21-03-2017, 07:52
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21-03-2017, 07:55 przez Miranda Calle.)
(21-03-2017, 07:37)BEL6 napisał(a): Stylistycznie:E... Ale ona tam naprawdę była
"pod pośladkami była rozległa plama krwi,"
okropnie razi mnie "była", a jest pełno słów, którymi można zastąpić.
(21-03-2017, 07:37)BEL6 napisał(a): Zaś widmowy dowód numer jeden dawał mi takie przyjemne wrażenie, że cała historia to tylko preludium, a problematyka zdaje się powierzchowna przez właśnie ten dowód. W ogóle wszystkie niedoskonałości tekstu można zrzucić na zagwozdkę dowodową, co podnosi jego walory, nawet pomimo tego, że ten dowód - jak wspomniałaś w komentarzu i co przyznaję, mnie odrobinę zawiodło, bo myślałam, że będzie ciąg dalszy - nie istnieje.Nieistnienie tego dowodu jest bardzo istotne z punktu widzenia fabuły.
(21-03-2017, 07:37)BEL6 napisał(a): Jedyny minus literacki, jaki mogłabym znaleźć, to suchość emocjonalna tekstu. Przypomina bardziej sprawozdanie niż opowiadanie, więc z pewnością znajdzie się sporo marud.Sądziłam, że reportażowość uwypukli istotę problemów poruszonych w tekście.
Dziękuję za sympatyczny komentarz
(21-03-2017, 07:46)mirek13 napisał(a): W tej odsłonie powyżej ich po prostu nie ma. To się świetnie nadaje do "Dedektywa", "Śledczego" lub podobnej gazety. Dobrej na podróż rozchwierutanym wagonem z lat sześćdziesiątych. Miarowy stukot i ta historia.Taki był zamysł autora. Historia ma być prosta i zrozumiała.
Suchość w gardle to bonus.