14-12-2012, 10:03
Wstęp jest intrygujący i już po kilkunastu zdaniach zastanawiałem się, kim jest narrator? Szkoda, że to pytanie pozostawiasz bez odpowiedzi, przechodząc do głównej części, czyli opowieści o dyrygencie.
"Pierwsze skojarzenie..." Świetnie napisana opowieść o spotkaniach przyjaciół z podstawówki, w niezwykłej scenerii, na statku... Bardzo ładnie. Piękne zdania:
"Drugie skojarzenie..."
Czytając zastanawiałem się, czy mi żona czegoś do herbaty nie dosypała... Kraina absurdu totalnego. Wizja zostania dyrygentem, potem łopata i wykopywanie orkiestry, pełny odjazd.
"Trzecie skojarzenie..."
Rany boskie... Obłęd. Nie wiadomo, w którą stronę następne zdanie szarpnie czytelnikiem.
"Czwarte skojarzenie..."
Wreszcie dowiadujemy się, co ze statkiem.
"Epilog"
Zakończenie sprawia wrażenie banalnego, ale jednak takie nie jest.
Podsumowanie: znakomite opowiadanie. Długie, wolałbym je czytać z kartki papieru, ale i tak robi duże wrażenie. Dałbym 4,5 lecz nie ma połówek, zatem piątka.
"Pierwsze skojarzenie..." Świetnie napisana opowieść o spotkaniach przyjaciół z podstawówki, w niezwykłej scenerii, na statku... Bardzo ładnie. Piękne zdania:
Cytat:poczuć ten sentymentalny dreszcz, który zawsze towarzyszy miłym, bezcennym wspomnieniom czasów, kiedy świat był piękny, niegroźny i przyjaźnie nastawiony do marzeń.
Cytat:Pierwsza szkoła była dla nich jak pierwsza miłość – niezapomniana, święta, wieczna…I nagle wpadamy do świata absurdu. Trochę za szybko jak na mój gust. Ale ciekawość czytelnika nie opuszcza.
"Drugie skojarzenie..."
Czytając zastanawiałem się, czy mi żona czegoś do herbaty nie dosypała... Kraina absurdu totalnego. Wizja zostania dyrygentem, potem łopata i wykopywanie orkiestry, pełny odjazd.
Cytat:- A wiecie, wy moi drodzy, czym właśnie tu jechałem?Aż się bałem przejść do kolejnego rozdziału...
Zapadła cisza i nikt nie odpowiadał.
Znać pytanie nie należało do prostych.
Po minucie padły pierwsze sugestie:
- Pociągiem?
- Samochodem?
- Tramwajem?
- Nie! – wrzasnął rozradowany i pełen szczęścia w trzewiach dyrygent. – Cebulą!!!
"Trzecie skojarzenie..."
Rany boskie... Obłęd. Nie wiadomo, w którą stronę następne zdanie szarpnie czytelnikiem.
"Czwarte skojarzenie..."
Cytat:- A niech cię szlag! – i wrzasnąwszy na całe gardło Walenty cisnął w obrzydłą staruchę wielkim kamieniem, lecz przeleciał on przez nią jak przez mgłę i upadł głucho na leśną ziemię…To już horror.
- Ha, ha, ha! – z trupiego gardła wydobyła się kaskada martwych bulgotów.
Wreszcie dowiadujemy się, co ze statkiem.
"Epilog"
Zakończenie sprawia wrażenie banalnego, ale jednak takie nie jest.
Podsumowanie: znakomite opowiadanie. Długie, wolałbym je czytać z kartki papieru, ale i tak robi duże wrażenie. Dałbym 4,5 lecz nie ma połówek, zatem piątka.