Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Zasiedzenie roztropności podoranej na trzy palce
#1
Dla mnie, pod melancholią, to zaszczyt.
Odchodzili zawsze o tej porze roku:
kiedy słońce przesypuje smak owoców,
księżyc przepędza młodą krew
i przelewają się w kielichy kwiatów kobiety.

Pan Bóg podbiera od drogi. Po staremu.
Jakby wiązał swój koniec z końcem, w jedno powrósło.
Wyłuskanych z ławek, cienia chałup przesiał,
zostawiając zgoniny pamięci.

Od ośmiu lat mam odpowiednią cerę,
podebraną, tym razem nie przez Bronka,
od skrystalizowanego rzepakowego miodu.
Pażdziernik spopielił przenoszone pędy.
Odpowiedz
#2
piękny liryk, czytam kolejny raz, czytam...wracam i będę wracać i dziwi mnie, że do tej pory nikt się nie wpisał pod tak dobrym wierszem...
Odpowiedz
#3
Dzięki.
Jakby powiedziała Leonia Pawlak - matka Kaźmierza i Jaśka - był czas przywyknąć przecie.
Odpowiedz
#4
Doskonały, spokojny, pogodzony z tym co nazywamy światem liryk.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości