20-02-2013, 10:26
Nasz kraj niestety po roku 89 zachłysnął się demokracją. Niestety, nasza demokracja przybiera pokraczną formę. Rządzą ci, którzy nie znają się na rządzeniu. Polacy są niestety takim narodem, że ciągle tylko patrzymy na to, jakby tu zyskać. Nie wiem, z czego to wynika, ale patrząc na naszą historię już wielokrotnie ta nasza nieszczęsna przypadłość doprowadziła do klęski.
Demokracja to rząd ludzi. Ale jednak takich ludzi, którzy są w jakiś sposób uświadomieni, chcą zmian i wiedzą jak je wprowadzić. Z drugiej jednak strony, wiedzą, że dobro społeczeństwa często wymaga poświęceń dobra jednostki.
W Polsce w dalszym ciągu (co mnie wielce irytuje), panuje pogląd "mi się należy". My tak naprawdę żądamy wszystkiego od państwa, sami nie dając niczego dobrowolnie. Przykład? Służba zdrowia. Ja wolę zapłacić dwa razy do roku u lekarza prywatnego niż co miesiąc dawać w podatkach na ociężałą służbę zdrowia.
Wracając do tematu. Naszą polską demokrację, często porównuję do "demokracji" niektórych państw afrykańskich, które po okresie kolonializmu dostają wolność i nie mają pojęcia, co z nią zrobić. Wiadomo, nie można porównywać tego na poziomie dosłownym, bo ludy afrykańskie nie mają żadnej tradycji państwowej, a my mamy i to, ba, nawet tysiącletnią. W dalszym ciągu przeinaczamy jednak słowo wolność. Wolność w państwie nie oznacza robienie wszystkiego na co ma się ochotę. Współżycie w kraju demokratycznym wiąże się z wielką odpowiedzialnością, często poświęceniem własnego dobra dla dobra ogółu. W Polsce jednak ciągle dominuje postawa "bo mi się należy, bo mam prawo". Zapominamy jednak o obowiązkach. W końcu J. F. Kennedy powiedział: "Nie pytaj, co twój kraj może zrobić dla ciebie, spytaj, co ty możesz zrobić dla swojego kraju.".
Polacy nie są jednak dość dojrzali, żeby się do tego stosować. Długi okres socjalizmu, wcześniej wyrył w naszej mentalności piętno. Bo przecież ciągle byliśmy przez kogoś rządzeni, wiec odpowiedzialność była zerowa. Dochodzimy tutaj do wniosku, a przynajmniej ja dochodzę, że obywatela polskiego należy ciągle pilnować, bo jest głupi i nie potrafi należycie i z rozsądkiem wykorzystać danej mu wolności. Sposób rozwiązania tego problemu? Ja jestem za dyktaturą, ale nie w złym tego słowa znaczeniu, bo w dzisiejszych czasach jest to traktowane jako straszne zło i najgorsze, co może przytrafić się "wolnemu" człowiekowi. Władza w rękach dobrego człowieka (wyzbytego całkowicie "polskiej" mentalności) lub grupy ludzi, na pewno przyniesie społeczeństwu więcej korzyści niż strat.
Możecie mnie teraz bić za poglądy, nazwać faszysto-nazisto-komunistą, jednak takie jest moje zdanie. Demokracja tylko dla mądrego, dojrzałego społeczeństwa. Nasze niestety musi jeszcze dojrzeć.
Demokracja to rząd ludzi. Ale jednak takich ludzi, którzy są w jakiś sposób uświadomieni, chcą zmian i wiedzą jak je wprowadzić. Z drugiej jednak strony, wiedzą, że dobro społeczeństwa często wymaga poświęceń dobra jednostki.
W Polsce w dalszym ciągu (co mnie wielce irytuje), panuje pogląd "mi się należy". My tak naprawdę żądamy wszystkiego od państwa, sami nie dając niczego dobrowolnie. Przykład? Służba zdrowia. Ja wolę zapłacić dwa razy do roku u lekarza prywatnego niż co miesiąc dawać w podatkach na ociężałą służbę zdrowia.
Wracając do tematu. Naszą polską demokrację, często porównuję do "demokracji" niektórych państw afrykańskich, które po okresie kolonializmu dostają wolność i nie mają pojęcia, co z nią zrobić. Wiadomo, nie można porównywać tego na poziomie dosłownym, bo ludy afrykańskie nie mają żadnej tradycji państwowej, a my mamy i to, ba, nawet tysiącletnią. W dalszym ciągu przeinaczamy jednak słowo wolność. Wolność w państwie nie oznacza robienie wszystkiego na co ma się ochotę. Współżycie w kraju demokratycznym wiąże się z wielką odpowiedzialnością, często poświęceniem własnego dobra dla dobra ogółu. W Polsce jednak ciągle dominuje postawa "bo mi się należy, bo mam prawo". Zapominamy jednak o obowiązkach. W końcu J. F. Kennedy powiedział: "Nie pytaj, co twój kraj może zrobić dla ciebie, spytaj, co ty możesz zrobić dla swojego kraju.".
Polacy nie są jednak dość dojrzali, żeby się do tego stosować. Długi okres socjalizmu, wcześniej wyrył w naszej mentalności piętno. Bo przecież ciągle byliśmy przez kogoś rządzeni, wiec odpowiedzialność była zerowa. Dochodzimy tutaj do wniosku, a przynajmniej ja dochodzę, że obywatela polskiego należy ciągle pilnować, bo jest głupi i nie potrafi należycie i z rozsądkiem wykorzystać danej mu wolności. Sposób rozwiązania tego problemu? Ja jestem za dyktaturą, ale nie w złym tego słowa znaczeniu, bo w dzisiejszych czasach jest to traktowane jako straszne zło i najgorsze, co może przytrafić się "wolnemu" człowiekowi. Władza w rękach dobrego człowieka (wyzbytego całkowicie "polskiej" mentalności) lub grupy ludzi, na pewno przyniesie społeczeństwu więcej korzyści niż strat.
Możecie mnie teraz bić za poglądy, nazwać faszysto-nazisto-komunistą, jednak takie jest moje zdanie. Demokracja tylko dla mądrego, dojrzałego społeczeństwa. Nasze niestety musi jeszcze dojrzeć.