Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ)
#2
Ciąg dalszy.

Rozdział IV.

W nocy uniwersalot pod nadzorem przewodniczki przeleciał nad terenem restrykcyjnie chronionym do pewnego miejsca i zawisł tam. Wysokość miała być dostatecznie duża, by nie przeszkadzać ptakom; na niższej wysokości odwiedzanie tych terenów było zakazane. Co i jak można było zobaczyć w takich warunkach? Bardzo dużo, i to robiono z pomocą mikrodronów o wielkości muszki owocowej, zawierających kamery. Taki mikrodron był wypuszczany z uniwersalotu i latał po terenie, przekazując na ekran w uniwersalocie wszystko, co obserwuje jego kamera.

Czytelnik może zapytać, po co wtedy uniwersalot miał gdzieś lecieć. Przecież można pozostawać tam, gdzie podróżnicy spacerowali 17 lipca, a wysłać mikrodron do terenu, który podlega oglądaniu. Sęk w tym, że dla mikrodrona dalekie loty były znacznie trudniejsze, niż dla uniwersalotu. Ze względu na rozmiary, trudno było zaopatrzyć mikrodron w baterię utrzymującą dostatecznie energii dla długiego lotu. Tam nawet nie było ogniw słonecznych. Oprócz tego, mikrodrony były tak samo wrażliwe na wypadki losowe, jak drobne owady. W długiej drodze mikrodron całkiem mógł zostać zniszczony; i co, wysyłać inny w taką samą długą drogę z takim samym ryzykiem?

Natomiast zniszczenie mikrodrona gdzieś w przybliżeniu pod uniwersalotem nie było istotnym problemem: w takim przypadku od razu wysyłano nowy mikrodron, który szybko docierał do celu. W ogóle, loty mikrodronów odbywały się bardzo oszczędnie. Po wypuszczeniu mikrodron najpierw po prostu padał i dopiero kilkadziesiąt metrów nad powierzchnią zaczynał inteligentnie latać. Zaś po zakończeniu misji w danym miejscu uniwersalot zawisał dokładnie nad mikrodronem i ten malutki przyrząd szybko wracał po linii pionowej przy wyłączonej kamerze; w najgorszym przypadku mógł go łyknąć jakiś ptak, ale wtedy to już nieistotne, bo misja się skończyła. Dla oglądania nowego miejsca (nawet na odległości zaledwie kilku kilometrów) już robiono kolejny przelot i wypuszczano kolejny mikrodron (może być i ten sam, jeśli przetrwa i zdąży się naładować).

Oczywiście, podróżnicy się obudzili, kiedy było jeszcze ciemno. Wypuszczać mikrodrony było jeszcze za wcześnie, bo w ciemnościach prawie nic nie widać, a świecić latarkami w rezerwacie nie wolno. Na wczesnych etapach rozwoju takiej turystyki klientom proponowano obserwować nocne życie niektórych zwierząt za pomocą detektorów podczerwieni. Ale z tej usługi zrezygnowano, bo mikrodrony z takimi detektorami były znacznie droższe, a wycieczka nie była znacznie ciekawsza, niż kiedy tej usługi nie ma.

Klienci mieli więc długo czekać na początek oglądania rezerwatu i dlatego postanowili w coś zagrać. Tym razem wybrali domino. Co prawda, nie mieli go przy sobie, ale zagrali wirtualnie przy pomocy laptopa. Mieli do wyboru dwie opcje: albo korzystać bezpośrednio z dwóch laptopów, albo założyć podłączone do laptopa wirtualne okulary. Wybrali tę drugą opcję. Przez okulary każdy gracz widział, oprócz rzeczywistych przedmiotów, kamienie domina, które mógł brać i kłaść, odpowiednio poruszając palcami w przestrzeni. Ania nawet wetknęła do jednego ucha połączoną z okularami słuchawkę, żeby słyszeć uderzenia tych wirtualnych kamieni o stół (również wirtualny, bo ten rzeczywisty był nieco za mały dla takiej gry).

Jedyne, co nie było symulowane, to odczucie dotykania kamieni; dość niezwykle dla kogoś, kto nie miał podobnych doświadczeń, ale w XXII wieku wszyscy byli przyzwyczajeni do niewyczuwalnych dotykiem mocnych wizualizacji. Taka wirtualna gra miała nawet pewne zalety w porównaniu z tą realną. Po pierwsze, nie było żadnej możliwości podpatrywania cudzych kamieni: okulary nie pokazywały ich oczek nawet w sytuacji, gdyby ktoś z graczy je odwrócił. Po drugie, były fizycznie niemożliwe ruchy sprzeczne z zasadami gry.

Wreszcie przyszedł ten moment, kiedy za oknem zrobiło się dość jasno i z uniwersalotu został wypuszczony mikrodron. Zaczynały się niesamowicie ciekawe obserwacje. Obserwować obraz z kamery mikrodrona można było na dużym ekranie, przy czym ten obraz był wyraźnie trójwymiarowy (całkiem zwykła rzecz dla tych czasów, nazywana przez niektórych pseudoholografią; już nawet nie produkowano monitorów, które nie mogłyby odtwarzać trójwymiarowych obrazów). Można było natomiast założyć podłączone do systemu wirtualne okulary i po prostu widzieć wokół siebie to, co obserwuje mikrodron, zamiast wnętrza uniwersalotu. Olek i Ania stosowali obie te metody na przemian, zależnie od nastroju. Przewodnik komentował wszystko, co było obserwowane.

Ten etap wycieczki był poświęcony zaznajomieniu z trybem życia niektórych gatunków zwierząt. Podróżnicy obserwowali wybrane fragmenty z życia codziennego tych zwierząt. Większość obserwowanych gatunków należała do gromady ssaków, ale były też owady, gady, płazy i ptaki. Ciekawe, że nie obserwowano zwierząt wyraźnie drapieżnych. Najbardziej drapieżne z tych obserwowanych sporadycznie łapały i zjadały drobne gryzonie, przy czym mikrodron nie pokazywał, jak one to robią. W niektórych przypadkach pokazywano odżywianie się niewielkimi rybami. Ale z reguły obserwowane drapieżnictwo przedstawiało sobą jadanie owadów (co wyglądało najbardziej drapieżnie w tych przypadkach, kiedy jedne owady polowały na inne owady). Obserwowano też dużo całkiem roślinożernych gatunków. Chyba program był celowo dobrany tak, by nie szokować turystów okrutnością zwierząt.

I takie obserwacje trwały dwa dni z rzędu: 18 i 19 lipca. Oczywiście, z przerwami na jedzenie i z nocną przerwą na sen; a 19 lipca nad ranem, póki było ciemno, Olek i Ania grali w pewną bardzo uproszczoną odmianę brydżu. Podczas każdej przerwy uniwersalot nieco się przemieszczał, by zawisnąć nad innym terenem. Spędzenie dwóch dni z rzędu w środku uniwersalotu nie było męczące: wentylacja działała świetnie, a wrażenia były tak mocne, że życzenie opuszczenia pojazdu po prostu nie przychodziło na myśl (tym bardziej, że wystarczało założyć wirtualne okulary, by poczuć się jak na łonie natury). Chciało się natomiast dalej i dalej kontynuować ten sam tryb wycieczki.

Ale nudni unijni lekarze nie zalecali zwykłym turystom znajdować się w zamkniętym pomieszczeniu ponad 2 dni z rzędu. Dlatego na 20 lipca zaplanowano wyjście. Dla odmiany to było wyjście do brazylijskiego miasta. Jeszcze podczas rezerwowania podróży turyści mieli wybór, które miasto odwiedzić; do wyboru były Brasília, Rio de Janeiro, São Paulo. Wybrali Brasílię, czyli stolicę Brazylii, mającą bardzo oryginalne historię i architekturę.

I więc, w nocy z 19 na 20 lipca uniwersalot pod nadzorem przewodniczki przeleciał kilkaset kilometrów i zawisł w przybliżeniu nad stolicą, ale trochę obok, tak by całe miasto było widoczne przez okno. Kiedy turyści się obudzili, przewodnik pokazał im miasto, widoczne w ciemnościach dzięki światłom miejskim. Widok przedstawiał sobą dużą aglomerację kilku dużych miast. Ale łatwo można było dostrzec wśród nich kształt przypominający samolot, w który układała się Brasília. Na razie nie wolno było lądować w mieście, by nie zakłócać ciszy nocnej. Ale można było wylądować gdzieś w dużej odległości od obszaru zabudowanego. Tak i zrobili: wylądowali na szosie kilka kilometrów od najbliższego miasta. Przecież stanie na ziemi nie potrzebuje zużywania energii, w odróżnieniu od wiszenia w powietrzu.

Żeby się nie nudzić w oczekiwaniu na oglądanie miasta, Olek i Ania musieli znów zagrać w jakąś grę. Tym razem wybrali grę w okręty. Zorganizowali grę z pomocą swoich dwóch niewielkich tabletów. I właśnie w tej chwili, kiedy Ania wygrała, przewodnik poinformował, że mogą już jechać. W tym przypadku było znacznie łatwiej właśnie jechać po szosie, niż lecieć. W drodze przewodnik trochę opowiadał o niektórych obiektach, koło których przejeżdżali, zwłaszcza kiedy już jechali przez miasta. I wreszcie dotarli do Brasílii.

Na tym etapie przewodnik tak samo opowiadał o różnych obiektach tego miasta, koło których przejeżdżano. Różnica polegała na tym, że od czasu do czasu uniwersalot zatrzymywał się i podróżnicy wysiadali z niego. Nie będziemy nudzić Czytelników konkretnym opisem tego etapu wycieczki, który, choć był dość ciekawy, ale wydawał się naszym turystom czymś sztucznie wplecionym w podróż, która miała być odpoczynkiem od miejskiej cywilizacji.

Pod wieczór wreszcie się zaczął powrotny lot do rezerwatu. Na następny dzień był zaplanowany ciąg dalszy oglądania rezerwatu z pomocą mikrodronów, ale w nieco innym trybie, niż poprzednio. Mianowicie, sterować mikrodronem mieli klienci. Przewodnik od razu wyjaśnił, że, jak pokazuje doświadczenie, lepiej, żeby klienci sterowali po kolei, tzn. żeby w każdej konkretnej chwili sterowała jedna osoba, a inna nie zwracała się do niej z prośbami, jak dokładnie sterować. Turyści umówili się, że przed obiadem sterować będzie Olek, a po obiedzie Ania.

Uniwersalot, jak i w poprzednich dniach, miał od czasu do czasu zmieniać miejsce swojego wiszenia, a sterujący miał mieć do dyspozycji terytorium w promieniu 2 kilometrów od miejsca, nad którym miał wisieć pojazd. Nie wolno było tylko: 1) zanurzać mikrodron do zbiorników wodnych (chociaż to i tak nie dałoby się); 2) celowo dotykać mikrodronem ciała jakiegoś zwierzęcia; 3) celowo wprowadzać mikrodron do ust lub do innego otworu w ciele jakiegoś zwierzęcia (właśnie tak było napisano w instrukcji, co nieco rozśmieszyło Anię).

Rozdział V.

21 lipca nad ranem nasi turyści znów grali w okręty, tylko tym razem wygrał Olek. Zadowolony z wygranej, zaczął energicznie sterować mikrodronem, który przewodnik właśnie zrzucił na teren. Specjalnie się tego uczyć nie trzeba było, bo system sterowania z pomocą klawiatury był bardzo standardowy, wszyscy się w tym orientowali. Tak samo, jak i poprzednio, można było obserwować teren na ekranie lub z pomocą wirtualnych okularów, przy czym w tym drugim przypadku niezbędna część klawiatury pozostawała widoczna. Tymczasem Ania cieszyła się z tego, że nie musi się troszczyć o sterowanie i niby jedzie w pojeździe prowadzonym przez tatę po dżungli. Przewodnik od czasu do czasu rzucał krótkie komentarze.

To było wspaniałe uczucie. Olek dobrze uświadamiał sobie, jak trudne i niebezpieczne byłoby realne spacerowanie po takich terenach, a jednak spacerował prawie realnie. W tym dniu częściej się zdarzały niebezpiecznie wyglądające miejsca, niż kiedy sterował przewodnik. Zdarzało się wirtualnie podchodzić np. do anakondy, zbliżać się do krokodyla w trakcie wirtualnego przelatywania nad rzeką itp. W pewnym momencie mikrodron zbliżył się do rodziny jaguarów (były tam samica i dwójka młodych).

- Piękne kotki! - zażartowała Ania.

Kilka razy widziała koty i miała doświadczenie w ich głaskaniu. Tak, właśnie kilka razy. Koty i psy w UE były rzadkością, bo swego czasu bardzo pomyślnie zadziałała polityka sterylizacji tych zwierząt. Być może, w roku 2187 kotki czy suczki zdolne do rodzenia istniały jedynie poza Unią. W zasadzie rozmnażanie zwierząt domowych było już tak samo zbędne, jak rozmnażanie ludzi, bo przy należnym nadzorze były one nieśmiertelne (starość była łatwo leczona). Natomiast zwierzęta dzikie, jak i w dawnych czasach, starzały się i umierały, bo nikt ich nie leczył, więc musiały się rozmnażać.

Po obiedzie z jeszcze większym entuzjazmem sterowała Ania. Na jakimś etapie wirtualnie latała po pewnym lesie. Teren w tym miejscu był taki, że nie byłoby zbyt trudne też realne chodzenie po nim (choć chyba byłoby niebezpieczne), bo las nie był tu zbyt gęsty. Zauważyła, że w odległości kilkudziesięciu metrów jest rzeczka. Zdecydowała stopniowo się zbliżać do rzeczki, ale nie najkrótszą drogą. W pewnym momencie zauważyła z przodu na odległości około 50 metrów kogoś szybko poruszającego się wśród drzew. Nie zdążyła zidentyfikować, kto to jest, aż raptem zrobiło się ciemno i przed oczyma pojawił się czerwony napis: "Ostrzeżenie dotyczące treści. Przemoc. Zmień kierunek lub skontaktuj się z administratorem, żeby kontynuować."

- Oj, co to jest?! - krzyknęła zaskoczona. Szybko zdjęła wirtualne okulary. Na ekranie był ten sam napis. Właściwie, od razu zorientowała się, co to jest; tyle że to było bardzo niespodziewane.

- Z przodu jakieś zwierzę stosuje drastyczną przemoc - wyjaśnił przewodnik. - Niektórzy klienci mogą być zgorszeni takim widokiem, dlatego wymagana jest wyraźna decyzja, czy klient chce to zobaczyć. Ponadto, ponieważ jesteś niepełnoletnia, nie możesz tego zobaczyć bez zgody Aleksandra.

Olek był bardzo liberalnym ojcem i pozostawił to do decyzji Ani.

- No co - powiedział - masz ochotę oglądać przemoc? Uważaj na rodzaj ostrzeżenia. Rozumiem, że nie zaszkodziłby twojej psychice widok spółkujących małp czy jaguarów, ale tu jest inny rodzaj ostrzeżenia: może chodzić o to, że jaguar czy krokodyl kogoś zabija.

- Nie chcę uciekać od tego widoku - stanowczo powiedziała Ania. - Wolę kontynuować drogę tak, jak zamierzałam. Nie lubię rezygnować z informacji dla rzekomego komfortu psychicznego.

- No cóż, przewodniku - powiedział Olek - wyrażam zgodę na oglądanie przemocy.

Taehou (a Olek wciąż nie ryzykował sprawdzać, czy pamięta to imię) przyłożył jakąś kartę do jakiegoś czytnika i na ekranie znów się pojawił widok lasu nad rzeczką. Za drzewami wyraźnie było widać jaguara, który się zajmował czymś leżącym na ziemi. Ania poprowadziła mikrodron bliżej, ale już nie chciała zakładać wirtualnych okularów. Jaguar rozdzierał i stopniowo zjadał zwłoki jakiegoś zwierzęcia. Właśnie najdrastyczniejsza przemoc już minęła, ale nawet sam w sobie widok martwego dużego ssaka wykorzystywanego jako mięso wywoływał wstręt nie tylko u wegetarian.

- O Jezu, przecież to kapibara! - zidentyfikowała zwłoki Ania.

Podróżnicy dokładnie się zaznajomili z tym gatunkiem jeszcze 18 lipca. Te największe na świecie gryzonie bardzo się podobały Ani. Jaguary również się jej podobały, ale trudno było wybaczyć jaguarowi zabicie takiej sympatycznej istoty. Ani zachciało się płakać; ale nie tak aż bardzo, by nie mogła się powstrzymać. Wolała nie uzupełniać tego smutnego widoku jeszcze smutnym widokiem płaczącej dziewczyny. Powiedziała natomiast:

- No cóż, niech sobie je.

I poprowadziła mikrodron w kierunku rzeczki. W dalszym ciągu tego wirtualnego spaceru Ania starała się zachowywać tak samo, jak wcześniej, ale była trochę roztargniona. Cały czas rozpraszała uwagę na myśli spowodowane tym smutnym widokiem. Właśnie myśli, a nie emocje. Dla Ani typowe było dokładne przemyśliwanie zagadnień powiązanych ze zdarzeniami wywołującymi u niej mocne wrażenia. I teraz stopniowo rozważała o tym, czy nie dałoby się jakoś wyeliminować drastyczną przemoc z życia dzikich zwierząt.

Tak czasem bywa, że kierują człowieka do ważnych wniosków i nawet do zmiany przekonań jakieś zdarzenia niedostarczające nowych informacji, a tylko wywołujące jakieś emocje; i te emocje zachęcają myślenie. Przecież Ania i tak dobrze rozumiała, że wśród dzikich zwierząt często się zdarzają okrutne zabójstwa. Ale poważnie zastanowiła się nad tym dopiero po oglądaniu jaguara zżerającego kapibarę.

Podczas kolacji Ania również była trochę roztargniona i małomówna. Olek rozumiał, że wciąż niepokoi ją to drapieżnictwo.

- Być może, jednak powinienem był zabronić ci oglądać tego jaguara - powiedział.

- No nie - odpowiedziała Ania. - Bardzo dobrze, że to obejrzałam. Zastanowiłam się nad tym problemem. Nie trzeba się chować przed problemami, a trzeba je rozwiązywać.

- Ale i tak nie rozwiążemy tego problemu - powiedział Olek. - Dlatego, być może, lepiej się chować. Nie martw się, a dojadaj swoją sałatkę. W niej nie ma mięsa kapibary - zażartował.

Ania się uśmiechnęła z odcieniem smutku i w milczeniu dojadła kolację. Po kolacji można było jeszcze trochę posterować mikrodronem.

- Już nie chce mi się sterować - powiedziała Ania. - Może, znów ty, tato?

- Mnie też się nie chce - odpowiedział Olek. - Chyba na dziś już wystarczy spacerów.

- No cóż - powiedziała Ania. - Taehou, rezygnujemy z dalszej części dzisiejszego programu.

- OK - odpowiedział przewodnik.

- No co, zagramy w coś? - zapytał Olek.

- Nie, grać również nie chce mi się - odpowiedziała Ania. - Proponuję przedyskutować, jak uwolnić zwierzęta od przemocy.

- Oho! Stawiasz taki ambitny cel. Oczywiście, to jest niemożliwe.

- Skąd wiesz, że niemożliwe? Czy ktoś poważnie rozważał to zagadnienie? Po pierwsze, czy naprawdę rezerwaty są tak konieczne? Już osiągnęliśmy taki poziom rozwoju, że nawet w dużych miastach nie ma żadnych problemów ekologicznych. Co złego stałoby się, gdyby wszystkie rezerwaty zostały przekształcone w zwykłe tereny zaludnione?

- Wtedy chyba na Ziemi nie wystarczyłoby roślin do utrzymania poziomu tlenu w atmosferze.

- Chyba? A czy ktoś to liczył?

- Nie wiem. Można sprawdzić w Internecie...

- No właśnie! I, co jeszcze ważne, czy rozważał ktoś możliwość zwiększenia ilości roślin w miastach? Wydaje mi się, że na tej drodze są ogromne potencjalne możliwości. Tak czy siak, to warto policzyć.

- No, załóżmy, że się uda wymyślić, jak mieć dostatecznie roślin, nie mając rezerwatów. A co proponujesz robić ze wszystkimi tymi zwierzętami, które zamieszkują rezerwaty? Może, chcesz wrócić do takiego okrutnego anachronizmu, jak zoo?

- No wiesz, chyba zaludnianie dzikich terenów miałoby się odbywać bardzo stopniowo. Ilość dzikich zwierząt stopniowo obniżałaby się tak samo, jak to zawsze się działo przy stopniowym zaludnianiu dzikich terenów. Oczywiście, to mogłoby być uciążliwe dla zwierząt, ale to jest dopuszczalna cena za to, że na jakimś etapie już nie będzie cierpienia zwierząt.

- Aha, cierpienia nie będzie, i chyba w ogóle nie będzie zwierząt bardzo wielu gatunków.

- No i co? Czy zachowanie gatunków jest ważniejsze, niż szczęście istniejących zwierząt? A wreszcie, ostatnie dzikie zwierzęta można sprowadzić i do jakiegoś schroniska.

- Być może, masz rację. To co, proponujesz zadanie dla rządowego komputera na temat skutków likwidacji rezerwatów?

- Jak najbardziej! Ale mam jeszcze alternatywny pomysł. Można spróbować przekształcić życie zwierząt w rezerwatach tak, by tam nie było przemocy.

- Jak to sobie wyobrażasz?

- To może różnie wyglądać, ale trzeba jakoś sprawić, żeby drapieżniki przestały zabijać, a ich potencjalne ofiary obniżyły szybkość rozmnażania się. To wygląda dość fantastycznie, ale trzeba po prostu uważnie rozpatrzyć to zagadnienie. Wydaje mi się, że ze współczesną techniką da się to urządzić co najmniej w odniesieniu do kręgowców.

- Trudno wymyślić, jak to zrobić. A mówiąc ogólnie, to proponujesz zbyt drastyczną ingerencję w naturę. Ludzkość już dawno się przekonała, że to jest niebezpieczne.

- Problem polega właśnie na tym, że mówisz o tym zbyt ogólnie. A trzeba rozpatrywać konkretnie. Problemy ekologiczne spowodowane ludźmi zdarzały się, kiedy ludzie źle umieli przewidywać skutki swoich działań. Od tamtych czasów dużo się zmieniło.

- No ale jak to sobie wyobrażasz? Może, genetycznie modyfikować zwierzęta? Ale to oznaczałoby, że trzeba ingerować w życie każdej ciężarnej samicy, póki nie wymrze całe pokolenie. Nawet bez analizy komputerowej jasne, że to byłoby nierealne.

- Zgadzam się, że modyfikacja genetyczna nie wchodzi w grę. Ale można z pomocą odstraszaczy jakoś odseparować drapieżniki od ofiar, a potem karmić drapieżniki dobrze dla nich dobranym wegetariańskim jedzeniem, a nawet urządzać dla nich gry w polowanie z pomocą jakichś robotów udających ofiary. Tymczasem ofiary musiałyby dostawać dodatki do jedzenia obniżające płodność. Albo jeszcze lepiej: dostawać dodatki zupełnie eliminujące rozmnażanie, ale wtedy trzeba je leczyć ze starości.

- No, kolosalne przedsięwzięcie! I wszystko to względem ogromnej liczby par "drapieżnik - ofiara", dla każdej pary osobno. Nie da się.

- A mnie się wydaje, że przy współczesnym rozwoju techniki właśnie da się. Tak czy siak, trzeba to przeanalizować. Z pomocą ogólnych twierdzeń, że coś jest skomplikowane, ludzie usprawiedliwiają swoją niechęć do działania. I w tym przypadku ta niechęć oznacza straszne cierpienie dla milionów zwierząt. Chowamy się przed problemem zamiast spróbować pomóc.

Na tym etapie do rozmowy wkroczył przewodnik:

- Nigdy wcześniej nie zdarzało mi się obserwować, żeby wycieczka do rezerwatu spowodowała takie poważne dyskusje. Nieraz bywało, że ktoś był zniesmaczony widokiem drapieżnictwa, był potem smutny, rezygnował z dalszego programu i takie tam. Ale Anna jako pierwsza w mojej praktyce zaczęła o tym dyskutować na taką skalę.

Dla szczególnie uważnych Czytelników przyda się wyjaśnienie, że w ciągu całej wycieczki Olek i Ania rozmawiali w języku esperanto, żeby nie udawać, że mają jakieś sekrety przed przewodnikami. Oczywiście, przewodnicy i tak mogliby stosować poligloty, ale nie stosowaliby, żeby nie udawać, że chcą poznać coś sekretnego.

Potem Olek i Ania sprawdzali w Internecie, czy nie prowadzono kiedyś konkretnej analizy tych zagadnień, o których mówiła Ania. Szukali dość długo i rzetelnie, ale nic takiego nie znaleźli. Wreszcie Ania powiedziała:

- No co, zgadzasz się, że problem potrzebuje zbadania?

- Raczej tak.

- Proszę więc: kiedy wrócisz do pracy po wakacjach, spróbuj coś z tym zrobić. Przecież pracujesz w takim miejscu, że masz istotne wpływy.

- OK, spróbuję. Przekonałaś mnie.

Pora już zdradzić, gdzie Olek pracował. Był europosłem.

Rozdział VI.

Na 22 lipca było zaplanowane oglądanie zwierząt morskich mieszkających w pobliżu wschodniego brzegu Ameryki Południowej. Ponieważ żadna część oceanu nie należała do rezerwatu, zorganizować takie oglądanie było znacznie prościej, niż oglądanie terenów restrykcyjnie chronionych. Można byłoby nawet zanurzyć do morza sam uniwersalot, gdyby był jednocześnie okrętem podwodnym. Ale nie był. Dlatego uniwersalot zawisał dość nisko nad wodą i z niego wyrzucano zdalnie sterowany malutki okręcik podwodny z kamerą. Obraz z tej kamery można było oglądać, jak zwykle, na ekranie lub z pomocą wirtualnych okularów.

W tym przypadku nie trzeba było czekać, póki zrobi się jasno, bo okręcik zawierał latarkę, z której nikt nie zabraniał korzystać. Tak więc, od razu po zakończeniu porannych spraw podróżnicy zaczęli oglądać tereny podwodne. Przewodnik sterował okręcikiem tak, aby turyści poznawali po kolei różne zwierzęta morskie, analogicznie do tego, jak 18 i 19 lipca poznawali różne zwierzęta lądowe. W jakimś momencie Ania powiedziała:

- Sądzę, że rekina nam nie pokażesz, prawda?

- To zależy od tego, czy będzie jakiś rekin pływał w pobliżu naszego okręcika - odpowiedział przewodnik.

- I jeśli będzie pływał, to chyba się pojawi ostrzeżenie dotyczące treści, prawda? - zapytała Ania.

- Jeśli będzie tylko pływał, to jeszcze nie, ale jeśli zacznie polować, to może być - odpowiedział przewodnik.

Do rozmowy wtrącił się Olek:

- Ale przestań już myśleć o tym jaguarze! Mamy bardzo ciekawą morską wycieczkę.

Wycieczka faktycznie była ciekawa. Ania z dużym zadowoleniem patrzyła na różne ciekawe zwierzęta morskie i z zainteresowaniem słuchała wyjaśnień przewodnika. To jej się kojarzyło z pewną witryną internetową, na którą lubiła wchodzić w wieku 8 lat. Tam były przedstawiane informacje o różnych zwierzętach wodnych i było bardzo dużo obrazków, w tym trójwymiarowych. Ania wtedy wolała raczej oglądać obrazki, niż czytać informacje. A później już aż tak bardzo nie interesowała się zwierzętami wodnymi. I teraz, słuchając przewodnika, niby wracała do tamtych czasów, ale na wyższym poziomie, bo uważnie słuchała wyjaśnień, a nie tylko patrzyła. Przy czym widok przeważającej większości rozpatrywanych teraz zwierząt był jej dobrze znany.

Jednak, pomimo wszystkich tych przyjemnych wrażeń, w głowie Ani wciąż tkwiło niezadowolenie z okrucieństwa drapieżników. Ale rekina nie napotkano. Wycieczka odbyła się bardzo pomyślnie i bez żadnych zakłóceń. Potem uniwersalot zawisł nad samą wodą i z jego dna wyciągnęły się pewne mechaniczne ręce, które zabrały okręcik z powrotem na pokład. Na tym się zakończyła ostatnia wycieczka w ramach tej podróży. Przyszedł czas lecieć do Polski.

Lot powrotny trwał głównie w czasie nocnym. Wieczorem 22 lipca Olek i Ania jeszcze zdążyli zagrać w pewną egzotyczną odmianę szachów. Potem poszli spać, by się obudzić już nad Europą w sensie geograficznym. Olkowi przyśniła się wycieczka podwodna, ale w takiej postaci, jakby on realnie się znajdował pod wodą i pływał na różnych zwierzętach morskich, podobnie do tego, jak w minionych wiekach ludzie jeździli na koniach, a głos jakiegoś nieokreślonego przewodnika przytaczał jakieś wyjaśnienia. Potem usłyszał kobiecy głos, tak jakby przewodnik został zastąpiony jakąś przewodniczką. I wkrótce ta przewodniczka powiedziała:

- No, ile można spać, tato! Już wylądowaliśmy.

Olek się obudził i otworzył oczy. Ta ostatnia fraza przewodniczki w rzeczywistości, oczywiście, była frazą Ani. Faktycznie, uniwersalot stał na ulicy w pobliżu bloku, w którym oni mieszkali. Ania i oboje przewodników z uśmiechem patrzyli na Olka.

- Ale ciekawe! - powiedział Olek. - Zwykle podczas podróży nie przesypiam tego momentu, w którym docieram do celu.

W tym przypadku to było jednak zupełnie niestraszne. Format wycieczki był taki, że przewodnicy mogli spokojnie poczekać, póki Olek zrobi wszystkie poranne sprawy. A tych porannych spraw nawet prawie nie było. Jeść śniadanie w pojeździe już nie miało sensu: lepiej zjeść w domu. Oprócz tego, nie trzeba było długo się ubierać, bo Olek spał w całym ubraniu. W uniwersalocie łatwo można było zorganizować jakiekolwiek opcje co do stroju nocnego, ale Olkowi wydawało się najbardziej naturalne spać w ubraniu, bo to przecież pojazd.

I wreszcie nasi podróżnicy ciepło pożegnali przewodników i skierowali się do domu. Tam zastali Karolinę, którą od razu zaczęli mocno przytulać i całować. Po kilkudziesięciu sekundach Karolina powiedziała:

- Mam dla was niespodziankę. Zaprogramowałam dla was barszcz.

- Sosnowskiego? - zażartował Olek.

- Sam jesteś Sosnowski! - zażartowała Karolina. - Barszcz ukraiński tej odmiany, która najbardziej ci się podoba.

- To wspaniałe! - powiedziała Ania. - Pamiętasz, tato, jak mama kilka dni badała, która odmiana barszczu jest dla ciebie najlepsza?

- Szczerze mówiąc, nie pamiętam. Nie myślę dużo o jedzeniu - odpowiedział Olek.

- No a ja dobrze pamiętam - powiedziała Karolina - że lubisz, by tam zupełnie nie było soku pomidorowego, ale żeby była fasola. Właśnie taką odmianą byłeś zachwycony.

- No, jeśli to pamiętasz, to chyba tak jest - powiedział Olek.

- A ja lubię wszystkie odmiany barszczu ukraińskiego! - powiedziała Ania.

- Nie zupełnie - sprecyzowała Karolina - bo bywa też niewegetariański. A w minionych wiekach często dodawano do niego nawet mięso ssaków.

- No, nie rób nam już wycieczki do okrutnej przeszłości! - powiedział Olek. - My z Anią też widzieliśmy coś okrutnego. Nie uwierzysz, jakie skutki ma ta podróż: Ania zachęciła mnie do omówienia niektórych problemów w Europarlamencie. Zamierzam zrobić to po wakacjach.

- Oho! - powiedziała Karolina. - I o co chodzi?

- Chodzi o to - powiedziała Ania - że dzikie zwierzęta czasem zachowują się jeszcze gorzej, niż ludzie w okrutnej przeszłości.

- Ale mamy też dużo przyjemnych wrażeń - powiedział Olek. - Lepiej najpierw właśnie o nich opowiemy, żeby nie psuć mamie apetytu.

- Właśnie tak - powiedziała Ania. - Już chcę barszczu!

W trakcie jedzenia smacznego barszczu, który podał robot, Olek i Ania z entuzjazmem opowiadali Karolinie o swojej podróży, wymieniając znacznie więcej szczegółów, niż mógł przeczytać w tej powieści Czytelnik...

Ciąg dalszy nastąpi.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 03-12-2018, 19:55
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 04-12-2018, 23:37
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 22-01-2019, 13:46
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 04-02-2019, 12:50
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 11-02-2019, 11:43
RE: Droga do szczęścia - przez Eiszeit - 07-03-2019, 12:08
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 05-12-2018, 22:42
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 14-02-2019, 13:58
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 23-02-2019, 20:54
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 05-03-2019, 15:20
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 06-12-2018, 20:38
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 12-03-2019, 19:06
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 18-03-2019, 12:20
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 25-03-2019, 12:20
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 07-12-2018, 22:23
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 02-04-2019, 12:57
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 08-04-2019, 16:14
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 16-04-2019, 09:38
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 08-12-2018, 21:57
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 29-04-2019, 12:51
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 09-05-2019, 15:06
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 21-05-2019, 11:09
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 09-12-2018, 20:19
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 04-06-2019, 19:58
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 17-06-2019, 10:51
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 28-06-2019, 10:14
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 13-12-2018, 15:25
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 14-12-2018, 01:13
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 14-12-2018, 09:51
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 14-12-2018, 23:25
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 16-12-2018, 16:18
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 02-01-2019, 17:30
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 02-01-2019, 23:32
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 07-01-2019, 12:47
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 03-01-2019, 21:37
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 06-01-2019, 10:45
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 06-01-2019, 20:19
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 07-01-2019, 18:06
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 07-01-2019, 19:16
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 09-01-2019, 14:12
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 10-01-2019, 02:34
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 10-01-2019, 21:39
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 11-01-2019, 14:08
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 11-01-2019, 22:50
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 12-01-2019, 13:03
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 12-01-2019, 17:35
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 13-01-2019, 12:10
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 13-01-2019, 13:07
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 13-01-2019, 14:34
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 23-01-2019, 13:42
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 24-01-2019, 13:13
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 24-01-2019, 14:45
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 24-01-2019, 22:58
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 04-02-2019, 16:17
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 05-02-2019, 12:07
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 05-02-2019, 12:47
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 05-02-2019, 12:56
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 06-02-2019, 13:37
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 11-02-2019, 17:39
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 11-02-2019, 19:25
RE: Droga do szczęścia - przez Eiszeit - 12-02-2019, 11:52
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 12-02-2019, 16:57
RE: Droga do szczęścia - przez Zdzisław - 12-02-2019, 19:08
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 13-02-2019, 09:39
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 13-02-2019, 12:43
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 14-02-2019, 15:14
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 14-02-2019, 16:42
RE: Droga do szczęścia - przez Zdzisław - 16-02-2019, 19:50
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 14-02-2019, 23:11
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 15-02-2019, 11:12
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 15-02-2019, 14:19
RE: Droga do szczęścia - przez Eiszeit - 15-02-2019, 15:01
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 16-02-2019, 10:32
RE: Droga do szczęścia - przez Eiszeit - 16-02-2019, 10:56
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 17-02-2019, 20:18
RE: Droga do szczęścia - przez Eiszeit - 18-02-2019, 11:51
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 18-02-2019, 21:23
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 23-02-2019, 23:16
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 25-02-2019, 12:14
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 24-02-2019, 20:26
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 25-02-2019, 16:17
RE: Droga do szczęścia - przez Eiszeit - 26-02-2019, 16:41
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 27-02-2019, 13:43
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 04-03-2019, 21:20
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 05-03-2019, 16:12
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 05-03-2019, 17:12
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 07-03-2019, 00:12
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 07-03-2019, 10:56
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 07-03-2019, 12:26
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 07-03-2019, 12:50
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 08-03-2019, 14:43
RE: Droga do szczęścia - przez Eiszeit - 08-03-2019, 21:47
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 09-03-2019, 15:25
RE: Droga do szczęścia - przez Eiszeit - 10-03-2019, 14:07
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 13-03-2019, 12:52
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 13-03-2019, 13:28
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 14-03-2019, 22:26
RE: Droga do szczęścia - przez Eiszeit - 15-03-2019, 17:39
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 16-03-2019, 23:15
RE: Droga do szczęścia - przez Eiszeit - 17-03-2019, 00:13
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 17-03-2019, 20:15
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 17-03-2019, 20:25
RE: Droga do szczęścia - przez Eiszeit - 17-03-2019, 23:11
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 17-03-2019, 21:43
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 18-03-2019, 21:42
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 18-03-2019, 22:13
RE: Droga do szczęścia - przez Eiszeit - 19-03-2019, 12:24
RE: Droga do szczęścia - przez Gunnar - 21-03-2019, 11:45
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 19-03-2019, 12:57
RE: Droga do szczęścia - przez Eiszeit - 19-03-2019, 13:55
RE: Droga do szczęścia - przez D.M. - 20-03-2019, 21:39
RE: Droga do szczęścia - przez Eiszeit - 21-03-2019, 10:59
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 21-03-2019, 11:57
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 21-03-2019, 12:20
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 25-03-2019, 16:37
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 26-03-2019, 19:13
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 26-03-2019, 17:47
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 27-03-2019, 11:48
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Eiszeit - 27-03-2019, 17:05
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 28-03-2019, 22:22
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 02-04-2019, 10:45
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 03-04-2019, 13:16
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 03-04-2019, 16:16
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 04-04-2019, 13:46
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Eiszeit - 04-04-2019, 16:21
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 05-04-2019, 22:21
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 06-04-2019, 21:02
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Eiszeit - 06-04-2019, 21:06
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 06-04-2019, 21:20
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Eiszeit - 06-04-2019, 21:27
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 07-04-2019, 14:25
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Eiszeit - 07-04-2019, 15:03
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 07-04-2019, 15:23
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 08-04-2019, 20:44
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 09-04-2019, 08:27
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 09-04-2019, 13:19
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 16-04-2019, 14:52
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 16-04-2019, 15:08
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 16-04-2019, 21:28
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 17-04-2019, 14:50
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 29-04-2019, 10:51
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 29-04-2019, 20:54
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 29-04-2019, 21:24
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 30-04-2019, 22:44
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 01-05-2019, 14:50
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 01-05-2019, 10:50
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 01-05-2019, 20:19
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 02-05-2019, 11:40
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 03-05-2019, 11:35
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 09-05-2019, 12:01
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 10-05-2019, 15:56
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 10-05-2019, 20:47
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 10-05-2019, 21:30
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 10-05-2019, 21:35
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 10-05-2019, 22:27
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 10-05-2019, 23:31
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 11-05-2019, 16:49
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 19-05-2019, 20:13
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 21-05-2019, 12:29
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 21-05-2019, 12:45
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 21-05-2019, 13:23
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 21-05-2019, 18:20
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 21-05-2019, 21:46
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 22-05-2019, 10:36
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 22-05-2019, 11:20
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 04-06-2019, 21:50
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 04-06-2019, 22:14
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 05-06-2019, 12:50
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 08-06-2019, 17:02
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 10-06-2019, 09:07
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 17-06-2019, 22:15
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 18-06-2019, 14:49
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 19-06-2019, 21:55
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 20-06-2019, 10:59
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 20-06-2019, 12:45
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 28-06-2019, 14:25
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 28-06-2019, 14:49
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 30-06-2019, 13:57
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 30-06-2019, 15:08
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 01-07-2019, 20:41
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 01-07-2019, 21:11
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 02-07-2019, 10:49
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 02-07-2019, 12:30
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 03-07-2019, 20:58
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 03-07-2019, 21:12
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 03-07-2019, 22:38
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 04-07-2019, 10:47
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 04-07-2019, 11:43
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 05-07-2019, 21:33
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Ahab - 28-07-2019, 19:39
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 29-07-2019, 20:26
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Ahab - 08-08-2019, 19:50
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 08-08-2019, 21:48
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Ahab - 31-08-2019, 18:43
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 31-08-2019, 21:23
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 05-01-2020, 22:31
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 17-02-2020, 13:17
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 17-02-2020, 20:39
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 17-05-2020, 20:37
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 14-08-2020, 19:19
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 15-08-2020, 08:33
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 15-08-2020, 14:08
RE: Droga do szczęścia (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 30-12-2020, 16:15

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości