01-03-2011, 22:45
Tytułem wstępu: CHARAKTERYSTYKA POSTACI
+ w kolejnych częściach występują też inni bohaterowie, o których będziemy wspominać w poszczególnych rozdziałach. I JA CHCĘ ZAZNACZYĆ, ŻE POSTACI NIE SĄ DO KOŃCA KOMPATYBILNE. Więc się nie wkurzać, bo to tylko tekst Pisane z Kali
Pyro:
Imię i nazwisko: John Allerdyce
Ogólna charakterystyka: Pyro jest największym sukinsynem jakiego poznała cała forumowa społeczność. Cięty, często grubiański język sprowadza na niego wiele problemów. Nie potrafi trzymać go za zębami. Znienawidzony nawet przez Ekipę Magneto, który przez pewien czas był jego "szefem". Uwikłany w wiele dziwnych afer, o których wiedzą tylko nieliczni. Często na murach można zobaczyć napis "Surface". Wtedy wiadomo, że Pyro tam był.
Sztorm:
Imię i nazwisko: Ororo Munroe
Ogólna charakterystyka: W skrócie Sem. Nikt w sumie nie potrafi ogarnąć skąd się owe zdrobnienie wzięło. Storm w szkole profesora Xavier'a stara trzymać się kupy i nie odpierdalać. Po pracy włóczy się po knajpach nadużywając alkoholu i tego, co jest w mężczyznach najlepsze. Nie szczędzi ironii i chamskich odzywek. Magneto to jej wróg numer jeden.
Magneto:
Imię i nazwisko : Erik Lehnsherr
Ogólna charakterystyka : Wzięty Polak na obczyźnie. Przyjaciele wołają na niego Root, jednakże kiedy przyszły plany rewolucyjne jego szajka postanowiła go przechrzcić. Któż bowiem bałby się Szczura Korzennego? Nikt. Sam w sobie jest człowiekiem spokojnym i zrównoważonym, o ile nie jest wkurzony.
Szablozębny:
Imię i nazwisko : Victor Creed
Ogólna charakterystyka: Prawa ręka Magneto. Tak zwany "rootski przydupas". Erik pieszczotliwie woła na niego "Danone", a czasem 'Jogobella', co wprawia w śmiech wszystkich znających mężczyznę ludzi. Dobra dusza niecnej grupy przestępczej.
Ropucha:
Imię i nazwisko: Toad Tolancki
Ogólna charakterystyka: Tu pojawia się problem. Kelson czyli nasza Ropucha ma na wszystko wyjebane. Tak po prostu. Posłuszny tylko Root'owi, jednak w tajemnicy przed wszystkimi chadza na spotkania z niejaką Sztorm. Niezrównoważony zarówno psychicznie jak i fizycznie.
Mystique:
Imię i nazwisko: Raven Darkhölme
Ogólna charakterystyka: Wredna suka. Utrzymuje stereotyp dającej dupy laski, co nijak ma się do rzeczywistości. Tak naprawdę podkochuje się w Gambicie. Nic dziwnego. Praktycznie kobieta Magneto. Zrobi dla niego bardzo dużo, mimo że sama się nigdy nie przyzna. Przez ukazywanie siebie jako chamówy w glanach, której nie straszna śmierć i czas, co tak między nami mówiąc nie mija się z rzeczywistością, otrzymała miano Kali.
Jean:
Imie i Nazwisko: Jean green
Ogólna charakterystyka: Fanta, ewentualnie Sma lub Goria, a swoją droga ciekawe czemu nie pepsi, coca lub cola. Dziewuszka wykazuje chore skłonności w stosunku do księży, być może z racji tego, że sama postanowiła ODDAĆ się bogu czy może i całemu Olimpowi. Z jej zachowania można wywnioskować leeeeeekką nimfomanię.
Cyklop:
Imię i nazwisko: Scott Summers
Ogólna charakterystyka: Potocznie zwany też Disem ew. Niuniusiem. Były xiądz, choć właściwie trudno stwierdzić czy porzucił sutannę dla Jean, czy może tę sutanne na Jean po prostu zarzucił wcale jej nie zdejmując.
Disio jest typem miłego, grzecznego chłopaczka, można by powiedzieć, że nie ma on własnego zdania, gdyż zgadza się z każdym, kto tylko zdoła mu pojechać, a nie ma w tym nic trudnego.
Wolverine:
Imię i nazwisko: James Hovlett
Charakterystyka ogólna: W kręgach bliskich znajomych zwany także Kotem, choć ogólnie wiadomo, że Kota nikt by się nie bał, więc został Rosomakiem, a właściwie Wolwerinem... Nie każdy wie co to jest, ale brzmi orientalnie. A co nie nasze znaczy lepsze. Kot, jak każdy inny kociak w jego wieku uwielbia cygara tudzież papierosy, chodzenie własnymi ścieżkami, a także zabawy ostrymi narzędziami, w tym językiem - bez skojarzeń - każdy własne hobby może mieć.
Rouge:
Imię i nazwisko: Anna Marie De'Acanto
Ogólna charakterystyka: Zwana Duśką, w sumie prawie nikt nie wie jak dziewczyna ma na imię. Cnotliwa i delikatna, jednak jedynym powodem ku temu jest moc Rouge, sprawiająca, że nie może ona nikogo dotknąć, a ja widać nekrofilem JESZCZE nie jest, albo raczej nie była. Jej aktualnym kochankiem jest Gambit, podobnie wybuchowy chłopiec, mający równie lepkie rączki i zamiłowanie do gier w karty, choć na rozbieranego pokera jeszcze nie udało się jej go namówić.
Angel:
Imię i nazwisko : Warren Worthington
Ogólna charakterystyka: Archanioł Gabriel zwiastował Pannie Maryi... Ups. Nie ta bajka. Arche jedyny, prawdziwy i wszechmocny - no, tak nie do końca... - mediator całego tego burdelu na kółkach z kokardkami. Stara się pilnować wszystkiego i wszystkich, a jako jedyny święty w tak popapranym gronie ma z tym spore trudności, a co niedzielne winne libacje, ani chu chu mu w tym zadaniu nie pomagają.
Gambit:
Imię i nazwisko: Remy Le Beau
Ogólna charakterystyka: Jakżeby inaczej kochanek Rogue. Chłopaczyna lubi bawić się fajerwerkami, a że dodatkowo słucha metalu został InFlamesem. Wcześniej rozwijał swoje zacne talenta poza tą kompaniją, dopóki nie poznał się bliżej ze Stołeczną Komendą Policji... Chociaż na złe mu to wcale nie wyszło... Właśnie tam nauczył się grać w karty, nie jest jednak w tym na tyle dobry by zgodzić się na propozycje Duśki - grę w rozbieranego pokera...
Za górami, za lasami, za siedmioma dolinami... O kurwa. Coś zjebałam. Wróć.
Nastał rok 2011. W jednym z niewielkich państw Europy Środkowej, a jednocześnie jedynym, któremu udało się szczelnie, choć tylko i wyłącznie za sprawą głupoty, odgrodzić od reszty świata, do tego stopnia, że nawet kryzys się tam nie udał, nastały nowe czasy. W nadziei na lepszą przyszłość z dala od cywilizacji wszyscy, dosłownie wszyscy, mutanci zjechali się do Polski.No, to tyle wstępu.
- Gambit, cholera, umiem już nad tym zapanować! - Wpół naga Rouge, leżąc tuż obok mężczyzny, za wszelką cenę próbowała wsadzić mu rękę w bokserki. Ten, nie będąc do końca pewien zdolności swojej ukochanej, bronił się przed nią zarówno rękami, jak i nogami. Niestety jego próby zakończyły się porażką - dziewczyna z zadowoleniem malującym się na twarzy objęła dłonią twardego już penisa. Remy począł wydawać z siebie dziwne, nie do końca dające się sprecyzować dźwięki.
Tymczasem na korytarzu słychać było narastającą kłótnię, jakieś wrzaski, krzyki - aaaa pająk! - i przepychanki. Para zauważyła to dopiero, gdy drzwi od ich pokoju wyleciały przez okno. Do pomieszczenia wparował Wolverine, targając za sobą Spidermana.
- Ty się weź Zguba, opanuj... To nie ta bajka. - warknął wcale nie cicho, po czym wywalił zdezorientowanego chłopaka za okno. Chwilę później do uszu zebranych dobiegł huk upadku i jęk upadającego - Kurwa, człowieku myśl... Od czegoś masz tę pajęczynę - zawołał w kierunku okna. Chwilę później zwrócił się do Rouge:
- Ile kurwa można Cię wołać? - Wolverine schował szpony. Dopiero teraz zwrócił uwagę na pozycję podopiecznej i minę rozanielonego Gambit'a. Uniósł brwi. - Ja wiedziałem, że jesteś pieprzoną erotomanką! - Logan, bez żadnego zażenowania wszedł głębiej do pokoju, usiadł na łóżku i od niechcenia, łapiąc dziewczynę za przegub, wyjął jej dłoń z bielizny młodzieńca. - Daj mi fajkę. Spiderman twierdził, że nie pali...
- Nienawidzę cię, nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę... - szeptała, dłońmi zakrywając uszy. - Tylko po to przyszedłeś? - Złapała poduszkę i zaczęła okładać nią Rosomaka. - Nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę! - Gambit, czując się jak stłamszona szmata do podłogi wstał, ubrał się i wyszedł. Chciał trzasnąć drzwiami, jednak... Cóż... Wolverine bez papierosów, to zły Wolverine. Kot machnął ręką, przysunął się do Rouge i wyjął fajkę z jej stanika.
- Nie przesadzaj. - mruknął, podniósł się i skierował ku wyjściu. - Przyślę Archanioła, żeby naprawił drzwi. - Zapalił papierosa i zniknął gdzieś w korytarzu.
- Nie mogę! Znów mamy parówki! - Rozweselona Jean przytuliła się do Cyklopa. Miłość rośnie wokół nas...
- Sam kupowałem. - Pochwalił się mężczyzna siedzący w zaplamionej sutannie. - Wiesz, kochanie, mogłabyś mi to uprać... - Wskazał palcem na odzienie, robiąc słodkie, lekko proszące miny do rudowłosej.
- Weźcie kurwa przestańcie, bo zaraz wezmę się i rzygnę... - Do kuchni wszedł ubrany jak bezdomny z Dworca Centralnego, Ropuch. - Byście się wstydzili - Jego ciałem wstrząsnął dreszcz spowodowany obrzydzeniem na widok pary, która szczebiotała radośnie. - Ty, Szablozębny, coś taki markotny? - Usiadł obok blond włosego chłopaka, klepiąc go lekko po ramieniu.
- Wolverine spierdolił mi pornosa. - powiedział niezadowolony. - Miałem okazję dziś obczaić w końcu cycki Rouge, a ten wyjebał drzwi i przerwał całą akcję. Prawie zawału dostałem w tej szafie. - Do oczu Jogobelli napłynęły łzy.
- No już, nie płacz. Ja ci załatwię jej nagie zdjęcia i wszyscy będą happy. - Uśmiechnął się Angel, siedzący po lewej stronie Danka. - A tak baj de łej. widział ktoś dzisiaj Sztorm? - Rozejrzał się po pomieszczeniu z pytającym wyrazem twarzy, przez co wyglądał jak upośledzone dziecko.
- Ta, wyszła na miasto koło trzeciej w nocy, dorwała jakiegoś prawiczka i teraz bawi się w najlepsze. - Magneto, do tej pory milczący, oparł się o blat kuchenny, popijając sok pomarańczowy.
Ropuch, zażenowany przebiegiem konwersacji, niewiele myśląc wysunął język z buzi, dorwał nim parówkę Pyro i uśmiechnął się szelmowsko. Poszkodowany nie zwrócił na to większej uwagi. Odczekał chwilę, po czym zapalił zapałkę i jebnął ognistą kulą prosto w twarz Żabci, przypalając nie tylko parówkę, ale i brodę chłopaka. Magneto dołączając do zabawy, z wyszczerzem na ryjku przetransportował dwie łyżeczki nad głowę zapatrzonej w zadziwiająco interesujący sufit z miną wyrażającą obrzydzenie Mystique, która właśnie otwierała buzię, by coś powiedzieć. Delikatnie stukał nimi o jej czaszkę, nucąc pod nosem wesołą piosenkę o głębokim tytule 'Weselny Klimat', którą Ropuch katował całą społeczność okrągły tydzień.
- Ja pierdolę, kurwa twoja w dupę mać. - warknęła, nie mogąc znieść nie tyle łyżeczek plączących się w jej włosach, co nuconej melodii. - Zajebię ci jak nie przestaniesz. - Zamknęła oczy, po czym, nie wytrzymując, wrzasnęła: - I jak do chuja pana możecie wpierdalać te jebane parówki? A Ty, wegetarianinie, od siedmiu boleści, jak możesz na to patrzeć? - Zdenerwowana podniosła się, rzuciła plastikowym talerzem w Magneto i zaczęła zbierać się do opuszczenia towarzystwa, mimo wszystko kręcąc zmysłowo biodrami. W połowie drogi do wyjścia z kuchni, zderzyła się z Kotem, który prawdopodobnie zupełnie niechcący podobnie jak Kelson i Szablozębny podłapał melodię nuconą przez Magneto. Zirytowana do granic możliwości wrzasnęła gardłowo i czym prędzej wybiegła z pomieszczenia.
- A tę co ugryzło? - Fanta nie kryła zdumienia.
- Nic, kochanie... Taki typ. - Cyklop spojrzał na nią łagodnie - A teraz Jean, zamknij oczka, otwórz buzię... - Fanta posłusznie wykonała polecenie Niuniusia, połykając kolejny kawałek pysznej paróweczki.
- Rzygam!- wyrwało się na ten widok jednocześnie Pyro i Ropuchowi. Panowie spojrzeli na siebie, wrzeszcząc "byłem pierwszy". Rozpoczęła się odwieczna, powoli stająca się porannym zwyczajem, kłótnia o jajko i kurę. Zażenowany Szablozębny mruczał coś o jakimś placu zabaw, dzieciach i łopatkach.
A rozbawiony Root bawił się w najlepsze Wolverinem przesuwając go po całej kuchni wzdłuż i wszerz, od sufitu po podłogę. I tak nastał kolejny dzień w sielskiej rezydencji Charlesa Xaviera, którego nikt od dawna nie widział.
+ w kolejnych częściach występują też inni bohaterowie, o których będziemy wspominać w poszczególnych rozdziałach. I JA CHCĘ ZAZNACZYĆ, ŻE POSTACI NIE SĄ DO KOŃCA KOMPATYBILNE. Więc się nie wkurzać, bo to tylko tekst Pisane z Kali
Pyro:
Imię i nazwisko: John Allerdyce
Ogólna charakterystyka: Pyro jest największym sukinsynem jakiego poznała cała forumowa społeczność. Cięty, często grubiański język sprowadza na niego wiele problemów. Nie potrafi trzymać go za zębami. Znienawidzony nawet przez Ekipę Magneto, który przez pewien czas był jego "szefem". Uwikłany w wiele dziwnych afer, o których wiedzą tylko nieliczni. Często na murach można zobaczyć napis "Surface". Wtedy wiadomo, że Pyro tam był.
Sztorm:
Imię i nazwisko: Ororo Munroe
Ogólna charakterystyka: W skrócie Sem. Nikt w sumie nie potrafi ogarnąć skąd się owe zdrobnienie wzięło. Storm w szkole profesora Xavier'a stara trzymać się kupy i nie odpierdalać. Po pracy włóczy się po knajpach nadużywając alkoholu i tego, co jest w mężczyznach najlepsze. Nie szczędzi ironii i chamskich odzywek. Magneto to jej wróg numer jeden.
Magneto:
Imię i nazwisko : Erik Lehnsherr
Ogólna charakterystyka : Wzięty Polak na obczyźnie. Przyjaciele wołają na niego Root, jednakże kiedy przyszły plany rewolucyjne jego szajka postanowiła go przechrzcić. Któż bowiem bałby się Szczura Korzennego? Nikt. Sam w sobie jest człowiekiem spokojnym i zrównoważonym, o ile nie jest wkurzony.
Szablozębny:
Imię i nazwisko : Victor Creed
Ogólna charakterystyka: Prawa ręka Magneto. Tak zwany "rootski przydupas". Erik pieszczotliwie woła na niego "Danone", a czasem 'Jogobella', co wprawia w śmiech wszystkich znających mężczyznę ludzi. Dobra dusza niecnej grupy przestępczej.
Ropucha:
Imię i nazwisko: Toad Tolancki
Ogólna charakterystyka: Tu pojawia się problem. Kelson czyli nasza Ropucha ma na wszystko wyjebane. Tak po prostu. Posłuszny tylko Root'owi, jednak w tajemnicy przed wszystkimi chadza na spotkania z niejaką Sztorm. Niezrównoważony zarówno psychicznie jak i fizycznie.
Mystique:
Imię i nazwisko: Raven Darkhölme
Ogólna charakterystyka: Wredna suka. Utrzymuje stereotyp dającej dupy laski, co nijak ma się do rzeczywistości. Tak naprawdę podkochuje się w Gambicie. Nic dziwnego. Praktycznie kobieta Magneto. Zrobi dla niego bardzo dużo, mimo że sama się nigdy nie przyzna. Przez ukazywanie siebie jako chamówy w glanach, której nie straszna śmierć i czas, co tak między nami mówiąc nie mija się z rzeczywistością, otrzymała miano Kali.
Jean:
Imie i Nazwisko: Jean green
Ogólna charakterystyka: Fanta, ewentualnie Sma lub Goria, a swoją droga ciekawe czemu nie pepsi, coca lub cola. Dziewuszka wykazuje chore skłonności w stosunku do księży, być może z racji tego, że sama postanowiła ODDAĆ się bogu czy może i całemu Olimpowi. Z jej zachowania można wywnioskować leeeeeekką nimfomanię.
Cyklop:
Imię i nazwisko: Scott Summers
Ogólna charakterystyka: Potocznie zwany też Disem ew. Niuniusiem. Były xiądz, choć właściwie trudno stwierdzić czy porzucił sutannę dla Jean, czy może tę sutanne na Jean po prostu zarzucił wcale jej nie zdejmując.
Disio jest typem miłego, grzecznego chłopaczka, można by powiedzieć, że nie ma on własnego zdania, gdyż zgadza się z każdym, kto tylko zdoła mu pojechać, a nie ma w tym nic trudnego.
Wolverine:
Imię i nazwisko: James Hovlett
Charakterystyka ogólna: W kręgach bliskich znajomych zwany także Kotem, choć ogólnie wiadomo, że Kota nikt by się nie bał, więc został Rosomakiem, a właściwie Wolwerinem... Nie każdy wie co to jest, ale brzmi orientalnie. A co nie nasze znaczy lepsze. Kot, jak każdy inny kociak w jego wieku uwielbia cygara tudzież papierosy, chodzenie własnymi ścieżkami, a także zabawy ostrymi narzędziami, w tym językiem - bez skojarzeń - każdy własne hobby może mieć.
Rouge:
Imię i nazwisko: Anna Marie De'Acanto
Ogólna charakterystyka: Zwana Duśką, w sumie prawie nikt nie wie jak dziewczyna ma na imię. Cnotliwa i delikatna, jednak jedynym powodem ku temu jest moc Rouge, sprawiająca, że nie może ona nikogo dotknąć, a ja widać nekrofilem JESZCZE nie jest, albo raczej nie była. Jej aktualnym kochankiem jest Gambit, podobnie wybuchowy chłopiec, mający równie lepkie rączki i zamiłowanie do gier w karty, choć na rozbieranego pokera jeszcze nie udało się jej go namówić.
Angel:
Imię i nazwisko : Warren Worthington
Ogólna charakterystyka: Archanioł Gabriel zwiastował Pannie Maryi... Ups. Nie ta bajka. Arche jedyny, prawdziwy i wszechmocny - no, tak nie do końca... - mediator całego tego burdelu na kółkach z kokardkami. Stara się pilnować wszystkiego i wszystkich, a jako jedyny święty w tak popapranym gronie ma z tym spore trudności, a co niedzielne winne libacje, ani chu chu mu w tym zadaniu nie pomagają.
Gambit:
Imię i nazwisko: Remy Le Beau
Ogólna charakterystyka: Jakżeby inaczej kochanek Rogue. Chłopaczyna lubi bawić się fajerwerkami, a że dodatkowo słucha metalu został InFlamesem. Wcześniej rozwijał swoje zacne talenta poza tą kompaniją, dopóki nie poznał się bliżej ze Stołeczną Komendą Policji... Chociaż na złe mu to wcale nie wyszło... Właśnie tam nauczył się grać w karty, nie jest jednak w tym na tyle dobry by zgodzić się na propozycje Duśki - grę w rozbieranego pokera...
Prolog
Za górami, za lasami, za siedmioma dolinami... O kurwa. Coś zjebałam. Wróć.
Nastał rok 2011. W jednym z niewielkich państw Europy Środkowej, a jednocześnie jedynym, któremu udało się szczelnie, choć tylko i wyłącznie za sprawą głupoty, odgrodzić od reszty świata, do tego stopnia, że nawet kryzys się tam nie udał, nastały nowe czasy. W nadziei na lepszą przyszłość z dala od cywilizacji wszyscy, dosłownie wszyscy, mutanci zjechali się do Polski.No, to tyle wstępu.
Rozdział I
- Gambit, cholera, umiem już nad tym zapanować! - Wpół naga Rouge, leżąc tuż obok mężczyzny, za wszelką cenę próbowała wsadzić mu rękę w bokserki. Ten, nie będąc do końca pewien zdolności swojej ukochanej, bronił się przed nią zarówno rękami, jak i nogami. Niestety jego próby zakończyły się porażką - dziewczyna z zadowoleniem malującym się na twarzy objęła dłonią twardego już penisa. Remy począł wydawać z siebie dziwne, nie do końca dające się sprecyzować dźwięki.
Tymczasem na korytarzu słychać było narastającą kłótnię, jakieś wrzaski, krzyki - aaaa pająk! - i przepychanki. Para zauważyła to dopiero, gdy drzwi od ich pokoju wyleciały przez okno. Do pomieszczenia wparował Wolverine, targając za sobą Spidermana.
- Ty się weź Zguba, opanuj... To nie ta bajka. - warknął wcale nie cicho, po czym wywalił zdezorientowanego chłopaka za okno. Chwilę później do uszu zebranych dobiegł huk upadku i jęk upadającego - Kurwa, człowieku myśl... Od czegoś masz tę pajęczynę - zawołał w kierunku okna. Chwilę później zwrócił się do Rouge:
- Ile kurwa można Cię wołać? - Wolverine schował szpony. Dopiero teraz zwrócił uwagę na pozycję podopiecznej i minę rozanielonego Gambit'a. Uniósł brwi. - Ja wiedziałem, że jesteś pieprzoną erotomanką! - Logan, bez żadnego zażenowania wszedł głębiej do pokoju, usiadł na łóżku i od niechcenia, łapiąc dziewczynę za przegub, wyjął jej dłoń z bielizny młodzieńca. - Daj mi fajkę. Spiderman twierdził, że nie pali...
- Nienawidzę cię, nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę... - szeptała, dłońmi zakrywając uszy. - Tylko po to przyszedłeś? - Złapała poduszkę i zaczęła okładać nią Rosomaka. - Nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę! - Gambit, czując się jak stłamszona szmata do podłogi wstał, ubrał się i wyszedł. Chciał trzasnąć drzwiami, jednak... Cóż... Wolverine bez papierosów, to zły Wolverine. Kot machnął ręką, przysunął się do Rouge i wyjął fajkę z jej stanika.
- Nie przesadzaj. - mruknął, podniósł się i skierował ku wyjściu. - Przyślę Archanioła, żeby naprawił drzwi. - Zapalił papierosa i zniknął gdzieś w korytarzu.
***
- Nie mogę! Znów mamy parówki! - Rozweselona Jean przytuliła się do Cyklopa. Miłość rośnie wokół nas...
- Sam kupowałem. - Pochwalił się mężczyzna siedzący w zaplamionej sutannie. - Wiesz, kochanie, mogłabyś mi to uprać... - Wskazał palcem na odzienie, robiąc słodkie, lekko proszące miny do rudowłosej.
- Weźcie kurwa przestańcie, bo zaraz wezmę się i rzygnę... - Do kuchni wszedł ubrany jak bezdomny z Dworca Centralnego, Ropuch. - Byście się wstydzili - Jego ciałem wstrząsnął dreszcz spowodowany obrzydzeniem na widok pary, która szczebiotała radośnie. - Ty, Szablozębny, coś taki markotny? - Usiadł obok blond włosego chłopaka, klepiąc go lekko po ramieniu.
- Wolverine spierdolił mi pornosa. - powiedział niezadowolony. - Miałem okazję dziś obczaić w końcu cycki Rouge, a ten wyjebał drzwi i przerwał całą akcję. Prawie zawału dostałem w tej szafie. - Do oczu Jogobelli napłynęły łzy.
- No już, nie płacz. Ja ci załatwię jej nagie zdjęcia i wszyscy będą happy. - Uśmiechnął się Angel, siedzący po lewej stronie Danka. - A tak baj de łej. widział ktoś dzisiaj Sztorm? - Rozejrzał się po pomieszczeniu z pytającym wyrazem twarzy, przez co wyglądał jak upośledzone dziecko.
- Ta, wyszła na miasto koło trzeciej w nocy, dorwała jakiegoś prawiczka i teraz bawi się w najlepsze. - Magneto, do tej pory milczący, oparł się o blat kuchenny, popijając sok pomarańczowy.
Ropuch, zażenowany przebiegiem konwersacji, niewiele myśląc wysunął język z buzi, dorwał nim parówkę Pyro i uśmiechnął się szelmowsko. Poszkodowany nie zwrócił na to większej uwagi. Odczekał chwilę, po czym zapalił zapałkę i jebnął ognistą kulą prosto w twarz Żabci, przypalając nie tylko parówkę, ale i brodę chłopaka. Magneto dołączając do zabawy, z wyszczerzem na ryjku przetransportował dwie łyżeczki nad głowę zapatrzonej w zadziwiająco interesujący sufit z miną wyrażającą obrzydzenie Mystique, która właśnie otwierała buzię, by coś powiedzieć. Delikatnie stukał nimi o jej czaszkę, nucąc pod nosem wesołą piosenkę o głębokim tytule 'Weselny Klimat', którą Ropuch katował całą społeczność okrągły tydzień.
- Ja pierdolę, kurwa twoja w dupę mać. - warknęła, nie mogąc znieść nie tyle łyżeczek plączących się w jej włosach, co nuconej melodii. - Zajebię ci jak nie przestaniesz. - Zamknęła oczy, po czym, nie wytrzymując, wrzasnęła: - I jak do chuja pana możecie wpierdalać te jebane parówki? A Ty, wegetarianinie, od siedmiu boleści, jak możesz na to patrzeć? - Zdenerwowana podniosła się, rzuciła plastikowym talerzem w Magneto i zaczęła zbierać się do opuszczenia towarzystwa, mimo wszystko kręcąc zmysłowo biodrami. W połowie drogi do wyjścia z kuchni, zderzyła się z Kotem, który prawdopodobnie zupełnie niechcący podobnie jak Kelson i Szablozębny podłapał melodię nuconą przez Magneto. Zirytowana do granic możliwości wrzasnęła gardłowo i czym prędzej wybiegła z pomieszczenia.
- A tę co ugryzło? - Fanta nie kryła zdumienia.
- Nic, kochanie... Taki typ. - Cyklop spojrzał na nią łagodnie - A teraz Jean, zamknij oczka, otwórz buzię... - Fanta posłusznie wykonała polecenie Niuniusia, połykając kolejny kawałek pysznej paróweczki.
- Rzygam!- wyrwało się na ten widok jednocześnie Pyro i Ropuchowi. Panowie spojrzeli na siebie, wrzeszcząc "byłem pierwszy". Rozpoczęła się odwieczna, powoli stająca się porannym zwyczajem, kłótnia o jajko i kurę. Zażenowany Szablozębny mruczał coś o jakimś placu zabaw, dzieciach i łopatkach.
A rozbawiony Root bawił się w najlepsze Wolverinem przesuwając go po całej kuchni wzdłuż i wszerz, od sufitu po podłogę. I tak nastał kolejny dzień w sielskiej rezydencji Charlesa Xaviera, którego nikt od dawna nie widział.