Dialogarnia
#16
Danek odwrócił się natychmiast. Drzwi, pomyślał gdy tylko się otwarły i do pomieszczenia wsunęła się kolejna osoba. DRZWI! Trzymaj za klamkę! , jego myśli krzyczały, lecz z ust nie wydobył się żaden dźwięk. Gdy drzwi zamknęły się z cichym kliknięciem, nie było już wyjścia.
- Ech - westchnął napotykając pytające spojrzenie nowego gościa - Następnym razem trzeba szybciej reagować.
#17
Nieznajomy podszedł do okna.
- No a co mam niby widzieć? Ulica. Skrzyżowanie, sygnalizacja świetlna. No i korek przy okazji. Dlaczego pytasz? Ludzie, co wy tak z tymi telefonami?... Problem z zasięgiem? Mój telefon ciągle gubi zasięg, ale da się z tym żyć, hy hy.
Widząc miny chłopaków, zrobiło mu się głupio. Nie wyglądali, jakby byli w nastroju na głupawe pogawędki.
#18
- Widzisz ulicę? Co stoi na chodniku bliżej nas, jaki samochód? Taki bardzo stary mercedes, szary, pordzewiały w kilku miejscach? Widzisz bilboard dalej? Te znaczki zamiast tekstu? - Danek zadawał coraz to nowe pytania i nie był pewny czy jego rozmówca połapie się o co w tym wszystkim chodzi, więc zastopował. Serce zaczynało mu bić coraz mocniej. To naprawdę nie wyglądało za dobrze, a za 15 minut miał pisać kolokwium z Rachunku Wyrównawczego. Jak ja wytłumaczę tej kobiecie, że utknąłem w przestrzeni międzywymiarowej w wydziałowej bibliotece, pomyślał gorzko.
#19
- No widzę ulicę. Ale poza autami stojącymi w korku na światłach, nie ma tu innych samochodów. A już na pewno mercedesa tu nie ma. Człowieku, gdzie Ty tu widzisz bilboard ze znaczkami?... Tak w ogóle to co jest grane? Dlaczego wszedłem tu, a wyjść już się nie da? I co się stało z księgarnią? Wczoraj jeszcze tu była...
#20
- Biblioteka wczoraj też tu była. - odparł Danek ponuro - Nie wiem co tu jest grane, ale chciałem oddać książki do wydziałówki, a znalazłem się w tym pokoju. W sumie byłem w niej tylko raz na początku semestru, ale nie przesadzajmy, nie mogła się aż tak zmienić... Swoją drogą też nie wiem czemu jesteśmy zamknięci, skoro ty normalnie wszedłeś. Szedł ktoś za tobą, kto mógłby nas tu zatrzasnąć? Jestem Danek, tak poza tym. Malbert, no i jak z tą moją komórką, uruchomiłeś ją?
#21
- Yyy. Raczej nie. Na pewno z twoją komórką wszystko w porządku? - zwrócił telefon Dankowi. - Poza tym jeszcze przed chwilą była tu buda mojego psa, więc tym bardziej nie rozumiem...
- A tak w ogóle to jestem Malbert - zwrócił się do nowego.
Masssssakra.

[Obrazek: 29136-65e26c5e68f2a8b1dc4d3c4283a1bf34..gif]
#22
- Moja komórka miała prawie pełną baterię. Nigdy nie rozładowała mi się w ciągu kilkunastu minut. Na szczęście ma jeszcze gwarancję hy hy - uśmiechnął się cierpko. - Panowie, jak tak dalej pójdzie to proponuję ewakuację przez okno.
#23
- Ja jestem Disaster. Dis. Nikt za mną nie szedł... - to powiedziawszy, zamyślił się na chwilę. Nasępnie wrócił do drzwi. Szarpnął za klamkę. Oczywiście zrobił to na darmo. Jego uwagę zwróciła dziurka od klucza. Zamek w drzwiach był z tych starszych, taki z dziurką, przez którą można było zajrzeć. Zajrzał więc.
- Panowie, tu jest na prawdę coś nie tak... Za drzwiami jest jakiś korytarz. Powinna być ulica...
#24
- Korytarz? Daj spojrzeć! - Malbert dorwał się do zamka i spojrzał. Na zewnątrz rzeczywiście widział korytarz.
- To dziwne... Chyba jedyna rzecz, którą wszyscy postrzegamy tak samo. Spróbuję otworzyć okno... - chłopak przeszedł przez pokój i pociągnął klamkę. Wypadła z zawiasów. - Widzieliście to?
Masssssakra.

[Obrazek: 29136-65e26c5e68f2a8b1dc4d3c4283a1bf34..gif]
#25
-Urwał... Moment...Korytarz? - Danek zapuścił żurawia do zamka - Rzeczywiście! Może to nawet wyjście do mojego wydziału. Tam przecież był korytarz... To okno nie wygląda na solidne skoro klamki z niego wypadają. Może w takim razie zrobimy ściepę na nowe a to rozwalimy?
#26
- Co z tego, że widzimy ten korytarz, skoro doskonale wiemy, że nie powinno go tam być? Bo nie wiem, jak wy, ale ja tu wszedłem z ulicy, a nie z korytarza.
Dis patrzył na zdziwionego Malberta z klamką od okna w ręku, ale myślami był wciąż przy drzwiach. Oglądał je dokładnie.
- Nawet nie mamy możliwości ich wyważyć, zawiasy są po wewnętrznej stronie..Dobra, rozwalajmy to okno.
#27
Zdziwiony Malbert wyrzucił w końcu klamkę za siebie.
- Panowie, ale czy to ma sens? Każdy z nas znalazł się tu z innego miejsca, nie wiadomo dlaczego i jak. Każdy z nas widzi za oknem również co innego, więc gdzie znajdziemy się gdy wybijemy okno?
Masssssakra.

[Obrazek: 29136-65e26c5e68f2a8b1dc4d3c4283a1bf34..gif]
#28
- Nigdzie się nie znajdziemy, bo go nie wybijemy - odparł Dis. - Obstawiam, że szyby się nie da wybić.
Podniósł klamkę i z całej siły cisnął nią w okno. Metalowy przedmiot nie zdołał rozbić szyby. Uderzył w nią, po czym upadł na podłogę. Dis spojrzał znacząco na towarzyszy.
#29
- Więc nie ma to sensu. Panowie, może usiądźmy, pozmawiajmy jak ludzie... - chłopak usiadł na zimnej posadzce. - Skąd jesteście?
Masssssakra.

[Obrazek: 29136-65e26c5e68f2a8b1dc4d3c4283a1bf34..gif]
#30
- Ludzie... - zaczął Danek, lecz zamilkł po chwili, bo wiedział, że nie ma żadnych pomysłów na rozwiązanie ich zgoła beznadziejnej sytuacji. Rozejrzał się po wnętrzu pokoju, po czym walnął się na fotelu. - Panowie, w takim razie mam inny pomysł. Co prawda, miałem z tym poczekać do wieczora, ale w obecnej sytuacji... - Stuknęło szkło. Danek jednym ruchem wyjął półprzezroczystą flaszkę z dna plecaka. Napis na etykiecie głosił "syrop malinowy", lecz zawartość nie potwierdzała tego stanu rzeczy. - Bananówka domowej produkcji. Przepraszam, że tak niekulturalnie, ale nie mam kieliszka. - podał odkręconą flaszkę najbliżej siedzącemu Malbertowi.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości