08-08-2013, 09:52
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-08-2013, 20:49 przez FantaSmaGoria.)
Litania do wszystkich świętych
wszelkie wielkie i światłe umysły tego świata
łaknące nęcącej rozkoszy a z czasem kojącego spokoju
mistrzowie sztuk wszelkich luksusowe dziwki bardowie poeci pieśniopisarze
nie pozwólcie mi
Allenie Ginsbergu – nie pozwól mi patrzeć na
najlepsze umysły mego pokolenia zniszczone szaleństwem
głodne histeryczne nagie
Davidzie Jonesie – nie pozwól mi błądzić w ślad za
majorem Tomem po wściekle pustych otchłaniach
wiecznego kosmosu
szalona Patti – nie pozwól bym nie wiedziała
co robić tej czy innej
nocy
i wy śmierdzący duchem młodości - nie pozwólcie mi
pociągnąć za spust nie pozwólcie mi poznać
siebie jako zgnojoną przez mistrza
drogi Jimmy - nie pozwól mi zmarnować świtu
a ty mężczyzno w czerni - nie chciej bym zechciała
dać się spopielić nadmiarem miłości
wyklęci – nie pozwólcie mi trwać w proroczym geście
z dłońmi uniesionymi ku niebu
nie pozwólcie mi chcieć być poetą
Sylvio – w obłąkańczej pieśni nie pozwól mi
umierać i wstawać z martwych po stokroć
w złudnej chwale i poklasku
wodzu Cochise – nie pozwól mi ugiąć się
przed grotami słów pędzących jak strzały
Walcie Whitmanie – ojcze – nie pozwól mi zostać
Niezapamiętaną
wszelkie wielkie i biedne umysły tego świata
zagłębieni w obłędzie nędzarze wygnańcy banici żebracy
na końcu drogi każdemu z nas przyjdzie nieść na barkach
ciężar siedmiu grzechów codzienności
M. (choć wcale nie jest święty, za to zasługuje na litanię)
za jego uroczy brak sympatii do poezji (oraz za sympatię względem mnie)
za jego uroczy brak sympatii do poezji (oraz za sympatię względem mnie)
wszelkie wielkie i światłe umysły tego świata
łaknące nęcącej rozkoszy a z czasem kojącego spokoju
mistrzowie sztuk wszelkich luksusowe dziwki bardowie poeci pieśniopisarze
nie pozwólcie mi
Allenie Ginsbergu – nie pozwól mi patrzeć na
najlepsze umysły mego pokolenia zniszczone szaleństwem
głodne histeryczne nagie
Davidzie Jonesie – nie pozwól mi błądzić w ślad za
majorem Tomem po wściekle pustych otchłaniach
wiecznego kosmosu
szalona Patti – nie pozwól bym nie wiedziała
co robić tej czy innej
nocy
i wy śmierdzący duchem młodości - nie pozwólcie mi
pociągnąć za spust nie pozwólcie mi poznać
siebie jako zgnojoną przez mistrza
drogi Jimmy - nie pozwól mi zmarnować świtu
a ty mężczyzno w czerni - nie chciej bym zechciała
dać się spopielić nadmiarem miłości
wyklęci – nie pozwólcie mi trwać w proroczym geście
z dłońmi uniesionymi ku niebu
nie pozwólcie mi chcieć być poetą
Sylvio – w obłąkańczej pieśni nie pozwól mi
umierać i wstawać z martwych po stokroć
w złudnej chwale i poklasku
wodzu Cochise – nie pozwól mi ugiąć się
przed grotami słów pędzących jak strzały
Walcie Whitmanie – ojcze – nie pozwól mi zostać
Niezapamiętaną
wszelkie wielkie i biedne umysły tego świata
zagłębieni w obłędzie nędzarze wygnańcy banici żebracy
na końcu drogi każdemu z nas przyjdzie nieść na barkach
ciężar siedmiu grzechów codzienności
nie jestem zupą pomidorową,
żeby mnie wszyscy mieli lubić
żeby mnie wszyscy mieli lubić