03-12-2010, 16:04
Wady wadami, jednak tak jak mówisz, w teorii wszystko wygląda fajnie, ale jak przyjdzie czas na realizację, to mamy już same problemy. Przykładem może być komunizm, który z założenia miał uczynić każdego człowieka szczęśliwego. Każdy miał mieć zapewnioną opiekę państwa i bezpieczeństwo. Jednak ten ustrój też został niejako wypaczony przez swoich twórców. Wpoili oni ludziom, że istnieje gdzieś "wróg", który nieustannie czyha na nasze dobra i trzeba z nim walczyć w każdy możliwy sposób. Dlatego też społeczeństwo zgadzało się na różne ograniczenia w sferze swoich wolności, byleby tego wroga się pozbyć, wyeliminować go. Jednak, gdyby nie sytuacja światowa może ruch komunistyczny wyglądałby nieco inaczej niż teraz nie sądzicie?
Wracając jeszcze raz do demokracji. Każdy doświadczył chyba takiej sytuacji, w której jest jakaś grupa mająca wykonać pewne zadanie. Zbierają się i dyskutują, lecz nikt nie podejmuje wiążącej decyzji, bo nie ma kogoś, kto by nad tym stał i był godzien zaufania ze strony wszystkich, którzy się zebrali wokół tego stołu. Tak mamy też w naszej polityce. Za dużo gadania za mało czynów. O ile lepiej byłoby, gdyby niepotrzebnych urzędników wyrzucić, władzę przekazać w ręce osoby, która nie rozwodziłaby się nad jakimś pomysłem przez wieki, lecz skonsultowała ze swoim doradcą i wprowadziła ja w życie, bądź nie. Po co gadać przez miesiące na jakiś temat, skoro zawsze znajdą się malkontenci, którzy zbombardują pomysł liberum veto etc).
Jednak taka władza wiązałaby się z odpowiedzialnością, niczym władza królewska. Kto jednak byłby takim ideałem, który spełniłby podkładane w sobie nadzieje?
Wracając jeszcze raz do demokracji. Każdy doświadczył chyba takiej sytuacji, w której jest jakaś grupa mająca wykonać pewne zadanie. Zbierają się i dyskutują, lecz nikt nie podejmuje wiążącej decyzji, bo nie ma kogoś, kto by nad tym stał i był godzien zaufania ze strony wszystkich, którzy się zebrali wokół tego stołu. Tak mamy też w naszej polityce. Za dużo gadania za mało czynów. O ile lepiej byłoby, gdyby niepotrzebnych urzędników wyrzucić, władzę przekazać w ręce osoby, która nie rozwodziłaby się nad jakimś pomysłem przez wieki, lecz skonsultowała ze swoim doradcą i wprowadziła ja w życie, bądź nie. Po co gadać przez miesiące na jakiś temat, skoro zawsze znajdą się malkontenci, którzy zbombardują pomysł liberum veto etc).
Jednak taka władza wiązałaby się z odpowiedzialnością, niczym władza królewska. Kto jednak byłby takim ideałem, który spełniłby podkładane w sobie nadzieje?