Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Konsultacje literackie Gunnar-Kotkovsky
#4
10. Słońce powoli wspinało się (W roli "wspinacza"? Może raczej wznosiło się?) po bladym nieboskłonie. Okoliczne drzewa (Wiadomo że okoliczne. I jaki gatunek? Skoro dbasz o detale ubioru to może wartoby zadbać i o to?)) rzucały długie cienie. Poranek był rześki i dosyć chłodny jak na miesiąc Duzu. Sędzia siedział na ławce przed karczmą, wystawiając ku słońcu złaknioną ciepła twarz (Może to zdanie bez skreślonych sł. oddaje "instynktowną" chęć ogrzania się?). Ubrany był w długą, brązową kurtkę z kapturem obszytym futrem. Miał też na sobie parę podróżnych spodni w kolorze kory dębu. Aż dwa spodnie musi założyć? Zmarźluch.
I znów jak już wielekroć poprzednio bywało w tej powieści: co zrobić z opisami ubiorów (i ) tak, by forma nie przeszkadzała w odbiorze utworu jako ciekawego? Przynajmniej niektórym czytelnikom. Pokieruję się intuicją, co zresztą robię chyba w większej mierze niż na rozum kiedy oceniam. Jedno, dwa, może nawet i trzy następujące po sobie tego typu zdania jak te może nie przeszkodzą w tym. Byleby takie rozwiazania nie pojawiały się za często w trakcie lektury.

Na placu krzątali się żołnierze i pomocnicy karczmarza...
Gdyby w/w wątek umieścić w nieco in. formie inf. że  krzątali się"na placu" byłaby chyba zbędną.

A może jeszcze lepsze byłoby takie rozwiązanie:

Słońce oświetlało blady nieboskłon. Sędzia siedział na ławce (Może tutaj akurat zaostaw czytelnikowi swobodę czy na ławce, czy na składzie drewna itp. Raczej nikt nie pomyśli że na ziemii.) przed karczmą. Wystawił twarz aby ogrzać ją w pierwszym promieniu (promyku/ w jutrzence). Okrył się szczelniej długą, brązową kurtką - naciągnął kaptur obszyty futrem.
Nie wiem, czy moja wersja wiernie oddaje twój opis kurtki. Możesz sam cos zaproponować.

Nawet podróżne spodnie koloru dębowej kory nie chciały coś chronić; zaś ranek był rześki, dość chłodny, nawet jak na miesiąc Duzu. Chłonął więc z zamkniętymi oczym każdy z promieni.
Od czasu do czasu przypatrywał sie od niechcenia jak świerczyna
(Lub co tam wolałbyś) rzuca przydługi cień.
Zamiast dodać do ost. zdania "swój" by lepiej zabrzmiało dodałem "przydługi" - też winno brzmieć zgrabniej a i wierniej oddawać realia poranka. Czy można rozpocząć zdanie od "zaś"?

Jak ów zwolna, niepostrzeżenie poczyna się skracać i rzednąć w miarę jak słońce wznosi się coraz wyżej ozłacając (ocieplając) wszystko dookoła. Na krzątających się żołnierzy, pomocników karczmarza (podkarczmarzych? Nie wiem, jest takie słowo?) szykujących powóz do drogi. Zbeształ w myśli Gimaldiego. Wczoraj wieczór nadużył wina z kupcem z Diagdi zmierzającym na zachodnie wybrzeże. Przez niego musieli jeszcze poczekać. Wreszcie wszystko było gotowe. Kapitan Gubbaru poszedł delikatnie go popędzić. Thovri przysiadł na ławce obok Sędziego, który z zamkniętymi oczami chłonął promienie poranka.
A o ubiór Thovriego też już nie zadbałeś? Wink Jak widzisz uczyniłem tu małe "przemeblowanie". Dla tych, którzy nie widzieli poprzednich ocen "Szeptu...": ponoć używanie l.poj. zamiast mnogiej np. "długi cień", zamiast "długie cienie" itp. wzmacnia siłę wyrazu. czasem ciekawiej też jest gdy spójnik "i" zastąpić przecinkiem. Innym razem myślnikiem, lub średnikiem. Inne zaś zwyczajnie usunąć.

– Powiedz, co jest nie tak z patronem? – powiedział półgłosem nie otwierając oczu.
Słowa te zaskoczyły chłopaka. Spojrzał na seniora, ale ten się nie poruszył dalej siedząc zwrócony twarzą do słońca (Ten/ Ów jednak nie poruszył się). Już wiemy o tym "solarium". Wink Zaczął się intensywnie zastanawiać o co mu chodzi (O co chodzi sędziemu?! - zastanawiał sie Thovri). Czy o to, że Gimaldi się wczoraj upił? Chwile biegły nieubłaganie odsuwając w czasie pytanie, a on nadal czuł w głowie pustkę. Jeszcze gorsza była świadomość, że milczy nie udzielając odpowiedzi.
Póki co lepsze rozwiązanie nie przychodzi mi na myśl prócz usunięcia paru słów.

– Nie do końca rozumiem Panie, co masz na myśli – odrzekł wreszcie (bąknął - to może lepsze określenie bliskoznaczne? ) czując dziwną ulgę.
– Może źle zadałem pytanie – zaczął z wolna Rollin nadal nie otwierając oczu. – Cóż takiego intrygowało cię w Gimaldim wczorajszego wieczoru?
Thovri poczuł jak jego serce (A czyje inne?) przyśpiesza, a ciało zalewa fala ciepła. A więc został zdemaskowany, nie tylko przez obiekt jego niegrzecznego wpatrywania się (nie tylko przez Gimaldiego).
– Wczoraj… znaczy się… bo wczoraj… – Giermek czuł jak pocą mu się dłonie (– Wczoraj… - giermek czuł pot na dłoniach/ pot wystąpił giermkowi na dłoni - ...znaczy się… bo wczoraj… ).
Sędzia nagle odwrócił się i popatrzył mu prosto w oczy. Thovri zamarł jak mały chłopiec (malec) przyłapany na myszkowaniu w spiżarni. Niezłe porównanie - dobre. Big Grin
– Co cię trapi? – powiedział z niemal ojcowskim uczuciem.
Jego ton sprawił, że Thovri poczuł ulgę (To sprawiło iż Thovri odetchnął). W jednej chwili spłynęło na niego uczucie spokoju. Utkwił wzrok w wydeptanej ziemi i powoli wyszeptał:
– Czy czasem… miewasz koszmary Panie? – dokończył podnosząc wzrok na seniora. Jeśli Thovri uważa sędziego za autorytem to równie "godnym" jak senior mianem byłby może "mentor"?
– Koszmary? – Sędzia pomyślał chwilę. Powoli wyprostował się znów wystawiając twarz do słońca. – Raczej nie. Nauczyłem się przejmować kontrolę nad snami. Czy śnił ci się koszmar? Koszmar z patronem Gimaldim?
Thovri milcząco przytaknął głową. Łatwo o domysł że ów wówczas milczał. I że przytaknął głową a nie czym innym.
– Opowiedz mi go.
(Thovri przytaknął. Zachęcony spojrzeniem sędziego wyznał/ zaczął opowiadać/ próbował opowiedzieć historię: tu chyba zaoszczędziłbyś na wersie? )
– Byłem w naszym obozie (A czyim innym?) ale… ale nie mogłem nikogo znaleźć. Potem usłyszałem głos jakby z karety. Wołał mnie, więc (tu można podzielić zdanie) poszedłem. Otworzyłem drzwiczki, a w środku… – głos ugrzązł mu w gardle.
– Był patron Gimaldi (on/ Widziałeś go/ Ujrzałeś jego)? – dokończył Rollin.
– Tak, i on był… – Thovri obejrzał się przez ramię w stronę wejścia karczmy jakby zaraz miał się w nim pojawić patron – był martwy.
– Hmm, ciekawe – odparł Sędzia i zamilkł. (Sędzia uniósł brwi, jakby uznał opowieść za intrygującą - w domyśle że sędzia nic na to nie odrzekł)
– Co to może znaczyć? - dopytywał się chłopiec.
– Znaczyć? – Dyplomata ożywił się. – Pewnie jakaś wróżka z podgrodzia za kilka miedziaków powiedziałaby ci co to znaczy - uśmiechnął się przy tym.
– Chcesz Panie powiedzieć, że sny nic nie znaczą? – zdziwił się giermek. Czyżby sędzia żartował?!
– Znaczą, ale nie to, co się wielu powszechnie wydaje. Czasami mogą się w nich odbijać nasze głęboko skrywane strachy, ale nie ma w tym nic mistycznego. To tylko projekcje naszego umysłu (to tylko umysł płata nam figle) – przesunął ręką po czole – który z naszych wspomnień, naszych marzeń, naszych obaw i uczuć tworzy obrazy, i złudne doznania.
Po co trzykrotnie "naszych"?
(On z naszych wspomnień, marzeń, obaw, uczuć tworzy obrazy - złudne doznania - sędzia popatrzyłw dal zamyślony.
Być może w ów sposób dałbyś czytelnikowi niejednoznaczną odp. co sędzia tak naprawdę mysli o tym konkretnym śnie?)
– A prorocze sny naszych kapłanów, wróżbitów? A sny Wyroczni? – Thovriemu trudno było się pogodzić ze jego słowami.
Podobnie jak drugie z w/w pyt. Thovriego umieszczone po komentarzu narratora co do stanu jego emocji, uczuć uwypukliłoby niespokojną dociekliwość.


– Jak by to powiedział amirianita, pogańskie gusła. A Wyrocznia… – Rollin prawie śmiał się przeczesując dłonią ciemne włosy – a Wyrocznia wypowiada wróżby wdychając opary zioła widzenia i zaręczam ci, że gdybyś sam się tego nawdychał, to też byś miał wizje. Wyślij go na praktykę do Pytii. Wink
Poniżej pomyśl może o jakimś podziale zdań?
Thovriego z jednej strony uspokoiły wyjaśnienia odnośnie snów (te wyjaśnienia), z drugiej jednak nieco zasmuciło takie lekceważenie mocy bogów. Choć wychowywali go amiriańscy mnisi, nie był przekonany do jedynej wiary. Według nich jego rodzice byli poganami skazanymi na potępienie i ta myśl najbardziej mu się nie podobała. Stał na rozdrożu wierząc zarówno w jedynego amiriańskiego Boga jak i w starych bogów. Czasem złościło go, że nie pojmuje zagmatwanego świata religii.

Swoją drogą nie wiem do ilu wydawnictw wysłałeś utwór. Bo jeśli miałbyś czekać nawet rok na odpowiedź to ryzykując odmowę szkoda byłoby w razie czego zanadto poświęcać czas na oczekiwania. Znajdź więcej wydawców. Smile
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: Konsultacje literackie Gunnar-Kotkovsky - przez Kotkovsky - 04-02-2018, 17:17

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości