Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Kunice 17
#1
Znalazłem coś takiego na komputerze. Nie wiedziałem nawet, że nawet to mam. Bardzo to stare Tongue.


I
Pierwszego dnia po tym jak wprowadził się do nowego domu nie działo się nic. Drugiego także. Trzeciego dnia kilka razy wydawało mu się, że słyszy jakieś dziwne głosy jakby nie z tej rzeczywistości. Czwartego i piątego dnia znowu spokój. Szóstego dnia głosy były już wyraźnie słyszalne i pojawiały się dużo częściej, natomiast siódmego widział jakieś dziwne postaci i wtedy wiedział już, że coś jest nie tak.
Tego dnia wstał dużo wcześniej niż zwykle. Wydarzenia z kilku ostatnich dni dały mu naprawdę do myślenia. Nie wiedział czy z nim jest coś nie tak i traci rozum czy rzeczywiście opętało go coś dziwnego. Głosy dało się jeszcze wyjaśnić przemęczeniem, ale na to że w drzwiach czy lustrze kilka razy widział jakieś dziwne, ciemne postaci bez twarzy nie było żadnego racjonalnego wyjaśnienia. Udało mu się już zauważyć, że to wszystko zaczęło się niemal dokładnie wtedy kiedy wprowadził się do domu nr. 17 w Kunicach. Poważnie się już zastanawiał czy kolejne poszukiwania mieszkania nie byłyby całkiem dobrym pomysłem, kiedy około godziny 07:00 ktoś zapukał do drzwi.
II
- Dzień dobry.- powiedział mężczyzna, którego nigdy wcześniej nie widział. – Pan Paweł Zimek?
- Tak. O co chodzi?- zapytał nie do końca przebudzony jeszcze Paweł.
- Mógłbym wejść?- mężczyzna zapytał zaraz po tym jak dokładnie zajrzał do środka mieszkania, aby wybadać czy nie ma tam nikogo innego.
- Ale o co dokładnie chodzi?
- Myślę, że pan wie. Powiem jedno: duchy. Wierzy w nie pan?
- Ja… Kim pan jest?- już chciał wpuścić nieznajomego do środka, ale doszedł do wniosku, że dużo lepiej byłoby go najpierw dokładnie wypytać, w końcu mógł być to ktoś który robi sobie jaja, a jego jedynym celem jest kradzież czegoś dość wartościowego.
- Mieszka pan w tym domu już od tygodnia i nie wierzę, że niczego pan jeszcze nie zauważył. Wcześniejsi mieszkańcy wynosili się stąd dużo szybciej niż pan.- po tym stwierdzeniu Paweł już dokonał wyboru i odpowiedział:
- Niech pan wejdzie i mi powie jaki jest cel pana wizyty.
Weszli do mieszkania. Paweł zaprowadził gościa do kuchni gdzie poczęstował go herbatą i resztą ciastek, która została mu w szafce, po czym usiadł na krześle obok niego. Mężczyzna zaczął opowieść:
- Mieszkam obok, co naprawdę jest dla mnie ciężkie, ale nie stać mnie na zmianę mieszkania. Dom, w którym pan mieszka został wybudowany 20 lat temu. Od samego początku działy się tu dziwne rzeczy. Jeden z budowniczych spadł z dachu, czego skutkiem było złamanie kręgosłupa i niemal natychmiastowa śmierć. Wtedy dla nikogo nie było w tym nic dziwnego, w końcu wypadki zdarzają się wszędzie. Następnego dnia inny budowniczy powiesił się na terenie budowy. Nikt nie znał motywów, które go do tego popchnęły. Budowa jednak trwała w naprawdę szybkim tempie. Po drodze zdarzało się kilka niewielkich wypadków. Ktoś złamał rękę, inny nogę, jednemu nawet jakaś maszyna urwała rękę.
- Dobra. Niech mi pan powie kto był pierwszym właścicielem domu. Dla kogo był on budowany?- przerwał Paweł. Ta opowieść wydawała mu się naprawdę bez sensu, chociaż wiedział, że niedługo dowie się czegoś istotnego.
- Pierwszym jego mieszkańcem była pani Amelia Humas, oraz jej mały synek Zdzisiek, który pięć dni po wprowadzeniu się popełnił samobójstwo w wieku pięciu lat. Pani Amelia cały czas żyje, ale nie mam pojęcia gdzie jest.- Paweł poczuł dziwne przerażenie. Te wszystkie wypadki i śmierci nie mogły zdarzyć się w jednym budynku przypadkiem. W jego głowie pojawiło się kolejne pytanie, które od razu zadał:
- A czy w tej pani Amelii było coś niezwykłego? Coś dlaczego ten budynek jest taki a nie inny?
- Trafne pytanie- tutaj mężczyzna uśmiechnął się- Owszem, była ona uważana w Kunicach za czarownice. Ludzie mówili, że rzuciła na dom urok zaraz po tym jak postawiono tutaj fundamenty.
Paweł wstał, podszedł do czajnika, do którego wlał wodę. Nastawił go na gaz, ponieważ zauważył, że gościowi brakło już herbaty a on sam chętnie by się czegokolwiek napił (najchętniej jakiegoś alkoholu, ale nie miał akurat nic takiego w domu). Odczekał aż woda zaczęła się gotować, zrobił dwie herbaty i od razu wrócił do pokoju.
- Wie pan dlaczego tutaj przyszedłem i dlaczego w ogóle to wszystko panu mówię? Ponieważ poprzedni mieszkańcy szaleli w tym mieszkaniu, później się wynosili i słuch o nich zaginął, a pan jest tutaj już cały tydzień.
- No dobrze. Zauważyłem, że jest coś nie tak. Dziwne głosy a ostatnio jakbym widział czarne postaci, które nie mają twarzy- sam się sobie dziwił, że to powiedział, w końcu naprawdę brzmiało to nieprawdopodobnie.
- Radzę, żeby pan się jak najszybciej stąd wyniósł.- powiedział mężczyzna po czym wstał, ruszył w stronę drzwi i dodał- Do widzenia.
III
W nocy Paweł nie mógł spać toteż wstał i podszedł do komputera. Wszedł do Internetu i w wyszukiwarce „Google” wpisał frazę: „Amelia Humas”. Ku jego całkowitemu zdziwieniu pokazało się bardzo dużo rzeczy na ten temat. Kliknął w pierwszą pozycję, gdzie znajdował się artykuł o treści:
AMELIA HUMAS- czarownica czy zwykły człowiek?
Wszyscy mieszkańcy miejscowości Kunice znają to nazwisko. Ludzie z zewnątrz nie wiedzą jednak dlaczego przez tubylców nazywana jest czarownicą. Wszyscy wiemy, że coś takiego jak czary nie istnieją, jednak mieszkańcu Kunic twardo stawiają na swoim mówiąc: „Ta kobieta jest zła”, „Jak inaczej wyjaśnić te wszystkie wydarzenia związane z mieszkaniem nr 17?”, czy „Jej syn popełnił samobójstwo. Sam bym to zrobił gdybym był dla niej rodziną, albo chociaż musiał z nią mieszkać”.
Po tym jak w 1994 roku mieszkańcy zorganizowali napad na jej dom, pani ta wyniosła się z Kunic i nikt nie wiedział gdzie znajduje się teraz. Nasz portal jednak po raz kolejny okazał się profesjonalnym i dowiedzieliśmy się gdzie przebywa teraz pani Amelia. Otóż mieszka ona w Domowie, niewielkiej miejscowości w Wielkopolsce, gdzie też ją odwiedziliśmy oraz zadaliśmy jej pytanie czy ludzie mają podstawy aby nazywać ją czarownicą. Oto jej odpowiedź: „To wszystko dzieje się przez setki lat. I niech ludzie nie myślą, że jestem jaka jestem dlatego, że sama wybrałam taki los. Otóż nie. Ja od zawsze wierzyłam w uroki czy klątwy. Tak się niestety złożyło, że sama zostałam taką obarczona przez swojego dziadka bardzo dawno temu, jeszcze przed moim urodzeniem. Zawsze prześladował mnie pech i nie wiedziałam dlaczego. Pewnego dnia jednak przyszedł do mnie list. List od dziadka, który nie żył już około 15 lat. Uwierzycie? Właśnie z tego listu dowiedziałam się, ze ciąży na mnie klątwa i że zdjąć ją mogę tylko i wyłącznie rzucając ją na coś lub na kogoś. I wybrałam ten dom. Byłam zła, chciałam, żeby ucierpiał nie tylko jeden człowiek, a wiedziałam, że w moim domu będzie po mnie mieszkać jeszcze trochę ludzi. Czy mogą mnie nazywać czarownicą? Nie, ponieważ nią nie jestem. Do Kunic już nigdy nie wrócę. Wiecie, że ludzie tam chcieli spalić mnie na stosie jak to się robiło dawniej czarownicami...?

Po przeczytaniu tego tekstu w Pawle odezwało się coś czego jeszcze nigdy nie czuł, coś podobnego do strachu, jednak było to jeszcze gorsze niż przerażenie. Wstał, odwrócił się do komputera i wtedy to zobaczył. Obok niego stał człowiek. Był cały czarny i nie miał twarzy. Pawła na chwile zamurowało, po czym postanowił jak najszybciej stamtąd uciekać. Przy jego wychodzeniu z mieszkania postać obracała się, coraz szybciej i szybciej, co działało na Pawła tak jakby powoli dostawał obłędu.
Stał na progu przed domem. Swoim wzrokiem obejrzał wieś i od razu poczuł do niej wrogie nastawienie. Cały czas po głowie chodziło mu zdanie: „Wiecie, że ludzie tam chcieli spalić mnie na stosie jak to się robiło dawniej z czarownicami?”. Teraz już wiedział co zrobi. Wsiądzie do samochodu i jak najszybciej złoży wizytę pani Humas.
IV
Jeszcze tej samej nocy wyruszył w drogę, więc rano był już w Domowie. Doszedł do wniosku, że jest to jeszcze bardziej posępna wieś niż Kunice, a na pewno mniejsza. Nie miał więc problemu z dowiedzeniem się gdzie mieszka Amelia Humas, wystarczyło spytać pierwszego lepszego przechodnia i już miał nr domu.
- Kim pan jest?- zapytała Amelia chwile po tym jak Paweł odnalazł jej dom i zapukał do drzwi.
- Paweł Zimek, mieszkam w domu nr. 17 w Kunicach. Wie pani już o co chodzi?
- Niech pan wejdzie.- powiedziała po czym wprowadziło go do niewielkiego mieszkania, w którym mieszkała. Dom ten był tylko jednopokojowy. Pokój ten był złączony z kuchnią. Pani Amelia nie pytała nawet czego się napije, tylko od razu zrobiła mu herbatę, którą po chwili podała.
- Chodzi mi o to, że teraz nie stać mnie na zmianę mieszkania, a jak pani wie w domu którym mieszkam dzieją się dziwne rzeczy. – zaczął rozmowę Paweł.
- A będą działy się jeszcze gorsze. Po tym jak rzuciłam urok na mieszkanie okazało się, że nie robi ono już krzywdy mieszkańcom, ale można powiedzieć, że jest po prostu nawiedzone. Myślę, że pierwsze objawy nawiedzenia pan zdążył już wyczuć.- odpowiedziała.
Paweł od samego poczuł do niej dziwną sympatię. Oczami wyobraźni widział wszystkie przykrości jakie spotykały ją w Kunicach i wcale jej się nie dziwił, że postanowiła zmienić miejsce przebywania.
- Jest jakiś sposób na zrzucenie klątwy z mojego domu?- zapytał, a w jej oczach pojawił się dziwny błysk, który Paweł odczytał jako rozbawienie.
- Owszem. Ale nie wystarczy tak jak w przypadku człowieka zrzucić klątwę na kogoś innego.- teraz na jej twarzy pojawił się uśmiech i Paweł już wiedział, że poprzedni błysk odczytał prawidłowo.- Będziesz musiał zabić człowieka i…
- Co!?- wydarł się Paweł.
- Zabić człowieka i zostawić jego ciało na jedną noc u siebie w domu. Później będzie trzeba ciało z klątwą zakopać. To wszystko- powiedziała.
Paweł nie wiedział dlaczego na jej twarzy widać satysfakcje, jakby to co mu przekazała przyniosło jej wielką ulgę.
- Później klątwy już nie będzie.- dodała.
- I… nikt z wcześniejszych mieszkańców tego domu nie interesował się tym jak to wypędzić?- to pytanie padło z jego ust jakby od niechcenia, po prostu nie uśmiechała mu się perspektywa długiej ciszy i powiedział coś co mu jako pierwsze przyszło na myśl.
- Nie. Nikt wcześniej nie był u mnie z tym problemem. Wydaje mi się, że oni wszyscy powariowali i wcale bym im się nie dziwiła.
- Mam jeszcze tylko jedno pytanie.- rzekł spokojnie- Czy był w Kunicach ktoś kto najbardziej zaszedł pani za skórę? Może ktoś kto najbardziej panią prześladował.
- Owszem, był. Marian Pawiański nagadał wszystkim, że jestem czarownicą i powinno spalić się mnie na stosie. Ale… dlaczego pan pyta?
Paweł jednak nie odpowiedział tylko z dzikim uśmiechem wstał i ruszył w stronę drzwi. Amelia spojrzała w jego stronę i udało jej się dostrzec ten uśmiech i już wiedziała.
- To jego pan wybrał? Mam rację?- spytała po raz kolejny i po raz kolejny nie otrzymała odpowiedzi.
Paweł był już na zewnątrz.
V
Podczas podróży powrotnej bardzo dużo myślał. Zabić człowieka? Ta perspektywa wydawała mu się bardzo daleka i jakby nierealna. Nie jest przecież bandytą. Nigdy nawet nie miał większych problemów z prawem, to niby dlaczego teraz nagle ni z tego ni z owego miałby odebrać komuś życie. Najbardziej dziwiło go jednak to, że wiedział, że jest w stanie to zrobić. „Człowiek poznaje siebie przez całe życie”- pomyślał. „Zrobię to, zrobię to, nie chcę, ale zrobię”- ta myśl towarzyszyła mu niemal przez całą drogę do Kunic.
VI
Kiedy przekroczył granicę miejscowości i znalazł się w Kunicach zaczął się drugi i ostatni etap tej opowieści. Teraz nie zostało mu nic innego, jak tylko działanie. Zostawił samochód na poboczu, wyszedł z niego i ruszył w stronę swojego domu.
Kiedy był już w środku, wszedł do kuchni, gdzie otworzył szufladę. Wyciągnął z niej stary pistolet, który wiele lat temu otrzymał od ojca. „Na pewno się przyda”- powiedział sobie w myślach i wyszedł na dwór.
- Witam. Jestem Paweł Zimek. Mieszkam tutaj od tygodnia, ale nie znam jeszcze wszystkich mieszkańców- przedstawił się pierwszemu lepszemu przechodniowi, którego spotkał i teraz na jego twarzy ponownie pokazał się dziki uśmiech- Może mi pan powiedzieć gdzie mieszka pan Marian Pawiański?-
-Owszem. Jest pana sąsiadem, mieszka po prawo od pana, w domu nr 16.- odpowiedział dziwny mężczyzna, który zrobił na nim nieodparte wrażenie pijaka.
- Dziękuje bardzo.- odpowiedział Paweł i ruszył w stronę samochodu.
Kunice były małą wioską, więc obok swojego mieszkania był już dwie minuty później. Następne dwie minuty zajęło mu dojście do mieszkania sąsiada i zapukanie do drzwi. Kiedy te się otworzyły Paweł doznał krótkiego i lekkiego szoku. Mariuszem Pawiańskim był bowiem człowiek, który odwiedził go niedawno i powiedział mu o tym wszystkim co działo się w jego mieszkaniu. Teraz Paweł nie wiedział już co ma robić. Był wdzięczny temu człowiekowi, w końcu to on pierwszy ostrzegł go, że długo nie da rady mieszkać w swoim domu, ale z drugiej strony czuł do niego dziką nienawiść. Nienawiść, jakby ten człowiek skrzywdził kogoś kto dla niego był bardzo ważny. Dziwiło go to tym bardziej, że skrzywdził tylko panią Amelię, a jej Paweł nie znał niemal w ogóle. Bez zastanowienia rzekł:
- Witam. Mógłbym wejść? Mam do pana jeszcze kilka pytań. – nie wiedział dlaczego postanowił jeszcze chwile udawać, że nic nie wie.
- Proszę.- wpuścił go pan Marian. Jego mieszkanie było niemal zupełną przeciwnością tego co widział u pani Amelii w Domowie. Tutaj znajdowało się bardzo dużo drogich mebli i różnego rodzaju dekoracji.
- Poproszę herbatę.- powiedział Paweł kiedy znaleźli się w kuchni.
Czekał kilkanaście minut zanim woda się zagotowała i pan Pawiański przyniósł mu herbatę.
- Jakie ma pan do mnie jeszcze pytania?
- Kto pierwszy w Kunicach zauważył, że w mieszkaniu nr 17 dzieje się coś dziwnego i kto wpadł na to, że pani Amelia może używać czarów?- samo ostatnie pytanie tak go w tym momencie rozbawiło, że wybuchł głośnym niekontrolowanym śmiechem. Mariusz tylko dziwnie na niego spojrzał, a Pawłowi przez chwile w głowie pojawiła się myśl, którą zwrócił opisał siebie: „Wariujesz chłopie”. Miał rację.
- Chyba nie zdziwi do pana jeżeli powiem, że ja to zauważyłem?- spytał pan Pawiański.- W końcu mieszkam najbliżej.
- Nie. Nie będzie mnie dziwiło, a to dlatego, że już o tym wiem. Wiem też o tym, że to pan wymyślił, że może ona być czarownicą. Wiem także, że pan był pomysłodawcą tego, żeby tą starą kobietę spalić na stosie. Jestem człowiekiem, który uważa, że jeżeli ktoś jest czemuś winny to powinien ponieść za to karę. I pan poniesie swoją karę, panie Mariuszu.- wyciągnął pistolet z kieszeni, spojrzał mu w oczy i wystrzelił zanim ten zdarzył coś powiedzieć.
Bezwładne ciało upadło na podłogę. Paweł wstał, podszedł do niego, spojrzał mu w twarz, obejrzał dziurę, którą zrobił równiutko pośrodku czoła, poczym upadł na ziemię obok niego i rozpłakał się.
„Zabiłem człowieka”- pomyślał zaraz po tym jak odzyskał świadomość. Nie wiedział ile czasu tak leżał w czyimś domu. Równie dobrze mogło to być 10min co 5 godzin lub dłużej. Wstał, zachwiał się i zwymiotował na podłogę. Usiadł na krzesło i zaczął czekać aż nastanie noc i nikt nie będzie już chodził po wsi.
Spojrzał na zegarek: była godzina 23. Podniósł ciało i wyszedł z nim na barkach na dwór. Tak jak przewidywał na wsi nie było nikogo. Jedynym głosem jaki dało się teraz słyszeć było szczekanie psów. Nie miał daleko, toteż za chwilę stał już przed swoimi drzwiami, które otworzył i wszedł do mieszkania.
VII
Na pierwszy rzut oka wszystko było w jak najlepszym porządku, ale kiedy znalazł się w kuchni po raz kolejny doznał szoku. Na samym środku pomieszczenia, na linie przywiązanej do żyrandolu wisiało ciało dziecka. To był młody, nie więcej niż dziesięcioletni chłopiej. Oprócz tego ze wszystkich ścian zlatywała krew, która jednak nie opadała na podłogę. Czegoś takiego Paweł jeszcze nigdy nie widział i doszedł do wniosku, że jest to najgorszy widok jaki kiedykolwiek przeżył. Bez zastanowienia rzucił ciało na podłogę i uciekł z domu.
„Co się wyrabia?”, „Mój dom został opętany przez dziwne moce, a ja zabiłem człowieka, którego ciało zostawiłem na podłodze. Wariuję jak nic”. Te i tysiące innych myśli przelatywały mu przez głowę kiedy siedział na progu przed domem. Dopiero po chwili zauważył, że z podwórka obok przygląda mu się mężczyzna, który wcześniej poinformował go gdzie mieszka Marian Pawiański.
- Co pan tak sam siedzi na progu a nie w domu?- spytał ten człowiek.
- Chciałem posiedzieć na świeżym powietrzu. To chyba lepiej niż jakbym miał gnić w mieszkaniu przed telewizorem, nie sądzi pan?- zapytał Paweł i uśmiechnął się, ale od razu wyczuł, że jest to sztuczny uśmiech.
- No ma pan rację. Ja jestem dokładnie tego samego zdania, że nic tak nie zrobi dobrze człowiekowi jak posiedzenie czy pospacerowanie sobie na świeżym powietrzu. Ja to jednak idę do domu bo mi się strasznie spać chce.
- Dowidzenia. – odpowiedział po raz kolejny nieszczerze Paweł.
Wiedział, że będzie musiał przesiedzieć tutaj całą noc, dokładnie jeszcze brzmiały mu w głowie słowa pani Amelii: „Zabić człowieka i zostawić jego ciało na jedną noc u siebie w domu”. Miał to szczęście, że nie było niemal w ogóle zimno i perspektywa przespanej nocy na progu przed domem wcale nie wydawała się nierealna. Bał się jednak jak zareaguje ktoś kto zobaczy go śpiącego przed domem jak jakiegoś zwykłego pijaka. Najbardziej jednak bał się tego, czy coś z tych rzeczy, które działy się teraz w jego mieszkaniu nie postanowi wydostać się też na zewnątrz. Głos w sercu mówił mu jednak, że to raczej niemożliwe. Położył się, zasnąć jednak nie mógł, ale wcale go to nie dziwiło. Leżał tak rozmyślając niemal do rana, kiedy to na chwile udało mu się pogrążyć w śnie, który trwał jednak nie dłużej niż pół godziny.

VIII
Otworzył oczy, rozejrzał się wokół i dostrzegł, że nikogo nie ma w pobliżu. „Całe szczęście”- pomyślał i wstał. Na niebie było już niemal zupełnie widno. Odwrócił się w stronę drzwi i stał tak patrząc na nie dobre dziesięć minut. W końcu doszedł do wniosku, że musi wejść do środka i zobaczyć co się tam dzieje. Tak też zrobił.
W kuchni wszystko było niemal w idealnym porządku tak jak powinno być. Ciała dziecka wiszącego na żyrandolu już nie było, krew ze ścian także zniknęła nie pozostawiając po sobie najmniejszego śladu. Poczuł w sercu dziwną ulgę, która trwała do czasu aż spojrzał na ciało Mariana leżące na podłodze. Chociaż Paweł zrobił tylko jedną niewielką dziurę w głowie to teraz ciało było całe we krwi, jakby ktoś wyżywał się na nim siekierą. Paweł poczuł mdłości, jak najszybciej poleciał do łazienki, gdzie jednak udało mu się przezwyciężyć z nudnościami i nie zwymiotować. Z lekkim strachem, ale i z nadzieją, że wszystko wróci do normy ruszył w stronę kuchni. Nic jednak nie wróciło do normy, ciało nadal leżało tam porżnięte i całe zakrwawione. „Teraz nie pozostało mi nic innego jak tylko zakopać ciało gdzieś gdzie prawie nikt go nigdy nie odkopie, a jeżeli już to wiele lat po tym wydarzeniu, jak ja już nie będę żył”- pomyślał. Nie chciał trzymać ciała w domu, ale też wiedział, że jeżeli teraz będzie szedł z nim przez wieś to jak nic ktoś go zobaczy. „I kolejny problem doszedł mi do niemałej już kolekcji”- kolejna myśl ukazała mu się w głowie. Wyjrzał przez okno, rozejrzał się czy w pobliżu nie ma nikogo, to samo zrobił przy drugim oknie i przy pozostałych. Nie było nikogo. Ryzyko jednak pozostawało, a on należał do ludzi, którzy nie lubili ryzykować, tym bardziej w tak poważnych sprawach jak ta.
-Kurwa!- krzyknął- Co ja najlepszego zrobiłem? Wystarczyło wynieś się stąd zaraz jak zauważyłem, że coś się pierdoli. Zaczynam już nawet sam do siebie gadać, wariuję jak nic.
Podszedł do ciała, przyjrzał się mu i ku jego uldze tym razem nie poczuł mdłości. Ukucnął, podniósł ciało i wywlekł pod drzwi, które za chwile otworzył. Z tej perspektywy też nie zauważył nikogo kto mógłby mu się przyglądać i w tym momencie wpadł na znakomity pomysł. Postanowił ciało zanieść powrotem do mieszkania, tam zostawić przy oknie z drugiej strony domu, następnie iść po samochód i objechać dom wokół, podjechać pod okno gdzie zostawił ciało, znowu wejść do domu, wyrzucić ciało przed okno, wrzucić do samochodu i wywieźć gdzieś daleko do lasu, gdzie mógłby je zakopać.
Po wykonaniu wszystkiego w takiej kolejności jak wcześniej obmyślił wsiadł do samochodu, odpalił go i ruszył w drogę. Wiedział, że na razie musi tylko jak najszybciej wydostać się z Kunic, później pomyśli gdzie wywieźć i zakopać ciało.
IX
Nie znał jeszcze dokładnie okolic (w końcu mieszkał tutaj dopiero od tygodnia), więc skorzystał z mapy, która wskazała mu, że niecałe pięć kilometrów na wschód od Kunic znajduje się wielki las. „Idealne miejsce”- pomyślał.
Dojechanie do tego lasu zajęło mu bardzo niewiele czasu. Dokładnie pięć minut później był już na miejscu. Wysiadł, wyciągnął martwego Mariana, przełożył sobie go przez ramię i ruszył w głąb lasu. Wiedział, że nie może go zakopać gdzieś na samym początku, musiał wejść dość głęboko, aby ktoś nie zauważył świeżo podkopanej ziemi i nie zaczął węszyć. Szedł więc naprawdę długo aż znalazł takie miejsce, gdzie trudno było się dostać, ponieważ ze wszystkich stron otoczone było niewielkimi, ale za to bardzo gęsto rosnącymi drzewami, które zdobiły bardzo szeroko rozchodzące się gałęzie. Położył trupa na ziemi i przyjrzał mu się dokładnie.
- Żegnaj kolego. Muszę Ci przyznać, że wydawałeś się miłym kolesiem. – powiedział i nieświadomie z oczu poleciała mu łza. Po chwili wziął się do kopania dołu.
Pół godziny później dół był już zakopany, a Paweł klęczał przed nim i płakał.
- Zabiłem człowieka- powiedział, „I do tego zakopałem go w lesie gdzie nikt chyba nie zagląda”- dodał w myślach. Po dłuższej chwili wstał i ruszył w stronę wyjścia z lasu. Chociaż bardzo się starał to nie dawał rady nie oglądać się za siebie. Z jednej strony brzydził się swojego czynu, z drugiej natomiast czuł satysfakcję i radość, że znalazł takie miejsce, że tego grobu raczej nikt w najbliższym czasie nie znajdzie.
Zaraz po tym jak znalazł się przy samochodzie ruszył w stronę Kunic i zaplanował sobie, że jak kiedykolwiek ktoś spyta go czy nie widział ostatnio Mariana Pawiańskiego to będzie odpowiadał, że ostatni raz widział go wtedy, kiedy spotkał go po tym jak przechodzień wskazał mu drogę do jego mieszkania.. Plan wydawał się raczej mało genialny, ale Paweł wiedział, że raczej nic lepszego nie zdoła wymyślić.
X
Pierwszego dnia po zabójstwie nie działo się nic. Drugiego także. Trzeciego dnia wydawało mu się, że w głowie słyszy głos, który bardzo przypominał głos właśnie pana Mariana Pawiańskiego. Czwartego i piątego dnia znowu spokój. Szóstego dnia głos towarzyszył mu niemal przez cały czas, natomiast siódmego kilka razy w lustrze lub drzwiach widział postać Mariana. Wtedy wiedział już, że oszalał…
KONIEC
Odpowiedz
#2
Cytat:Nie wiedziałem nawet, że nawet to mam.
Ekhem... kiepsko zaczynasz.

Cytat:jakieś dziwne postaci
A nie lepiej "dziwne postacie" ?

Cytat: Nie wiedział czy z nim jest coś nie tak i traci rozum czy rzeczywiście opętało go coś dziwnego. Głosy dało się jeszcze wyjaśnić przemęczeniem, ale na to że w drzwiach czy lustrze kilka razy widział jakieś dziwne, ciemne postaci bez twarzy nie było żadnego racjonalnego wyjaśnienia.
"Czy jest z nim coś nie tak", "czy też rzeczywiście opętało go coś dziwnego". I jeszcze coś - ponownie "postacie", a nie postaci.

Cytat:Mieszkam obok, co naprawdę jest dla mnie ciężkie, ale nie stać mnie na zmianę mieszkania.
Kiepsko mi to zdanie brzmi. Radzę je nieco pozmieniać.

Cytat:czego skutkiem było złamanie kręgosłupa i niemal natychmiastowa śmierć

Złamanie kręgosłupa można przeżyć. Zmień na skręcenie karku, albo coś takiego.

Cytat: Ktoś złamał rękę, inny nogę, jednemu nawet jakaś maszyna urwała rękę.
Powtórzenie "rękę".

Cytat:oraz jej mały synek Zdzisiek, który pięć dni po wprowadzeniu się popełnił samobójstwo w wieku pięciu lat.
Pięcioletni samobójca ? To raczej mało prawdopodobne. Lepszy byłby nieszczęśliwy wypadek.

Cytat:ponieważ poprzedni mieszkańcy szaleli w tym mieszkaniu, później się wynosili i słuch o nich zaginął, a pan jest tutaj już cały tydzień.
"wynieśli", a nie "wynosili".

Cytat: Po przeczytaniu tego tekstu w Pawle odezwało się coś czego jeszcze nigdy nie czuł, coś podobnego do strachu, jednak było to jeszcze gorsze niż przerażenie.
"Po przeczytaniu tego tekstu w Pawle odezwało się coś, czego jeszcze nigdy nie czuł. Coś podobnego do strachu - jednak, o wiele gorsze" - czy coś w ten deseń.

Cytat:Stał na progu przed domem. Swoim wzrokiem obejrzał wieś i od razu poczuł do niej wrogie nastawienie.
"Stał na progu swojego domu. Przed sobą widział wieś." To o wrogim nastawieniu to w ogóle wyrzuć...

Cytat:już miał nr domu.
numer, nie nr - skrót niepotrzebny.

Cytat: powiedziała po czym wprowadziło
wprowadziłA

Cytat: skrzywdził kogoś kto dla niego był bardzo ważny. Dziwiło go to tym bardziej, że skrzywdził
Powtórzenie.

Opowiadanie nieco makabryczne... ale to fajnie. Lubię takie. Niestety - to jedyne co mi się w nim podobało. Kiepskie sformułowania, sporo błędów, wyjątkowo mało odkrywcza fabuła (nawiedzony dom... no dajcie spokój...), wspólczesna osoba, która "dziennikarzowi" się przyznaje że wierzy w czary itd.... no przepraszam bardzo... Póki co, popełniasz wciąż te same błędy co w Lesie. Przed opublikowaniem, daj komuś do sprawdzenia. Na przykład mnie. Z przyjemnością wynajdę błędy i poradzę ci, jak je naprawić. A dzięki temu twoja następna praca będzie o wiele lepsza. Jeśli się na to zdecydujesz - to radzę się pośpieszyć bo po zakońćzeniu będe miał znacznie mniej czasu.
Cała moja twórczość, z której jestem zadowolony:
Na zwłokach Imperium[fantasy]
I to jest dokładnie tak smutne jak wygląda.

Komentuję fantastykę, miniatury i ewentualnie publicystykę, ale jeśli pragniesz mego komentarza, daj mi znać na SB/PW. Z góry dziękuję za kooperacje Tongue
Odpowiedz
#3
Przepraszam za szczerość, ale to najsłabsze opowiadanie, jakie czytałem w ostatnich kilku miesiącach. Bardzo przewidywalne, naiwne, wybitnie nieżyciowe i mało prawdopodobne.
Będę czepiał się dalej:
Pawła na chwile zamurowało, po czym postanowił jak najszybciej stamtąd uciekać. Przy jego wychodzeniu z mieszkania

"po czym postanowił"? trudno w szoku o stawianie postanowień dotyczących ucieczki
Przy jego wychodzeniu z mieszkania
Dziwne to jakieś. A gdyby tak po prostu "gdy wychodził z mieszkania"

nie więcej niż dziesięcioletni chłopiej
chłopiec

jeszcze nigdy nie widział i doszedł do wniosku
podobnie jak wyżej - tam postanowił, a tu doszedł do wniosku...

wynieś
wynieść

Popracuj jeszcze nas swoimi tekstami.
One sick puppy.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości