Via Appia - Forum

Pełna wersja: Czarny mercedes
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Wraz z nadejściem wiosny nawiedziła mnie pisarska niemoc. Próbowałem zebrać się w sobie, lecz spod pióra nie chciała wyskoczyć żadna fabuła. Po kilku krwawych bitwach, które stoczyłem z natchnieniem, wywiesiłem białą flagę i wyszedłem z domu. Nie zastanawiając się długo, poszedłem na rynek, aby spotkać kogoś bliskiego i przy kawiarnianym stoliku utopić pamięć o doznanych razach. Zajrzałem do "Słonecznej", zahaczyłem o "Kaprys", lecz nie spłynął na mnie nawet promyk nadziei. Niepocieszony, włożyłem dłonie do kieszeni płaszcza i ruszyłem w powrotną drogę. Gdy minąłem magistrat, zobaczyłem wystawę sklepu z "Różnościami", który prowadził mój kumpel, Edward. Edka nie widziałem od kilku tygodni, dlatego zdecydowałem się nawiedzić jego progi. Wszedłem do sklepu, przywitałem się z kumplem i dostrzegłem stojącą na ladzie stukającą maszynę do pisania. Przyjrzałem się ustrojstwu i zapytałem:
- Ona tak sama z siebie?
- Aha.
- A co to za marka?
- Mercedes.
- No, no - mruknąłem pod nosem. - A skąd ją wytrzasnąłeś?
Po chwili Edek oświecił mnie, że maszyna pochodzi z Krakowa i że otrzymał ją w ramach jakichś rozliczeń. Próbowałem wyciągnąć z kumpla coś więcej, ale ten tylko machnął ręką i powiedział:
- To maszyna jakiegoś poety. Ale nawet nie wiem, o kogo chodzi. Poza tym jest strasznie upierdliwa i przez cały czas nawija o Luizie. Mówię ci stary - Edek klepnął mnie w plecy - przy niej można tylko oszaleć.
Uśmiechnąłem się do kumpla, po czym przyjrzałem się maszynie. Podszedłem do lady i odczytałem zapisany na kartce fragment poematu:

"...Luizo mnie tu wszystko do łez do krwi
znane
Każdy znak na metalu i niebie
rozumiem
Popatrz to nasz sekretny alfabet
składany
W pejzażu zagrożonym mieczem
i piorunem..."

Zagwizdałem pod nosem i szybko oceniłem, że przydałaby mi się taka maszyna. Co prawda, oceniłem ją na zbyt sentymentalną jak na mój gust, ale i tak poczułem do niej sympatię. Natychmiast sięgnąłem do kieszeni płaszcza i wyłożyłem na ladę garść monet. Edward spojrzał na mnie z niesmakiem, lecz przystał w końcu na mało intratną wymianę.
Gdy wróciłem do domu, ustawiłem maszynę na biurku i wyczyściłem ściereczką jej zakurzony pancerz. Maszyna nabrała połysku i puściła do mnie poetyckie oko. Zrewanżowałem się jej pstryknięciem w klawisz i usiadłem w fotelu. Nie wiedząc kiedy, zasnąłem, lecz gdy przebudziłem się i podszedłem do maszyny, zaciekawił mnie efekt jej zmagań. Jeszcze raz przetarłem ją ściereczką i zanurzyłem się w nieznanych strofach:

"...bo inni powiedzą to za nas
i aureole
tęczowe aureole
...ech szkoda gadać
Panowie jeżeli to się uda

To zalejemy się jak jasna cholera"
'Po chwili Edek oświecił mnie, że maszyna pochodzi z Krakowa i że otrzymał ją w ramach jakichś rozliczeń.' 'że' 'że' ;p że tak z francuska sypnę ;p

'Zagwizdałem pod nosem i szybko oceniłem, że przydałaby mi się taka maszyna. Co prawda, oceniłem ją na zbyt sentymentalną jak na mój gust, ale i tak poczułem do niej sympatię.' "oceniłem" jest powtórzone, przed 'jak' przecinek. Ale w ogóle bym to drugie zdanie przeredagował

'Gdy wróciłem do domu, ustawiłem maszynę na biurku i wyczyściłem ściereczką jej zakurzony pancerz. Maszyna nabrała połysku i puściła do mnie poetyckie oko.' 'maszyna' jest powtórzona

'Nie wiedząc kiedy, zasnąłem, lecz gdy przebudziłem się i podszedłem do maszyny, zaciekawił mnie efekt jej zmagań. Jeszcze raz przetarłem ją ściereczką i zanurzyłem się w nieznanych strofach:' początek jest tragiczny, 'ściereczka' jest niepotrzebna a to 'zanurzanie' mnie dobiło

Jednym słowem: poezja świetna, proza taka sobie :-) Zwłaszcza końcowy ustęp. Nie wciągnęło mnie, sorry :-)
Namaste, Tygerski
Tygerski,


dzięki za komentarz.


PS. Za poezję dziękować należy Panu Bursie.



Pozdrawiam.

Konto usunięte

"przywitałem się z kumplem i dostrzegłem" - zamiast "kumplem", tym razem wstawiłabym "znajomym" bądź "kolegą".

"Po chwili Edek oświecił mnie, że maszyna pochodzi z Krakowa i że otrzymał ją w ramach jakichś rozliczeń" - Tajger o tym mówił, ja powtórzę. Pierwsze "że", zamieniłabym na "iż", a po "Krakowa", przydałby się przecinek ;]

"Zagwizdałem pod nosem i szybko oceniłem, że przydałaby mi się taka maszyna. Co prawda, oceniłem" - i znowu zgoda z Tygryskiem. - popraw ;]

" Nie wiedząc kiedy, zasnąłem, lecz gdy przebudziłem się i podszedłem do maszyny" - Tygrysek mówi, że tragiczny, a ja spróbuję pomóc ci tego tragizmu się pozbyć. I mam nadzieję, że mi się uda. Po "zasnąłem", postawiłabym kropkę. Potem już z górki. "Przebudziłem się i podszedłem do maszyny". A potem znów kropka Tongue

"Jeszcze raz przetarłem ją ściereczką i zanurzyłem się w nieznanych strofach" - "ściereczkę" wyrzuć, a zanurzyłem zamień. Choćby za cenę zmiany szyku zdania ;] np... "Przetarłem ją, po czym zacząłem czytać nieznane mi strofy". Cały tekst nie jest poetycki, więc na końcu nie pasuje "zanurzyłem".

Tak sobie, chociaż poezja mi się podoba. Poza tym, bardzo mnie irytowało słowo "kumpel". Używałeś go za każdym razem, jakby nie miało synonimów...

I zastanawia mnie, po co komu takowa maszyna ;]
Jeśli czerpiesz radość z pisania, to... po co zlecać komuś robienie to za ciebie?
Nie ważne.

Pozdrawiam, Duś.
Duśka,


dzięki za komentarz.



Pozdrawiam.

Konto usunięte

Ty nie pozdrawiaj, tylko, Kochany, popraw te błędy, bo niektórzy mogą poczuć się olani Tongue
Szach-Mat

Ojtyty niesforniku!

A tak Cię prosiłem byś pisał gorzej, bo nudzi mnie zachwyt, a Ty z uporem piszesz coraz lepiej! Przy okazji dygresyjne słówko do Duśki, która napisała: „ wstawiłabym "znajomym" bądź "kolegą".” Kolega w tym utworze byłby takim zgrzytem, jak Obywatel Denat.

pozdrawiam
OWSIANKO,


dzięki za komentarz i dobre słowo.



Pozdrawiam.
Ogólnie niezła miniaturka, ale brakuje mi w niej jaśniejszego przesłania, jest nieco... hm, brak mi słowa. Nie: płaska - bo nie jest, nie: bez wyrazu - bo nie jest, ale taka... No, taka i już!

Jako mikro-humoreska daje radę, ale tyko tyle.

Warsztatowo bez zarzutu, oprócz drobnych potknięć, które wymienił Tigre, ja tylko dodam:

"zobaczyłem wystawę sklepu z "Różnościami" - "Sklepu z różnościami" albo sklepu z różnościami, tudzież sklepu "Różności".

"wystawę sklepu z "Różnościami", który prowadził mój kumpel, Edward. Edka nie widziałem od kilku tygodni, dlatego zdecydowałem się nawiedzić jego progi. Wszedłem do sklepu," - powtórzenie. Wszedłem do środka?

Serdecznie,
-rr-

P.S. Szachu drogi, dostałem list Smile Serdeczne dzięki, wkrótce odezwę się na pw.
root,


dzięki za komentarz.


PS. "brak jaśniejszego przesłania"... Owo przesłanie biegnie poprzez poezję zawartą w tej miniaturze.
To na szczęście ostatnia miniaturka, którą prezentuję. Wszystkie one poświęcone są i inspirowane twórczością prozatorską Andrzeja Bursy, a zwłaszcza jego genialną (dla mnie) miniaturką Szachy. I to by było na tyle.

Pozdrawiam.
Zapraszam do ponownej lektury.



Pozdrawiam.
Cytat:Gdy minąłem magistrat, zobaczyłem wystawę sklepu z "Różnościami", który prowadził mój kumpel, Edward. Edka nie widziałem od kilku tygodni, dlatego zdecydowałem się nawiedzić jego progi. Wszedłem do sklepu, przywitałem się z kumplem i dostrzegłem stojącą na ladzie stukającą maszynę do pisania.
można by któreś zastąpić synonimem, zwłaszcza że później tez tak go określasz dwa razy.

Cytat: Zagwizdałem pod nosem i szybko oceniłem, że przydałaby mi się taka maszyna.
stwierdziłem (? imho), zwłaszcza, że w kolejnym zdaniu znowu to powtarzasz.

Cytat:Gdy wróciłem do domu, ustawiłem maszynę na biurku i wyczyściłem ściereczką jej zakurzony pancerz. Maszyna nabrała połysku i puściła do mnie poetyckie oko. Zrewanżowałem się jej pstryknięciem w klawisz i usiadłem w fotelu. Nie wiedząc kiedy, zasnąłem, lecz gdy przebudziłem się i podszedłem do maszyny, zaciekawił mnie efekt jej zmagań.



Te powtórzenia psują wszystko. A to wszystko, chociaż w miarę ładnie stylistycznie, jako ogół mnie nie pociągnęło, nie czuję nic, zakończenie nie tchnie nawet iskrą, zdecydowanie tekst nie dla mnie, nie do zachwytu.
Hayley,



dzięki za komentarz.



Pozdrawiam.