Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Rozprawka na temat Ateizmu i nie tylko... .
Moim zdaniem nie przyjmujemy świata takim, jaki jest w rzeczywistości, lecz takim, jakim nauczono nas ten świat widzieć i rozumieć. Nie mamy żadnej gwarancji, że nasz sposób poznania jest absolutny w tym znaczeniu, że widzimy świat dokładnie takim, jaki on jest w rzeczywistości. Bliżej mi do koncepcji stawania się świata, tj. pewien porządek, który dostrzegamy, jest iluzją w tym znaczeniu, że otaczająca nas rzeczywistość to nie tyle trwałe, już uformowane byty, co nieustanny ruch. Nasz aparat poznawczy dostrzega jedynie wierzchołek góry lodowej. Największe odkrycia naukowe polegały w gruncie rzeczy na wyłamaniu się z tego schematu postrzegania rzeczywistości. Nie jest tak, że nasz rozum bezproblemowo odczytuje rzeczywistość. Raczej odwrotnie: ludzki rozum wolno podąża za bogactwem tejże rzeczywistości, często nie mogąc nadążyć.

Gdybyśmy trzymali się zasady "przyczyna-skutek", to musielibyśmy przyznać, że wynalazek "wolnej woli" jest fałszywy:

Pragnienie "wolności woli", w owym najwyższym rozumieniu metafizycznym, jakie, niestety, nadal jeszcze panuje w na wpół wykształconych głowach, pragnienie, by samemu ponosić całą i ostateczną odpowiedzialność za swoje czyny i uwolnić od niej Boga, świat, przodków, przypadek, społeczeństwo, jest bowiem niczym innym jak pragnieniem, by być właśnie ową causa sui i by, z więcej niż Münchausensowską zuchwałością, wyciągnąć samego siebie za włosy z bagna nicości w istnienie

- Nietzsche.

Tzn. nasze dzisiejsze postępowanie jest uwarunkowane naszą przeszłością. Nie jesteśmy tak wolni i tak rozumni jak nam się wydaje. W gruncie rzeczy rządzą nami instynkty. Ten wspomniany przez Ciebie "racjonalizm" i ten "chłodny obiektywizm" to przykłady totalności kłamstwa. Dyskutując w tym wątku, niejako przed dojściem do konkretnych wniosków, masz nadzieję, że uda się wyprowadzić racjonalne przesłanki na rzecz istnienia chrześcijańskiego Boga. Twój cały tok rozumowania jest temu podporządkowany. Bezstronność w dyskusjach jest niemożliwa.

Filozofia może pomóc albo może zaszkodzić naszemu światopoglądowi, w zależności, czego od niej oczekujemy. Poza tym na gruncie czysto filozoficznym istnienie bądź nieistnienie Boga nie ma żadnego wpływu na nasze życie. Albo jest jakaś pierwsza przyczyna, albo nie. Więcej, podpierając się na racjonalności, powiedzieć nie możemy. Naturą rzekomego Boga zajmuje się teologia, mistycyzm i tak dalej. Jedni widzą w nim surowego sędziego, a drudzy miłosiernego ojca, w zależności od osobistych preferencji, temperamentu itp.

Sam wynalazek prawdy jest problematyczny, bo Arystoteles twierdził, że "prawda to zgodność sądu z rzeczywistością", ale jak zdanie "Dzisiaj świeci słońce" miałoby się mieć do czegoś czysto naocznościowego, do doświadczenia, które przekładam w zdanie?
Natura nie zna pojęć ani form. My je konstruujemy, by jakoś uporządkować otaczającą nas rzeczywistość, ale ten porządek jest uproszczony. Zresztą wydaje mi się, że ta "chęć poznania" została w nas niejako zaszczepiona. Grecy nie przykładali do tego aż tak wielkiej wagi jak my. Grecy mieli sztukę, a przed wystąpieniem Sokratesa wszelka żądza poznania była uznawana za zagrożenie wręcz. Sztuka przynajmniej nie udaje, że dąży do "poznania dla samego poznania", "wiedzy dla niej samej" (Arystoteles), lecz służy samemu życiu, pozwalając nam się odnaleźć w zagadkowości istnienia. I daje radość, satysfakcję.

Nie twierdzę, że mam rację, bo "znam się na filozofii". Wśród samych filozofów stanowiska są podzielone. Irytuje mnie tylko, gdy ktoś udaje racjonalistę zamiast zwyczajnie przyznać: "Wierzę w Jezusa. Moim zdaniem to on jest stwórcą Wszechświata. Wierzę także, że po śmierci czeka nas albo raj, gdzie zbawieni będą żyć niejako w Chrystusie (zatracą poniekąd własną indywidualność na rzecz, jak lubią mówić teologowie, pełniejszej wolności), albo pójdą na wieczne potępienie, gdzie jest pustka oraz niewyobrażalne oraz wieczne męki duchowe.". Po co udawać, że chodzi o pierwszą przyczynę, gdy chodzi o Jezusa? Wink "Obiektywne" próby "rozumowego" dojścia do istnienia Boga to odwrócenie się od chrześcijańskich prawd, które przyjmuje się sercem, wewnętrznie, całym sobą, którymi się żyje w praktyce, a nie o których się jedynie spekuluje. Spekulacja to zajęcie filozofów. Wiara to nieco inny porządek.

Fakt, trochę się oburzam, bo studiowałem na uczelni katolickiej i przyznam, że dwa lata wtłaczania mi do łba, że jedynie Platon, Arystoteles i Tomasz z Akwinu "wielkimi filozofami byli" niejako wyczuliło mnie na pewne rzeczy. Czasami wręcz nie mogę słuchać o klasycznej filozofii i religii, bo zwyczajnie się wściekam. Myślałem, że obce środowisko otworzy mi umysł, da mi wielostronną perspektywę, ale jest niestety inaczej.

No i użytkowanie ponad normę to jednak coś innego niż naturalny, wrogi człowiekowi stan. Nie sugerowałem, że przyroda samą siebie wyniszcza Wink Sugerowałem, że przyroda jest dzika i niebezpieczna.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: Rozprawka na temat Ateizmu i nie tylko... . - przez Robespierre - 02-01-2016, 11:38

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości