Forma powieści wojennej
#1
Witajcie!

Chciałbym was zapytać, co myślicie o takim moim dylemacie, który wystąpił, gdy zacząłem ostatnio pisać swoją nową książkę.

Będzie ona nosić tytuł "Ostatni syn caratu" i traktować o żołnierzu Armii Czerwonej, który w duchu i przed przyjaciółmi deklaruje się jako antykomunista - nic dziwnego, jego ojciec, były oficer białej armii, został rozstrzelany przez bolszewików za "zdradę". Ale nie w tym rzecz. To jest treść, a ja mam problem z formą.

Chodzi o to, że zamierzam zastosować w tej książce formę "mieszaną" - większość treści będzie stanowiła tradycją narracja trzecioosobowa równoległa do wydarzeń II wojny światowej, ale wiele ma być w powieści fragmentów typu wspomnienia - siada sobie przy wódce, pardon, przy kawie, weteran z historykiem i nawija o dawnych czasach.

Taka forma ma swoje zalety - zaskakuje czytelnika przeniesieniem akcji w niespodziewanym momencie do współczesności i przedstawia dwa spojrzenia na ważne sprawy - te świeże i spontaniczne, oraz te z dystansu; a ponadto urozmaica książkę, dodaje do błota radzieckich okopów jakąś alternatywę w postaci ciepłego domu gdzieś w putinowskiej Rosji. Jednocześnie jednak przeplatanie z główną fabułą "wspominek" zabiera autorowi najważniejszy atut i "wzmacniacz emocji" jaki mają powieści wojenne (a którym to ten gatunek przeważa nad pozostałymi Smile ), czyli niewiedza czytelnika aż do ostatniej strony, czy główny bohater przeżyje przedstawione wydarzenia. No i czy nie jest to aby zbyt brutalne odciąganie czytelnika od fabuły, czy nie rozprasza uwagi?

Bardzo cenna będzie dla mnie opinia was jako potencjalnych czytelników.

Pozdrawiam serdecznie,
niejaki Lelek.
Odpowiedz
#2
Osobiście nie przepadam za lekturą tego typu, ale z czysto technicznego punktu widzenia, to ciekawy zabieg. Książka (nie za duże słowo? Jaką planujesz objętość?) nie będzie monotonna, ciekawiej będzie się czytać. Daje Ci to również możliwość przedstawienia niektórych wydarzeń (być może kluczowych dla fabuły? Albo historii?) bardziej obiektywnie - a nie tylko z punktu widzenia głównego bohatera. Do tego weteran wcale nie musi być głównym bohaterem, może to być, nie wiem, jego najlepszy przyjaciel. I jeśli dobrze poprowadzisz narrację to wcale nie musi być wiadomo czy główny bohater przeżył.

Oczywiście pisanie w ten sposób wymaga o wiele więcej pracy, planowania i znajomości warsztatu i różnych "sztuczek" stylistycznych, żeby nie wyszła lipa. Ambitny projekt, życzę powodzenia!
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#3
Jak Root napisał, forma mieszana będzie na pewno ciekawsza, ale i trudniejsza, co by ładnie to powychodziło. Ostatnio miałem zbliżony dylemat Wink

Nie zgodzę się jednak, że tracisz tutaj niewiedzę czytelnika. Formy możesz mieszać w dowolnych momentach, np. na początku i końcu rozdziału w stylu pamiętnikowym/przywódczanym. Historię w tej formie opowiadasz tylko do pewnego momentu i stopujesz. Jeżeli grywasz w gry komputerowe, polecam Alpha Protocol. Co prawda inny środek wyrazu (nieliteracki), ale tu mi chodzi właśnie o ten sposób opowiadania:

Gada sobie w sali (wyglądającej na salę przesłuchań) dwóch facetów, wyciągając z siebie wzajemnie informacje w dosyć intrygującym dialogu. Każdy taki dialog jest wstępem do większego etapu gry i w czasie rozmowy dowiadujesz się jedynie małych, bardzo ogólnych fragmentów o co chodziło. Baaa... nawet gdybyś nie grał w tą planszę, nie miałbyś większego pojęcia o co lata, masz jedynie poszlaki, gdzie to Cię zaprowadzi.

Taka forma ma podsycać krew, a pikanterię walisz w trzeciej osobie rozjaśniając czytelnikowi pole widzenia... które wcześniej zakryłeś dość grubą kurtyną z niewieloma dziurami.


Mam nadzieję, że moja wypowiedź ma jakiś sens Big Grin


PS. Czy aby na pewno "książka" to dobre określenie? Oczywiście nie mam pojęcia jak piszesz, ani co już kiedyś napisałeś (a po tym Twoim pomyślę widzę, że całkiem poważnie to robisz), ale ja ośmielam się książką nazywać dopiero utwór wydrukowany...
Odpowiedz
#4
Dziękuję za ciekawe odpowiedziWink

Widzę że największe kontrowersje wzbudziło słowo "książka", czego się akurat nie spodziewałem Tongue Cóż, jeżeli chodzi o pierwsza odpowiedź, to trudno mi w tej chwili dokładnie ustalić. Wstępnie ustaliłem sobie taki plan sześcioletni, jak już w tej tematyce jesteśmyWink, który zakłada stron 400 formatu wordowskiego, czyli A4. Myślę, że to nie za dużo, bo temat jest dość obszerny nawet jeżeli brać pod uwagę sam tylko fakt rozmiaru i skomplikowania przedstawionych bitew - planuję Stalingrad, Kursk, Bagration i Berlin, ale to już raczej sprawa na forum historyczne. Tak więc megabajtów oszczędzać nie będę - jeżeli stuknie z 600 storn, to podzielę powieść na dwie części. No wiem po prostu i le tego wyjdzie, ale jednot jest pewne - strony A4 liczone będą w setkach.

Co do drugiej odpowiedzi - no cóż, to oczywiście tylko twoja prywatna decyzja, co nazywasz książką. Myślę że maszynopis będzie terminem niekontrowersyjnym Big Grin Ja "swoją" literaturę traktuję faktycznie poważnie i myślę na serio o wydaniu swoich powieści. Ale rynek bezlitosnym bywa.
Jak piszę? Nie wiem, poza tym nie mi takie opinie wydawać. Wstawię niedługo jakiś dłuższy fragment na forum, to będziesz mógł sobie wyrobić własne zdanie. O czym piszę? Jedna powieść jest o rozgrywkach politycznych ze znamienitego marca 1953 roku (fabuła za silnym tle historycznym), druga to mini-powieść o alternatywnym przebiegu kampanii śródziemnomorskiej w IIWŚ, a trzecia o współczesnej, fikcyjnej naturalnie wojnie polsko-białoruskiej. Niestety wyprzedził mnie jakiś Vladimir z War Booka. Angry
Odpowiedz
#5
Mam nadzieję, że nie dotknąłem moją wypowiedzią, bo i nie to moim zamiarem. Wink Widzę, że poważnie podchodzisz do swoich utworów (zresztą jak i ja do tych... większych?, tyleż tylko, że nie będę nawet próbował publikacji) dlatego czekamy na coś Twojego. Zaś za Twoje ambitne plany trzymam mocne kciuki Wink
Odpowiedz
#6
Sposób narracji o którym mówisz bardzo przypomina mi jednego z mistrzów gatunku - Jacka Higginsa Smile Osobiście coś takiego bardzo mi się podoba, jednak może być nieco trudne do napisania, a jeszcze trudniej zawiązać to tak, aby czytelnik siedział całą głową w książce Big Grin
Cóż, tak jak Zguba stwierdzam, że bardzo poważnie podchodzisz do swoich prac - i dobrze, jeżeli masz zamiar coś wydać to wg. mnie takie nastawienie jest odpowiednie.
Czekam na twoje prace umieszczone na forum, bo widzę, że wszystkie twoje powieści są na bardzo silnym tle historycznym - to mi się podoba Smile Życzę powodzenia w pracach Smile
Masssssakra.

[Obrazek: 29136-65e26c5e68f2a8b1dc4d3c4283a1bf34..gif]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości