentarz.
PS. "brak jaśniejszego przesłania"... Owo przesłanie biegnie poprzez poezję zawartą w tej miniaturze.
To na szczęście ostatnia miniaturka, którą prezentuję. Wszystkie one poświęcone są i inspirowane twórczością prozatorską Andrzeja Bursy, a zwłaszcza jego genialną (dla mnie) miniaturką Szachy. I to by było na tyle.
Pozdrawiam.
Liczba postów: 1 862
Liczba wątków: 65
Dołączył: Jul 2010
Zapraszam do ponownej lektury.
Pozdrawiam.
Liczba postów: 238
Liczba wątków: 3
Dołączył: Jun 2010
Cytat:Gdy minąłem magistrat, zobaczyłem wystawę sklepu z "Różnościami", który prowadził mój kumpel, Edward. Edka nie widziałem od kilku tygodni, dlatego zdecydowałem się nawiedzić jego progi. Wszedłem do sklepu, przywitałem się z kumplem i dostrzegłem stojącą na ladzie stukającą maszynę do pisania.
można by któreś zastąpić synonimem, zwłaszcza że później tez tak go określasz dwa razy.
Cytat: Zagwizdałem pod nosem i szybko oceniłem, że przydałaby mi się taka maszyna.
stwierdziłem (? imho), zwłaszcza, że w kolejnym zdaniu znowu to powtarzasz.
Cytat:Gdy wróciłem do domu, ustawiłem maszynę na biurku i wyczyściłem ściereczką jej zakurzony pancerz. Maszyna nabrała połysku i puściła do mnie poetyckie oko. Zrewanżowałem się jej pstryknięciem w klawisz i usiadłem w fotelu. Nie wiedząc kiedy, zasnąłem, lecz gdy przebudziłem się i podszedłem do maszyny, zaciekawił mnie efekt jej zmagań.
Te powtórzenia psują wszystko. A to wszystko, chociaż w miarę ładnie stylistycznie, jako ogół mnie nie pociągnęło, nie czuję nic, zakończenie nie tchnie nawet iskrą, zdecydowanie tekst nie dla mnie, nie do zachwytu.
Il-wieħed li jixtieq li jkun oriġinali u gost
Hypocrisy...
1/2011[/p] 2/2011
Liczba postów: 1 862
Liczba wątków: 65
Dołączył: Jul 2010
Hayley,
dzięki za komentarz.
Pozdrawiam.
|