Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ukryte zabójstwo
#5
Rozdział II – Śledztwo w sprawie zabójstwa Sawickiego.
 
Zbliżała się godzina ósma, pierwszy zjawił się aspirant Czekalski zwany Czipem. W wydziale pracował od roku. Ukończył studia, wydział elektroniki, i był sekcyjnym specjalistą od sprzętu elektronicznego. Oprócz realizowania zadań wynikających z kręgu zainteresowania sekcji zabójstw zajmował się także zakładaniem podsłuchów i podglądu. Oficjalnie tego nie prowadził, ale Kowalski uznał, że nim pozałatwia wszystkie niezbędne papiery, to będzie już musztarda po obiedzie. Wydział techniki nie reagował zbyt szybko na zgłaszane przez komisarza potrzeby. Czip miał dwadzieścia pięć lat i wyglądał jak na swój wiek bardzo młodo. Typowy przedstawiciel kujonów, nosił okulary i miał wiecznie potargane blond włosy. Nie używał grzebienia.
– Cześć, jak minął dyżur? – zapytał zaraz po wejściu.
Usiadł przy swoim biurku, na którym oprócz monitora komputera leżało kilka urządzeń. Nikt nie miał prawa dotykać jego zabawek.
– Spokojnie, musieliśmy wyjechać na interwencję.
– Interwencję? – zapytał, a po chwili szeptem kontynuował: – I Szrama się zgodził? Obudzili go i bez awantury pojechał? Dziwne.
– Widocznie miał lepszy humor – odpowiedziała Balicka. – Chociaż coś podejrzewam, że wykorzystał ten wyjazd w innym celu.
Do pokoju sekcji razem weszli nadkomisarz Drabiński i aspirant sztabowy Nowocień.
Drab był najstarszym oficerem w sekcji i najdłużej pracującym w wydziale. Zbliżał się do pięćdziesiątki. Wysoki, prawie metr dziewięćdziesiąt, potężnej postury. Łysy jak kolano, na twarzy nosił zawsze kilkudniowy zarost. Posiadał kolosalną wiedzę na temat świata przestępczego stolicy i wielu informatorów na kontakcie.
Nowocień służył ponad osiem lat. Po skończeniu wydziału ekonomicznego postanowił pracować w policji. Ponieważ w czasie studiów należał do kadry dziesięcioboistów, wylądował w wydziale zabójstw. Szybko okazało się, że idealnie nadawał się do tej pracy. Wyróżniał się zmysłem obserwacji i dedukcji. Jego wadą był brak cierpliwości i organizacji pracy. Tworzył parę z Drabem, idealnie się dogadywali.
Punktualnie o ósmej pojawił się podkomisarz Śliwiński zwany Śliwą lub Lalusiem, partner Czipa. Jego biurko także stało obok miejsca pracy Czipa.
– Cześć, jestem skonany i dzisiaj odpoczywam. Uprzedzam, żeby nie było wątpliwości.
– Dobra była? – zapytała Balicka.
– Popatrz na niego. Oczy podkrążone, ślady na szyi, siniaki na przegubach. Za dobra była dla niego, wykończyła nam Śliwkę – odpowiedział Drab. – Szrama, trzeba coś z nim zrobić, może wysłać go na tydzień do klasztoru?
– Niezła myśl – ucieszył się podkomisarz.
– Będziesz tylko się oblizywał, może to cię wyprostuje.
Podkomisarz wiecznie uganiał się za kobietami.  Szczególnie za mężatkami. Miał własną teorię na ten temat. A że był elokwentny i w miarę przystojny, odnosił na tym polu spore sukcesy. Do sekcji trafił trzy lata temu, przerzucono go z wydziału obserwacji.
– Ósma piętnaście, narada ­– ogłosił Kowalski. Przydział zadań: Laluś zaniesie akta do Maniusia, reszta robi to co zawsze, a ja idę pod prysznic. Koniec odprawy.
Od dwóch tygodni wyglądało to tak samo. Nie mieli żadnej sprawy do rozwiązania. Szef wyciągnął z biurka akta sprawy, którą ostatnio referowała Balicka. Wyjął kartkę z uwagami, przewrócił na drugą stronę i napisał kilka zdań. Śliwa spokojnie czekał, aż skończy. W tym czasie poprawiał fryzurę.
– Masz, wróć przed jedenastą.
Wstał i wyszedł z pokoju, zaraz za nim podkomisarz. Ledwo drzwi się za nimi zamknęły Drab spojrzał na Baśkę.
– Sądzę, że przed dziesiątą zadzwoni sekretarka Maniusia i poprosi cię na dywanik. Szykuj się, skocz do fryzjera, zrób malowanie i wróć w galowym garniturku.
– Chyba żartujesz.
– Drab ma rację, lepiej go posłuchaj, potem nie zdążysz, a my będziemy mogli obejrzeć w pełnej krasie twoje nóżki – stwierdził Nowocień z szerokim uśmiechem na twarzy.
– O czym wy pierdolicie, moich nóżek nie zobaczycie. Mieliście swoją okazję trzy lata temu i na tym koniec. Po co mam zasuwać do Maniusia?
– Laluś zaniósł akta, które referowałaś Szramie. Nic nie powiedział, więc całkowicie się zgadzał z twoimi sugestiami. Teraz dał je komendantowi, ten przejrzy i zleci wznowienie śledztwa.
– Czemu ja?
– Ty zaproponowałaś, aby je wznowić, więc je poprowadzisz. I wiesz, co jest najciekawsze w tym wszystkim?
– Co?
– Pomoże ci twój partner ­– odpowiedział, a wszyscy zaczęli rechotać. – To będzie zabawne – dodał po chwili.
– Nie mogę iść w ciuchach cywilnych?
– Pewnie, że możesz. Tylko jest jedno „ale”. Sekretarka nie wpuści cię do gabinetu. Chyba marzyłaś o własnej sprawie.
Kowalska przyjrzała się dokładnie kolegom. Czip zajął się już jakimś urządzeniem i przestał istnieć dla innych. Nowocień i Drab wytrzymali jej spojrzenie bez mrugnięcia okiem. Wyjęła lusterko i oceniła swoją fryzurę. Doszła do wniosku, że jednak wymaga małej korekty, makijaż po nocnym dyżurze nie prezentował się najlepiej. Widząc jej nagłe zainteresowanie własnym wyglądem, Drab mrugnął do partnera. Komisarz nie zauważyła i zapytała:
– O której mam wrócić?
– Przed dziesiatą. Maniuś nie lubi odkładać roboty, na pewno już czyta twoje wnioski.
– Wychodzę, wrócę za pięć dziesiąta. Jeżeli mnie podpuściliście, to jaja wam pourywam.
– Czy już mam je wyjąć? – zapytał Drab.
– Spadaj, idę.
Balicka chwyciła małą torebkę i wybiegła na korytarz. Dziesięć minut później wrócił Kowalski. Ledwo przekroczył próg, zapytał Czipa:
– Zrobiłeś?
– Oczywiście.
– To puszczaj, musimy ocenić twoją robotę.
– Gdy oddasz słuchawkę Baśce, wtedy puszczę to:
„Komisarz Balicka?” – usłyszeli z głośników komputera głos sekretarki komendanta. „Za pięć minut proszę zameldować się w gabinecie komendanta Piechura. Oczywiście w mundurze galowym. Dziękuję”
– Świetnie, dobra robota. Myślę, że przerwa czasowa jest idealna – podsumował Kowalski. – O której ma wrócić?
– Za pięć dziesiąta.
Komisarz spojrzał na zegarek.
– Sekretarka Maniusia zadzwoni za godzinę. Każe jej przyjść na dziesiątą. Drab, co słychać na mieście?
– Wyjątkowa cisza, każdy pilnuje swojego interesu i nie pcha się na cudze podwórko.
– Dawno nie mieliśmy takiej laby, mam złe przeczucie. Statystyka nie kłamie. Nie chcę krakać, ale możemy mieć kilka śledztw na raz. Jedno Baśka zaraz otrzyma, dojdą dwa trupy i... lepiej nie wywoływać wilka z lasu.
– Jesteś pewien, że Maniuś wznowi śledztwo?
– Tak, będziemy je prowadzić pod jego osobistym nadzorem, poza wiedzą Barana.
Naczelnik wydziału, młodszy inspektor Baranowski zwany Baranem, nie należał do cenionych przez Kowalskiego przełożonych. Swoje stanowisko piastował od dwóch lat, od momentu zmiany komendanta wojewódzkiego. Przyszedł do wydziału pół roku przed awansem i to od razu na zastępcę naczelnika. Nadzorował śledztwo w sprawie zabójstwa syna znanego biznesmena, powiązanego z jedną z mniejszych grup mokotowskich. Rodzice, a raczej macocha i ojciec, odcinali się od nieudanego ich zdaniem potomka. W ocenie Kowalskiego śledztwo zakończyło się połowicznym sukcesem. Ustalono, kto zastrzelił młodego Sawickiego, ale nie aresztowano mordercy – zginął w porachunkach młodych, agresywnych grup. Baranowski nie chciał skorzystać z pomocy sekcji Kowalskiego, mimo że Drab przekazał interesującą informację na temat śmierci mordercy. Ta sprawa nie została wyjaśniona.
– Dlaczego wyciągnąłeś tę sprawę z archiwum?
– Bo została skopana. Baran chciał jak najszybciej ją zakończyć, źle wyglądałby awans przy spierdolonym śledztwie.
– Narażasz Baśkę na konflikt z Baranem.
– Nie, Maniek doskonale wie, co jest grane. Mało to już prowadziliśmy spraw poza wiedzą naczelników? Oni też nie mówią, co robią, chyba że potrzebna jest pomoc. Każdy pilnuje swojej działki i tak jest najlepiej. No, panowie, kto chce fajki po osiem złociszy?
Drab i Czip podnieśli ręce.
– Najpierw kasa – stwierdził Kowalski.
Wysupłali drobne i podeszli do biurka szefa, a ten oderwał dwie paczki.
– Otwórzcie okno i palimy.
Gdy tylko Balickiej nie było w pokoju, wszyscy momentalnie chwytali za papierosy. Przy niej też palili, ale nie było to zbyt przyjemne. Baśka rozpylała wtedy damskie, bardzo intensywne perfumy. Sama potrafiła zapalić, gdy była zdenerwowana. Walczyła jednak z dymem papierosowym tworzonym przez współpracowników.
Na biurku Kowalskiego zadzwonił telefon. Szybko złapał słuchawkę.
– Komisarz Bronisław Kowalski, słucham.
Bronek, od kiedy tak ładnie się przedstawiasz?
– Zawsze gdy ty zadzwonisz, Teresko. Jak zdróweczko?
Doskonałe, dawno nie zaglądałeś do mnie.
– Chętnie odwiedziłbym cię, ale Maniuś powiedział, abym mu się przynajmniej przez pół roku nie pokazywał na oczy.
– Ilekroć pojawisz się u Maniusia, to potem ma robotę i musi się mocno gimnastykować, aby ukryć twoje „pomysły”. Powiedz komisarz Balickiej, aby stawiła się u Maniusia o dziesiątej.
– Teresko, mam nadzieję, że ciągle jesteś oazą spokoju.
Mów, o co chodzi?
– Mam prośbę, nie komentuj wyglądu Balickiej, gdy się zjawi.
W słuchawce dał się słyszeć śmiech sekretarki zastępcy komendanta głównego.
Domyślam się, że wbiłeś ją w garniturek. Wpadnij kiedyś.
Kowalski odłożył słuchawkę i poinformował współpracowników:
– Załatwione, teraz czekamy na naszą gwiazdę.
Sam wygodnie usiadł i wypuszczał kółka dymu. Rozpoczęła się rywalizacja, czyje będzie najokazalsze. W powietrzu unosiło się ich kilka.
Dziesięć minut przed dziesiątą usłyszeli pukanie w drzwi, a po chwili głos komisarz Balickiej:
– Wywietrzyć pokój i mordy w kubeł!
Szybko zgasili papierosy, a niedopałki wyrzucili przez okno. Wylądowały w kubłach postawionych tam przez sprzątających wewnętrzny parking.
Weszła Balicka i wszyscy na nią spojrzeli. Drab zagwizdał.
– Ale laska – wymknęło się Czipowi.
Tuż za nią do pokoju wpadł Laluś.
– Kurczę, zobaczyłem z daleka super towar wchodzący do nas. Cholera, to nasza panna, a już myślałem, że...
– Zamknij się! Nie dla psa kiełbasa.
– A dla kogo? – zapytał Nowocień.
– Nie dla was, koniec dyskusji.
Drab kolejny raz gwizdnął, a za nim pozostali. Balicka nałożyła przepisowy mundur. Spódniczka była może zbyt krótka, wszyscy patrzyli na jej zgrabne nogi. Szybko usiadła przy swoim biurku, trzymając dolną krawędź materiału.
– Masz dwie baretki, przybędzie ci trzecia – stwierdził Czip. – Pozwól, że przyjrzę im się z bliska.
– Siedź na dupie i się nie ruszaj.
Czip odwrócił się i chwycił telefon komórkowy. Zadzwonił telefon na biurku Kowalskiego.
– Słucham.
Przez pół minuty słuchał, a potem uśmiechnął się do słuchawki i powiedział:
– Oczywiście, pani Tereso, już oddaję.
Wyciągnął słuchawkę w kierunku komisarz:
– Do ciebie.
Wstała i podeszła do biurka, tym razem usłyszała cmoknięcie Draba.
– Komisarz Balicka... Tak...
Oddała słuchawkę i natychmiast wyszła z pokoju. Do gabinetu komendanta dotarła po minucie. Zapukała i weszła do sekretariatu. Była tutaj pierwszy raz. Za biurkiem zobaczyła starszą kobietę w wieku około sześćdziesięciu lat. Sekretarka spojrzała na nią i na zegar wiszący na ścianie obok.
– Komisarz Balicka?
– Tak.
– Proszę usiąść, szef zaraz panią poprosi.
– Dziękuję.
Usiadła w fotelu i rozejrzała się po sekretariacie. Poza biurkiem pani Teresy, znajdowało się kilka foteli, dokładnie pięć. Przed nim stał długi niski stolik, na którym leżały czasopisma branżowe. Na ścianie z zegarem wisiało dziesięć fotografii w ramkach. Były to zdjęcia wszystkich poprzednich zastępców komendanta. Brakowało jedynie fotografii obecnego. Na drugiej ścianie stał regał pełen segregatorów, szafa oraz drzwi do aneksu kuchennego.
... ludzi poznawaj według paraboli, nie hiperboli ...
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Ukryte zabójstwo - przez burak - 17-02-2017, 22:03
RE: Ukryte zabójstwo - przez gorzkiblotnica - 18-02-2017, 23:56
RE: Ukryte zabójstwo - przez burak - 19-02-2017, 10:32
RE: Ukryte zabójstwo - przez gorzkiblotnica - 19-02-2017, 16:27
RE: Ukryte zabójstwo - przez burak - 20-02-2017, 20:00
RE: Ukryte zabójstwo - przez gorzkiblotnica - 22-02-2017, 22:24
RE: Ukryte zabójstwo - przez burak - 22-02-2017, 22:44
RE: Ukryte zabójstwo - przez gorzkiblotnica - 26-02-2017, 16:25
RE: Ukryte zabójstwo - przez burak - 26-02-2017, 23:24
RE: Ukryte zabójstwo - przez gorzkiblotnica - 27-02-2017, 23:35

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości