27-03-2019, 14:04
(01-03-2019, 21:12)kubutek28 napisał(a): Pieńko (cz. 1 z 2)Widać nawet jakiś samorząd zorganizowany mają. Nie tylko opole i starszyzna.
Zlecenia od wójta gminy Rakicice zawsze warto było brać i dokładać należytej staranności do ich wykonania. Nieźle płacił, ale nie był to jedyny powód. Jako znaczna osobistość miewał nieraz gości spoza osady, a tamci łatwo wpadali w zachwyt nad meblami, które tworzył stolarz Jóźwik.
Tym razem włodarz namówił majstra na wykonanie prezentu dla swojej córki.
(01-03-2019, 21:12)kubutek28 napisał(a):1,2 m. Nie łatwiej dwa łokcie, albo cztery stopy?– Voleo stagra – mruknął Tymon jakieś pół tuzina piędzi nad ziemią. Opadł.
(01-03-2019, 21:12)kubutek28 napisał(a):Cóż za sarkazm– O, już, pewnie! Patrz, za pazuchą jedną trzymam! – burknął zapytany. – Uważaj, bo weźmie i sama do nas która przyjdzie! Zdrowiście, powie, miałam tu przyjść, bo wzywali, to i jestem i radam służyć.
(01-03-2019, 21:12)kubutek28 napisał(a):A ot o i kolejne wieszanie. Wójt ma też władzę sądowniczą. W zasadzie pomniejsi urzędnicy wydawali wyroki w imieniu księcia, to fakt. Choć dalej chodzi mi po głowie organizacja plemienna ze starszyzną. Ale widać, ze tu społeczeństwo już bardziej zaawansowane.Sęk był jednak w tym, że, owszem, mieli za darmo o wiele więcej żywności, ale wpierw musieli nieźle się natrudzić przy obrządkach.
***– Jam bez winy! Niewinny… – zabrzmiał kolejny zew. Karlik raz po raz powtarzał te słowa, jakby ufając, że napełnia nimi jakąś osobliwą czarę. Że w końcu ktoś uwierzy i uzna, że należy przerwać egzekucję. Tym razem nie udało się, ktoś z tłuszczy uciszył go, trafiając zgniłą cebulą prosto w nos.Wprowadzili go po drewnianych stopniach na szafot. Spojrzał na wiszącą nad nim pętlę pohybla. Spuścił zaraz głowę, uderzony w oko żołędziem. Uświadomił sobie, jak celnie gawiedź miota weń swoje pociski. Pozornie jednak – po prostu wielu chybień nie widział, skupiwszy wzrok i myśli na czym innym.Ustawiono go przed pniakiem, nad którym sznur złowieszczo rozdziawiał swą paszczę. Tłum ucichł nieco, ale tylko tyle, by słyszeć głos urzędnika obwieszczającego wyrok:– Z rozkazu roztropnie nam urzędującego wójta gminy Rakicice, za zuchwały i haniebny mord, który pogrążył w smutku i żalu wielu, wobec ludu zawiśnie dziś obecny tu Karlik ze wsi Wierzbiany.Oskarżony kręcił szybko głową, jakby nie chcąc uznać swej winy. Trochę szybciej i można by pomyśleć, że przeszły go tak silne dreszcze albo dostał konwulsji stojąc. Nic mu to jednak nie pomogło. Urzędnik uległ w końcu coraz głośniejszej wrzawie tłumu i rzekł:– Kacie, czyń swą powinność.Wezwany wprowadził oskarżonego na pień, założył mu na szyję pętlę, kopnął podstawę pod Karlikiem, poprawił, bo za pierwszym razem tylko się zakołysała.Wisielec poleciał w dół. Lina wycisnęła zeń całe powietrze. Wierzgnął raz i drugi, na chwilę poluzowując zacisk choć odrobinę. Na więcej siły nie miał. Skurczył płuca w rozpaczliwej próbie wdechu. Poczuł ucisk w całym ciele, mimo że nie wlało się w nie ani trochę tchu. Na ostatku spróbował znowu, ponownie wyprężył się.Wdech…Wdech…
(01-03-2019, 21:12)kubutek28 napisał(a):Tu mam wątpliwości, co do tego czasownika i jego zastosowania w tym kontekście. Powietrze w zasadzie samo nie dolatuje do nas, co je zasysamy z otoczeniaDo płuc dolatywało coraz mniej powietrza…
Plus za dusiołka
Nie dość ci, żeś potworzył mnie, szkapę i wołka,
Jeszcześ musiał takiego zmajstrować Dusiołka?
Zastanawia mnie racjonalność działań stolarza. Mieszka sam, jak się domyślam. Czy dusiołek znany ludności i znikajacy po przebudzeniu wywołałby w nim aż taką panikę? Pewnie po kilku chwilach na mrozie, by ochłoną i ostrożnie wrócił do chałupy. Gdyby drugi raz zobaczył stwora, że nie znikną jednak jak powinien normalny dusiołek, to ok.
Druga sprawa - nie szuka ratunku u sąsiadów znajomych, tylko udaje się na dobrowolne wygnanie nic nikomu nie mówiąc?
(01-03-2019, 21:12)kubutek28 napisał(a):Władykę wybierała starszyzna o ile mnie pamieć nie myli. Tu też tak jest?Władyka rozejrzał się, zobaczył zabawkę usadzoną na stoliku, opartą o ścianę.