10-03-2018, 20:32
W Grand Hotelu spotykała się towarzyska śmietanka stołecznych działaczy ruchu robotniczego z mieszkankami podwarszawskich wsi i miasteczek, które przybyły do stolicy w poszukiwaniu pracy i chleba.
Skreślony fragment zastapiłbym podziałem zdania. Po przybyły dodałbym słowo one.
Byłaś ubrana, jak na partyjną akademię i z marmurową twarzą przypominałaś jedną z figur z Pałacu Kultury i Nauki, a ja już nie przypominałem tego młodego ideowca, który prowadził cię ciemnym korytarzem do pokoju numer siedem, żeby tłumaczyć zawiłości walki klas.
Podobnie i tu. Marmur zaś wydaje się zbyt delikatny jak na toporną sztukę socrealizmu. Zastąpiłbym go szarym granitem, bo chyba z niego wyciosano rzeźby na zewnątrz PKiNu. Wydaje się do nich pasować jak ulał.
Skreślony fragment zastapiłbym podziałem zdania. Po przybyły dodałbym słowo one.
Byłaś ubrana, jak na partyjną akademię i z marmurową twarzą przypominałaś jedną z figur z Pałacu Kultury i Nauki, a ja już nie przypominałem tego młodego ideowca, który prowadził cię ciemnym korytarzem do pokoju numer siedem, żeby tłumaczyć zawiłości walki klas.
Podobnie i tu. Marmur zaś wydaje się zbyt delikatny jak na toporną sztukę socrealizmu. Zastąpiłbym go szarym granitem, bo chyba z niego wyciosano rzeźby na zewnątrz PKiNu. Wydaje się do nich pasować jak ulał.