27-06-2010, 09:12
Hmmm. Zacznę od pierwszego wrażenia. Zaczynając czytać miałam odczucie, że opisywany jest zwykły powrót do domu. Podkreślam miałam, gdy doszłam do porównania kobiety ze zwiewną suknią. tu zaczęłam się zastanawiać. Zwiewny materiał jest lekki, łatwo unoszący się na wietrze. Zwiewna osoba zaś delikatna, wydająca się być niemalże nierealna - jak duch czy zjawa. Dalej zainteresował mnie przymiotnik "alabastrowy" w stosunku do dłoni czyli jasny, gładki tworzący kontrast z czarnym kolorem włosów. Przypadek? Jeśli tak, uznałam to za dziwny zbieg okoliczności łącząc to z pierwsza uwagą ze zwiewnością. Kolejny fragment, który przykuł moja uwagę to wzmianka o czytaniu w myślach. Wcześniej nie ma aluzji, że jest to świat odbiegający od tego w którym żyjemy my, a nawet więcej. Wiadomości raczej utwierdzają w przekonaniu, że jest to nasza rzeczywistość, bo czy nie to właśnie oglądamy w telewizji?
W pubie ciekawe jest zachowanie obu postaci. On nie zamawia dla niej piwa. Ona śmieje się przyciągając tym samym dziwne spojrzenie barmana. Rozmowa o doktorze. Szamotanina. Ta część przynosi kolejne odpowiedzi.
Wydarzył się wypadek. Kobieta nie żyje, o on nie może sobie z tym poradzić. Zachowuje się jak ktoś w głębokiej depresji, w tej początkowej fazie, jeszcze przed oswajaniem. Dodatkowo mamy listopad, święto zmarłych. Kolejna aluzja?
I zakończenie. Niebo płacze wraz z nim. Płaszcz samotnie powiewa na wietrze.
Kobieta istnieje tylko w jego wyobraźni, on sam nie może pogodzić się z jej odejściem. A może po prostu tego nie chce? Przecież ją kocha. Kocha i nienawidzi. Uczucia skrajne, ale w tym przypadku zrozumiałe. Mężczyzna żyje, tylko sam nie wiem w jakim świecie. Nie wie już co jest prawdziwe, a co nie. Kobieta czy lekarz psychiatra? Każda z tych postaci reprezentuje inną rzeczywistość... Ale to tylko moje odczucia. Mam nadzieję, że nie dopuściłam się zbytniej nadinterpretacji.
Muszę przyznać, że bardzo mi się podobało.
W pubie ciekawe jest zachowanie obu postaci. On nie zamawia dla niej piwa. Ona śmieje się przyciągając tym samym dziwne spojrzenie barmana. Rozmowa o doktorze. Szamotanina. Ta część przynosi kolejne odpowiedzi.
Wydarzył się wypadek. Kobieta nie żyje, o on nie może sobie z tym poradzić. Zachowuje się jak ktoś w głębokiej depresji, w tej początkowej fazie, jeszcze przed oswajaniem. Dodatkowo mamy listopad, święto zmarłych. Kolejna aluzja?
I zakończenie. Niebo płacze wraz z nim. Płaszcz samotnie powiewa na wietrze.
Kobieta istnieje tylko w jego wyobraźni, on sam nie może pogodzić się z jej odejściem. A może po prostu tego nie chce? Przecież ją kocha. Kocha i nienawidzi. Uczucia skrajne, ale w tym przypadku zrozumiałe. Mężczyzna żyje, tylko sam nie wiem w jakim świecie. Nie wie już co jest prawdziwe, a co nie. Kobieta czy lekarz psychiatra? Każda z tych postaci reprezentuje inną rzeczywistość... Ale to tylko moje odczucia. Mam nadzieję, że nie dopuściłam się zbytniej nadinterpretacji.
Muszę przyznać, że bardzo mi się podobało.
Rezygnuję z udzielania się na forum.
Wszystkim, którzy na to zasługują, wielkie dzięki za poświęcony czas i uwagę.
Wszystkim, którzy na to zasługują, wielkie dzięki za poświęcony czas i uwagę.