Aborcja

[Rafał Growiec]

Xorrez nie ma zamiaru się w dawać w dyskusję, ale odniosę się do jego argumentu o człowieczeństwie ręki i plemników.
Ręka samodzielnie nie wykształci intelektu i świadomości. Człowiek, któremu pozwoli się urodzić zrobi to.

Accatone:
Układ nerwowy kury jest na tyle rozwinięty, by odczuwać ból fizyczny. Cierpi, to fakt, wiele zwierząt jest maltretowanych dla zwiększenia wydajności.
Kura jednak nigdy nie stanie się Picassem czy Einsteinem. Człowiek w dowolnej fazie rozwoju może stać się kimkolwiek. Z pozoru zwyczajni ludzie mogą zadecydować o losach tysięcy. Kura tego świadomie nie zrobi.
I dlatego widzę wyższość ludzi nad zwierzętami. Najpierw sprawmy, by lepiej się żyło ludziom (co oznacza też dbałość o środowisko - ludzie źle się czują oddychając siarczanami) potem zbawiajmy braci mniejszych.

Jak dla mnie ten twój przykład to dowód na niedojrzałość tych "rodziców". Nie wiem czy kobieta decydująca się zabić dziecko, bo "nie czuła się gotowa" zasługiwać będzie kiedykolwiek na miano matki. A nuż nagle stwierdzi, że jednak sytuacja ją przerosła? A nuż tatuś stwierdzi, że kasę na pieluchy lepiej wydać na nową gitarę? Widzisz: człowiek i każda żywa istota ma genetyczny plan na przyszłość - przetrwać. To jest plan nawet zlepka komórek. Czy szkoła jest ważniejsza od przetrwania? Czy usprawiedliwisz rodzica, który wyrzuca z domu dzieci, bo w ich pokoju chce zrobić swoje wymarzone studio nagraniowe? Jeżeli byli na tyle dojrzali by się kochać fizycznie, to niech będą na tyle dorośli by choćby donosić ciążę.
Poza tym -ciąża od pewnego czasu nie oznacza przekreślenia marzeń i planów. Istnieją "okna życia" gdzie można oddać niechciane dziecko anonimowo, można oddać je w szpitalu.

Bardzo przepraszam za to o emo - nie spojrzałem na awatar (poza tym jakbym je traktował poważnie, to dostałbym zawału po pierwszym poście Fraa). Zastąpmy je słowami "wariat" (o znacznie szerszym polu znaczeniowym - obejmującym chyba nawet mnie).


Zapatero i szympansy (może planował zmienić logo na banan i umieszczać je na kartach wyborczych?):
http://www.rp.pl/artykul/172131.html