Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ścieżki krwi- Inspiracja grą BloodRayne i nie tylko
#31
Po dość długiej przerwie zebrałem się i machnąłem kolejną część mojej historii. Miłego czytania Smile

Odcinek 11: Uciec od przeszłości cz. III



Rayne



Ocknęłam się w nieznanym mi miejscu. Piękny zielony las otaczał mnie zewsząd. W oddali słychać było szum wody. Wstałam i zobaczyłam, że mam na sobie mój czarno-czerwony strój do walki, jednak nie miałam przy sobie mieczy. Zaczęłam się rozglądać, ale nic nie przykuło mojej uwagi.

- Co to za miejsce? – Spytałam samą siebie.

Szłam po trawie w nadziei, że natrafię na jakąś ścieżkę. Po kilku minutach dostrzegłam ciągnącą się na północ dróżkę. Wbiegłam na nią i zaczęłam iść, uważając na ewentualne niebezpieczeństwa. Niebo było czyste jak nigdy, ale nie byłam wstanie znaleźć żadnego ze znanych mi gwiazdozbiorów. Wokół mnie zaczęło robić się mgliście. Wzięłam głębszy wdech i wychwyciłam intensywny zapach krwi, który był nadzwyczajny; nie należał do żadnej ze znanych mi istot.



Kael



Dotarłem do klubu prowadzonego przez Maxwella. Dwaj zmiennokształtni mięśniacy pilnowali tylnego wejścia. Zaskoczeni widokiem wycieńczonego mnie i nieprzytomnej Dhampirzycy na moich rękach znieruchomieli na kilka sekund, a potem otworzyli drzwi i skierowali do małego pokoiku, gdzie przebywał Max. Miejsce, było obskurne, ale lepsze takie niż inne. Rayne pociła się i była rozpalona. Położyliśmy ją na czarnej skórzanej sofie.

- Przynieście mu krwi!- Krzyknął Max widząc, jak się zataczam i padam na kolana ledwo dysząc.
Kiedy dostałem kufel świeżej krwi pochłonąłem go jednym duszkiem. Mój przyjaciel spoglądał na mnie pytająco.

- Jej kufel krwi nie jest w tej chwili potrzebny. Została porażona promieniem Czerwonego Smoka. Szlag! To jakaś ich nowa technika.
- Znajdziesz sposób, żeby jej pomóc?
- Zaklęcie uzdrowienia nie pomoże. Próbowałem.
- Szefie.- Zawołał jeden z bramkarzy, którzy nas wprowadzili. Miał krótkie brązowe włosy i czarny bezrękawnik, do tego jeansy i czarne adidasy.- Ta laska, chyba mocno śpi.
- Co?- Zdziwiłem się.
- Jej oczy się ruszają.

Podszedłem i przyjrzałem się nieprzytomnej Rayne. Zmiennokształtny miał rację. Dhampirzyca spała i śniła. Do tego wszystkiego wyraz jej twarzy przedstawiał niepewność.



Rayne



Podążając za zapachem doszłam do małej osady. W oddali usłyszałem dźwięki ciężkiej pracy. To miejsce było w trakcie budowy. Ścieżka doprowadziła mnie do bramy z symbolem płonących wideł. Wytężając słuch usłyszałam.

- Prędzej! Salastra chce, aby osadę wzniesiono jak najszybciej.

Wskoczyłam na mór obronny. Mgła gwarantowała mi niewidoczność. Zobaczyłam, że osada, jest wznoszona przez istoty o błękitnej skórze, białych włosach i długich uszach.

- Elfy… Czyżbym trafiła do Dragonaru?

Zaczaiłam się w mroku uważnie przyglądając się okolicy. Po środku osady znajdowała się budowla, wyglądem przypominająca kościół. Wysoka zbudowana z marmuru. Gdyby taka budowla pojawiła się w naszym świecie, śmiało można by powiedzieć, że to gotyk. Podeszłam bliżej zachowując maksimum ostrożności, gdy nagle, jakiś Elf zaczął biec prosto na mnie. Chciałam zrobić unik, ale w tedy stało się coś dziwnego. Długouchy jegomość po prostu przebiegł przeze mnie jakbym była duchem.

- Kurwa… Czy ja nie żyje?
Zamyśliłam się chwilę, nad tym co powinnam zrobić. Nikt mnie nie widzi, więc śmiało mogę się tu porozglądać. Skierowałam się do świątyni, kiedy usłyszałam dziwne ryki. Odwróciłam się i zobaczyłam wielkie latające potwory zbliżające się do osady. To były smoki. Dodajmy Czerwone Smoki. Chciałam się schować, ale kiedy Lewitany zbliżyły się do osady spalały się żywcem. Nie czekając dłużej weszłam do tej dziwnej świątyni.




Kael



Dotknąłem dłońmi głowy Rayne i wzniosłem oczy ku niemu. Zamykając powieki zacząłem szeptać inkantację w języku smoków. Max i jego goryl, zapewne patrzyli na mnie zdziwieni. Chwile później powiedziałem już normalnie.

- Panie mój! Przedwieczny Smoczy Władco! Pozwól mi patrzeć jej oczyma i pomóc jej w drodze do domu!

Za swoimi plecami usłyszałem jak Max mówi „Amen”. Ledwo powstrzymałem się od parsknięcia śmiechem. W innej sytuacji, pewnie bym tak zrobił, ale nie teraz.

Otworzyłem oczy i zobaczyłem wnętrze świątyni. Rayne czuła się oszołomiona. Na szczęście nie zdawała sobie sprawy, ze ktoś siedzi teraz w jej umyśle. Dhampirzyca rozglądała się bardzo dokładnie. Miałem dziwne wrażenie, jakbym tam kiedyś był. Może to tylko moja wyobraźnia, ale miejsce wyglądało znajomo. Rudowłosa spojrzała w górę. Jej i moim oczom ukazał herb przedstawiający płonące widły. Salastra – Pomyślałem.


- Kael? To ty? – Spytała Rayne. Nie sądziłem że mnie usłyszy.

Tak to ja. Słyszysz mnie?
- Głośno i wyraźnie.
Gdzie jesteś?
- To chyba Dragonar. – Odparła.
Tego się bałem. Chyba znajdujesz się w przeszłości.
- Odniosłam inne wrażenie. Osadę, przed chwilą najechały Czerwone Smoki.
Co? Jak to?

Rayne spojrzała na ołtarz, gdzie leżała trumna a pod ołtarzem znajdował się symbol pentagramu. Do ołtarza podeszły dwa Elfy ubrane w fioletowe szaty z symbolem Salastry na plecach.

- Wkrótce nadejdzie dzień, kiedy nasza Pani powróci i zniszczy te przeklęte Czerwone Smoki.

Niech to wszyscy diabli! Czarne Elfy, chcą wskrzesić tą, przeklętą wiedźmę!
- Salastra to czarownica?- Spytała Rayne.
To kobieta Demon. Właściwie jest skrzyżowaniem Demona, Nieumarłego i cholera wie czego jeszcze. Wygląda na to, że jesteś w przyszłości.

Rayne spojrzała na kalendarz wykuty w skale. Doznałem absolutnego szoku. Po pierwsze dla tego, że Rayne w ogóle znalazła się w Dragonarze, a po drugie, że to co widziała działo się właśnie w tej chwili. Poprosiłem smoczego boga o pomoc. Przeszyła mnie energia i nastąpił błysk.



Rayne



Otworzyłam oczy i zobaczyłam Kaela. Znajdowaliśmy się w jakiejś norze. W pomieszczeniu było jeszcze dwóch zmiennokształtnych.

- Co się stało?- Spytał jeden z nich. Rozpoznałam w nim barmana i domyśliłam się gdzie jestem.
- Nie tylko jakiś wampir zagraża Dragonarowi. Wygląda na to, że Salastra wróciła.- Powiedział Kael.
- Cholera. Nie mogłeś wykończyć jej na dobre?
- Nie moja wina, że wszyscy z martwych wstają!
- Wszyscy?- Spytał barman.
- Xavier, też żyje.
- Eeee… Nie chcę się wtrącać, ale czy nie przydałyby ci się Smocze Kryształy?
- Wreszcie ktoś mówi do rzeczy. Na pewno chcesz, żebym ci wszystko wyjaśnił. Zrobię to po drodze.

Wybiegliśmy od Maxa i poprowadziłam Kaela do siedziby Brimstone. Mój towarzysz streścił mi z grubsza kim była Salastra.

- Zaczekaj… A może ona nie chce przejąć Dragonaru.- Powiedziałam, analizując pewne fakty.
- Co? O czym ty mówisz?
- Zobacz… Salastra postanowiła powrócić w momencie, kiedy wszystko się sypie, a Dragonardczycy przechodzą do tego świata.

Kael przystanął i patrzył na mnie jak szpak w pięćset dolarów. Przełknął ślinę i potrząsnął głową.

- Rayne… Nienawidzę, kiedy masz racje.
- Pocieszające. Chodźmy.

Dobiegliśmy do jednego ze skrzyżowań. Podniosłam właz i skinięciem głowy pokazałam Kaelowi, że ma zejść na dół. Nagle nad naszymi głowami przemknęła strzała. Spojrzeliśmy za siebie i zobaczyliśmy wysokiego osobnika z łukiem w dłoni. To był Elf. Czarny Elf.

- Kaelu. Zejdź na dół i idź cały czas prosto. Ja zajmę się tym gościem.
- Jesteś pewna?
- Tak. Ruszaj!

Stanęłam naprzeciw Czarnego Elfa, który przyglądał mi się swoimi czerwonymi oczyma niczym seryjny morderca na kolejnej ofierze. Przyjęłam pozycję do ataku i ruszyłam na swego rywala.


Koniec odcinka jedenastego

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: Ścieżki krwi- Inspiracja grą BloodRayne i nie tylko - przez Kael de Kvatch - 09-07-2011, 11:37

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości