1. Analiza "Prologu"
Mamoooooooooo!
Będę płakał!
A gdzie te 6 minut później?
Plus za imię.
Że co robił?
Ja Cię! Dupną go?! Jest eskortowanym więźniem? Dostanie się w ręce mafii?
Aha.
A wcześniej czekał niepewnie? Czyli może jednak coś tu z dupnięciem będzie.
Kolokwializm mocno skwierczy.
Tylko ja mam wrażenie, że samoloty różnią się od autobusów także tym, że mają zamknięte bagaże?
Przepraszam, ale zacząłem się śmiać.
To jakby złodzieje wtargnęli do banku z tekstem: apelujemy o spokój!
Albo mi się wydaje, albo czas się nieco skuśkał. Chce, czyli on dalej chce, chociaż już spacerował?
mieście się teraz się udawał się on się.
Czyli jakie? Samochody chodziły zamiast jeździć?
Takie transformers?
Czad.
To na siebie czy na budynki? A może znowu się oglądał się bo on się jest się budynkiem?
Dotąd nie było stać... Skoro czas przeszły to dotąd - czyli do kiedy?
Jeżeli 4,5 mln mieszkańców nie czynią Petersburg wielkim miastem, to Polska, istotnie, wsią stoi.
No to nigdy, czy raz?
Wiesz, to jak w seksie. Niby raz, a prawiczkiem człowiek nie jest.
To brzmi jakby miał odwiedzić ciotkę Tatiany.
<Arche bierze głęboki wdech gotowy na grzyb po atomówce>
Trafiłem, trafiłem!
Zamarł... czyli nie bomba. Gdyby to była bomba, to byłoby umarł!
Julie i ja mamy ze sobą coś wspólnego. Może nie aż tak, ale trochę...
Jeżeli takie formalności są bezsensowne, to żadne nie są sensowne.
No może przymus posiadania w apteczce prezerwatyw, przy przekraczaniu granicy z Rosją.
Tak, to ma sens.
A tutaj składnia się rozsypała.
Wyglądał? Po czym wnioskujesz?
Może po tym, że po prostu leci prosto na prosty budynek?
Czyli jakiś nowy odłam islamu - takie fajne, nowe, przezroczyste chusty... szał!
Tak. Po prostu na pewno zaryzykował rozszczelnienie kadłuba, bo ktoś skowyczał, że ma dzieci.
Ach ta zazdrość...
No, a samolot schował się... gdzieś.
No chyba że jadą samochodem. To pal licho jakieś tam dziury po kulach!
Błagam o przeredagowanie tego fragmentu.
Są? To jaki to czas, *@!#*!?!
Nie dziwę się, skoro nawet popełnia błędy językowe w myśleniu.
Miał nadzieje, że może ominie, może nie ominie...
No i te genialne windy na tysiąc osób, osiągające prędkość nadświetlną - spokojnie zdążą. Jeszcze zdążą się spakować i ustawić w pary.
Czyli zostały same hardcory!
Fajne jest to, że samolot ponoć tak pocina, a jednak ludzie to zdążą wyjść, to uciec, to ostrzec - zadzwonić i powiedzieć komuś: uciekajcie, leci na was samolot!
Co jak co, ale samoloty nie stoją w korkach i nie można liczyć na światła.
Co jak co, ale "chłopcze" od araba jest jak "nigga" od papieża. Tylko w bajkach.
Kogo? Terrorystę? Czy karabin?
Będzie? Czas przyszły już nawet się wkradł?
Jak gdyby nigdy nic oberwał w łeb, zamiast poczęstować bachora ołowiem...
Nie, no super.
2. Zestawienie
3. Podsumowanie
Nic odkrywczego, napisane nic-odkrywczo i w nic odkrywczości.
Ogólnie: brak odkrycia.
4. Plusy i Minusy
Plusy:
Minusy:
OCENA NUMERYCZNA 1-10:
2,5/10
Cytat:Prolog
Mamoooooooooo!
Będę płakał!
Cytat:6 minut wcześniej
A gdzie te 6 minut później?
Cytat:Ethan spoglądał przez okno samolotu.
Plus za imię.
Cytat:Samolot stopniowo zniżał swoją wysokość
Że co robił?
Cytat:i Ethan uświadomił sobie, że to już ostatnie minuty „wolności”.
Ja Cię! Dupną go?! Jest eskortowanym więźniem? Dostanie się w ręce mafii?
Cytat:Mężczyzna nazywający siebie jego wujkiem
Aha.
Cytat:już pewnie czekał na niego na lotnisku Kennedy’ego.
A wcześniej czekał niepewnie? Czyli może jednak coś tu z dupnięciem będzie.
Cytat:Chłopak starał się nie myśleć o tym, że czeka go tydzień u tego psychola.
Kolokwializm mocno skwierczy.
Cytat:Nagle samolotem zatrzęsło i przechyliło w lewo. Z półek spadło kilka bagaży. Ethan zapiął pasy.
Tylko ja mam wrażenie, że samoloty różnią się od autobusów także tym, że mają zamknięte bagaże?
Cytat:Z kabiny ktoś wyszedł. Ethan usłyszał męski głos.
– Proszę państwa… Prosimy o spokój.
Mimo to ludzie zaczęli krzyczeć i po kilku sekundach Ethan dostrzegł dlaczego. Mężczyzna trzymał w ręku karabin.
Przepraszam, ale zacząłem się śmiać.
To jakby złodzieje wtargnęli do banku z tekstem: apelujemy o spokój!
Cytat:Iwan spacerował po Nowym Jorku. W głowie miał ułożony plan, co chce dziś zobaczyć.
Albo mi się wydaje, albo czas się nieco skuśkał. Chce, czyli on dalej chce, chociaż już spacerował?
Cytat:Na pierwszym miejscu figurował Empire State Building i to właśnie w kierunku najwyższego wieżowca w mieście się teraz się udawał.
mieście się teraz się udawał się on się.
Cytat:Ulice nie były takie, jak zawsze sobie wyobrażał.
Czyli jakie? Samochody chodziły zamiast jeździć?
Takie transformers?
Cytat:Nie panowały na nich ogromne korki, ani też tłumy pieszych.
Czad.
Cytat:Oglądał się raz po raz na otaczające go budynki.
To na siebie czy na budynki? A może znowu się oglądał się bo on się jest się budynkiem?
Cytat:W Sankt Petersburgu, z którego pochodził, nie było wieżowców, a jego rodziców dotąd nie było stać,
Dotąd nie było stać... Skoro czas przeszły to dotąd - czyli do kiedy?
Cytat:by Iwan pojechał do jakiegoś wielkiego miasta.
Jeżeli 4,5 mln mieszkańców nie czynią Petersburg wielkim miastem, to Polska, istotnie, wsią stoi.
Cytat:Był tylko raz w Moskwie, a poza tym resztę życia spędził w rodzinnej miejscowości.
No to nigdy, czy raz?
Wiesz, to jak w seksie. Niby raz, a prawiczkiem człowiek nie jest.
Cytat:Odwiedziny u ciotki Tatiany w Nowym Jorku były spełnieniem jego marzeń.
To brzmi jakby miał odwiedzić ciotkę Tatiany.
Cytat:Skręcił w 34th Street, przy której znajduje się wieżowiec. To, co zobaczył, było zaskakujące.
<Arche bierze głęboki wdech gotowy na grzyb po atomówce>
Cytat:Większość ludzi stała, spoglądając w niebo, a z samochodów wysiadali kierowcy, by zobaczyć, co się dzieje.
Trafiłem, trafiłem!
Cytat:Iwan ruszył szybkim krokiem, by dowiedzieć się, co przyciągnęło ich uwagę. Gdy podszedł bliżej, popatrzył w górę. Zamarł.
Zamarł... czyli nie bomba. Gdyby to była bomba, to byłoby umarł!
Cytat:Ech, to jest beznadziejne, pomyślała Julie.
Julie i ja mamy ze sobą coś wspólnego. Może nie aż tak, ale trochę...
Cytat:Pomagała mamie w załatwianiu jakichś bezsensownych formalności, potrzebnych, by firma jej rodziców podpisała pewną gigantyczną umowę.
Jeżeli takie formalności są bezsensowne, to żadne nie są sensowne.
No może przymus posiadania w apteczce prezerwatyw, przy przekraczaniu granicy z Rosją.
Tak, to ma sens.
Cytat:Jej asystentka zachorowała i Julie musiała pomóc mamie się tym zająć.
A tutaj składnia się rozsypała.
Cytat:Z każdą sekundą zbliżał się coraz bardziej i wyglądał, jakby leciał prosto w Empire State Building.
Wyglądał? Po czym wnioskujesz?
Może po tym, że po prostu leci prosto na prosty budynek?
Cytat:Do terrorysty dołączyło trzech kolegów. Wszyscy wyglądali podobnie: chustka na twarzy, krótka koszulka i karabin w dłoni. Mieli arabskie rysy twarzy. Wyglądali na podekscytowanych.
Czyli jakiś nowy odłam islamu - takie fajne, nowe, przezroczyste chusty... szał!
Cytat:Jakiś mężczyzna w średni wieku nieustannie błagał:
– Zlitujcie się! Mam pięcioro dzieci!
Terrorysta wycelował karabin w jego głowę.
– Nie! Bła...
Wystrzelił.
Tak. Po prostu na pewno zaryzykował rozszczelnienie kadłuba, bo ktoś skowyczał, że ma dzieci.
Ach ta zazdrość...
Cytat:Terrorysta roześmiał się. Wyprostował rękę z karabinem i zaczął strzelać na ślepo. Ethan schował się za oparcie fotelu.
No, a samolot schował się... gdzieś.
No chyba że jadą samochodem. To pal licho jakieś tam dziury po kulach!
Cytat:Nie chciał tak skończyć. Wierzył, że po piekle, które przeżywał całe dotychczasowe życie, za kilka lat czeka go w końcu szczęście. Jak widać, jednak los chciał inaczej.
Błagam o przeredagowanie tego fragmentu.
Cytat:Ci wszyscy ludzie, którzy są w Empire State Building…
Są? To jaki to czas, *@!#*!?!
Cytat:Wolał o tym nie myśleć.
Nie dziwę się, skoro nawet popełnia błędy językowe w myśleniu.
Cytat:Miał tylko nadzieję, że samolot może ominie budynek, że wszyscy zdążą się ewakuować…
Miał nadzieje, że może ominie, może nie ominie...
No i te genialne windy na tysiąc osób, osiągające prędkość nadświetlną - spokojnie zdążą. Jeszcze zdążą się spakować i ustawić w pary.
Cytat:Iwan obrócił się. Ludzie zgromadzeni pod wieżowcem rozproszyli się i zostali tylko nieliczni, którzy robili zdjęcia, albo nagrywali filmy.
Czyli zostały same hardcory!
Cytat:Samolot był już naprawdę blisko. Z budynku wyszło kilkanaście osób. Ktoś pewnie ich ostrzegł, bo zaczęli uciekać.
Fajne jest to, że samolot ponoć tak pocina, a jednak ludzie to zdążą wyjść, to uciec, to ostrzec - zadzwonić i powiedzieć komuś: uciekajcie, leci na was samolot!
Co jak co, ale samoloty nie stoją w korkach i nie można liczyć na światła.
Cytat:Chłopak przełknął ślinę.
– Chłopcze, nie ma się czego bać. – Mężczyzna się roześmiał. – Wstawaj.
Co jak co, ale "chłopcze" od araba jest jak "nigga" od papieża. Tylko w bajkach.
Cytat:Zacisnął pięść i wziął głęboki oddech. Mocno uderzył go w głowę. Terrorysta przewrócił się, a karabin wypadł mu z ręki. Ethan błyskawicznie go złapał i wrócił do kryjówki.
Kogo? Terrorystę? Czy karabin?
Cytat:Czy będzie zmuszony zastrzelić terrorystów?
Będzie? Czas przyszły już nawet się wkradł?
Cytat:Ethan zacisnął mocno ręce na broni. Gdy zamachowiec dostatecznie się zbliżył, chłopak walnął go kolbą w głowę.
Jak gdyby nigdy nic oberwał w łeb, zamiast poczęstować bachora ołowiem...
Nie, no super.
2. Zestawienie
- Język - Źle. Jest źle, bo choć bardzo się starałem, nie doświadczyłem żadnych, ale to żadnych mocnych emocji, związanych z porwaniem i zagrożeniem. Powinienem płakać, krzyczeć, szczać ze strachu razem z bohaterami, ale... tutaj nie mogłem. Chyba tylko raz napisano o przeżywanym strachu i... po prostu to przedstawiono, bez niczego głębszego. Ot tak: bałem się, koniec tematu.
- Logika - O ile porwanie samolotu i lot w duży budynek w NY są czymś niezbyt abstrakcyjnym, o tyle lot z ogromną prędkością, trwający kwadrans, oraz strzały wewnątrz samolotu, oraz coś tak absurdalnego jak przemyt karabinów na pokład - a zwłaszcza w takiej ilości - z logiką mają tyle wspólnego: brak w tym jakiejkolwiek logiki.
- Interpunkcja - Parę błędów - norma.
- Bohaterowie - Ethan, fajne imię. Szkoda, że miał wujka psychola. Współczuję. Szkoda też, że nie miał żadnych uczuć, zero empatii. I że był robotem. Nie był?
Kurna, skoro nawet bał się w kontrolowany sposób... No cóż, pomyliło mi się.
- Pomysł - WTC vol.2! Yeah!
3. Podsumowanie
Nic odkrywczego, napisane nic-odkrywczo i w nic odkrywczości.
Ogólnie: brak odkrycia.
4. Plusy i Minusy
Plusy:
- Eee, hm. Ethan - fajne imię! Mówiłem już?
- Lubię Petersburg.
Minusy:
- Wolno-szybko latające samoloty.
- Terroryści na haju.
- Za dużo czasu w chwili.
- Brak obeznania w tym co i jak dzieje się w samolotach.
OCENA NUMERYCZNA 1-10:
2,5/10
Jeżeli myślisz, że Twój tekst jest dobry, napisz do mnie.
Wszystko da się naprawić.
Wszystko da się naprawić.