Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
W ukryciu
#13
Tytuł dwuznaczny i chyba trafny odnośnie sytuacji i metamorfozy bohaterów. Pewne, zdania, [i]słowa możnaby zmienić. Pewne sł. skreślić, lub może dodać; przynajmniej niektóre. Przyjrzyj się uważnie i sama oceń, czy skreślone sł. są potrzebne - może jednak nie dodadzą nic do opisu, czy sugestii całej sytuacji?[/i]

Odkąd grube na dwadzieścia pięć cali (dwudziestopięciocalowe) drzwi zamknęły się za nami, minęło już dwa tysiące czterdzieści dni upływ czasu stopniowo zatarł moje dziecięce wspomnienia. Mogłam polegać jedynie na jego pamięci. Wyczarowywał dla mnie historie o ukrytych istotach leśnych, żyjących wśród skał. Skrzydlatych elfach, trollach pustelnikach i potężnej królowej Hildur. Często zastanawiałam się, co się z nimi stało i czy kiedykolwiek naprawdę istniały.
       Dwa tysiące czterdzieści dni przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, zdani tylko na siebie.
Tu niepotrzebnie powtarzasz się z liczbą tych dni. Skreśliłem pierwszy z fragmentów co do niej, wg. mnie lepiej usunąć ten pierwszy.

Koegzystujący na kilku metrach kwadratowych, poza rzeczywistością. Szybko przestaliśmy żyć w rytmie pór dnia i roku. Chłód w pomieszczeniu (wiadomo że tam dzieje się akcja) był tak dotkliwy. Spaliśmy
w złączonych śpiworach, wtuleni w siebie. Nie myśleliśmy o etyce, moralności, religii.

Albo to Ty Mirando, albo kto inny pisał to gdzie indziej, co sam przeczuwam: skracanie zdań przydaje tekstowi dynamiki. Tu, w twoim zamiarze chyba nie miała ona być szybką, lecz ten zabieg lepiej chyba opisałby sytuację w fabule. Dlatego też nie przypadkiem w ost. z powyższych zdań "i" zastąpiłem przecinkiem. Zresztą temat skrótów kłania się w całym utworze. Jest tego dość sporo jak - poszukaj.
Choć miejsce akcji może być "pomieszczeniem" to chyba raczej od biedy - sł. to jakoś tu nie pasuje.

Co mogła nas ona obchodzić? Chyba Co mogły...?

       Cierpiał na przewlekłe bóle głowy. Nazywał je migrenami i tłumaczył niedoborami naturalnego światła, czystego powietrza i świeżej żywności. Jego ataki zaczynały się od kompletnej utraty snu (bezsennością). Całymi dniami słyszałam jego (wciąż owe) kroki przemierzające naszą kilkumetrową celę (tak jak w wypadku tej "liczby") tam i z powrotem, tam i z powrotem, bez przerwy (bez końca - to chyba lepiej oddałoby "ponurość" sytuacji). Snuł się tak, siejąc wokół melancholię, zarażając smutkiem i rezygnacją, przez co ta nasza egzystencja stawała się nieznośna, wbijała w nas drobnymi, nieznacznymi gestami oścień śmierci.
Ten ost. opis jakoś mi nie pasuje, choć rozumiem że chciałaś oddać odczucia bohaterki.

Potem on znów wpadał w apatię i już tylko leżał, wodząc za mną wzrokiem.
Wiadomo że on wpadał w apatię a nie egzystencja, ale może lepiej napisac to wprost celem uniknięcia dezorientacji czytelnika.
Wink

Najgorsze było jego milczenie w ciemnościach.
Akurat w tym zdaniu, czuję lepiej nie skreślać "jego".

Nie robactwo, nie zimno i wilgoć, ani nawet głód. Ta nieznośna cisza była jak chińska tortura wodna: nieskończoność w ciągłym ruchu, w której czas dzieli się na małe cząsteczki, znów z kolei podzielne (...czas dzielący sie na coraz mniejsze odcinki). I tak wciąż wkoło.
       Najpierw zaczęło brakować jedzenia (Wpierw zabrakło pożywienia). Z dnia na dzień porcje były coraz (wciąż) mniejsze. W ostatnich dniach (- w końcu) jedliśmy już tylko raz dziennie.
Potem skończyło się paliwo do generatora. Zapadły kompletne ciemności. Wentylacja przestała działać.
„Połóż się spać, dziecinko”, powiedział.
Głaskał mnie po włosach tak długo, aż zasnęłam z głową ciężką od myśli.
To chyba zachodni, lub amerykański zwyczaj że wypowiedzi poprzedza się cudzysłowem a nie myślnikiem jak u nas?

       Mój sen przerwało skrzypnięcie. Apteczka. Strach złapał mnie za gardło. Nie wolno czekać.
(Skrzypnięcie wyrwało ze snu! Strach chwycił za gardło. Apteczka... nie wolno czekać!)
Wykrzyknik, wielokropek, zmiana kolejności zdań i równoważników też nie są przypadkiem.
Oddawałby one strach a użycie tu i ówdzie myślników postępującą apatię.

       Stał do mnie bokiem z butelką ciemnego płynu w ręce. W migoczącym świetle (blasku) świecy jego cień majaczył na ścianie. Krzyknęłam przeraźliwie. Drgnął (Zadrżał) i przestraszony (, w przestrachu) upuścił butelkę. Wrzasnął i skoczył do mnie. „Czemu mnie szpiegujesz? Stale mnie szpiegujesz, ani chwili spokoju” – warczał, szarpiąc mnie za ramiona. Głowa latała mi bezwładnie jak szmacianej lalce, ale pozostałam spokojna. Mimo gorącej strużki, płynącej po wewnętrznej stronie uda. To był pierwszy akt otwartej wrogości. I moje zwycięstwo.

Triumf siły kobiety nad słabością mężczyzny: uratowałam go wtedy nie przed samobójstwem, lecz od zrozumienia, że nie znalazłby na nie siły. W przeciwieństwie do mnie.
Odwet niewiast za lata "menskiej" dominacji? Wink

        Schyliłam się po kawałek stłuczonej butelki (szkła).
Tu znów powtórzenie, tyle że akurat w tym miejscu zamiast skreślenia wartoby użyć jakiegoś bliskoznacznego określenia.

Niedopowiedzenie niedopowiedzeniem, ale może wartoby choć zarysować jakąś podpowiedź czemu oni tam się znaleźli?
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
W ukryciu - przez Miranda Calle - 07-08-2017, 17:43
RE: W ukryciu - przez Karen - 07-08-2017, 18:52
RE: W ukryciu - przez BEL6 - 07-08-2017, 19:18
RE: W ukryciu - przez Miranda Calle - 07-08-2017, 22:12
RE: W ukryciu - przez gorzkiblotnica - 07-08-2017, 22:41
RE: W ukryciu - przez Miranda Calle - 07-08-2017, 23:02
RE: W ukryciu - przez gorzkiblotnica - 07-08-2017, 23:10
RE: W ukryciu - przez Lexis - 07-08-2017, 23:11
RE: W ukryciu - przez Miranda Calle - 07-08-2017, 23:30
RE: W ukryciu - przez Grafoman - 13-08-2017, 14:46
RE: W ukryciu - przez Miranda Calle - 13-08-2017, 15:18
RE: W ukryciu - przez czarownica - 13-08-2017, 22:30
RE: W ukryciu - przez Kotkovsky - 27-08-2017, 16:36
RE: W ukryciu - przez Gunnar - 17-10-2017, 15:54
RE: W ukryciu - przez Miranda Calle - 10-11-2017, 17:27
RE: W ukryciu - przez Gunnar - 23-02-2018, 18:16

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości