30-11-2013, 15:43
Stare, klasyczne science fiction.
Przyjemnie, gładko się czytało. Maiłem dużo ciekawych skojarzeń, fajna też była zabawa przy wyłapywaniu pewnych powiązań. Kojarzyło mi się z latami 60 - tymi i 70 - tymi, jakbym czytał Nivena i te sprawy.
Typowe loty nadprzestrzenne, nie opisałeś ich szczegółowo, ale podejrzewam, że miały mieć podobną zasadę jak w star treku, chociaż z początku czułem, że mogłeś inspirować się Diuną, ale to zupełnie inny typ zakrzywiania przestrzeni. Sam Lem nigdy nie odważył się na loty szybsze jak światło, i dla mnie takie loty w tego typu literaturze są podejrzane.
Bardzo szczegółowo przemyślane dzieło, głowiłem się, ale nie wyłapałem jakichś nielogiczności, a tam gdzie coś mogłoby wzbudzać podejrzenie, pominąłeś opisy, jak na przykład z podróżami kosmicznymi, ale to w porządku, zalewanie technicznym opisem na dłuższą metę nie jest dobre, niektóre rzeczy można wziąć na wiarę.
Bardzo podobał mi sie żargon techniczny i nazwy. Dobrze przemyślane pod względem budowy świata jak i prowadzonej intrygi. Znowu fajnie kojarzyło się z Diuną, gdy wziąłeś pod uwagę politykę, ekonomię i konflikty. Myślałem, że to będzie prosta sprawa, dwóch się bije to trzeci korzysta, a tu fabularny twist. Trochę mi się też kojarzyło z fajnymi grami, jak Halo, albo Supreme Commander.
Niekoniecznie miałem jakieś uwagi, ale zastanowił mnie motyw zasiedlania. Czy przyjąłeś koncept, że terraformowanie planety będzie trudniejsze od podroży międzygwiezdnych i wyszukiwaniu planet z odpowiednią atmosferą? To zależy w jaka stronę pójdzie technologia, czy to jest w stylu, że jak dzisiaj, łatwiej nam polecieć w kosmos, niż popłynąć na dno oceanu?
Dlatego zastanawiałem się czy nie lepiej byłoby ludzkości dolecieć do najbliższych nam gwiazd jak potrójny układ Alfa Centauri( ale chyba nie wspomniałeś, że najbliższa ziemi w tym układzie jest Proxima Centauri, a to ważne bo nakierowałeś czytelników, że układ Draconis jest oddalony o około 20 lat świetlnych, o ile dobrze zrozumiałem, ale bez konkretnej gwiazdy, bo odległości między nimi są mega olbrzymie, sama Proxima znajduje się 4,3 roku świetlnego od nas, tak na oko.), czy Syriusz, ale o tym już wspomniałeś pod koniec, czym rozwiałeś moje wątpliwości.
Musiałeś długo nad tym siedzieć, bo rzecz jest szczegółowa i przemyślana i z szacunkiem dla klasyki. Tylko jak się czyta takie teksty to jest jakiś żal, bo prawdopodobnie ludzie nigdy nie zdołają urzeczywistnić takie marzenie, jak loty kosmiczne. Jest duże prawdopodobieństwo, że w naszej planecie są setki tysięcy myślących, inteligentnych istot, ale nie ma szans żebyśmy się spotkali, za duże odległości. Prawie nie możliwe żeby te istoty miały technologie podobną do naszej, a nawet jeśli, nie widzieli by sensu wysyłać sygnału, bo czas jest powiązany z przestrzenią, tak biegnie światło, więc widząc nas z najbliższych gwiazd zobaczyli by zamki warowne i rycerzy, tym bardziej niemożliwe wydaję sie żeby tyle lecieli żeby nas porywać, badać i wycinać znaki na polach.
Opowiadanie było bardzo fajne i porządne. Pozdrawiam.
Przyjemnie, gładko się czytało. Maiłem dużo ciekawych skojarzeń, fajna też była zabawa przy wyłapywaniu pewnych powiązań. Kojarzyło mi się z latami 60 - tymi i 70 - tymi, jakbym czytał Nivena i te sprawy.
Typowe loty nadprzestrzenne, nie opisałeś ich szczegółowo, ale podejrzewam, że miały mieć podobną zasadę jak w star treku, chociaż z początku czułem, że mogłeś inspirować się Diuną, ale to zupełnie inny typ zakrzywiania przestrzeni. Sam Lem nigdy nie odważył się na loty szybsze jak światło, i dla mnie takie loty w tego typu literaturze są podejrzane.
Bardzo szczegółowo przemyślane dzieło, głowiłem się, ale nie wyłapałem jakichś nielogiczności, a tam gdzie coś mogłoby wzbudzać podejrzenie, pominąłeś opisy, jak na przykład z podróżami kosmicznymi, ale to w porządku, zalewanie technicznym opisem na dłuższą metę nie jest dobre, niektóre rzeczy można wziąć na wiarę.
Bardzo podobał mi sie żargon techniczny i nazwy. Dobrze przemyślane pod względem budowy świata jak i prowadzonej intrygi. Znowu fajnie kojarzyło się z Diuną, gdy wziąłeś pod uwagę politykę, ekonomię i konflikty. Myślałem, że to będzie prosta sprawa, dwóch się bije to trzeci korzysta, a tu fabularny twist. Trochę mi się też kojarzyło z fajnymi grami, jak Halo, albo Supreme Commander.
Niekoniecznie miałem jakieś uwagi, ale zastanowił mnie motyw zasiedlania. Czy przyjąłeś koncept, że terraformowanie planety będzie trudniejsze od podroży międzygwiezdnych i wyszukiwaniu planet z odpowiednią atmosferą? To zależy w jaka stronę pójdzie technologia, czy to jest w stylu, że jak dzisiaj, łatwiej nam polecieć w kosmos, niż popłynąć na dno oceanu?
Dlatego zastanawiałem się czy nie lepiej byłoby ludzkości dolecieć do najbliższych nam gwiazd jak potrójny układ Alfa Centauri( ale chyba nie wspomniałeś, że najbliższa ziemi w tym układzie jest Proxima Centauri, a to ważne bo nakierowałeś czytelników, że układ Draconis jest oddalony o około 20 lat świetlnych, o ile dobrze zrozumiałem, ale bez konkretnej gwiazdy, bo odległości między nimi są mega olbrzymie, sama Proxima znajduje się 4,3 roku świetlnego od nas, tak na oko.), czy Syriusz, ale o tym już wspomniałeś pod koniec, czym rozwiałeś moje wątpliwości.
Musiałeś długo nad tym siedzieć, bo rzecz jest szczegółowa i przemyślana i z szacunkiem dla klasyki. Tylko jak się czyta takie teksty to jest jakiś żal, bo prawdopodobnie ludzie nigdy nie zdołają urzeczywistnić takie marzenie, jak loty kosmiczne. Jest duże prawdopodobieństwo, że w naszej planecie są setki tysięcy myślących, inteligentnych istot, ale nie ma szans żebyśmy się spotkali, za duże odległości. Prawie nie możliwe żeby te istoty miały technologie podobną do naszej, a nawet jeśli, nie widzieli by sensu wysyłać sygnału, bo czas jest powiązany z przestrzenią, tak biegnie światło, więc widząc nas z najbliższych gwiazd zobaczyli by zamki warowne i rycerzy, tym bardziej niemożliwe wydaję sie żeby tyle lecieli żeby nas porywać, badać i wycinać znaki na polach.
Opowiadanie było bardzo fajne i porządne. Pozdrawiam.