Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Konsultacje literackie Gunnar-Kotkovsky
#29
tekst źródłowy do dalszej analizy (rozdział II, część 2 i 3):

2. Christian padł w trawę ciężko dysząc. Koszula przylepiła mu się do mokrych od potu pleców. Wypuścił z ręki drewniany miecz.
– Jeszcze raz – wysapał stojący nad nim Arkus.
– Nie, już nie dam rady – zaprotestował Christian łapiąc oddech po każdym słowie.
Arkus stał nad nim jeszcze chwilę, po czym legł obok w soczyście zieloną trawę. Wpatrywali się w błękitne niebo, po którym przesuwały się samotne baranki.
– Musimy dużo ćwiczyć, żeby zostać rycerzami. – Arkus uniósł się na łokciach patrząc na przyjaciela.
– Ja i tak nie zostanę rycerzem.
– Dlaczego? – zapytał Arkus.
– Ty chodzisz na lekcje fechtunku, a mój ojciec uważa, że to strata czasu.
– Dlatego ćwiczymy, pokazuję ci wszystko czego się uczę. – Arkus zdjął przez głowę koszulę. Słońce szybko wysuszyło jego mokre od potu ciało.
– Ale i tak nie będę rycerzem – powtórzył Christian.
Arkus znowu spojrzał na niego pytająco.
– Ojciec nigdy by mi na to nie pozwolił, mam zostać hodowcą winorośli, handlarzem winem jak on. Zresztą i tak mieszczanin nie może być rycerzem – przypomniał niemal z nutką rozczarowania ocierając usta wierzchem dłoni. Na wargach został mu słonawy posmak.
Christian dotknął czułej różnicy pomiędzy nimi. On był synem dorabiającego się na winie mieszczanina, którego rodzice byli biednymi chłopami z podesseńskiej wsi; Arkus szlachcicem od pokoleń, którego rodzina wytwarza znane w całym regionie wino. Mimo, że ich przyjaźń była bardzo silna, gdzieś wisiała nad nimi ta różnica pochodzenia – jak jakieś fatum. Arkus zresztą nie lubił wracać do tej kwestii, dlatego tę uwagę pominął milczeniem. W końcu po chwili zastanowienia rzekł:
– Kto się na polu bitwy wykaże odwagą, tego król może pasować od razu. – Arkus wstał podnosząc drewniany miecz.
– Tak, ale po studiach wolałbym być urzędnikiem na dworze, więc i tak chyba nie będę rycerzem.
– Będziesz czy nie, umiejętność posługiwania się mieczem na pewno ci się przyda. No dalej, jeszcze raz. – Arkus pociągnął przyjaciela za rękę.
– No dobrze. – Christian niechętnie poddał się jego woli.
23 Szariwar
3. Rezydencja Galileich zwykle była bardzo spokojnym miejscem, a wręcz, jak uważał Arkus, nudnym. Tym razem z okazji wizyty profesora Rotoi ożywiła się za sprawą uwijającej się służby, która gruntownie wysprzątała i przyozdobiła wszystkie komnaty i korytarze. Arkus wolał spędzać czas poza rezydencją. Często wykradał się z Christianem do esseńskich karczm i na wiejskie zabawy. Likariusowi nie podobało się to zbytnio, ale nie wypominał tego synowi. Zdawał sobie sprawę, że jego pierworodny chadza własnymi ścieżkami. Zresztą wystarczająco było zajęcia z młodszym rodzeństwem Arkusa – dwoma braćmi i trzema siostrami. Chociaż całą piątką zajmowały się niańki i prywatni nauczyciele, jak to było w zwyczaju na bogatych szlacheckich dworach, Likarius wolał osobiście doglądać wychowywania swoich latorośli.
 
Uroczysta uczta rozpoczęła się. Na szczycie stołu zasiadł gospodarz – Likarius Galilei. Naprzeciwko honorowy gość – profesor Rotoi. Po prawicy gospodarza najznamienitsze osobistości Essen – Starosta miasta z małżonką, Wyższy Kapłan Arveny, kilku szlachciców i mieszczan spod znaku winorośli. Wśród tych ostatnich znalazł się ojciec Christiana wraz z synem. Po lewej wszystkie dzieci Likariusa, a także kapitan Straży Miejskiej Essen z żoną. Dwóch paziów uzupełniało kielichy gości, a służba wnosiła kolejne potrawy. Na stole zagościła zupa warzywna podbita kaszą, wędzone ryby, pieczone mięso przepiórcze, kosze jabłek i gruszek, winogrona i figi na srebrnych i cynowych półmiskach. Każdy z gości mógł wybrać pomiędzy trzema rodzajami sosów do mięsa stojących na stole w małych dzbankach z barwionego szkła. Do picia – wino, miód, maślanka i mleko. Na deser kilka rodzajów ciast. Nie mogło też zabraknąć małych marynowanych cebulek – przysmaku dworu Galileich. Rozmowy zdominowały bieżące problemy miasta i przygotowania do Festiwalu Arveny. Gdy główne dania zostały skonsumowane, do jadalni wprowadzono muzyków, którzy umilali proces trawienia zebranym. Na zakończenie występów wykonali jedną z bardziej znanych beresteckich pieśni – Pieśń Uzurpatora:
 
Dzielny rycerz, rosły Boragus królom służył
Imię jego odwagą i honorem brzmiało
Gdy się tą służbą wielce utrudził i znużył
Pragnienie władać tronem w nim zamieszkało
 
Ziele wrzuciła w płomienie wiedźma stara
Wzięła miecz z czaszką smoka w rękojeści
Gdy za usługę dał jej srebrnego denara
Szeptając oznajmiła mu takowe wieści:
 
„Nadejdzie twój wielki dzień w pełni księżyca
I sam na swe skronie włożysz złotą koronę
Gdy strzaskana zostanie książąt potylica
I wszystkich co mogliby wziąć ich w obronę”
 
Niedługo wzeszła twarz księżyca pozłacana
Tego dnia wielka bitwa wielu uciszyła
Ostrym toporem czaszka króla rozpłatana
Złoty tron królestwa nagle opustoszyła
 
Na tę chwilę czekał smoczy miecz Boragusa
Sześciu monarchy synów na jednym kamieniu
Zginęło z  ręki zdradzieckiego sługusa
Co potem poddawał lud wielkiemu cierpieniu
 
Aż powstał Ethelred i mu rzucił wyzwanie
A zdrajca Boragus z furią nań uderzył
W dniu gdy wypadło ich bitewne spotkanie
Niewiele brakło, by go Ethelred nie przeżył
 
Lecz dzięki swemu sprytowi życie ocalił
Na koniec w pojedynku ubił potwora
Którego zwłoki lud śpiesznie na rynku spalił
Tak kończąc los Boragusa Uzurpatora BŁYSK DIALOGI
 
– Piękna pieśń – westchnął profesor Rotoi, gdy umilkły jej ostatnie dźwięki. – Opowiada historię Likarii.
– To wydarzyło się naprawdę? – zaciekawił się Christian.
– Tak młodzieńcze – powiedział bardzo poważnie Rotoi. – To historia sprzed ponad stu lat. Gdy król Likarii, Snofru Długoręki, zginął w bitwie, jego marszałek zamordował sześciu małoletnich książąt i obwołał się królem. Rozpętał też prześladowania zwolenników dynastii.
– Ale Ethelred go pokonał?
– Tak, ale zanim to zrobił musiał wydostać się z wielu zasadzek. Boragus chciał go zabić, bo był bratankiem króla Snofru i naturalnym następcą tronu. W końcu Ethelred w uczciwym pojedynku zabił uzurpatora.
– I co było dalej? – dopytywał z rosnącym zaciekawieniem Christian. Pytał w zasadzie za dwóch. Wyraz twarzy Arkusa również zdradzał wielkie zainteresowanie, jak zresztą wszystkim, co związane było z królami, rycerzami i bitwami.
– Lud obwołał go królem. Ethelred to dziadek miłościwie nam panującego króla Conoriusa.
– Tak, nasz wspaniały król Conorius – rzekł kapitan Straży włączając się do rozmowy. – On sam jak i jego ojciec, i dziadek byli wielkimi wojownikami.
Twarze Arkusa i Christiana wyrażały zachwyt opowieścią profesora. Wyglądali jak małe dzieci słuchające barwnych historii na dobranoc opowiadanych przez piastunki.
– A co się stało z mieczem? – zapytała korzystając z okazji pochodząca z Beresteczka żona starosty. Dobrze znała tę pieśń i zawsze ją to intrygowało. A tak uczona osoba jak profesor Rotoi mogła zaspokoić jej ciekawość.
– Miecz zyskał miano Zabójcy Książąt. Była to piękna klinga z czarnego żelaza, którego głowicę rękojeści stanowiła stylizowana czaszka smoka. Nie wiadomo co się z nią stało po śmierci Boragusa. Podobno Ethelred kazał miecz połamać i przetopić.
– Istnieje też możliwość – do rozmowy włączył się kapłan – że król Ethelred urzeczony pięknem tego narzędzia zbrodni zaniechał jego zniszczenia i przekazał w depozyt Świątyni Pana Światła. Niestety zaginął on w czasie wielkich niepokojów w początkach panowania króla Conoriusa.
Arkus uśmiechał się patrząc na siedzącego naprzeciwko kapłana. Jego biała szata nie była praktyczna przy ucztowaniu. Rękawy nosiły ślady jasnobrązowego sosu do mięsa, a na wysokości piersi w biały materiał wpiło się kilka kropel wina. Arkus tylko czekał kiedy zamaszyście gestykulujący podczas rozmowy duchowny przewróci na siebie kielich z winem, koło którego niebezpiecznie blisko łopotał, jak żagiel handlowego statku, biały rękaw jego szaty.
– To prawda – przyznał Rotoi – tak też mogło być. Jakkolwiek dziś nikt nie wie gdzie znajduje się miecz i czy w ogóle jeszcze istnieje.
– Wtedy robiono wspaniałe ostrza, nie to co ostatnio sprowadzono z Kurgan. – Kapitan po tych słowach wrzucił do ust lśniące winogrono.
– Mówisz o tych mieczach dla Straży kapitanie? – podchwycił temat Likarius Galilei.
– Tak, nie minęło pół roku, a rękojeści zaczęły rdzewieć i się rozpadać – mówił z dezaprobatą kapitan.
– To czemu nie zakupiono dla straży likaryjskich wyrobów? – Profesor Rotoi zainteresował się miejscowym problemem.
Kapitan spojrzał wymownie na starostę. Ten zmieszał się, nagle sobie uświadamiając, że większość biesiadników utkwiła w nim wzrok.
– Były tańsze – powiedział ściszonym głosem starosta – ale to nie oznacza, że miały prawo się rozpaść – dodał zaraz, odzyskując powoli pewność siebie. – Po prostu zostaliśmy oszukani. Kupiec, który je dostarczył został obciążony kosztem wymiany uzbrojenia.
– I tak po prostu zaakceptował karę? – zapytał z subtelnym uśmiechem profesor, który jako minister handlu dostrzegł pewną nieścisłość w wypowiedzi starosty.
– Rzeczywiście profesorze. Wyraziłem się, jakby problem został już załatwiony – sprostował Starosta. – Kupiec ten odwołał się do arbitrażu książęcego, powołując się na przepisy handlowe. Czekamy na orzeczenie, ale nie wątpimy, że będzie korzystne dla miasta. – Starosta mówił z rosnącą pewnością siebie.
– Oczywiście kochany. – Żona starosty pogładził go po ramieniu. – Ale w dzisiejszy wieczór powinny naszą uwagę przykuwać przyjemniejsze rzeczy. Lordzie Galilei – zwróciła się do gospodarza – czy moglibyśmy jeszcze usłyszeć jakąś balladę?
– Oczywiście. – Gospodarz uśmiechnął się szeroko, po czym skinął na majordomusa. Ten poszedł po muzyków do bocznej sali, gdzie posilali się po występie. Szybko przegryźli ostatnie kęsy i wzięli do ręki instrumenty. Granie na tak zacnym dworze było nie tylko zaszczytem, ale i niecodziennym zarobkiem, i wiązało się ze spełnianiem każdego muzycznego życzenia gospodarza. Zaraz więc jadalnię rezydencji znów wypełniła muzyka i dźwięczny śpiew.

PS: Przygotowuje nowe "wydanie" internetowe Szeptu Gromu, z grafikami, dodatkami i innymi bajerami Wink

Pozdrawiam
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: Konsultacje literackie Gunnar-Kotkovsky - przez Gunnar - 03-09-2018, 20:30

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości