Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Przymierzalnia losu (studium przypadku)
#27
Nataszo, zgadzam się co do zdefiniowanego przez Ciebie kierunku chronologii, ale bynajmniej nie kulturalnej. Obie wymienione przez Ciebie Venus to właśnie przejaw męskiego zachwytu, bo tylko taki liczy się w kontekście gatunku. Czy Twoja pierwsza bohaterka coś przegrała? Ma gromadkę dzieci, które przynajmniej w połowie dziedziczą jej geny. Z czysto ludzkiego i ewolucyjnego punktu widzenia to sukces. Czy przegrała jako kobieta? Jeśli nawet tak, to na własne życzenie (wszak w młodości była "panią tego świata" - w pewnym sensie to ona dokonała wyboru, mimo iż miała co do niego wątpliwości) co ją spętało? Czemu druga bohaterka odrzuciła to wszystko? Bo wszyscy faceci wydłubują bród spomiędzy palców u nóg? Bo znienawidziła tego jednego nie za ten fakt, tylko za to, że wspólnie podjęli błędna decyzję?
Owe standardy męskiego zachwytu zmieniają się wraz ze środowiskiem, od obfitej matrony, płodnej i pulchnej będącej symbolem przetrwania gdzieś tam w mrokach czasu, gdy i potomstwo i jedzenie było przejawem dobrobytu. Po szczupłą i smukła ozdobę, gdy świat zmienił się na tyle, że ludzie mogli się zmienić? To nie jest kierunek myśli, tylko czasu. Jeśli kiedyś świat znowu stałby się taki jak tysiące lat temu, Venus Willendorfu stanie się piękna w oczach tych którzy jej potrzebują. Zmieni się bowiem najważniejsza rzecz, "koszt" uzyskania owego pożądanego w danej chwili wyglądu. Świadczący o sile danej osoby, o zdolności i, co chyba ważniejsze, o możliwości poniesienia owego kosztu.
Ale oczywiście to Twoje opowiadanie. A ja wciskam tylko moje trzy groszeBig Grin
Just Janko.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: Przymierzalnia losu (studium przypadku) - przez Janko - 16-03-2012, 17:46

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości