Mieszkałem najbliżej.
Cały zachowek, uśmiech od siostry do siostry był tylko dla mnie,
zwielokrotniony - przez podobieństwo rysów ciepłych twarzy.
O kilka lat starsza, bez mamy wynudziła się,
jak to między bliźniaczkami od wspólnych
losów i tajemnic różańcowych.
W ostatnie imieniny przerosła ogród,
niewysoka, na równi między kwiatami.
Chciałbym i w tym roku,
pośród chryzantem,
odwzajemnić jej uśmiech z fotografii.
Jakby po drugiej stronie obie,
ucieszyły się na widok Bruna
i najmłodszej do bukietu – Róży.
Cały zachowek, uśmiech od siostry do siostry był tylko dla mnie,
zwielokrotniony - przez podobieństwo rysów ciepłych twarzy.
O kilka lat starsza, bez mamy wynudziła się,
jak to między bliźniaczkami od wspólnych
losów i tajemnic różańcowych.
W ostatnie imieniny przerosła ogród,
niewysoka, na równi między kwiatami.
Chciałbym i w tym roku,
pośród chryzantem,
odwzajemnić jej uśmiech z fotografii.
Jakby po drugiej stronie obie,
ucieszyły się na widok Bruna
i najmłodszej do bukietu – Róży.