Przecinek:
Cytat:Wtedy to mimowolnie przeistaczam się w tchórzliwego rycerza, poskładanego z pogniecionych puszek.
Cytat:(...) cykaniem zegara.
Nie powinno być "tykanie" zamiast "cykania"?
Cytat:Staję się wskazówką na tarczy rzeczonego zegara.
Lepiej by chyba było po prostu:
Cytat:Staję się wskazówką.
Przynajmniej tak mi się wydaje, bo z tekstu wynika, że zegar jest ważny i przez cały czas gdzieś tam jest. Ponadto, uniknięcie słowa "tarcza" lepiej zabarwia zeskoczenie z niej w następnym zdaniu.
Powiem szczerze, czytam ten tekst w kółko i za każdym razem wyłapuję coś nowego.
Dobry pomysł, trzeba wysilić mózgownice. W dodatku ciekawe podejście... Czy chodzi o puszki po piwie może? Bo tak mi się skojarzyło.
Interpunkcyjnie, ortograficznie i ogólnie patrząc na tekst, stwierdzam, że jest do prywatnej interpretacji. Chyba że nie, to wtedy może zostać opacznie zrozumiany.
Tekst nie jest krótki, więc pozwolę sobie na interpretację każdego zdania z osobna.
Cytat:Odliczanie czasu puszkami jest mniej nerwochłonne, niż odliczanie go cykaniem zegara.
Najpierw puszki stanowiły dla mnie jakikolwiek przedmiot, byle nie źle kojarzące się zegarki. Potem, po drugim przeczytaniu, stały się puszkami po piwie. Alkohol odpręża, daje zapomnienie i nie kojarzy się z czasomierzami.
Cytat:Jego tarcza jest jak koło do łamania. Z każdą sekundą rozciąga boleśnie, aż w końcu miażdży wolę. Wtedy to mimowolnie przeistaczam się w tchórzliwego rycerza poskładanego z pogniecionych puszek.
Hm... koło do łamania. Gdyby nie następne zdanie, można by pomyśleć, że to pewnego rodzaju wyzwanie. Mam bezwzględne koło, ambitnym celem, wojowniczym wręcz, powinno być złamanie go, pozbycie się. Potem dopiero moje skojarzenia padły na tortury - po dalszej części.
Miażdżenie woli. Łał! Dobrze dobrane słowa w odpowiednim momencie.
"Tchórzliwy rycerz z pogniecionych puszek" nie wiem czemu, kojarzy mi się z Don Kichotem. Niezła ta wygnieciona zbroja. Łatwa do wyobrażenia.
Cytat:Błądzę po swojej Krainie Czarów bez Alicji.
To mi się kojarzy dwójnasób.
Raz - błądzenie jako wyzwolony od czasu, albo raczej nieświadomy, po krainie wyobrażeń, przeczuć, marzeń. W bardzo pożądanej w takich momentach samotności i odizolowaniu. To raczej do liczenia puszkami, kiedy czas nie jest tak bezwzględny, jak go malujesz.
Drugi - bolesne krążenie w świecie niby upragnionym, a jednak bez tej istotnej rzeczy w nim. Jednak to drugie skojarzenie niezmiennie psuje następne zdanie.
Cytat:A gdy i czar pryśnie, po prostu chodzę wkoło. Staję się wskazówką na tarczy rzeczonego zegara. Nie zwolnię, nie cofnę się by odwrócić bieg historii. Mogę jedynie się zatrzymać.
Drugie zdanie - świetnie ująłeś rolę wskazówek. Nie zwalnia, nie cofa, tylko staje, gdy zabraknie baterii. Albo na końcu drogi człowieka - staje wraz z nadejściem śmierci. Ewentualnie, po prostu, w pewnych momentach życia. Nagle nieruchomieje. Ale potem wraca.
Nie wiem, jakie znaczenie jest tego zatrzymania... ale to trzymanie w domyśle wygląda na celowy zabieg. Wciąga w grę zegara.
Cytat:Zeskoczyć z tarczy i rozsiąść się niepewnie w chłodnym, nieumeblowanym niepokoju z widokiem na być może.
Specjalnie oddzielnie dam to zdanie po zatrzymaniu.
Wyobrażam sobie uosobienie czasu, pamiętającego ewolucję, epoki, błędy, porażki i sukcesy. Chłodny pokój zawieszenia w nierzeczywistości. A "widok na być może" to nieznana jeszcze przyszłość.
Albo nie. Ale tak mi się to interpretuje.
Ambitny tekst, nieprzesadzony i bardzo oryginalny.