Przez ponad trzydzieści lat nie powiedziała na mnie złego słowa i zapewne zejdzie z tym przeświadczeniem, nie wiedząc, że wykorzystywałem ją niecnie w praktyce marketingowej, często powtarzając handel jest bezlitosny jak moja teściowa.
BogumiłBogumił dopiero koło południa, jako pierwszy miał początek. Sprzedał dwa tuziny fig. Pakiet białych i kwiatuszkowych.
- Jemu co dzień dyga w gaciach – rzekłem do ogółu zazdrosnych i powątpiewających.
Tego dnia musiała pojawić się jedna z konsultantek firm kosmetycznych.
- Proszę, niech pan kupi na Walentynki żonie perfumy albo jakiś dezodorant.
- Szminki na spierzchnięcie warg mniejszych bym potrzebował – udałem zainteresowanie.
Wyjęła kilka, zaczęła odkręcać, zachwalać niepokojące kolory. Zaproponowała jeszcze krem do nawilżania twarzy. Tego było za wiele, powiedziałem grzecznie:
- Ona nigdy na to nie pójdzie.