Jest to moja wersja wiersza wojaczka o tym samym tytule '' Poemat mojej melancholii''. Dla ukazania zmian oryginał tutaj .
Prolog:
Przepraszam panie Wojaczku. Pokusiłam się o własną przemianę tego utworu. Mam nadzieję, że aż tak bardzo nie przewraca się pan w grobie.
Po pierwsze:
Krytyk nie jest krytykiem tylko się podaje
Po drugie:
Admin nie jest Bogiem lecz obcym starszym panem
Po piętnaste:
Moja kartka od strony ojca podłóg słów prawdy
stylistyczna kurwa
Po szesnaste:
Bohater jedzący gówna *
Po dziewiętnaste:
Jeden poeta co siedzi w
Licheniu
Po dwudzieste:
Drugi poeta wygnany do sieni
Po dwudzieste pierwsze:
Być matką to nienawiść i wizja i sperma
Po dwudzieste drugie:
On bywa poetą
jak się napije
Po dwudzieste czwarte:
Redaktor w jedynce zastanawiający się,
jak to było dobrze, gdy Komorowski
po amerykańsku
Po dwudzieste piąte:
O kibicach polskich
Po dwudzieste szóste:
(niecenzuralne więc kropki *)
(kartka skończyła się ostatecznie)
(szukanie jakiejś czystej kartki
nie znalazła się)
(w pamięci)
Po dwudzieste dziewiąte:
Msza w kościele która (m)nie wstrząsnęła
(Jego niedziela
w której coś się dzieje)
Po trzydzieste:
Pewien cytat
(Bóg umarł – N.)
Po trzydzieste pierwsze:
Frustracja na wysokim piętrze
Po trzydzieste drugie:
Kamil Bednarek mówił, że można iść bezpiecznie
nie ma narkomanów
Po trzydzieste piąte:
Czy warto leczyć się z izmów?
Po trzydzieste szóste:
Poeta bez rodziców
Po trzydzieste siódme:
Kogo obraziłam wczoraj?
Po trzydzieste ósme:
Wszystkich bo byłam chora
Po trzydzieste dziewiąte:
Więc czemu, czemu... go nie było?
Po czterdzieste:
Owszem, pewnie się przyśniło
Po czterdzieste pierwsze:
Śnieg pada 9.5.11
Po czterdzieste drugie:
Czy nie widzieliście gdzieś Leszka?
Po czterdzieste trzecie:
Spisek, jedyna gwiazda orientująca bieguny
Po czterdzieste czwarte:
Szukam go od dawna, przecież musieliście *
go widzieć, on taki duży
(odwrócić półkulę)
Po czterdzieste siódme:
Jedynym przymiotem Pisma jest miłość
Po czterdzieste ósme:
Mała czarna z białą pianką
Po czterdzieste dziewiąte:
Za brak rymu mnie krytyk zdepcze
Po pięćdziesiąte:
Jackson żyje w czerwcu
Po pięćdziesiąte pierwsze:
W czerwcu
jak zwykle spałam
(''Asentra'' uśmiecha, droga do białego)
Po pięćdziesiąte drugie:
Modliłam się?
(ciąg dalszy po chwili bo mama
zadzwoniła mnie do telefonu)
Po pięćdziesiąte piąte:
Mówią na to ''ruchać''
Po pięćdziesiąte szóste:
Kolega leczył mnie na to samo
Po pięćdziesiąte siódme:
PSY zagryzły go na śniegu
Po pięćdziesiąte ósme:
Chcą mnie nauczyć teorii poezji
Ps. Za profanację przeeepraaaszaaamy.
Ins.
Prolog:
Przepraszam panie Wojaczku. Pokusiłam się o własną przemianę tego utworu. Mam nadzieję, że aż tak bardzo nie przewraca się pan w grobie.
Po pierwsze:
Krytyk nie jest krytykiem tylko się podaje
Po drugie:
Admin nie jest Bogiem lecz obcym starszym panem
Po piętnaste:
Moja kartka od strony ojca podłóg słów prawdy
stylistyczna kurwa
Po szesnaste:
Bohater jedzący gówna *
Po dziewiętnaste:
Jeden poeta co siedzi w
Licheniu
Po dwudzieste:
Drugi poeta wygnany do sieni
Po dwudzieste pierwsze:
Być matką to nienawiść i wizja i sperma
Po dwudzieste drugie:
On bywa poetą
jak się napije
Po dwudzieste czwarte:
Redaktor w jedynce zastanawiający się,
jak to było dobrze, gdy Komorowski
po amerykańsku
Po dwudzieste piąte:
O kibicach polskich
Po dwudzieste szóste:
(niecenzuralne więc kropki *)
(kartka skończyła się ostatecznie)
(szukanie jakiejś czystej kartki
nie znalazła się)
(w pamięci)
Po dwudzieste dziewiąte:
Msza w kościele która (m)nie wstrząsnęła
(Jego niedziela
w której coś się dzieje)
Po trzydzieste:
Pewien cytat
(Bóg umarł – N.)
Po trzydzieste pierwsze:
Frustracja na wysokim piętrze
Po trzydzieste drugie:
Kamil Bednarek mówił, że można iść bezpiecznie
nie ma narkomanów
Po trzydzieste piąte:
Czy warto leczyć się z izmów?
Po trzydzieste szóste:
Poeta bez rodziców
Po trzydzieste siódme:
Kogo obraziłam wczoraj?
Po trzydzieste ósme:
Wszystkich bo byłam chora
Po trzydzieste dziewiąte:
Więc czemu, czemu... go nie było?
Po czterdzieste:
Owszem, pewnie się przyśniło
Po czterdzieste pierwsze:
Śnieg pada 9.5.11
Po czterdzieste drugie:
Czy nie widzieliście gdzieś Leszka?
Po czterdzieste trzecie:
Spisek, jedyna gwiazda orientująca bieguny
Po czterdzieste czwarte:
Szukam go od dawna, przecież musieliście *
go widzieć, on taki duży
(odwrócić półkulę)
Po czterdzieste siódme:
Jedynym przymiotem Pisma jest miłość
Po czterdzieste ósme:
Mała czarna z białą pianką
Po czterdzieste dziewiąte:
Za brak rymu mnie krytyk zdepcze
Po pięćdziesiąte:
Jackson żyje w czerwcu
Po pięćdziesiąte pierwsze:
W czerwcu
jak zwykle spałam
(''Asentra'' uśmiecha, droga do białego)
Po pięćdziesiąte drugie:
Modliłam się?
(ciąg dalszy po chwili bo mama
zadzwoniła mnie do telefonu)
Po pięćdziesiąte piąte:
Mówią na to ''ruchać''
Po pięćdziesiąte szóste:
Kolega leczył mnie na to samo
Po pięćdziesiąte siódme:
PSY zagryzły go na śniegu
Po pięćdziesiąte ósme:
Chcą mnie nauczyć teorii poezji
Ps. Za profanację przeeepraaaszaaamy.
Ins.