Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Bezmyślnie
#1
Marek zdjął swoje zadbane dłonie z obitej skórą kierownicy, spojrzał bezwiednie na zdobiącego ją, przedstawionego w czasie skoku jaguara, po czym opadł na oparcie fotelu. Powolnym, zdecydowanym ruchem zaciągnął hamulec ręczny, jednocześnie obracając głowę w lewo, w kierunku drzwi. Nacisnął klamkę, a po chwili na jego obrzydliwie czystym, włoskim bucie pojawiły się pierwsze krople wody. Nie chcąc, by deszcz naruszał jego strefę intymną, otworzył nieskazitelnie czarny parasol i ruszył spokojnie przed siebie. Nonszalancko, nie oglądając się do tyłu zamknął elektronicznym kluczem samochód, który podobnie jak setki innych aut mókł bezradnie, stojąc na parkingu przy ulicy Ogrodowej. Marek szedł chodnikiem, mijając takich samych jak zawsze ludzi, te same budynki, nie zauważał nikogo, ani niczego, prócz oczywistej mokrej szarości równo ułożonej kostki. Nie zwrócił uwagi na starszą damę biegnącą, potykając się co chwilę, na grających w szachy, oblewanych przez strumienie wody młodzieńców, którzy powinni znajdować się w tej chwili w szkole, ani ubranego w starą, turkusowo-różową bluzę i dziurawe dżinsy mężczyznę, o twarzy pełnej bruzd i zmarszczek.
-Ekh, pogoda dla bogaczy – usłyszał nagle zza pleców. Kiedy odwrócił się, zobaczył starego człowieka w zniszczonym ubraniu, przestępującego z nogi na nogę i niemal bezustannie kaszlącego.
-Będzie lepiej, złe zawsze trwa krótko – powiedział kloszard głosem chropowatym, pełnym nadziei i lekko sugestywnym, właśnie takim, jakiego każdy by się spodziewał.
-Oby jak najkrócej – odrzekł radośnie, choć nieco bezmyślnie Marek. Jednocześnie sięgnął prawą ręką za klapę marynarki w poszukiwaniu portfela. Zrobił to nie dlatego, że uświadomił sobie los ludzi biednych, nie dlatego, że to jedyny rozsądny sposób na pozbycie się rozmówcy, ani też dlatego, że tak właśnie powinien postąpić. Po prostu zaczął szukać portfela w sposób, który wywołał na twarzy starca delikatny uśmiech. Jednak w tym uśmiechu kryła się niemal niezauważalna nutka strachu. Strachu, który może gwałtownie wpływać na decyzje. Bezdomny, nie zastanawiając się ani chwili, szybkim ruchem wyjął z kieszeni zardzewiały nóż i zanurzył go w wartym wiele pieniędzy ciele bogacza.
"I don't have to sell my soul,
he is already in me"
Odpowiedz
#2
"[po czym] opadł na oparcie fotelu. Powolnym, zdecydowanym ruchem zaciągnął hamulec ręczny, [po czym] obrócił głowę w lewo," - Powtórzenie.
"tworzył nieskazitelnie czarny parasol i ruszył spokojnie przed [siebie]. Nonszalancko, nie oglądając się za [siebie]" - Powtórzenie.
"mijając takich samych [jak zawsze] ludzi," - Nie pasuje mi to "jak zawsze". Wymieniłbym je na coś innego albo usunął.
"usłyszał nagle zza pleców Marek."
"odrzekł radośnie, choć nieco bezmyślnie Marek." - Nie podoba mi się jak brzmią te dwa zdania.
Poza tym według mnie wszystko (mniej-więcej) w porządku. Tekst zasadniczo mi się podobał. Rzeczywisty, trochę przykry. Przyznam, że zakończenie mnie zaskoczyło. Nie wszystko jest takie jakie mogłoby się na początku wydawać. Lubię takie opowieści - smutne, życiowe.

Dziękuje za uwagę. Pozdrawiam.
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out.
Odpowiedz
#3
Dzięki za poświęconą mi chwilę i pokazanie błędówBig Grin
"I don't have to sell my soul,
he is already in me"
Odpowiedz
#4
Hm...
Temat całkiem, całkiem.
Język masz też niczego sobie, ale za krótko, za krótko!
Mogłeś trochę to rozciągnąć, pokazać tę przedziwną, osobliwą interakcję, jak zrodziła się między nimi na ulicy.
Tego mi zabrakło.
Odpowiedz
#5
Ciekawie pokazana rzeczywistość. Według mnie zamknięte w odpowiednich proporcjach, chociaż spotkanie z bezdomnym mogło być odrbinkę dłuższe. Podobało mi się.
-Czuję się mniej więcej tak, jak ktoś, kto bujał w obłokach i nagle spadł.
-Co komu do tego, skoro i tak mniejsza o to?


Kłapouchy

Moje teksty:

Jestem...<klik>
Nadzieja<klik>
Zapał<klik>




Odpowiedz
#6
Dzięki za komentarze
"I don't have to sell my soul,
he is already in me"
Odpowiedz
#7
Hej joł. Fajny tekst. Trochę powtórzeń, parę zgrzytów, ale ogólnie ok. Może warto dodać szczegółowy opis wyglądu żebraka, żeby uzyskać kontrast z bogaczem, którego nakreśliłeś dość dokładnie. Chętnie poczytam więcej Twojej twórczośćSmile. Miłego.
Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubańczykom! Just call me F.
Odpowiedz
#8
Poruszyło mnie. Szczególnie postać bezdomnego. W kilku zdaniach zarysowałeś oryginalny portret staruszka. Zapewne pomogła mi w tym moja wyobraźnia, niemniej całość jest bardzo interesująca, udał Ci się ten obrazek. Chętnie przeczytam coś jeszcze, Twojego autorstwa, utrzymanego w podobnym klimacie. Może troszkę - jak na mój gust - zbyt rozbudowane zdania. A może to mój niedzielny umysł Wink
"Wymyśliłem sobie na to sposób, będę udawał głuchoniemego." Jerome David Salinger Buszujący w zbożu
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości