Czyta się dosyć sprawnie. Zgadzam się z przedmówcą. Są oczywiście pewne potknięcia i jest ich trochę więcej niż wspomniał Gunnar.
Ciągle tylko co chwila niemalże "Pan Dusznik" i pan Dusznik. Nie trzeba naprawdę powtarzać personaliów tak szybko po sobie. Podobnie, o ile pamiętam w wypadku "męża".
Używaj więc nieco więcej synonimów i wyrazów bliskoznacznych. Tak samo: dlaczego "Roman" nie może być czasem Romkiem, Romankiem, Romusiem? A "Michaś" Michałkiem a nawet Michałem? Nawet gdy bohaterka bardziej chyba kocha młodszego syna? A gdzie tu dziecko, latorośl, pociecha? A może starsza pani to jesli nie kompletna staruszka to przynajmniej jest emerytką, seniorką? A dlaczego "kot" nie ma konkretnego imienia? A dlaczego nie może być kocurem? A może to ledwo kociak, lub kocię? A może to także i zwierzę, futrzak? A jaką ma maść? A jakie cechy fizyczne mają wszyscy pozostali bohaterowie, przynajmniej ci wyżej wspomniani? Pomyśl o tym wszystkim autorze.
PS. Wyjątek co do monotonii określeń pozostawiłbym jedynie w zwrocie kierowanym przez bohaterkę do zwierzaka (-Wiesz kotku...?) To nawet dobry przerywnik, urozmaicenie w narracji, monologu wewnętrznym jej osoby. I pewne odzwerciedlenie, "usprawiedliwienie" co do formy gdy chodzi o jej przygnębienie. Powodzenia w szlifowaniu warsztatu
Ciągle tylko co chwila niemalże "Pan Dusznik" i pan Dusznik. Nie trzeba naprawdę powtarzać personaliów tak szybko po sobie. Podobnie, o ile pamiętam w wypadku "męża".
Używaj więc nieco więcej synonimów i wyrazów bliskoznacznych. Tak samo: dlaczego "Roman" nie może być czasem Romkiem, Romankiem, Romusiem? A "Michaś" Michałkiem a nawet Michałem? Nawet gdy bohaterka bardziej chyba kocha młodszego syna? A gdzie tu dziecko, latorośl, pociecha? A może starsza pani to jesli nie kompletna staruszka to przynajmniej jest emerytką, seniorką? A dlaczego "kot" nie ma konkretnego imienia? A dlaczego nie może być kocurem? A może to ledwo kociak, lub kocię? A może to także i zwierzę, futrzak? A jaką ma maść? A jakie cechy fizyczne mają wszyscy pozostali bohaterowie, przynajmniej ci wyżej wspomniani? Pomyśl o tym wszystkim autorze.
PS. Wyjątek co do monotonii określeń pozostawiłbym jedynie w zwrocie kierowanym przez bohaterkę do zwierzaka (-Wiesz kotku...?) To nawet dobry przerywnik, urozmaicenie w narracji, monologu wewnętrznym jej osoby. I pewne odzwerciedlenie, "usprawiedliwienie" co do formy gdy chodzi o jej przygnębienie. Powodzenia w szlifowaniu warsztatu