Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Zaprzysiężeni po raz ostatni
#3
I tako zeszli, i tako napitek w czajniku został przygotowany.
Gdy przyjemne opary zaistniały w przytulnie urządzonym salonie, pełnym ciepłych barw i roślinek domowych, Logan otrzymał szczere oraz zasłużone wyrazy uznania płynące z ust pani i pana domu (chłopiec z emocji zasnął w ich objęciach).
– Na pewno nie zechce się pan umyć...? – dopytała troskliwie pani domu.
Stan Logana był, mówiąc elokwentnie, ponad przeciętny, biorąc pod uwagę niedawną eksplozję sedesu i bombardowanie go zanieczyszczeniami z rur.
– Proszę pani – zaczął przepełniony znużeniem – jeśli mogę się zdawkowo wyrazić, to troszeczkę już mi się przejadła państwa łazienka. – Wymienił z gospodarzami uprzejme spojrzenia. – Bez urazy, oczywiście.
– Ależ... – pan domu nawet nie myślał się obrażać – w żadnym wypadku! My to bardziej niż rozumiemy! Wszystko mogliśmy obserwować na własne oczy i jesteśmy pełni podziwu oraz wdzięczności! Wszystko to działo się tak szybko... oraz odznaczało się wielkim stopniem skomplikowania! Czy nasz syn naprawdę był opętany? Jeśli tak, co oznaczać mogła ta przerażająca istota w wannie, były one ze sobą jakoś może one sprzężone? Demon i monstrum?
– Jak najbardziej – Logan tłumaczył.  – Widzą państwo... – wziął łyka herbaty. – Na naszym świecie napotkać się można na mnóstwo przeróżnych przedstawicieli Złego. Niektóre są bardziej materialne, inne mniej! Niematerialne istoty to przeważnie różne rodzaje duchów lub demonów. Demon potrzebuje nosiciela, inaczej mówiąc dokonuje opętania człowieka, dopiero wtedy może wchodzić w interakcje z otoczeniem. Ale, ale... demon może także opętać przedmiot... i myślałem, że z takim demonem miałem tu do czynienia, nim państwa syn nie wynurzył się z podłoża. Myślałem, że demon ten opętał sedes lub wannę i to z nich czerpie jakoś moc, ale nie. Pokazała się wasza pociecha i wtedy zrozumiałem w lot! Już z takimi walczyłem, nie pierwszyzna, spoko. Był to demon, który opętał człowieka i potrafił jednocześnie dokonać projekcji swej prawdziwej postaci dzięki opętaniu przedmiotu, w tym wypadku była to wanna. Ta mięsista czacha w waszej umywalce to nic innego jak reprezentacja demona. Tak naprawdę wyglądał, choć jego mózg niejako siedział w ciele waszego chłopca i z niego czerpał energię życiową, no taka prawda, drodzy państwo.
Demony takie niektórzy egzorcyści lubią nazywać demonami bliźniaczymi, gdyż, choć jako jeden byt, zdają się działać w dwóch. Silne skurczybyki... Dawno nie dane mi było się z takim zmierzyć. Są też inne nazwy jak demon podzielny, double-possesing demon czy demon ujawniający się, ale rzadziej stosowane.
Co do duchów, drugiej grupy niematerialnych kreatur, są one niezależne od nosiciela, innymi słowy, nie potrzebują go. Odznaczają się one dużą mocą psychiczną i ich ataki głównie skupiają się na sferze mentalnej, demony zresztą podobnie atakują. Również łączy je sposób ich zwalczania, choć też nie ma zasady. Ataki mechaniczne są nieskuteczne zazwyczaj, a w przypadku duchów to chyba już zawsze... widzieliście zresztą... moje strzały z pistoletów nie szkodziły monstrum w wannie. Demon więc zaprezentował się nam, ale nie ucieleśnił, pozostał więc wyłącznie w sferze, do której dotrzeć mogłem atakiem mentalnym. Przeprowadziłem więc skuteczny i efektowny egzorcyzm. 
Co innego, gdyby się ucieleśnił, lecz to rzadko czynią. Rośnie wtedy ich tężyzna fizyczna, lecz stają się wrażliwe na ataki mechaniczne. On tak naprawdę fizycznie nie owinął wokół mnie żadnych macek, podniósł mnie tylko i wyłącznie siłą Psi. Demony lubią jednak obrazować w przerażający sposób swoje ataki psychiczne, stąd też niby rzeczywiste macki.
Jest rodzaj ducha, który przybywając z między-wymiarowej przestrzeni potrafi natychmiast przyjąć formę cielesną. I ten jeden rodzaj ducha stanowi już cały odłam Ciemnych Istot materialnych. Nazywa się go zazwyczaj duchem aglomeratorem, gdyż potrafi on dokonać zlepienia atomów z różnych obiektów naszej ziemi, przeważnie używa do tego świeżych zwłok zakopanych pod ziemią, aby utworzyć swoją niepowtarzalną postać. Tak jak nie ma dwóch takich samych ludzi, tak nie dwóch takich samych Aglomeratorów. Co prawda można je w jakiś sposób sklasyfikować jak, dajmy na to, pierwsze co mi przychodzi do głowy, pseudo-zombie, reproduktory czy fabryki maszkar, jednak nawet w obrębie tych nazw występują zróżnicowane osobniki charakteryzujące się swoimi odrębnymi właściwościami... A to jaką duch może przyjąć formę cielesną, zależy głównie od tego, ile atomów da radę ściągnąć, co z kolei determinowane jest przez jego potencję wstępną, która kształtuje się, gdy przebywa w przestrzeni między-wymiarowej, co podobno jest z góry ustalane, gdy duch naradza się w samej przestrzeni... to ostatnie to jednak na razie tylko teoria, bardzo niewiele jeszcze wiemy o procesach zachodzących w przestrzeni. Co do potencji wstępnej teraz szczerze nie pamiętam jaki był wzór, ale mógłbym odkopać swoje stare zeszyty z Demonicznych Struktur Kreacyjnych i wtedy nieco więcej przytoczyć.
Nie muszę chyba wspominać, że duchy aglomeratory jako istoty w pełni materialne atakują fizycznie i tak też należy z nimi się potyczkować, ale nie mówię znowuż, że to reguła. I tu są wyjątki, potworne kombinacje aglomeratorów z demonami czy zjawami. Zdarza się też, że demon jakiś opęta człeka, a później przyciąga atomy ze zwłok, by ulepszać ciało człowiecze i móc łączyć skutecznie ataki fizyczne z psychicznymi.
Nie muszę też chyba przypominać, że głównym atakiem demona jest osłabienie mentalne człowieka poprzez pokazywanie mu jego grzechów.   
...
Pan domu z otwartymi ustami obserwował wykład Logana. Aż wstał, zanim się odezwał.
– Mógłby pan powtórzyć?! Wszystko bym to sobie zapisał albo... albo nie! Najlepiej nagrał!  
Wolverine tylko zapalił papierosa.
Pani domu okazała trochę więcej empatii, nie nalegając na powtórzenie wypowiedzi.
– Ale nasz syn... – rzekła – nic nie mówił! Wszystko było do dzisiaj w porządku. Czy ta... mięsista czaszka mogła go jakoś znienacka opętać w krótkim czasie? Czy miało to może jakiś związek z Pepsi MAX? W końcu tam początkowo gromadziła się aktywność paranormalna.
Wolverine powolutku się zaciągnął.
– Oczywiście, że mogła opętać znienacka w krótkim czasie i nawet wiem, jak ten popraniec mógł to zrobić. Dostaliśmy sygnał od Zgromadzenia, że w okolicy znajduje się epicentrum materii duchowej. Demon ten, „buszujący w zbożu”, prawdopodobnie potrzebował trochę czasu, by wydostać się przez portal z przestrzeni między-wymiarowej. Gdy dotarliśmy już na miejsce portalu, w szczerym polu, właśnie skończył wychodzić i przekradł do państwa domostwa, wyczuwając potencjalnego nosiciela. A wyjść stamtąd musiało sporo, nadmienię, gdyż diablo silny ten diabełek był. Państwa syn, nie ukrywajmy, mocno zgrzeszył, przeciwstawiając się wartościom rodzicielskim, przemycając do domu Pepsi MAX. Ten grzech uczynił go słabym przez co stał się idealnym celem dla demona. Przypuszczam, że aktywność paranormalna wokół butelki z tym cholernym napojem była tylko stemplem.
– Stemplem? – dopytała pani Domu.  
– Naznaczeniem. Pani syn naznaczył, ostemplował tę butelkę. Wyciekał bowiem z niego ciężki grzech. Grzech jest od razu połączony z najbliższym demonem. Grzech i demon łączy kanał mentalny, przez który cały czas przepływa do demona tak zwany „feedback” o potencjalnym nosicielu. Jak ciężki jest ten grzech, jak silny jeszcze jest nosiciel, ile w nim ogółem słabości do wykorzystania? Jednak z demona strony też coś leci, dokładnie nikt nie wie co, ale coś leci i wylatuje po stronie grzechu, a więc tutaj: po stronie pani syna. Ten właśnie swoisty paranormalny stempel. Ponoć to niepowtarzalne imię demona. Wykazuje się one słabą aktywnością, gdyż jest tylko polem magnetycznym, które istnieje „bez powodu”. Gdyby jakoś to pole „odczytać”, można by poznać imię demona, ale nie mamy do tego odpowiednich narzędzi, nie mamy pojęcia nawet, co rozumieć przez „odczytać”. Kadra naukowa Zgromadzenia stale nad tym pracuje.
– Ha! Mam! To udało mi się nagrać! – zapiał z triumfem pan domu.
– A to, że należy znać imię demona, aby go wypędzić? – dopytała jeszcze pani, ignorując ekscytację małżonka.
– Bujdy na resorach.
– Wymysł wytwórni filmowych oraz teologii – podłapała Natalia z pikantnym błyskiem w oku.
– A więc istotnie... – pan domu znów powrócił do swej spokojnej postaci – to że nie traktuje pan swoich grzechów na poważnie, czyni pana właściwie idealnym egzorcystą... taki demon nic nie może panu zrobić.
– Może nie pozwolić mi podciągnąć spodni, cisnąć o ścianę, unieść nad ziemię... ale dopóki nie osłabi mentalnie moimi własnymi grzechami, to jedyne co potrafi to używać takich nędznych straszaków. Nie ma prawa targnąć się na moje życie lub znacząco osłabić zdrowia czy sił witalnych. Koniec kropka.
Herbaty ubywało. Gospodarze zaproponowali dolewkę, na co ekipa egzorcystów chętnie przystała.
– My się dopiero uczymy, lecz... – powiedziała Natalia – jesteśmy w rękach zacnego nauczyciela.
– Mhm – pana domu jakoś bardzo ciekawiły te tematy. – Czyli wy wszyscy wykazujecie tu nadludzką odporność na instytucję grzechu! To niezmiernie pociągające! Ciekawe, czy ja bym się sprawdził jako egzorcysta.
Przez głowę przeleciała mu fala wyobrażeń.
– Ani się waż... – upomniała go żona, gasząc fontannę marzeń. Zwróciła się następnie do Loagana. – To zadziwiające skąd pan bierze tylko sił do walki!
Logan wydmuchał dym papierosowy.
– Biorę z różnych rzeczy... Przyznam, że ta dzisiejsza walka dała mi w kość, w pewnym momencie miałem nawet ochotę się poddać, ale...
– Ale...? – to dopytała Natalia.
– Ale przypomniałem sobie słowa krowy. To parzy me usta, lecz przynosi satysfakcję! Choć walka z demonem doskwierała mi i nie było łatwo, to pamiętałem, że gdy już go pokonuję Złego, to czuję ogromną satysfakcję. Inaczej być nie może. Walka z demonami to mój konik i poniekąd uświadomiła mi to krowa.
Dopiero teraz, w jednej chwili, jak jeden mąż, zorientowali się, że zewsząd otaczają ich wysokie, całkowicie czarne, tyczkowate postaci. Przypominały bardzo chudych ludzi bez kończyn górnych, wysokich ponad miarę, muszących garbić się, by nie zawadzać o sufit swoimi idealnie okrągłymi głowami. 
Zapadła przykra cisza. W tej ciszy narodzić się mogło wszystko, lecz zrodził się tylko strach.
Istoty mruczały. Początkowo cicho, lecz mruczenie narastało.
Wojtek podbiegł do najbliższego osobnika, trzeba było to coś dźgnąć nożem! Zatrzymał się w połowie drogi, wzniósł nad ziemię. Wszystkie ciemne tyczki zwróciły się ku niemu. Przez salon przeleciał przyprawiający o ciarki, niezrozumiały szept.
Nikt nie poznał przyczyny tego, lecz młodzian przeciągle stęknął i upadł na dywan. Wyciekała z niego w szybkim tempie krew. Po upadku poły płaszcza egzorcysty rozchyliły się.
Wszystkie jego skryte noże w pokrowcach tkwiły wbite w jego ciało.
Ależ się spocili...
To coś przypuściło na nich właśnie jawny atak.
Natalia wstała i pragnęła wypuścić bełt z kuszy w kierunku losowej postaci. Na jej ramieniu ułożyła się jednak przytłaczająca czerń. To jedna z tych istot nachyliła się i położyła na barku swą głowę.
– A zatem wybrałabyś inaczej niż Logan...? – zapytała tajemniczym szeptem.
Natalia mogła tylko zdzielić ten feler po tej puste głowie, ale... nie mogła się ruszyć!
Siedziała na krześle elektrycznym.
Patrzył na nią jakiś koleś w wielkich goglach. Pociągnął za wajchę.
Ból, przestała kontrolować swoje ciało... po pewnym czasie wszystko zgasło.
Ciało Natalii upadło bezwładnie na dywan, pani domu pisnęła przerażona.
Wolverine wstał cały spięty.
– Co to ma być?! Co to jest?!
Wszystkie istoty skorelowały ruch swej głowy i jednocześnie wlepiły nieistniejące oczy w Asiś. Ciemna aura skupienia zapanowała wokół jej osoby.
Asiś zanosiła się panicznym szlochem...
– Ja nie chciałam! Ja nie chciałam! Przepraszam, nie chciałam!
Logan nie mógł uwierzyć, spaprała im akcję!
– Coś ty zrobiła! – zawył.
– Nie mogę... – łkała – nie mogę, nienawidzę się! jak mogłam to zrobić!
– Co ty zrobiłaś?
– Zgwałciłam szybę!!!
 
Dom z oddali wydawał się normalnym domem.
Lunęło jak z cebra.
Krople deszczu spadały w zboże, szumiało.
W pewnym domku, nie tak daleko od centrum opisywanych wydarzeń, na tej samej zbożowej dzielnicy właściwie, stał sobie on. Dom, z którego dzisiaj wyruszyła Natalia, a w którym również mieszkała Asiś.
Lało jak nigdy.
Smugi deszczu spływały po szybie w kuchni. Takich łez jak ta przesmutna szyba chyba jeszcze nikt inny nie wylał.
 
Ciemne sylwetki zacieśniły kordon.
– Jak mogłam to zrobić! Jak mogłam zgwałcić bezbronną szybę! Nigdy sobie nie wybaczę.
Tyczki zaczęły się podśmiewywać. Śmiać z jej słabości, śmiać z jej grzechu.
– Nie! – zawyła i szlochała rzewnie. – Nie! Niech to się już skończy! Niech to się już skończy!
Dwie ciemne głowy natychmiast zmaterializowały się za nią, a ich właściciele pochylili się nad nią.
– ...skończy.... – szepnęły leniwie.
Czarna igła znikąd przebiła głowę Asiś na wylot.
Śmiech ustał. Istniał on tylko w jej umyśle.
Kamila aktywowała laserową maczetę!
Co za nikczemnik! Demon tylko zwiódł ich chłopcem! Musiał to być ten osobnik, który potrafił się dzielić! Część mocy wlał w chłopca, a reszta gromadziła siłę na grzechu Asiś i czekała na odpowiedni moment!
– Asiś nie podołała, rozwaliła nam akcję! – Logan wymienił porozumiewawcze spojrzenie z Kamilą. – Nie nadaje się na egzorcystę! – dodał na koniec zrezygnowany, w sumie to już miał po prostu wszystko w dupie.
Zły duch był przerażająco potężny, Logan nigdy czegoś takiego nie czuł. Żyły na skroniach niemal mu eksplodowały.
– Ty... – rozległ się szept tuż za Kamilą.
Cięła tam maczetą, ale przecięła tylko powietrze.
– Ty...
Ciach!
– Ty...
Ciach! Ciach!
Nic nie mogła upolować!
– Ty, przejrzałaś nas! Taka głowa to cenny skarb, godny zachowania!
Plask!
Ciało Kamili rozpadło się na tryliony kawałeczków. Tylko głowa została, lewitując w powietrzu. Jej twarz wykrzywiał wieczny grymas bólu i przerażenia. Włosy naelektryzowały się na wskutek sił plazma-duchowych i sterczały na wszystkie strony.
Istoty skupiły się teraz na Wolverinie. Zwróciły się w jego kierunku.
– A ty...? – dopytały.
– A ja... – warknął. – Ja mam wszystko w dupie.
Coś strzeliło, Logan ryknął krótko.
Potężna siła wyginała mu kręgosłup.
Chichot spod ciemnych fałd istnienia...
TRACH!
W pojedynczym ruchu złamał mu się z impetem kręgosłup w połowie długości. W ten sposób głowa jego obiła się o tyłek i przy nim pozostała. Skóra na brzuchu uprzednio rozerwała się i trysnęła ze środka krew. Najniższe żebra groteskowo odstawały ku górze.
Pan i pani domu obejmowali się, iście przerażeni. Pięć zwłok legło w ich salonie.
Ciemne tyczki rozpoczęły powolną procesję ku nim. Łaknęły tego, co w nich było.
Otoczyły ich bardzo ciasno, tak ciasno jak chyba jeszcze nigdy. Postaci rozpływały się w przestrzeni, stawały się miękkie i wkraczały, jedna za drugą w powolnym przemarszu, do środka skumulowanego bytu stanowiącego panią i pana domu oraz ich syna.
Kiedy zniknęła ostatnia ciemna istota, trzech ludzi upadło na podłogę bez życia.
Minęło parę chwil ciszy.
Świerszcze, sowa, cisza.
Świerszcze, świerszcze, tylko świerszcze.
Do salonu wsunęła się powoli siostra zakonna. Jej twarz skryta był pod habitem. W jego cieniu majaczył lekki uśmiech. Przeszła przez salon i weszła do kuchni.
Dostała się do lodówki i otworzyła zamrażalkę. Z górnej półki wyjęła krzyż i zabrała ze sobą.
Przeszła ponownie przez salon i opuściła domostwo.
 
Noc gęsto zasnuwała pola zbożowe. Mgła przekradała się między domostwami na cichej dzielnicy, starając się nikomu nie zawadzać.
Czasem koleje losu są niezbadane. Zdarza się zadrzeć z mrocznymi, niepojętymi siłami, których natury nigdy nie dane będzie poznać.
Zboża falowały na wietrze.
I gdzieś tam, pośród żyta, pszenicy czy jęczmienia, z ciemności sterczało pięć ostrych, szklistych kłów, na których nabite osuwało się pięć istnień.
Już do końca świata.
Jedząc arbuza nie zdawałem sobie sprawy, że to robię i kiedy już się zorientowałem, zauważyłem, że pożeram rafę kolorową na dnie oceanu.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Zaprzysiężeni po raz ostatni - przez Zzznaczysen - 07-12-2017, 16:43
RE: Zaprzysiężeni po raz ostatni - przez Alchemik - 07-12-2017, 18:20
Po raz ostatni - przez Zzznaczysen - 07-12-2017, 18:34
RE: Zaprzysiężeni po raz ostatni - przez Alchemik - 07-12-2017, 18:45

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości