Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Bądź trendy – opluj mohera!
#1
Jest to odpowiedź na tekst forumowicza Diogenesa "Z myśli krytycznych. Żenująca ironia psudo-racji narodowej." Tekst znajduje się tutaj

W dobie politycznej poprawności i ogólnomedialnej nagonki na odmieńców, teksty, jak powyższy mnożą się niczym muchomorki po deszczu. Dlaczegóż muchomorki spytacie, nie zaś poczciwe borowiki, kurki czy inne tam zające? Odpowiadam - ze względu na poziom jadu, przewyższający dopuszczalne stężenia. Pożywką dla muchomora (raczą wybaczyć mykolodzy iż nie będę trzymał się ściśle fachowej terminologii) jest zazwyczaj Krakowskie Przedmieście, Katastrofa Smoleńska, Radio Maryja lub tym podobne, zdatne do szybkiego rozwoju grzybni podłoże.
Grzybnię rozpoznać łatwo, wystarczy odrobina wprawy. Najbardziej do tego celu zdatne są charakterystyczne określenia, dotyczące wyżej wymienionego gruntu, którymi muchomorek szasta niczym zarodnikami z wielkim zaangażowaniem: „zbiorowa histeria”, „sfrustrowani solidarni”, „biedni ludzie” i bijący rekordy popularności we wszelkich możliwych odmianach wyraz „żenada”. Dlaczegóż to widok starszej kobiety z torebką, protestującej odważnie przeciwko zakłamaniu Jego Wysokości, miałby być żenujący – o tym nasz grzybek raczy milczeć. Ot po prostu jest jak jest i radzimy przyjąć na wiarę, chyba, że szanowny czytelnik chce być wykluczony z grona „młodych wrażliwych ludzi” (dodajmy – wykształconych i z wielkich miast). Nie potrzeba bowiem racji, kiedy ktoś jest „śmieszny samą swoją obecnością”. Dziwne jedynie, że ta śmieszność małej garstki budzi w muchomorku strach nieokiełznany. Czyżby obawiał się w głębi ducha, że mają słuszność?
Autor twierdzi, iż tak naprawdę, to nic nie ma do „moherów”, więcej, sam jest jak najbardziej za tym, by bronić swoich przekonań z całej duszy i ze wszystkich sił swoich, jednak powołując się na Sartre'a stwierdza dalej, iż człowiek powinien „sam, w kółko, siebie kwestionować, w to co wierzy, to co wyznaje, pozwoli mu to bowiem zachować pewien dystans i szerszą perspektywę.” Ot zagwozdka – skoro tak, to jakich u licha swoich przekonań mam bronić? Jak bronic czegoś, czego nie ma, bo jest ciągle kwestionowane? Spojrzeć całkowicie „z zewnątrz” można jedynie na sprawy które ma się głęboko „tam, gdzie pan może pana majstra...” jak mówili w „Dudku”. Niechże Czcigodny Autor wybierze się na jakikolwiek pogrzeb pierwszego z brzegu męża, który zszedł z tego łez padołu po długoletnim zgodnym pożyciu małżeńskim i zaproponuje stojącej nad trumną wdowie, żeby popatrzyła na ową trumnę z dystansem. Radziłbym jedynie wcześniej ubezpieczyć się od nieszczęśliwych wypadków.
Autorem, w dalszym ciągu felietonu, powoduje troska o daremność nawoływań, by zostawić wreszcie bogoojczyźniane tematy zastępcze i zabrać się za reformę gospodarki. Tu popieram całkowicie i w przeciwieństwie do Szanownego Felietonisty powiem wprost – kochani nasi władycy, proszę pozwolić czcigodnym matkom modlić się, gdzie chcą – szeptem odmawiane zdrowaśki nie powinny raczej przedrzeć się przez plastikowe okna Belwederu. Więcej – w intencji Ojczyzny zanoszona modlitwa może pomóc, bo w obliczu rosnącego w zatrważającym tempie zadłużenia naszego kraju, pomału trzeba by się jednak zacząć oglądać za jakimś cudem.
Szczytem wreszcie muchomorowego kapelusika jest z przejęciem rzucone pytanie, czy chcemy, by słowa „patriotyzm”, „polskość”, „naród”, urzeczywistniały się w postaci starszej pani „walczącej z wyimaginowanym wrogiem, stojącej bacznie przy słupie wymyślonych wartości.” Oczywiście tu należy odpowiedzieć zdecydowanie – nie! Nie chcemy! Bo rzeczywiście, to wstyd. Wstyd, żeby o prawdę (dlaczego o wymyślone wartości?) musiała się upominać stara, sterana życiem w komunie kobieta. Ona powinna siedzieć w domu, z różańcem w ręku, a na Krakowskim Przedmieściu powinien stać jej wnuk. Cóż jednak począć, skoro wnuk woli być trendy.
Siedział u Kasi, grzecznie, Mruczek na kolanach.
Kasia, cała w mruczenie Mruczka zasłuchana,
naraz mokrość poczuła, nieco dziwną, w nogach.
Morał: oszcza przyjaciel – nie potrzeba wroga.
Odpowiedz
#2
Technicznie:
Ale cegłówka... Dodaj akapity. Ludzie łatwiej odbierają osoby i inne twory w odpowiednich miejscach wcięte, a w innych uwypuklone. Nie pytaj dlaczego i jaki ma to związek z Freudem.

Merytorycznie:
Cóż, postmodernizm pełną gębą. Babcia to przeżytek. Babcia ma swoje tradycje nie pasujące do bycia nie tyle "trendy", bo z tego się (podobno) wyrasta, co do bycia postępowym.
Wnuk chce być trendy, bo jest młody, a wg. guru młodzieżowych bycie trendy to bycie kimś. Kto nie jest trendy, ten jest nikim, buntownikiem. Może sobie należeć do jakiejś tam subkultury, byleby to była sub (niższa) kultura, nie pchająca się na ulice. Może, jeśli to jakaś miła dla oka subkultura punkowa. Ale taka oaza? Tfu! Fanatycy i oszołomy!
Syn/córka chcą być POSTĘPOWI. Iść do przodu, a nie mają w życiu dość czasu by pomyśleć czy kierunek, który wybrali jest właściwy. Owczy pęd, gnamy tam, gdzie gna stado, bo stado wie lepiej. To takie demokratyczne. A że stado nie pobiegnie gdzie chce, tylko tam, gdzie przepędzą je psy pasterskie, szkolone i zarządzane przez pasterza, który na stadzie korzysta? Owcom to zwisa i powiewa. Zabawna rzecz, ale im więcej zdobywamy wiedzy, umiejętności jako naród, tym bardziej przypominamy stado baranów.
Może to sprawa specjalizacji. Każdy jest ekspertem w jednej, wąskiej dziedzinie. Zdajemy się na specjalistów od idei czy rozrywki, czy etyki, sami nie chcąc się tym zająć, pochłonięci swoją dziedziną.
A co chce dać babcia? Boga? Litości! Świat idzie do przodu, a wg. nowych pasterzy ludu usługująco-konsumującego postęp to ateizacja. Honor? Nie jest na sprzedaż? To na co on nam? Do kosza! Ojczyznę? Phi, świat jest ojczyzną postmodernisty! Ma się zadowolić jakąś tam Warszawą, jak ma kilka godzin lotu do Las Vegas? Uczciwość? Toć to nieżyciowe...
Ktoś, kiedyś nazwał mnie "młodym", wrażliwy jestem na inne wartości niż te wciskane na siłę przez arbuzy*. Dla mnie "wartości" strony przeciwnej (która sama stawia mnie w opozycji do siebie) nie są wymyślone. Wymyślić można Narnię, czy inne Śródziemie. Ich twórcy nie wmawiali nikomu, że to prawda. Podczas gdy ideolodzy uważają, że ich klasyfikacja wartości może i nie jest jedyną prawdziwą (bo prawda obiektywna nie istnieje), ale przecież inne to wymysły chorych umysłów i fanatyków. Osobiście wolę tych, co nie kryją swojego fanatyzmu.


*Z wierzchu zieloni a w środku czerwoni. Co gorsza często nadpsute, bo tęczowe.
"Problem w tym, mili moi, że za mało tu kowboi, a za dużo się wypasa świętych krów"
Z. Hołdys, Lonstar, "Countrowersja" 

Kroniki Białogórskie: tom I - http://www.via-appia.pl/forum/showthread.php?tid=2143 (kto szuka ten znajdzie wersję płatną Wink ); tom II - http://www.via-appia.pl/forum/showthread.php?tid=9341.

kronikibialogorskie.pl, czyli najbrzydsza strona www w internetach
Odpowiedz
#3
Dzięki za uwagi, zwłaszcza techniczne (jak u licha zrobić tu akapity?!), z merytorycznymi zgadzam się tylko częściowo, np. nie uważam, żebyśmy jako naród zdobywali więcej wiedzy. Zapytaj licealistę ile to jest (a+b) podniesione do kwadratu. O. Krapiec stwierdził dość sensownie, że przed wojną w Polsce mieliśmy tylu mężów stanu i polityków wielkiego formatu, bo nie było żadnej reformy edukacji. Teraz racje polityczne powodują zmiane kierunku co pięć kroków - tym sposobem można mierzyć podwórko, ale nigdzie się nie dojdzie.
Siedział u Kasi, grzecznie, Mruczek na kolanach.
Kasia, cała w mruczenie Mruczka zasłuchana,
naraz mokrość poczuła, nieco dziwną, w nogach.
Morał: oszcza przyjaciel – nie potrzeba wroga.
Odpowiedz
#4
Polemika w drodze, trudno się zgodzić z taką interpretacją mojego tekstu i nazywaniem mnie muchomorem. Trudno, zobaczymy. W każdym razie wiem, z kim mam do czynienia. Wiedz tylko, że stoimy na zupełnie różnych biegunach. Po czym wnioskuje? Moim autorytetem nie jest Mieczysław Albert Krąpiec, sfanatyzowany tomista Wink
Odpowiedz
#5
Nie bierz waści do serca, Twój tekst stanowi dla mnie jedynie exemplum trendowatego (moderacjo - tak ma być) myślenia. Nie wiem, czy trudno zgodzić się z taką interpretacją - to niech osądzą raczej czytelnicy, bo trochę mnie smuci udowadnianie autora post factum , co też to on miał na myśli i że tak naprawdę co innego niż jest napisane. Śmierdzi mi to nieco biblijną erudycją pewnej znanej piosenkarki. Co do złośliwości - jest ona wpisana w definicję felietonu niestety. Dzięki temu tak to się dobrze czyta. Pozdrowienia serdeczne.
PS. Co do biegunów - dzięki Bogu, rozmowa z tymi, którzy myslą tak samo jak ja jest cokolwiek mało płodna intelektualnie, mały sparing zawsze się przydaje. Co do Krąpca - szkoda, był zwolennikiem zdroworozsądkowego myslenia i trzymania się rzeczywistości.
Siedział u Kasi, grzecznie, Mruczek na kolanach.
Kasia, cała w mruczenie Mruczka zasłuchana,
naraz mokrość poczuła, nieco dziwną, w nogach.
Morał: oszcza przyjaciel – nie potrzeba wroga.
Odpowiedz
#6
Czytając ten (zapis, bo przecież się nie przeczytało samouczka, jak wstawiać) tekst, można przez chwilę współczuć nawet tej przysłowiowej 'babcince', bo to ona coś tam musi. Nastrój się wytwarza jednak taki negujący zachowanie współczesnego pokolenia (jakby to ono w ogóle mogło być winne obecnemu wyglądowi rzeczywistości). Ale faktycznie, krytyka moherów trochę się rozrosła w proporcjach za bardzo. Teoretyczna wolność słowa i wyboru, a także tolerancja lekko padła, gdyż ludzie po raz kolejny zgeneralizowali 'babcie' jako (vide kolega Growiec i metafora owiec) skostniałą, uformowaną przez Kościół i Radio Maryja zwolenniczkę PiSu. W opozycji zatem utworzyła się luka, bo cóż postawić jako przeciwny biegun do takiego tworu? Bierzemy zatem składniki przeciwstawne i wychodzi nam młody, niezainteresowany, nie działający, obywatel mający wszystko w... (kanał la manche). Naturalnie jednak, nie wszystkie 'babcie' są takie jak zgeneralizowana wersja i nie całe nowe pokolenie jest takie jak przeciwległy biegun 'babci'. Należy sobie jednak zadać pytanie: jakie ma naprawdę znaczenie, czy powiesimy winę na moherze, radiu Maryja, PiSie czy tym młodym, co to niby nic nie robią tylko imprezują, słuchają vivy i grają w WoWy czy inne NFSy? Bo z założenia, zasada jest prosta, ktoś przecież musi być winny, nie ma zatem znaczenia kto to będzie.
to be a struggling writer first you need to know how to struggle
Odpowiedz
#7
Cytat:Czytając ten (zapis, bo przecież się nie przeczytało samouczka, jak wstawiać) tekst
Się szukało, ale się nie znalazło, może wina gapowatości a może po prostu warto tak umieścić, żeby początkujący (z definicji zielony) miał mniejsze problemy niż Indiana z zaginioną arką?
Cytat:Teoretyczna wolność słowa i wyboru, a także tolerancja lekko padła, gdyż ludzie po raz kolejny zgeneralizowali 'babcie' jako (vide kolega Growiec i metafora owiec) skostniałą, uformowaną przez Kościół i Radio Maryja zwolenniczkę PiSu. W opozycji zatem utworzyła się luka, bo cóż postawić jako przeciwny biegun do takiego tworu? Bierzemy zatem składniki przeciwstawne i wychodzi nam młody, niezainteresowany, nie działający, obywatel mający wszystko w... (kanał la manche).
Mój młody z kanałem to nie jest produkt teoretyczny, utworzony przez jakieś mieszanie idealnych składników. Młodych nie generalizuję, przeciwnie wskazuję jeno na słynną już wypowiedź Wielkiego Generalizatora (MW z WM, ciekawa symetria skrótu nawiasem mówiąc). Wolność słowa jeszcze trochę się trzyma, dzięki czemu Diogenes i ja możemy sobie pisać co nam ślina na język przyprowadzi, choć podejrzewam, że niedługo, na co zdaje się wskazywać słynny ostatnio casus gościa z "Tolą" na koszulce, tudzież przypadek kibiców meczu "Śląsk" Wrocław - "Polonia" Bytom. Co do tolerancji - dziwna sprawa, że policja toleruje małpoluda wypinającego gołą dziczyznę na środku ulicy, nie toleruje natomiast babci z różańcem. Zadaniem policji jest o ile się nie mylę pilnowanie porządku. Hmmm... widocznie babcia miała bałagan w torebce, facet bez spodni miał zaś wszystko na swoim miejscu. Tongue
Siedział u Kasi, grzecznie, Mruczek na kolanach.
Kasia, cała w mruczenie Mruczka zasłuchana,
naraz mokrość poczuła, nieco dziwną, w nogach.
Morał: oszcza przyjaciel – nie potrzeba wroga.
Odpowiedz
#8
Tego, czy tomiści są zdroworozsądkowymi i trzymającymi się rzeczywistości myślicielami, nie będę udowadniał, zrobił to za mnie Kant ponad dwieście lat temuWink

Odnoszę wrażenie, że wytyka mi się krótkowzroczność i pewną wyświechtaną tematyczność. Ale doprawdy - zadajmy sobie raz kolejny pytanie - czy tytułowa babcia w istocie stanowi meritum mojego felietonu? Czy rozwodzenie się nad konkretną ideologią jest istotą mojego tekstu - mam na myśli tutaj powracające w komentarzach odwołania do Radia Maryja, PiSu i innych, konserwatywnych ugrupowań, grup, zrzeszeń w końcu. Otóż, co już nieraz napisałem: nie, to nie stanowi głównego tematu mojego felietonu i jakiekolwiek dyskusje na temat dzisiejszej młodzieży, braku szacunku, braku tolerancji (dziwne, zniekształcone w nowomowie, słowo), indolencji narzekających obywateli (czy szerzej - indolencji życia obywatelskiego w ogóle), wydają się w ogóle z nim nie związane.

Naturalnie, nolens volens, naraziłem się na taką interpretację, ale wydaje mi się, że jest to płytka i dopieroż krótkowzroczna interpretacja, którą, sądzę, znoszą dwa ostatnie akapity. Proszę uwierzyć, że ani mnie śmieszą, ani interesują moherowe kapelusiki; ja próbuje z drobnego faktu, drogą indukcji, wyjść do szerszych wniosków i przemyśleń - z którymi można się zgodzić, lub nie, nikogo nie przymuszam. Ale warto jeszcze raz, myślę, powrócić do mojego tekstu i ze zrozumiem zapoznać się z jego treścią. Natomiast to, że autor broni własnego tekstu i dla oskarżających go tłumaczy - nie jest nowością. Tak doprawdy powinno się robić i się robi.

Natomiast w kwestii dyskusji, która się tutaj wywiązała. Nie sądzicie, że proste przeciwstawienie: krytykująca, nie znająca się i nie mająca ideałów młodzież oraz dbający o dobro kraju, gotowi do poświęceń, pełni ideałów starsi ludzie - jest nieco zbytnim uproszczeniem i wręcz sofizmatem współczesnego pojmowania społeczeństwa? Mówię to i zadaję te pytanie, bowiem czuję się urażony, kiedy traktuje się mnie jako kogoś wyzutego zupełnie z ideałów, wartości, kogoś, komu brak szacunku wobec innych ludzi - i to jeszcze pod tak wulgarnym tytułem jak "Bądź trendy - opluj mohera". Forma felietonu formom, ale ciut więcej dystansu i szerszych perspektyw przydałoby się z pewnością, wtedy mój felieton okryłby się innym światłem. Ja jestem dobrze uświadomionym politycznie i społecznie obywatelem, który zarazem z pełną świadomością neguje instytucje państwa i obecnego porządku, opartego na z góry uznanych, nacjonalistycznych wartościach - jestem anarchistą, ale nie wandalem, tylko znającym bardzo dobrze teoretyczne i praktyczne podstawy anarchizmu.

To nie jest zapowiedziana polemikaWink

Pozdrawiam,
Diogenes.
Odpowiedz
#9
Uproszczone spojrzenie na filozofię - Kant niczego nie udowodnił, po prostu wychodząc z innych założeń doszedł do innych wniosków, ale to temat na wykład z metafizyki. Kant krytykował np. także Berkeleya, konia z rzędem temu, kto ontologię typu berkeleyowskiego sfalsyfikuje.
Krótkowzroczność i wyświechtana tematyczność jest u Ciebie faktem, zwróciłem na to uwagę cytując konkretne, wyświechtane do obrzygu określenia, myślę, że nie ma potrzeby przytaczania ich tu ponownie. Babcia nie stanowi meritum, podobnie jak i u mnie. Ponieważ nie przymuszasz mnie do zgody na Twoje przemyslenia, z gorącej wdzięczności i poruszony tekstem (co świadczy na jego korzyść, gdyby był kiepski, to bym się słowem nie odezwał) napisałem swój. Co do zarzutów pod moim adresem, odsyłam ponownie do definicji felietonu. A propos, gdzie Waść widzisz wulgarność w moim tytule? Gdybym napisał "rzycią w babcię", to co innego. Co do obywatelstwa - porządek (chyba jednak za mocne słowo) we współczesnej Polsce oparty na nacjonalistycznych wartościach? Bracie, gdzie Ty to widzisz? Nie zauważyłem, żeby pani HGW popierała manifestacje ONR-u w Warszawie. Na Kosmo- i płcio- polityczne parady za to nadepnąć można na każdym rogu.
PS. Miało być chyba forma - formą Miłego wieczoru.Shy
Siedział u Kasi, grzecznie, Mruczek na kolanach.
Kasia, cała w mruczenie Mruczka zasłuchana,
naraz mokrość poczuła, nieco dziwną, w nogach.
Morał: oszcza przyjaciel – nie potrzeba wroga.
Odpowiedz
#10
Oj, od czepialstwa pierwszy stopień do dyletanctwaWink Tak, rzeczywiście miało być formą, drobny błąd przy pracy.

Na gruncie filozoficznym nie będziemy się ścierać, bo ten wątek raczej pojawił się ubocznie. Trzeba uświadomić sobie, do jakich wniosków doszli tomiści, wychodząc od empirycznego poznania (indukcyjnego), które konsekwentnie proponują (a i chwała im za to). Wszakże nie do końca pojmuję, dlaczego przytaczasz Kantowską krytykę idealizmu Berkeleya. Ani to rzeczowe, ani to pomocne - chyba że przytoczyłeś ten przykład jedynie po to, żeby zdyskredytować mój przykład? Osobiście uważam, że argument nietrafiony.

Otóż napisałem i dopiero napiszę Tobie odpowiedź, bowiem zupełnie i wręcz z dziecinnym zapałem, wypaczyłeś mój tekst. Mam prawo, i właśnie z niego korzystam, aby obronić swoją pozycję. Moja tematyczność nie jest wyświechtana, proszę Cię bardzo, przeczytaj jeszcze raz mój artykuł i zmień tytuł swojego, bo one doprawdy nie współgrają żadną mocą. Jeśli, według Ciebie, było to jedynie pragnienie ośmieszenia konkretnych postaw i ugrupowań, to sromotnie się mylisz. Musisz zmienić zupełnie perspektywę - Krakowskie Przedmieście, Smoleńsk (sama tematyka katastrofy się nie pojawia i w tym wypadku mało jest istotna), są jedynie punktem wyjścia, nie zaś punktem docelowym moich rozmyślań. Wtedy, mam nadzieję, treść i znaczenie będziesz widzieć na zupełnie innych płaszczyznach. Formy (języka) felietonu nie bronię. Tego wymaga konwencja, którą sobie narzuciłem.

Nie powiedziałem, że porządek oparty jest na nacjonalistycznych wartościach, ale i to dodam z chęcią. Przykład - nieobowiązkowa już służba wojskowa. Nieobowiązkowa, ale na komisję zgłosić się musisz. Obowiązek obywatelski. Obowiązek obrony kraju - Państwa. Dalej, unitarny system administracyjny. I rzecz bardziej publicystyczna - liczne wypowiedzi z jasnym przesłaniem - "Polska jest najważniejsza" (czyżbym przez przypadek przytoczył nazwę jednego z ugrupowań politycznych?Smile)

Jeśli chodzi o tytuł - nie, wulgarnego słowa nie zawiera, co nie znaczy, że nie jest wulgarny - a jest. Nie dość, że tytułem definiujesz mnie jako osobę bez szacunku, wręcz wandala, vide: atakujesz mnie. Po drugie zaś dewaluujesz zupełnie mój felieton przez zaniżenie go do poziomu plucia na staruszkę - ergo: jest nie dość, że wulgarny, to w dodatku obraźliwy.

Polemika atakująca bezpośrednio autora tekstu, z którym się polemizuje, nie świadczy źle o autorze, ale o polemizującymWink Nic dodać, nic ująć. Jutro, kiedy czasu starczy, skroję jakąś bardziej merytoryczną i szerszą wypowiedź.

Pozdrawiam,
Diogenes.
Odpowiedz
#11
Ja pragnę dodać tylko, swoim jakże nieskromnym zdaniem, że mój komentarz (jak prawdopodobnie i pozostałe w tej dyskusji) dotyczy 'felietonu' (coby się nie rozdrabniać, bo nie jesteśmy dziećmi) Greeley'a. To, że autor tego tekstu napisał go w polemice do czegokolwiek wcale nie obliguje komentujących do trzymania się tego samego nurtu. Wręcz przeciwnie.
Edukacja moralna i społeczno-polityczna w Polsce to, za przeproszeniem, śmiech w oborze. Czy się będziemy tu teraz rozdrabniać na dwie babcie, czy cztery manifestacje, nic tego nie zmieni. Tak samo, jak nic nie zmieni generalizacji, opiniotwórstwa, dysobiektywności i dysproporcji w odbiorze obu felietonów. Możemy też (bo widzę, ze tu się taki jakiś trend wkradł niepotrzebnie) zarzucać się nazwiskami filozofów, twórców definicji i kreatorów utopijnych politycznie realiów. I to również niczego nie zmieni. Obserwacje natomiast, zapisane w postaci, która zaciekawi; są czymś co może zmienić, zmodyfikować czyjąś opinię. To jest jedyne, co się może zmienić.
Dla mnie kpiną jest dialog, kłótnia albo nawet polemika o wartości wirtualne, gdyż z definicji nie można ich posiąść. Definicji nie można wygrać. Można się starać wypracować kompromis. Tylko, że w tym konkretnym przypadku, wydaje mi się on nieosiągalny. Zresztą, wyszukiwanie powodów zaistniałych sytuacji prawie zawsze kończy się na szukaniu winnych. Ludzie już tak mają, idą do lasu na jagody a wracają z kur... z grzybami ;p
Jeśli w ogóle wymieniać się poglądami to tylko w celach poznawczych. Wszelkie inne koncepcje skazane są na porażkę. A babcie i tak sobie wyjdą, jak będą chciały. Wnukowie natomiast zasiądą przy browarze (tudzież czystej w nie do końca czystych kielonkach) i będą rozkminiać, jak to się stało, że niby wszystko się zmienia, ale nadal nie na lepsze. Przynajmniej na coś pożytecznego wydadzą zarobione dnia poprzedniego pieniądze. Zresztą pewnie jak się będzie coś miało naprawdę zmienić, to napiszą smsa (kto? skąd? wydaje się nie mieć znaczenia).
Także ze spokojem, Panowie, nie tworzymy tu nowego ustroju, więc nie ma się po co tak energicznie podnosić. Ze spokojem powoli, do przodu ;-)
to be a struggling writer first you need to know how to struggle
Odpowiedz
#12
(28-06-2011, 19:02)Diogenes napisał(a): Nie powiedziałem, że porządek oparty jest na nacjonalistycznych wartościach
Powiedziałbym, że łatwo Waść mijasz się z prawdą (wystarczy spojrzeć uważnie post wcześniejszy:
Cytat:Ja jestem dobrze uświadomionym politycznie i społecznie obywatelem, który zarazem z pełną świadomością neguje instytucje państwa i obecnego porządku, opartego na z góry uznanych, nacjonalistycznych wartościach
)
ale powiesz mi pewnie, że się czepiam, bo to tylko taki drobny błąd przy pracy. Ewentualnie nie zrozumiałem o co chodzi autorowi. Wink
Przykro mi, ale nic w tekście zmieniać nie mam zamiaru, uważam moją interpretację Waścinego felietonu za słuszną, stąd twierdzenie o dezawuowaniu akceptuję, jednak nic do Waszeci jako osoby nie mam, jeno pewne postawy mnie irytują. Daliśmy sobie wirtualnie po gębach i jak tu nawołują sąsiedzi, chyba na tym wypadałoby poprzestać. Reszta będzie zwyczajnym karmieniem trolla. Żeby nie wyszło, że mam ostatnie zdanie i gadaniem o trollowaniu chcę po prostu niegodnie umknąć z bitewnego szału, pozostawiam Waści okazję ustosunkowania się. Ja skończyłem. Do miłego przy kolejnym felietonie.
Siedział u Kasi, grzecznie, Mruczek na kolanach.
Kasia, cała w mruczenie Mruczka zasłuchana,
naraz mokrość poczuła, nieco dziwną, w nogach.
Morał: oszcza przyjaciel – nie potrzeba wroga.
Odpowiedz
#13
Doprecyzuję - nie powiedziałem, że obecny porządek obywatelski, jest ukonstytuowany na wartościach nacjonalistycznych, o co mnie posądziłeś. Ale z twoim posądzeniem się zgodziłem i przyznałem również, że uważam obecny porządek obywatelski za oparty na nacjonalistycznych wartościach.

Masz rację Pasiasty, że nie ma co się spierać o wirtualne (a nawet abstrakcyjne) wartości i definicje - tego chciałbym uniknąć. I zgodzę się również z tym, że dyskusje powinny mieć przede wszystkim wagę poznawczą, nie polemiczną. Za moją gorliwość, przepraszam.

Rzeczywiście, daliśmy sobie wirtualnie po gębach, ale uważam, że od czasu do czasu dać sobie wartoWink Dziękuję zarazem za możliwość ustosunkowania się, co uczynię, ale jednocześnie obiecuję, że skupię się jedynie na felietonie i merytorycznych racjach - dyskusję, nadzwyczaj gorącą, zostawię, bo sam uważam, że nie warto mieć w sporach nierozwiązywalnych ostatniego słowa i wojowniczo wymachiwać pięściami z przekonaniem, że interlokutor nie zna się na rzeczy - a przy tym wyjść, jak to powiedziałeś, na trolla podniecającego bezmyślnie ogieńWink

Pozdrawiam,
Diogenes.
Odpowiedz
#14
No a mnie tam dużo bliżej do racji autora. Coś w tym jest. Powiedziano bowiem że jeśli my nie będziemy świadczyć o Prawdzie, to krzyczeć zaczną kamienie.
Źle się więc dzieje że starsze schorowane kobiety muszą bronić przeszło tysiącletniej chrześcijańskiej tradycji naszego kraju, bo młodsi najwyraźniej popadli w wygodny marazm moralnego relatywizmu...
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#15
Wygodny bądź rozumny. Zauważmy, że nawet tysiącletnia tradycja nie upoważnia do tego, aby jej ślepo i bezrozumnie bronić, a przy tym wysuwać własne żądania, równie irracjonalne i nonsensowne. Zresztą, czym jest przytaczana przez Ciebie Prawda, pisana jak widzę z dużej litery, co znaczy, że ma wartość absolutną (nie posądzam o jej hipostazowanie)?
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości